131. Przyjście królestwa Bożego (Łk 17,20-21)
Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest”.
Komentarz: Świat współczesny oferuje nam błyskotki, które z wierzchu posiadają sporo blasku, a w środku są śmieciem. Jednocześnie domeną tych czasów jest szczególne zwracanie uwagi na przyszłość, lecz nie po to, by odmienić swoje serca i przygotować na spotkanie z Bogiem, ale by wzbudzić sensację, zaintrygować, zaniepokoić, a w sumie oddalić od myśli o wieczności. Bardzo dużo mówi się o różnego typu przepowiedniach i miesza się prawdziwe objawienia mające miejsce w Kościele z zapowiedziami różnych starych kultur, które nie przetrwały do tych czasów, z wróżbami, z naukowymi doniesieniami, przewidywaniami, z niesprawdzonymi wizjami prywatnych osób o różnych wyznaniach i przekonaniach. Następuje ogromne mieszanie dobra ze złem i próbuje się z tego wyprowadzać wnioski, które jeszcze bardziej mącą ludzkie umysły i serca. Jeśli człowiek słucha nadchodzących wieści ze świata, to w pewnym momencie traci poczucie prawdy, gubi się w tym i przyjmuje fałsz, kłamstwo za prawdę. Serce ludzkie jest ciekawe wszystkiego. Pożądliwie nasłuchuje różnych sensacji i zajmuje się nimi zupełnie niepotrzebnie. Przez to traci kontakt z tym, co rzeczywiście mogłoby przygotować je na spotkanie z Bogiem. Przestaje żyć miłością, prawdą, a wchodzi w kłamstwo, w niepokój i stara się jeszcze bardziej zaspokoić swoją pożądliwość różnego typu.
Dzisiaj pragniemy zwrócić naszą uwagę na rzeczywistość, w której żyjemy, a której nie dostrzegamy, o której często zapominamy. Szukamy tak daleko, a wszystko mamy w zasięgu ręki. Wypatrujemy nie wiadomo czego, a to, czego potrzebujemy, jest pośród nas. Zadajemy pytania przypominające pytania faryzeuszów. Posiadamy wiedzę większą niż oni, a nasze serca nadal trapią te same wątpliwości. Żyjemy przecież w czasach po Zmartwychwstaniu! Dlaczego zatem nie czerpiemy z tak bogatej nauki Kościoła, z mądrości płynącej z Ducha Świętego, tylko sięgamy do astrologów, wróżbitów, magów i sekciarzy? Czekamy na mające się wydarzyć nieszczęścia, kataklizmy, dramaty, tłumaczymy już zaistniałe po swojemu i nadal nie widzimy Bożego działania. Sięgamy do Pism, do Apokalipsy, przeróżnych stron internetowych, a ślepi jesteśmy jak faryzeusze. A może jest to zatwardziałość naszych serc? Może umyślne trwanie w błędzie?
Jezus „zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo „Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest.” Żyjemy w otoczeniu tegoż królestwa. W nas ono jest i wokół nas, a jednak nie dostrzegamy go i nie żyjemy nim. Gdybyśmy bowiem nim żyli, nie szukalibyśmy stale wytłumaczenia zdarzeń aktualnych, nie interesowalibyśmy się zapowiedziami dotyczącymi przyszłości, nasze serca nie lękałyby się nadchodzącego czasu. Życie królestwem Bożym daje duszy pokój i poczucie spełnienia. My zaś stale pragniemy nasycenia. Stale mamy poczucie niedosytu, stale nam czegoś brak. A „królestwo Boże pośród was jest.” W zasięgu ręki jest nasze szczęście, nasze pragnienie, nasze spełnienie, nasz pokój, nasza realizacja. Królestwo Boże w nas jest. Już bliżej być nie może. Trzeba się jedynie na nie otworzyć.
Tę obecność królestwa Bożego w nas można rozumieć dwojako. My posiadamy niejako klucze: to nasza otwartość, to przyjęcie tegoż królestwa, to ufność w Bożą obecność w nas. Drugie znaczenie to obecność Boga zamieszkującego nasze dusze. Tam gdzie Król, tam Jego królestwo. Dusze uczynił swoimi świątyniami, czyli Bóg zbudował swoje królestwo w duszach i sercach ludzkich. Ci, którzy otwierają się na tę prawdę, już na ziemi mają tę możliwość świadomego życia w królestwie Bożym. Żyjąc zaś w nim, realizują najpełniej swoje powołanie. Niczego się nie muszą obawiać, bo żyją Bogiem, a w Nim nie ma lęku. Bóg cały czas wypełnia swój plan zbawienia. Ludzie oczekują na widoczny znak, jaki sami sobie umyślili. Myślą, że gdy ten znak się pojawi, wtedy zacznie się wypełniać czas. Oczekują na tzw. oczyszczenie, sądząc, że dokona się ono w krótkim, określonym czasie. Bóg już dokonuje oczyszczenia, już wypełnia się czas, już pojawiają się znaki, których nie odczytujemy, bo zamknięte są nasze serca. Czekamy na coś, co sami sobie wymyśliliśmy. Nie patrzymy sercami otwartymi. A wystarczy przyjąć Boże królestwo pośród nas, wystarczy otworzyć się na nie w naszych sercach, a wejdziemy do niego i żyć w nim będziemy. Żadne zło nas nie dosięgnie. Nie oznacza to, że żyć będziemy od tej pory poza wszelkim złem. Ono jak było, tak będzie, tylko nastawienie naszego serca będzie takie, że zło go nie poruszy, nie odwróci od Boga, nie wzbudzi w nim niepokoju. Ufność i wiara będą wielkie. Boży pokój gościć będzie nieprzerwanie w nas. To sprawi, że niewzruszeni trwać będziemy przy Bogu. Przez Niego chronieni, przetrwamy nawet najtrudniejsze chwile.
Zatem otwórzmy się na Boże królestwo. Uwierzmy w Boga, który stworzył nasze dusze dla siebie, by w nich zamieszkać. Zaufajmy, że królestwo Boże jest pośród nas. Pozwólmy, by nasze serca poczuły jego obecność. Nie dopuszczajmy żadnych wątpliwości. Od wieków Jezus powtarza te słowa i od wieków ludzie nie potrafią uwierzyć do końca. My zapoczątkujmy nowy rozdział w Kościele. Uwierzmy i całą duszą przyjmijmy z radością tę wieść, że oto Bóg zamieszkał pośród nas, że oto w nas jest Bóg. Gdyby ludzkość z wiarą przyjęła tę prawdę, inaczej potoczyłyby się losy Kościoła, całej ludzkości. Uwierzmy Miłości zamieszkującej nasze serca. Niech nastanie era, w której panować będzie miłość, w której Bóg uznany zostanie oficjalnie za Pana, za Króla. Niech królestwo Jego, królestwo miłości, nie ma granic. Niech panuje od krańców ziemi po jej krańce. Niech Mądrość Boża przemierza wszechświat i głosi chwałę Bożemu Sercu pełnemu miłosierdzia! Żyjmy Bożą miłością, Bożym miłosierdziem, Bożym pokojem. Z ufnością i wiarą przyjmujmy wieść o królestwie Bożym w nas i pośród nas. Niech zapanuje na całym świecie jedno królestwo – królestwo miłości.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.
Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.
Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?