Ewangelia według św. Łukasza

140. Niewidomy pod Jerychem (Łk 18,35-43)

Kiedy zbliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Odpowiedział: „Panie, żebym przejrzał”. Jezus mu odrzekł: „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.

Komentarz: Bóg chciałby, abyśmy teraz postawili się w miejscu niewidomego pod Jerychem. Chociaż w pewnych momentach porównanie wyda się nam drastyczne, jednak nie rezygnujmy. W swoim zachowaniu człowiek podobny jest do tego niewidomego, który siedział przy drodze i żebrał. My czynimy dużo, zabiegamy o wiele, jakby od nas zależało życie, szczęście, zbawienie. Troszczymy się często niepotrzebnie o przeróżne sprawy materialne. Przypomina to nieco tego niewidomego. Bowiem jest nam mówione – my nie słyszymy. Jest nam pokazywane – my nie widzimy. Za to żebrzemy o każdy drobiazg doczesności, jakby był najcenniejszym skarbem.

Dla żebraka wartościowe są inne rzeczy niż dla osoby, która ma zaspokojone pierwsze potrzeby. Żyjąc na skraju nędzy, zadowala się tym, co dla innych często jest śmieciem, a to, co inni wyrzucają jako nieprzydatne, żebrak podejmuje, zbiera. Zjada resztki jedzenia rzucane psom, oddawane zwierzętom domowym lub po prostu wyrzucane do kosza. Jego hierarchia wartości jest zupełnie przestawiona, a spowodowane jest to jego sytuacją życiową. To ona niejako dyktuje mu sposób postępowania. Oczywiście nie jest to pełny ogląd jego sytuacji, ale nie o to nam dzisiaj chodzi. Bóg chce ukazać nam, jak bardzo podobni jesteśmy do żebraków. Świat wyrzuca ze swego wnętrza coraz to nowe śmieci, oczywiście często w pięknej, ponętnej oprawie. My dajemy się skusić tej oprawie. Jest nią wygląd zewnętrzny, słowna reklama, ogólny trend. I chociaż wnętrze to są same śmieci, nawet szkodliwe dla nas, to my patrzymy jedynie na formę zewnętrzną i jak ten żebrak wołamy o nie, zabiegamy. Potrafimy nawet żebrać, pozwolimy się upodlić, poniżyć, by zyskać tę rzecz, osiągnąć tę sprawę.

Jakże to smutne, że rządzą nami nasze instynkty, pragnienia, pożądliwości, ambicje, przyzwyczajenia do tego stopnia, że stajemy się żebrakami. Żyjemy jak on, żywiąc się resztkami ze stołów, a te resztki są dla nas wielkim przysmakiem! Zatraciliśmy zupełnie poczucie właściwego smaku. W sercu, w duszy powinno zapalać się alarmowe światło, że coś jest nie tak! Znane jest powiedzenie: „Człowiek jest tym, co je.” Czym się karmisz codziennie? Nie chodzi tutaj o pokarm dawany jedynie ciału. Twoim pokarmem są również twoje zainteresowania, książki, które czytasz, gazety, które przeglądasz, programy telewizyjne, które oglądasz, zwykłe gazetki reklamowe, sklepy, do których chodzisz, przypadkowe rozmowy na korytarzu, w sklepie, na ulicy, które prowadzisz, twoje pragnienia, które za wszelką cenę realizujesz, cele, do których dążysz. Tym żyjesz! Pomyśl, jaki pokarm dostarczasz swemu wnętrzu. To pokarm żebraka! Bóg stworzył ciebie, do czego innego. Dał ci nieśmiertelną DUSZĘ! A ty karmisz ją tym, co śmiertelne! Nieśmiertelność oznacza, iż w chwili śmierci ciała, dusza nadal żyje. Jednak życie w wieczności może stać się dla duszy wieczną szczęśliwością lub wiecznym konaniem w męce! Żywiąc się tym, co śmiertelne, skazujesz siebie na wieczne umieranie!

Jesteś żebrakiem. Im dłużej tkwi się w tym stanie, tym trudniej z niego się wydostać. Człowiek nieraz tak się do tego przyzwyczaja, że nawet nie widzi potrzeby zmiany swego życia. Ty masz szansę. Właśnie przechodzi obok ciebie Jezus. Tak jak ten niewidomy z Jerycha, wołaj głośno: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” A gdy będziesz blisko Jezusa, który zapyta: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Odpowiedz: „Panie, żebym przejrzał”. Proś, nie bacząc na otoczenie, na to, co powiedzą bliscy, na to, jak przyjmą to twoi znajomi. Ty proś, ty wołaj! Bo to jest twoja szansa! Gdy nadejdzie wieczność, już nie będziesz miał tej szansy. Wtedy rozpoczniesz życie według pokarmu, jaki przyjmowałeś. Już teraz z pomocą Boga, wsparty ramieniem Matki, odrzucaj dotychczasowe życie. Dobrze patrz na pokarm dla swojej duszy. Zacznij myśleć innymi kategoriami. Nie tym, co teraz zaspokoi twój głód posiadania, ale tym, co przyniesie ci prawdziwe życie w wielkiej obfitości łaski. Zdaj sobie sprawę z tego, iż otaczają ciebie śmieci, które nieustannie produkuje świat i wypluwa ze swoich wnętrzności! Przestań tak bardzo ich pożądać! Bo naprawdę nie są warte twojego spojrzenia. Do czego innego stworzył ciebie Pan, do czego innego zostałeś powołany! Twoim powołaniem jest życie w miłości, życie w królestwie wiecznej miłości! Tego życia nie da ci kolejny zjedzony kotlet choćby w najlepszej restauracji, nie da najlepszy sprzęt elektroniczny, najmodniejszy strój, świetnie wyposażony dom, dobrej marki samochód. Nie da ci tego również żadna rzecz kupiona z kolejnej przeceny, zadbany ogródek z różnorodnymi roślinami, świetna praca, odpowiednia pozycja społeczna, młody wygląd, następny obejrzany program w telewizji, zaliczona książka, cały arsenał bibelotów zdobiących twoją sypialnię.

 Zabiegamy o tak wiele. Czynimy tyle zachodu, by zdobyć, kupić, urządzić, mieć, posiadać! Iluż żebraków Bóg widzi pośród nas! Żebraków otoczonych śmieciami tego świata! Tylko Bóg, tylko Jezus zdolny jest wydobyć nas z dołu zagłady. Krzyczmy, wołajmy, prośmy. Modlitwa nasza zostanie wysłuchana. Módlmy się, by Jezus dał nam nowe oczy, nowe uszy, nowe serca, nowe umysły. Niech da swojego Ducha, który udzieli Bożej mądrości, byśmy dokonywali dobrych wyborów. Módlmy się. Bóg będzie nam błogosławił.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>