Ewangelia według św. Łukasza

151. Mesjasz Synem Bożym (Łk 20,41-44)

Natomiast On rzekł do nich: „Jak można twierdzić, że Mesjasz jest synem Dawida? Przecież sam Dawid mówi w Księdze Psalmów: Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół Twoich jako podnóżek pod Twoje stopy. Dawid nazywa Go Panem: jak zatem może On być [tylko] jego synem?”

Komentarz: Żydzi nie wypowiadali imienia Boga, a czynili to przez wielki szacunek dla Niego samego. Zastępowali imię słowami opisującymi jakim jest Bóg. Jedynie kapłan w świątyni podczas jednego ze świąt wypowiadał je, a czynił to bardzo cicho. Imię było czymś, co określało, opisywało, mówiło o charakterze, o istocie, o bycie. Przed Bogiem Żydzi drżeli. Nie śmieliby wypowiedzieć Jego imienia, do tego stopnia, że nie zachowało się pierwotne brzmienie imienia Jahwe, bo nie było wypowiadane, nie zostało przekazane następnym pokoleniom. Żydzi bardzo podkreślali odrębność swojej wiary, wybraństwo Boże ich narodu. Ze względu na politeizm wśród wielu innych narodów tym bardziej czuli, że wyznają wiarę w jedynego, prawdziwego Boga, Boga żyjącego, który autentycznie opiekuje się nimi i wyprowadza z różnych nieszczęść. Doświadczyli, jako naród, mocy Stwórcy, doświadczyli Jego opieki. Mieli na to liczne dowody w historii Izraela. Od wieków też czekali na Mesjasza. Ich wyobrażenia, kim będzie Mesjasz, różniły się między sobą. Jednak zgodnie wyglądają Go do dziś, bowiem w Jezusie nie uznali Oczekiwanego. Tak do końca Żydzi nadal nie wiedzą, kim będzie ten Mesjasz. Czekają na osobę z nieba, wybrańca Bożego. Proroctwa mówią o synu Dawida; to według Żydów sugerowałoby, iż będzie to człowiek pochodzący z rodu Dawida. Osoba Jezusa – to, co mówił o sobie, to, co czynił – wychodziło poza wszelkie wyobrażenia, oczekiwania, domysły, nie mieściło się w głowie przeciętnego Żyda. Uważali, że Jezus albo bluźni albo oszalał. Jego synostwo Boże, w przypadku, gdy przecież znali Jego matkę i ojca (jak im się wydawało), znali Jego życie w Nazarecie, Jego rodzinę, było dla nich nie do przyjęcia.

Jednak my, którzy wzrastamy w tradycji Kościoła mającej dwa tysiące lat, czy przyjmujemy prawdziwie, iż Jezus jest Mesjaszem, Synem Boga? Dla ludzi tamtej kultury, bez współczesnego dorobku Kościoła, było to trudne. Jedynie otwarcie się i współpraca z łaską dawała efekty nawrócenia. Dzięki temu rosła liczba wyznawców Jezusa i Kościół mógł rozszerzać swój zasięg. Jednak dla nas nie powinno to stanowić aż tak wielkiego problemu. Czy rzeczywiście tak jest? Liczba osób wierzących niestety zmniejsza się. Chodzi tutaj o osoby naprawdę wyznające wiarę w Jezusa Zmartwychwstałego, a nie jedynie deklarujące się jako wierzące. Chodzi o takich wierzących, którzy przyjmują na siebie wszelkie konsekwencje wyznawanej wiary, a nie dopasowują do swoich przyzwyczajeń, pragnień i swojej wygody. Gdybyśmy tak spojrzeli na podających się jako wierzących, ze smutkiem stwierdzilibyśmy, iż brakuje prawdziwej wiary pośród nich. Brakuje prawdziwej wiary pośród nas!

Dzisiaj Jezus do nas kieruje ważne słowa: „Jak można twierdzić, że Mesjasz jest synem Dawida? Przecież sam Dawid mówi w Księdze Psalmów: Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół Twoich jako podnóżek pod Twoje stopy. Dawid nazywa Go Panem.” Jezus niejako używa argumentu, który ma nas przekonać, iż Mesjasz jest Synem Bożym. Dlaczego Jezus to czyni? Czy zastanawialiśmy się kiedyś nad tym? Słowa Ewangelii są stale aktualne! Dzisiaj Jezus mówi do ciebie, iż jest Mesjaszem – Synem Boga! Przecież ty to już wiesz, a jednak skoro Jezus to podkreśla, to znaczy, iż ty potrzebujesz tych słów, ty powinieneś nad tym się jeszcze raz zastanowić. Ty powinieneś przyjąć te słowa z wiarą, ty powinieneś w nie uwierzyć! Pomyśl więc nad tym, czy ty wierzysz prawdziwie, iż Jezus jest oczekiwanym Mesjaszem. Czy wierzysz, że jest Synem Bożym? Czy wierzysz, że jest Bogiem? To podstawowe pytania, ale przyznaj, że już dawno nad nimi się nie zastanawiałeś. Zrób to teraz. Daj odpowiedź w swoim sercu. Nie rób tego zbyt szybko. Daj sobie czas, abyś tego pytania zbyt lekko nie potraktował. Bowiem pierwszą twoją odpowiedzią jest: „Oczywiście, że wierzę.” Mówisz to niemalże ze zdziwieniem, iż można jeszcze o to pytać. Iż można o to pytać ciebie! Jednak przez chwilę się zastanów, bowiem wierzyć to nie tylko deklarować swoją wiarę. Wiara wyraża się poprzez twoje życie, postawy, czyny. Twoje serce jest tym wykładnikiem wiary. Gdy spojrzysz na swoje serce, czy nadal z taką pewnością możesz odpowiedzieć, iż wierzysz? Gdy spojrzysz na swoją postawę, gdy zastanowisz się głębiej nad swoim stosunkiem do Eucharystii, do Jezusa w Eucharystii, czy możesz powiedzieć z całą pewnością, że wierzysz? A twój stosunek do bliźniego, który przecież jest świątynią Boga, czy też świadczy o głębokiej wierze? Jak traktujesz Krzyż? Czy widzisz na nim Boga, czy może tylko cierpiącego człowieka? Jak odnosisz się do całej działalności nauczycielskiej Jezusa, do uzdrowień i czynionych znaków? Czy wierzysz prawdziwie, że Jezus zmartwychwstał? Jeśli tak, to czy wierzysz, że i teraz ciebie uzdrawia, że teraz naucza, teraz nawraca? Czy rzeczywiście traktujesz Go jak Boga? Czy jest w tobie wiara w Jego moc, w Jego wszechmoc? Czy ty żyjesz z Jezusem, czy też sam Boga traktujesz „po niedzielnemu”? To tylko kilka pytań, a odpowiedź pozostawiam nam, naszym sercom. Zastanówmy się, na ile prawdziwie jest w nas wiara w Jezusa – Mesjasza, Syna Bożego, poparta postawą, wyrażająca się naszym życiem. Czy może to tylko przyzwyczajenie? Może tylko wydaje się nam, że wierzymy, a w rzeczywistości nie zastanawiamy się nad tym, traktujemy wiarę jako tradycję, a serca nasze nie żyją przyjętą prawdą? Czy wierzymy, iż Jezus jest Bogiem? Jeśli tak, to, czy twoje serce drży, gdy wymawiasz Jego imię? Czy odczuwasz ten wielki majestat Boga wypowiadając chociażby imiona Trzech Osób Boskich? Czy twoje serce oddaje chwałę Bogu Trójjedynemu, gdy czynisz znak Krzyża? Żyd nie śmiał wymieniać głośno imienia Boga. Jak ty wypowiadasz Jego imię? Czy sposób, w jaki to czynisz, świadczy o twojej wierze w Niego?

Poproś Ducha Świętego, by poprowadził ciebie przez to rozważanie i pomógł dojść prawdy o tobie i twojej wierze. Niech Bóg błogosławi ci na czas tych rozważań.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>