Ewangelia według św. Łukasza

153. Grosz wdowi (Łk 21,1-4)

Gdy podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki, i rzekł: „Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie”.

Komentarz: Ten fragment Ewangelii rozważmy w odniesieniu do naszej relacji z Bogiem, zaangażowania naszej duszy w życie w bliskości Boga, naszego oddania siebie Bogu. Ta wdowa, na którą zwrócił uwagę Jezus, wrzuciła do skarbony jedynie dwa pieniążki, czyli jeden grosz. W porównaniu z innymi osobami, wrzuciła bardzo mało. A Jednak Jezus podkreśla, iż właśnie ona „wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie.” Człowiek ma tendencję, by we wszystkim porównywać się z innymi. W zależności od tego, jak wypada w tym porównaniu, to czuje samozadowolenie i karmi swoją pychę, albo przeżywa stres, frustrację, bo inni są lepsi od niego. Tymczasem Jezus zwraca nam dzisiaj uwagę na to, że nie można patrzeć jedynie zewnętrznie. Taka ocena nie jest obiektywna. By móc cokolwiek oceniać, trzeba by posiadać wiedzę o wszystkich aspektach danej sprawy. W związku z tym nie warto tego czynić, bo i tak nie dokona się właściwej oceny, a jedynie człowiek wpadnie w sidła pychy lub będzie w inny sposób zajmował swoje serce tym, co ludzkie, a nie tym, co Boskie.

W tym miejscu natomiast Jezus chce, abyśmy spojrzeli na siebie, na swoje serce, na duszę, jako na biedną wdowę. Dla potrzeb rozważania spróbujmy zobaczyć siebie, swoje wnętrze, w relacji do Boga jako ubogą wdowę. Często człowiekowi wydaje się, że inni, których obserwuje, dają bardzo dużo z siebie, że są niemalże święci. Natomiast on sam, cóż może dać, skoro nie posiada wiele, ma same słabości, jest nikim. Inni tak pięknie się modlą, pięknie śpiewają na chwałę Bogu, wzruszająco potrafią mówić o swojej wierze i stosunku do Boga, wykazują się dużą wiedzą, zrozumieniem spraw wiary, religii, umieją się zachować, dużo czasu spędzają we wspólnocie, uczestniczą we wszystkim, co jest proponowane. W porównaniu z nimi człowiek czuje się szary, niepozorny, nic nieznaczący. Czuje się nikim. W dodatku bardzo słaby i grzeszny. Dokładnie tak, jak mogła się czuć owa wdowa przy innych, bogatych Żydach.

To poczucie własnej nędzy wobec widocznego bogactwa innych nie jest zbyt przyjemnym doświadczeniem. Jednak może być dla ciebie, mała duszo, zbawiennym, bowiem to właśnie mali są spadkobiercami królestwa niebieskiego; to właśnie słabi posiądą je na własność. A w jaki sposób? Przyjmując swoją małość i słabość, godząc się na nią i służąc Bogu poprzez nią. Cały sens ludzkiego istnienia jest w tym, by człowiek zgodził się na to, jaki jest i żyjąc w prawdzie o sobie, służył Bogu sobą najpełniej, jak tylko może. Czyli najlepiej uczyni, jeśli siebie samego w całości odda Bogu. To prawda, że samym sobą niewielką przedstawia wartość. Jest niczym, jak te dwa pieniążki ewangelicznej wdowy, ale ona, mając je za całe swoje utrzymanie, ofiarowała je Bogu. Jezus to docenił. Jezus określił to jako najwyższą wartość. I ty, dusza najmniejsza, możesz ofiarować całego siebie Bogu. To nic, że jesteś słaby, grzeszny, że w oczach ludzkich nic nie znaczysz. Twoja wartość jest w Bogu. On nada twojej ofierze największą wartość, bowiem oddasz Mu siebie samego w całości, do końca. Cały będziesz Jego. I już nie ty stanowić będziesz o swojej cenie, ale Bóg, bo do Niego należąc, żyjąc Nim i w Nim, zostaniesz przemieniony Jego mocą, Jego łaską, Jego miłością w Niego samego – w Miłość.

Człowiek, oddając siebie Bogu, składając ofiarę z samego siebie na ołtarzu miłości, już poprzez sam fakt tejże ofiary upodabnia się powoli do Chrystusa. Bo On złożył siebie samego również na ołtarzu miłości. Ofiarował swoje życie tobie. Ty teraz możesz uczynić dokładnie to samo w stosunku do Niego. I chociaż wartość Jego ofiary sama w sobie jest nieskończona, niepojęta, twojej zaś ofierze to Bóg nadaje wartość, jednak w oczach Boga staje się ona największą twoją ofiarą, bowiem dajesz wszystko, co posiadasz – całego siebie. I tak zostaje przez Niego przyjęta. I choćby inni w przeróżny sposób służyli Bogu, posługując się swoimi zdolnościami, umiejętnościami, możliwościami, to jeśli cząstkę swego życia pozostawiają dla siebie, dla swej prywatności, nie składają Bogu największej ofiary. Ty zaś, choćbyś nic nie posiadał, żadnych zdolności, żadnych umiejętności, żadnej wiedzy i mądrości, a jednak siebie samego Bogu oddał, większą wartość posiadasz w oczach Boga, a twoją mądrością staje się sam Bóg. Przejmujesz Jego dziedzictwo. On staje się twoją wiedzą, twoimi zdolnościami, umiejętnościami, a przede wszystkim miłością. Choćbyś do końca życia był najzwyklejszym, szarym człowiekiem, bez znaczenia w oczach ludzkich, ale całym sobą służył Bogu i wypełniał w ten sposób Jego wolę, zostaniesz świętym. Inni zaś, oddając siebie połowicznie, mimo że po ludzku dają wiele, to nie oddają Bogu wszystkiego, sobie zatrzymując cząstkę. O tę cząstkę, która przecież w Bogu nabrałaby niebywałej wartości, umniejszają swoje niebieskie bogactwa, umniejszają swoją świętość.

Nigdy nie patrz na innych. Nie porównuj. Ciesz się ze swoich słabości, ze swojej małości i całego siebie ofiaruj Bogu. Łatwiej jest bowiem oddać nędzę niż bogactwa. Te człowiek z ochotą zatrzymuje dla siebie. Służą jego chwale, zatem nie może on dostąpić jej w niebie, bo odebrał ją już na ziemi. Jakże trudno bogatemu wejść do królestwa niebieskiego!

Niech Bóg błogosławi nas. Niech Duch Święty poprowadzi nas przez to rozważanie.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>