157. Znaki zapowiadające zburzenie Jerozolimy (Łk 21,20-24)
Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą! Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą.
Komentarz: Miłość Bożego serca nie ma granic. Ta miłość jest nieskończona. Ta miłość jest wyrozumiała, cierpliwa, łagodna. Ta miłość nieustannie przebacza. Ale jedną z cech tej miłości jest również mądrość sprawiedliwości. Tylko matka, która mądrze kocha swoje dziecko, wychowa je właściwie. Ta, która na przykład rozpieszcza, wychowuje egoistę, a więc nie zdrowego duchowo, ale chorego. Podobnie Boża miłość. Ma w sobie mądrość, sprawiedliwość, konsekwencję oraz wymagania. Bez tego nie można mówić o prawdziwej miłości. Brak tych elementów wykrzywia rozwój, unieszczęśliwia człowieka, chociaż nie zawsze rozumie on to, że jest nieszczęśliwy. Bóg przez wieki, prowadząc naród wybrany pouczał, dawał wskazania, przykazania, ostrzegał przed konsekwencjami nie wypełniania ich. Gdy naród stosował się do nich i żył w zgodzie z Bożym prowadzeniem, jego losy toczyły się spokojnie. Gdy zaś sprzeniewierzał się Bogu, doznawał cierpienia, popadał w niewolę, doświadczał głodu, chorób, nieszczęść.
Konsekwencją przeciwstawienia się Bogu, a więc konsekwencją grzechu, jest cierpienie. Nie może być inaczej skoro człowiek odrzuca Tego, który jest Dawcą jego życia, jego tchnieniem. Człowiek zrodzony z miłości odcina się od niej, czyli odcina się od źródła. To tak, jakby roślinę odciąć od korzeni. Następuje brak życiodajnych soków, roślina marnieje, więdnie, usycha, ginie. Czego zatem spodziewa się człowiek, jeśli odcina się od swoich korzeni? Czasami człowiek zastanawia się, dlaczego Bóg pozwala na takie czy inne nieszczęścia. Nie bierze jednak pod uwagę tego, iż otrzymał od Boga wolność wyboru i to on dokonuje tych wyborów. Jednocześnie ponosi ich konsekwencje. Jak wielka jest Boża miłość, skoro pozwala człowiekowi wybierać, a jeszcze większa, że daje człowiekowi możliwość ponoszenia konsekwencji własnych wyborów, a przez to uczenia się na własnych błędach? Jakże mądra jest miłość Boża, bo gdyby brakowało w niej konsekwencji i wymagań, ludzkość stałaby się niczym zwierzęta lub też jeszcze gorzej, bowiem zwierzę, kierując się instynktem, czyni tylko to, co służy jego przeżyciu. Człowiek zaś czyni wiele złego nie dla własnej obrony, nie po to, aby przeżyć, ale dla korzyści, by zaspokoić swoje pragnienia, żądze, dla przyjemności. Dzięki odczuwanym konsekwencjom swojego postępowania, człowiek, posługując się rozumem, potrafi wyciągać wnioski, uczyć się i kierować swoim rozwojem. Człowiek potrafi to czynić, ale czy zawsze to robi? Niestety historia wskazuje na to, iż człowiek powraca do błędów. Jego słabości go przewyższają. I nawet sprawdzająca się zapowiedź Jezusa nie zdołała uchronić Żydów. I nadal tkwią w błędzie.
Spójrzmy teraz na siebie. To, co do tej pory zostało powiedziane, dotyczy również nas, naszego życia, naszych dusz. Dotyczy nas jako narodu, ale i dotyczy całej ludzkości. Objawienia Maryjne w różnych miejscach na ziemi, które nawet zostały uznane przez Kościół oficjalnie, niestety nie są traktowane zbyt poważnie. Prośby i pouczenia samego Jezusa nie są brane pod uwagę. W sposób jasny Niebo przestrzega ludzkość przed konsekwencjami panoszącego się grzechu w ludzkich sercach, a mimo to człowiek zachowuje się tak, jakby nie słyszał lub nie rozumiał. Bóg podaje konkretne wskazówki, co czynić, by odmienić bieg historii, by uniknąć tak bolesnych konsekwencji popełnianych grzechów, a człowiek nie czyni nic! Czyżby to samounicestwienie? Niestety to już tak wielkie zniewolenie grzechem, że człowiek choćby i widział, jakie są jego konsekwencje, często nie potrafi się temu przeciwstawić. Poza tym to oddalenie od Boga sprawia, że człowiek przestaje wyraźnie widzieć i logicznie rozumować. Oddalony od Miłości dającej życie, zbliżający się do nienawiści, która zabija, coraz częściej ulega właśnie jej. A Bóg niejako nie może wbrew woli człowieka przywrócić go do życia! Dał wolną wolę człowiekowi! A Jego miłość przewyższa swoją mądrością wszystko, co ludzkie i chociaż nie rozumie człowiek wymowy tejże mądrości, chociaż przeraża człowieka to, co zdaje się nadchodzić, to jednak uwierzmy, że Bóg opiekuje się światem lepiej i troskliwiej niż najlepsza ziemska matka. A Jego działanie, podejmowane kroki w stosunku do człowieka są tym, co najlepsze.
We wszystkim jest Boża mądrość. Dziecko nie rozumie często postępowania matki. Nawet uważa, iż jest czasami niesprawiedliwa, zbyt surowa. Nie rozumie, iż wychowanie nie polega na głaskaniu i czynieniu wszystkiego za dziecko, nie polega na ciągłym wyręczaniu dziecka i zwalnianiu z konsekwencji. Takie wychowanie uformowałoby bezdusznego, egoistycznego potwora, wiecznie oczekującego wszystkiego od innych, nastawionego konsumpcyjnie, pasożyta, zupełnie nieprzydatnego dla społeczeństwa. Staramy się dzisiaj uświadomić sobie, iż we wszystkim przejawia się miłość. Że ta miłość jest pełna doskonałej mądrości. Tylko człowiek ze względu na swoją małość, nicość, nie potrafi dojrzeć tej wielkości mądrości. Zastanawia się stale, dlaczego, buntuje się, boi, zamiast zwrócić się do Boga.
Również obecnie zapowiadane są różne nieszczęścia. Kto jednak tak naprawdę zwraca się do Boga? Ludzie dużo rozprawiają, dyskutują, a potem wracają do swojego życia i nie czynią z nim nic, by je zmienić. Nawet dusze powołane do tego, by poprowadzić lud drogą Bożych pouczeń, wskazówek, nie podejmują tego tematu lub czynią to pobieżnie. Co zatem będzie na ziemi? Co czeka ludzkość? „Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane. (…) Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew.(…) A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą”. Czy nie ma możliwości powstrzymania tychże konsekwencji? Są. Zwrócenie się do Bożego Serca i wsłuchiwanie się w Jego pouczenia. Kierowanie się tymi pouczeniami i wierne ich wypełnianie.
To zjednoczenie z Bogiem, ukrycie się w Nim. Czyż matka, gdy dziecko nabroi, a potem z płaczem przychodzi do niej i przeprasza, nie daruje mu kary? Czy nie oddala złych skutków jego postępowania? Bóg jest kimś więcej niż matka, a Jego miłość nieporównanie potężniejsza. Poza tym to On jest wszechmocny, a więc to w Jego mocy jest zmienić losy świata, uchronić ziemię przed grożącym niebezpieczeństwem. W Jego mocy jest zmienić twoje życie, by stało się życiem pełnym miłości. Potrzeba, abyś się do Niego zwrócił i poprosił o to. Potrzeba, aby dusze najmniejsze żyły w zjednoczeniu z Bogiem. Jemu oddane, Jemu powierzone, stanowić będą armię, która przez sam fakt życia miłością Bożą, dawać będzie opór nieprzyjacielowi, a z czasem zupełnie odeprze jego ataki, pokonując go mocą samego Boga złożoną w ich sercach.
Módlmy się gorąco o łaskę zrozumienia potrzeby życia Bożą miłością, o łaskę uznania wielkiej mądrości Bożej miłości, o łaskę zrozumienia Bożej ekonomii miłości. Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.
Wszelkie zdolnosci, umiejetnosci, talenty, wiedza,wszystko jest darem Boga. My sami z siebie nie jestesmy zdolni do niczego, jestesmy bezuzyteczni. Uwazac sie za nicosc aby nie popasc w pyche bo „kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł”. Albo: „niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego.Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśli otrzymałeś, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?”. Tak to rozumie.
Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.
Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?