Ewangelia według św. Łukasza

162. Spisek przeciw Jezusowi i zdrada Judasza (Łk 22,1-6)

Nadchodziła uroczystość Przaśników, tak zwana Pascha. Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Go zabić, gdyż bali się ludu. Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu. Poszedł więc i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać. Ucieszyli się i ułożyli się z nim, że dadzą mu pieniądze. On zgodził się i szukał sposobności, żeby im Go wydać bez wiedzy tłumu”.

Komentarz: Patrząc na dwunastu apostołów należy sobie uświadomić, iż samo przebywanie z Jezusem nie jest gwarancją na zbawienie. Wśród Dwunastu był przecież Judasz. Trzy lata, podobnie jak pozostali, chodził z Jezusem, słuchał Jego nauki, był świadkiem cudów. Widział, doświadczał namacalnie cudu Bożej miłości. Jemu szczególnie Jezus ją okazywał, bo wiedział, jakim jest człowiekiem. Znając przyszłość, cierpiał tym bardziej, bo widział duszę, która zamyka się na łaskę, wielką łaskę, do jakiej nie wszyscy będą mieć dostęp. Był jednym z Dwunastu – wybranych. Można powiedzieć, że był duszą wybraną. Przez chwilę wspólnie rozważmy tę kwestię.

Powołanie do grona apostołów było wybraniem przez Boga i to szczególnym wybraniem. Tak wielu było wśród tego narodu, w dodatku bardziej wykształconych, mądrzejszych, szanowanych społecznie. Jezus wybrał właśnie tych. Judasz, jako jeden z niewielu, posiadał nieco lepsze wykształcenie. Poza tym był sprytniejszy, niejako bardziej obyty w pewnych kręgach, bardziej znany, co nie znaczy, że poważany. On sam uważał siebie za kogoś lepszego od pozostałych, za mądrzejszego, niejako z wyższej sfery. Pogardzał pozostałymi apostołami. A jednak i on został powołany i wybrany przez Jezusa. Dlaczego? Jezus powołuje każdego. Wszyscy apostołowie mieli wady, ludzkie słabości, bo każdy z nich był człowiekiem. U Judasza wyostrzył się ich obraz ze względu na jego czyn. Natomiast u pozostałych są mniej widoczne też ze względu na ich czyny, działalność apostolską, ale i ze względu na ich wewnętrzną przemianę. Zarówno oni, jak i Judasz, przebywali z Jezusem trzy lata. Uczestniczyli w Jego działalności nauczycielskiej. Doświadczali tego samego. Widzieli to samo. Jednak ich losy oraz los Judasza okazały się inne. Dlaczego tak się stało?

Otóż Bóg wychodzi do człowieka z propozycją miłości. On nie narzuca, tylko proponuje. Nie narzuca siłą, nie przekupuje, jak to ma miejsce w obecnym świecie, gdzie wszelkie kampanie są ukrytym przekupstwem, gdzie każdy stara się zdobyć popleczników, wyborców, gdzie królują tzw. gadżety, argumenty nie zawsze słowne, interesowność. Bóg przychodzi do ludzi z czystą miłością. Okazuje ją. Dotyka i porusza ludzkie serca. Objawia siebie. Człowiek, jeśli chce, może przyjąć lub nie. Musi dokonać wyboru. Wybór jest czysty. Nie ma tu mowy o ponętnych prezentach, jeśli dokona się właściwego wyboru. Nie ma bezpodstawnych obietnic, które i tak nie zostaną spełnione. Bóg stawia sprawę jasno. On ciebie kocha i dlatego pragnie dla ciebie szczęścia. Możesz tę miłość przyjąć lub ją odrzucić. Czytelnie podawane są konsekwencje przyjmowanych postaw. Przyjmując miłość do swojego życia, przyjmujesz zbawienie poprzez Krzyż, który jest najwyższym przejawem doskonałej miłości Boga do człowieka. Odrzucając miłość, odrzucasz zbawienie i wieczną radość w niebie. Nie ma tu przekupstwa. Nie ma tu możliwości nieczystej gry. Nie da się co innego myśleć, a co innego robić, bowiem Bóg patrzy w serce człowieka. A to, co w sercu, to i w myślach, na ustach, to i w czynach. Niekiedy zakamuflowane, ale i tak z czasem wychodzi na wierzch.

Zatem Bóg powołuje każdego. Każdemu daje szansę. Sam fakt, że umarł za ciebie, zgładził twój grzech i powołał cię do życia w niebie dwa tysiące lat temu, a więc wtedy, gdy jeszcze nie było ciebie na ziemi, świadczy o Jego miłości i danej szansie. Od ciebie zależy, co zrobisz. Zwróć uwagę, że pozostali apostołowie tę szansę wykorzystali. Teraz jako święci otaczają Boga w niebie i wielbią Jego niepojętą, nieskończoną miłość. Tej szansy i wielkiej łaski nie wykorzystał Judasz. To wydaje się niezrozumiałe – być tak blisko Boga i nie wykorzystać danej łaski! A jednak jest możliwe. Dzieje się tak również dzisiaj, w naszym otoczeniu. Ta łaska, ta szansa nieustannie jest nad każdym. Nieustannie. Bóg tak szybko nie rezygnuje z człowieka. Do końca jego dni daje mu kolejne szanse i łaski na nawrócenie i pójście nową drogą. Nie zawsze jednak człowiek potrafi je odczytać. Nieraz zaś tak bardzo grzęźnie w bagnie, iż nie widzi już możliwości wyjścia z niego. Za długo w nim siedzi i niejako przyzwyczaił się. Ma dawaną szansę, ale jej nie podejmuje.

Wydaje ci się, że to przydarza się tylko najsłabszym, niewierzącym, niepraktykującym. A przecież to przydarzyło się apostołowi! W każdej społeczności, w każdym stanie są wierni apostołowie, liczni uczniowie, przyglądający się Żydzi, ale  znajdzie się i ten, kto się odwróci i nie wykorzysta podarowanej łaski. Będą i tacy, co w chwili męki Jezusa podniosą kamień na Niego. Pójdą wraz z tłumem, krzycząc i wymachując pięścią, mimo że całkiem niedawno doznawali od Jezusa dobra, pomocy, umocnienia, uleczenia; mimo że chodzili za Nim i słuchali Go. Głupota zaślepia, pokusy mamią, żądza czyni serca zwyrodniałymi. Pycha potrafi z duszy dążącej do świętości uczynić potępioną. Dlatego miejmy się na baczności. Nie szukajmy i nie rozglądajmy się. Patrzmy na siebie, abyśmy to my nie znaleźli się po drugiej stronie. Nie potrzeba wiele. Musimy być czujni, by duch tego świata nie zwiódł nas. Nie takich jak my zwodził i wyprowadzał na manowce.

Szczególnie jako wspólnota musimy trwać w jedności. Razem pod Krzyżem. Razem z Maryją. Razem z Jezusem. Posłuszni Kościołowi, którego przedstawicielem i znakiem dla nas jest kapłan. Pamiętając nieustannie o swojej słabości, chrońmy się w Niepokalanym Sercu Maryi. Pamiętając o Judaszu i wielkich łaskach, w jakich miał udział wraz z innymi apostołami, módlmy się o przemianę naszych serc, by nigdy nie dały się zwieść szatanowi. Prośmy Ducha Świętego o jasność patrzenia i wyrazistość pojmowania rzeczy, spraw, w których uczestniczymy. Módlmy się. Bóg będzie nam błogosławił.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>