165. Ustanowienie Eucharystii (Łk 22,19-20)
Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!” Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: ‘Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana”.
Komentarz: „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez Niego zbawiony.” Cały sens przyjścia Jezusa na ziemię zawarty jest w tych zdaniach. Cała głębia Bożej miłości została niejako skomasowana w Eucharystii. W niej moc, siła, początek, w niej koniec. W niej Bóg. W niej Jego objawienie, Jego przyjście, a nasze spełnienie. W niej objawienie Boga uosabiającego się w tej Najświętszej Ofierze. Święta Obecność, Boska Rzeczywistość, Chwała, Majestat, Panowanie! Cały Bóg! Nie Jego cząstka, nie fragment! Nie jakiś aspekt Jego boskości, wielkości czy miłości. Podczas Eucharystii przychodzi do nas cały Bóg ze swoją potęgą, majestatem, w pełni swej chwały. Towarzyszy Mu dwór niebieski. Król przecież otoczony jest tymi, którzy Go kochają i Mu służą! Ale nie jest to król ziemski, a Jego słudzy dostępują uczestnictwa w Jego chwale. Zjednoczeni z Nim w miłości, są jej uczestnikami. Przemienieni w miłość, którą jest On sam, żyją w Nim i z Nim, nieustannie głosząc chwałę Boga Stwórcy wszechświata i rozszerzając Jego panowanie na kolejne dusze i serca.
To, czego dokonał Jezus podczas swojej męki, jest nieporównywalne z niczym. A w dodatku, jakby tego było mało, uczynił jeszcze więcej, bowiem pozwolił całej ludzkości towarzyszyć nie tylko w dziedzictwie Krzyża, ale w samym Krzyżu, w męce, w Dziele Zbawienia. Poprzez ustanowienie Eucharystii ludziom wszystkich kolejnych wieków dał możliwość wchodzenia na Golgotę i uczestniczenia wraz z Nim w Jego Ofierze. Nie dość na tym, Jezus stale zaprasza dusze do połączenia ich małych ofiar z Jego wielką, niepojętą, niekończącą się Ofiarą, by w ten sposób dokonywać ich przemiany w Chrystusa. By już na ziemi mogły niejako zaznawać tego, co jest udziałem świętych w niebie – życia w Bogu.
Słowa Jezusa wypowiedziane podczas Ostatniej Wieczerzy: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane (…)Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej (…)” są niebywałym Jego testamentem, dziedzictwem przekazanym ludzkości, w którym oddaje On samego siebie niejako na własność człowiekowi pozwalając, by ten czynił z Nim to, co zechce: przyjął lub odrzucił. Jednocześnie wyjaśnia, czym jest dla człowieka Jego Ciało i Krew, jak wielką posiada wagę, sens i znaczenie dla samego człowieka, jego życia, duszy. Choć słowa te są krótkie, to głębia ich niezbadana! Przymierze, jakie zawiera na nowo Bóg z człowiekiem, wiąże Boga więzami miłości, przypieczętowując je Jego Boską Krwią; sprawiając, że nie cofnie On tej Ofiary, a konsekwencje jej są nieodwołalne i obejmują całą ludzkość od początków jej istnienia po jej kres.
Pokropieni Krwią Jezusa, zostaliśmy uświęceni, jak uświęcony zostaje ołtarz, na którym sprawuje On swoją Ofiarę. Dzięki Jego Krwi obmyci zostaliśmy z całego brudu grzechu i zajaśniała w duszach naszych Jego świętość, bowiem nakarmieni Jego Ciałem, przyjęliśmy nowy budulec, a jest nim sam Bóg. W naszych członkach popłynęła Jego Krew. Jego Ciało wzmocniło i odrodziło nasze ciało. W nas teraz jest On sam – Jezus Chrystus! W sposób duchowy i materialny! Wszystko, co nasze, mocą Boską Komunii zostało przeniknięte Jego świętością, przemienione Jego miłością, odrodzone i powołane do nowego życia w Nim samym!
Jak wielkim cudem jest ustanowiona przez Jezusa Eucharystia, tego nie wie nikt. Żaden człowiek na ziemi nie zgłębił do końca tej niepojętej tajemnicy miłości! To, co Boskie, nie da się pojąć, poznać, zrozumieć całkowicie. Trzeba jednak dążyć stale do zbliżenia się do tej tajemnicy. Jednocześnie należy stale uświadamiać sobie niezmierzoną moc, jaka płynie z Ciała i Krwi Eucharystycznego Jezusa. Chociaż umysł ludzki miesza się w obliczu Niepoznawalnego, Niepojętego, Nieskończonego, to przynajmniej należy modlić się o łaskę poznania po części Tego, Który jest, Który był i Który przychodzi nieustannie do człowieka, zniżając się do niego, do jego poziomu, po raz kolejny wchodząc między ciernie ludzkich słabości.
Módlmy się, aby Duch Święty dał nam poznanie Bożych tajemnic. Módlmy się, aby dał nam swoje światło, udzielił mądrości, by pomógł otworzyć serca na łaskę komunii z Bogiem. Módlmy się, abyśmy mogli choć w niewielkiej cząstce poznać, zrozumieć, czym jest Eucharystia, czym jest Najświętszy Sakrament, co dokonuje się podczas przeistoczenia. Prośmy, by Bóg dał nam możliwość zobaczenia oczami serca głębi tajemnicy Boskiej Krwi i Boskiego Ciała, byśmy mogli z większym zaangażowaniem dziękować, wielbić, wysławiać Bożą miłość i hojność. Bądźmy pokorni i o pokorę prośmy, bowiem pokornym Bóg objawia najwięcej. Ich wywyższa, podnosi do swojej chwały w niebie, bo im kto mniejszy, tym wyżej zostanie wyniesiony. Módlmy się, Bóg będzie nam błogosławił.
Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.
Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?