16. Ósme przykazanie (Mt 5,33-37)
Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.
Komentarz: Słowo Boga jest prawdą. Ono żyje i daje życie; buduje, nie niszczy. Jest samą dobrocią. Nieustannie wypowiadane przez Boga, rodzi na nowo nasze dusze, odradza wnętrza. Słowo to jest samo w sobie życiem. Niesie miłość i radość.
Bóg uczynił nas na swoje podobieństwo – również w słowie, które złożył w naszych wnętrzach. W ten sposób dał nam cząstkę siebie. Wypowiadając słowo prawdy, a więc słowo Boga, uczestniczymy w jej budowaniu. Dzięki temu współtworzymy Bożą rzeczywistość, bierzemy udział w rodzeniu miłości, dobra. Jakiegoż wywyższenia dostąpił człowiek wśród innych stworzeń! Żadne nie otrzymało tej łaski współuczestniczenia w rodzeniu słowa prawdy.
Jednak człowiek podobny jest do Boga również w innych sferach. Otrzymał wolność. Może decydować o tym, czy wypowiadać to słowo złożone w nim przez Boga, czy też inne, którego panem jest przeciwnik – szatan. A ten nieustannie kusi i mami, dręczy i zachęca, używa przeróżnych argumentów, byle tylko człowiek otworzył usta i powiedział to, co chce szatan. Ale zanim wypowiemy słowo, ono najpierw powstaje w sercu. I w zależności od tego, jaka jest w nim gleba i co zostało posiane, to się rodzi i wychodzi na zewnątrz.
Dbajmy zatem o swoje serce. Czuwajmy, byśmy nie byli na posługi szatana, który pragnie zawładnąć rolą naszych serc, posiać swoje ziarno, by rozrastała się roślina zła, a potem wychodziła z nas w postaci tego, co mówimy. Dbajmy o słowo Boga złożone w naszych wnętrzach. Pielęgnujmy je. Jest ono łaską i pomaga nam wzrastać. Jako łaska buduje wiarę, kształtuje dusze i je przemienia. Dbajmy o słowo Boga w nas. Wciąż odkrywajmy je na nowo, ciągle szukajmy, nieustannie pielęgnujmy. Stale czuwajmy, módlmy się i otwierajmy na nie. A ono będzie w nas rozrastać się; niczym wielki krzew – wypuszczać kolejne gałązki, listki. Potem zakwitnie, by w końcu przynieść owoce.
Owocem jest życie w świętości. To prowadzi nas do niej. Pozwólmy mu sobą pokierować. Nie czyńmy niczego, co mogłoby zagłuszyć w nas ten głos. Nie zanieczyszczajmy duszy innymi wypowiedziami. Pamiętajmy, że każde słowo stwarza jakąś rzeczywistość. Nie leci w próżnię i nie pozostaje samo. Dobre – rodzi dobro, złe – rozprzestrzenia zło. My bądźmy towarzyszami Boga. Nie mówmy niepotrzebnie. Stale zastanawiajmy się, czemu służą nasze wypowiedzi, jaka jest ich intencja.
Ukazując w statystyce – około 90% naszych słów buduje pychę, próżność, egoizm i miłość własną. Zróbmy sobie przez jeden dzień pewien eksperyment. Zaprośmy do tego Ducha Świętego. Poprośmy Go, aby tego dnia od rana przypominał nam nieustannie, aby badać intencję, z jaką się wypowiadamy. Niech Duch Święty także pomoże nam jasno zobaczyć te intencje. Zastanówmy się przed każdym słowem, przed każdą odpowiedzią na pytanie, każdym włączeniem się w dyskusję, a nawet tylko krótką rozmową czy grzecznościową wymianą zdań. Początkowo niewiele będziemy widzieć, ale potem zorientujemy się, że nasze słowa w większości nie są mową zbawienia, nowego świata, świata ducha, aniołów i świętych. Nie wielbią Boga, nie dziękują Mu. Słowa te chwalą i wynoszą na piedestał nas samych. Stale zwracamy uwagę na siebie.
Gdy już dojrzymy intencje naszych wypowiedzi, zaniechajmy ich. Nie budujmy pychy i egoizmu, bo to szatańska rzeczywistość. Wypowiadajmy tylko słowo Boga, które w nas złożył. Bądźmy współtwórcami Bożego królestwa na ziemi. Przyczyńmy się do zwycięstwa prawdy i miłości. Niech nasza mowa płynie z czystego, wypełnionego miłością serca. Niech głosi prawdę.
Miejmy świadomość, iż nie żyjemy w próżni, a każde nasze zachowanie, słowo, a nawet spojrzenie, może przyczynić się do rozwoju Bożej rzeczywistości miłości lub szatańskiego królestwa piekła, nienawiści. Wystarczy jedno słowo, jedno spojrzenie, ton głosu – po prostu brak miłości, a mnoży się zło i triumfuje. A chociażby lekki wysiłek z naszej strony, czujność i prośba: Maryjo, zrób to za mnie, kochaj za mnie sprawi, że Ona w nas i za nas wypowie słowo z miłością, spojrzy z miłością. I zatriumfuje Boże królestwo w świecie.
Spójrzmy na to ósme przykazanie właśnie pod kątem budowania dobra i zła, z perspektywy intencji rodzących się w naszym sercu. Rozważmy je, pamiętając o tym, gdzie powstaje wypowiadane przez nas słowo. Nakłońmy swoje serce do czujności i podejmijmy trud zmiany przyzwyczajeń. Przywykliśmy bowiem do wielomówstwa, nasze słowa łechcą w nas próżność, budują miłość własną. Bóg chce, abyśmy z tego zrezygnowali.
Niech Jego błogosławieństwo pomoże nam dojrzeć głębię ósmego przykazania, które do tej pory traktowaliśmy tak płytko. Niech umocni nas na trud ciągłego badania wypowiadanych słów, na ten wysiłek powstrzymania się od niepotrzebnych wypowiedzi.