Ewangelia według św. Łukasza

175. Jezus przed Piłatem (Łk 23,1-7)

Teraz całe ich zgromadzenie powstało i poprowadzili Go przed Piłata. Tam zaczęli oskarżać Go: „Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi i że siebie podaje za Mesjasza – Króla”. Piłat zapytał Go: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?” Jezus odpowiedział mu: „Tak, Ja Nim jestem”. Piłat więc oświadczył arcykapłanom i tłumom: „Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku”. Lecz oni nastawali i mówili: „Podburza lud, szerząc swą naukę po całej Judei, od Galilei, gdzie rozpoczął, aż dotąd”. Gdy Piłat to usłyszał, zapytał, czy człowiek ten jest Galilejczykiem. A gdy się upewnił, że jest spod władzy Heroda, odesłał Go do Heroda, który w tych dniach również przebywał w Jerozolimie”.

Komentarz: Jezus cierpiał. Prowadzony na kolejne przesłuchania, traktowany w nieludzki sposób, już przeżywał swoją mękę. Wygląd Jego świadczył o nocnych torturach i porannym okrutnym traktowaniu. Sponiewieranego, poniżanego, przyprowadzono do Piłata. Żydzi otwarcie wyrazili swoje intencje. Chcieli Go zabić, ale Prawo nie zezwalało im na to. Oczekiwali tego od Rzymian. Ich zachowanie nie podobało się Piłatowi. Pogardzał Żydami, więc tym bardziej nie miał ochoty spełniać ich oczekiwań. W rozmowie z Jezusem przekonał się, że nie zasłużył na śmierć, że jest niewinny. Może dziwny, może trochę szalony, ale nieszkodliwy. Słowa Jezusa zastanawiały go, trochę niepokoiły. Było w Nim coś, co skłaniało, zmuszało do myślenia. Nie, stanowczo nie miał ochoty skazywać Go na śmierć. W dodatku drażnili go ci Żydzi – ich zwyczaje, przeświadczenie o możliwości skalania się w pretorium. Nie znosił też ich zapachu, wręcz brzydził się nimi. Uczucia, jakie powstawały w Piłacie, skłaniały Go do uwolnienia Jezusa, chociażby po to, by zrobić na złość tym wszystkim zarozumialcom, krzykaczom, jak ich odbierał. Gdy dowiedział się, że Jezus pochodzi z Galilei, odesłał ich do Heroda. Widział, że bardzo im się spieszy, by jak najszybciej skazać Jezusa, więc tym bardziej specjalnie zwlekał i w ten sposób spowalniał całą sprawę.

Jezus zaś pozostawał niezmienny. Chociaż naokoło był hałas, chociaż naokoło emocje dochodziły do szczytu, wydawało się, że cały świat zwariował, szalał, wściekał się, to On był uosobieniem pokoju. Jakby nie z tego świata. Jakby to nie Jego dotyczyła sprawa. Zadziwiająco cichy i łagodny. Denerwował wielu swoim spokojnym przyjmowaniem wszystkiego, swoją pokorą i uległością. Gdyby szatan nie zakrył ich oczu nienawiścią, dostrzegliby, że jest Kimś. Zauważyliby, że nie jest zwykłym człowiekiem. Zastanowiłaby ich Jego postawa. Jezus jako jedyny nie dał się ponieść emocjom. Jako jedyny nie pozwolił owładnąć się szatanowi. Był sobą do końca. Mimo że naokoło szatan rozlewał swój jad, Jego ten jad nie dotknął. Całe otoczenie zostało w mniejszym lub większym stopniu skażone tym jadem. Mówiąc obrazowo, wiele serc zostało zoranych pazurami szatana, poranionych, a ich wnętrza zaczęła toczyć gangrena. Oni pozwolili na to szatanowi. Zamykając się na Słowo, nie dali swoim sercom szansy na spotkanie z Miłością. Wystarczyło tylko, że pozwolili wejść do serca jednej wątpliwości co do Jezusa, a szatan sprytnie to wykorzystał. Przecież wśród tych, którzy krzyczeli, byli i tacy, którzy doznali dobra od Jezusa, którzy słyszeli Jego słowa. A jednak nie byli w stanie obronić dusz przed nienawiścią szatańską, która sączyła się do ich wnętrz jak trucizna i zatruwała ich śmiercią.

A co działo się z apostołami, którzy przecież przez trzy lata chodzili z Jezusem i słuchali Go, kochali i nie wyobrażali sobie życia bez Niego? Ci najbliżsi uciekli. Wprawdzie nie podnieśli ręki na Jezusa, ale nie stanęli też w obronie! Jak bardzo może szatan namieszać w duszy, nawet żyjącej tak blisko Jezusa! Dzieje się tak, ponieważ jest sprytniejszy, bardziej inteligentny, bardziej przebiegły od człowieka, a człowiek samotny nie ma żadnych szans na zwycięstwo, na obronienie się przed szatanem. Dopiero w połączeniu z Jezusem staje się silniejszym, mocniejszym. Jego szanse na zwycięstwo zwiększają się. Mimo to dusza zawsze powinna była czujna. Zawsze powinna żyć w łączności z Jezusem, bowiem tylko On, będąc Panem całego świata, posiada władzę również nad królestwem ciemności. Tylko Jezus przez całą mękę, mimo nieludzkiego cierpienia, pozostał Tym, kim jest – Miłością, i przez to, pokonując szatana, zbawił świat.

Niech dusze najmniejsze zwrócą uwagę na ten fragment Ewangelii, bowiem daje on pewną bardzo ważną wskazówkę. Tylko dusza zjednoczona z Bogiem ma szansę nie ulec podszeptom szatańskim. Zauważmy, że mówimy: Ma szansę. Dlaczego? Bo i święci upadają. A wiele było takich dusz, które daleko już zaszły w swoim kroczeniu ku świętości, a potem bardzo upadły, bo zaufały swojej mocy, czyli okazały pychę. Pycha zaś to najczęstsza furtka do duszy, którą wykorzystuje szatan. Dusze najmniejsze nie będą wolne od pokus. Zatem muszą dążyć do życia w zjednoczeniu z Bogiem, by zmniejszyć możliwości oddziaływania szatana. Miejmy świadomość, że szatan atakuje i chce zniszczyć wszystko, co dobre. Naszą wspólnotę, w której wzrastamy w wierze, umacniamy się w miłości i poznajemy Boże oblicze, tym bardziej będzie nękał, bo zabiera mu dusze. Wiedząc o tym, tym bardziej starajmy się żyć w bliskości Jezusa, który jest niezmienny, którego szatański pazur nawet nie drasnął. Wpatrujmy się w Niego, słuchajmy Go i starajmy się realizować wszystko, cokolwiek nam mówi. Bo Jego słowa podyktowane są miłością. A Miłość jest zwycięska. Przecież Miłość pokonała szatana i zbawiła świat.

Zatem jednoczmy się z Miłością, byśmy w niej znaleźli siłę, moc do odpierania ataków złego i byśmy przemienieni w nią samą, trwali, jak Jezus, niezmienni w niej. Jednoczmy się z Miłością, byśmy mogli razem jako wspólnota nadal wzrastać, rozwijać się, doskonalić i zdobywać kolejne dusze dla Miłości, bo wtedy przemieniamy się w samego Jezusa i On, żyjąc w nas, realizuje swoje Zbawcze Dzieło. Pamiętajmy o tych, którzy, mimo że spotkali Jezusa na swojej drodze, ulegli szatanowi, zostali zakażeni jego jadem i przyczynili się do zabicia Jezusa przez ukrzyżowanie. Pamiętajmy o tym, do czego zdolna jest każda dusza. Niestety skłonność duszy do złego jest tak duża, że powinna ona z lękiem myśleć o sobie i obawiać się samej siebie. Nigdy sobie nie ufać, ale całą ufność złożyć w Tym, który prawdziwie JEST.

Niech Bóg błogosławi nas. Niech Duch Święty poprowadzi nas przez to rozważanie.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>