17. 2 lutego – Dzień ważny dla osób konsekrowanych
Modlitwa Różańcowa: Tajemnice radosne
Z radością wspólnie będziemy się dzisiaj modlić dziękując Bogu za dar, dar dusz, które poświęcają całe swoje życie tylko Bogu; za łaski i wszelkie błogosławieństwo, jakie otrzymuje cała ludzkość za pośrednictwem tych dusz. Będziemy również dziękować Bogu za to, że i każdego z nas Bóg powołał do życia w zjednoczeniu z Nim. Do życia poświęconego Bogu. I chociaż większość z nas żyje życiem świeckim poświęcając się rodzinie, to jednak powołanie, jakie Bóg daje duszom najmniejszym jest bardzo zbliżone do powołania dusz konsekrowanych.
Podczas tego różańca szczególnie dziękujmy Bogu za wszystkie dusze, które poświęcając wszystko Bogu, oddając Mu wszystko stają się cudownymi przekaźnikami Bożej łaski dla całego Kościoła. Wypraszajmy dla nich wszystko, co potrzebują, aby doskonale wypełniać swoje powołanie. Prośmy, aby i każdej duszy najmniejszej Bóg błogosławił na drodze ku zjednoczeniu. Módlmy się razem mając w sercu radość, bowiem ten dzisiejszy dzień jest szczególnie radosnym dniem. Tego dnia, Maryja razem z Józefem oddali Jezusa Bogu, uznając, że należy On tylko do Niego. To było wielkie wydarzenie. Szczególnie odczuły to Ich serca doświadczając Bożego błogosławieństwa, ogromnego pokoju, potwierdzającego to, co uczyni. Całym sercem uznali, iż Jezus należy do Boga. Módlmy się wspólnie.
Tajemnica I: Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie
Każda dusza ma taki czas, kiedy Bóg powołuje ją na jakąś drogę, drogę przeznaczoną dla tej duszy. A jest to droga razem z Bogiem. Każda dusza doświadcza tego wołania Bożego w swoim sercu. Różnie to dusze odczuwają, różnie to odbierają i nie zawsze są świadome, iż to głos Boży wzywa je. Niekiedy odczuwają jako wielkie wezwanie do miłości, poświęcenia życia innym, doświadczają jako dziwnego niepokoju, który gna je gdzieś, prowadzi, każe szukać czegoś, co jest ponad to wszystko, co do tej pory poznały. Różne są drogi i różne sposoby, jakimi Bóg powołuje, jakimi przekonuje dusze o powołaniu.
Każda dusza, konsekrowana również, doświadczała Bożego wezwania i na to wezwanie odpowiedziała. Życie Maryi również poświęcone było Bogu. Ona może się zaliczać do tych dusz konsekrowanych. Chociaż nie obyło się to w takiej oficjalnej formie, jaką przybiera teraz poświęcenie siebie Bogu w zakonach, czy też przez osoby świeckie, albo w obecności biskupa, to jednak Bóg przyjął to ofiarowanie życia tylko Jemu i uświęcił je w tak cudowny sposób, w tak doskonały.
Dusza, która oddaje swoje życie Bogu, która czyni to ze szczerego serca, która stara się swoim życiem odzwierciedlać życie Jezusa, dostępuje łaski, tak jak tej łaski dostąpiła również Maryja – poczyna się w niej Boże życie. Oczywiście w nieco inny sposób niż dokonało się to w Niej, ale wcale nie mniej ważny sposób. I w każdym z nas, bez względu na to, w jakim żyjemy stanie, w każdym z nas Bóg poczyna swoje życie, bo my swoje życie oddaliśmy Jemu. I staramy się iść drogą, jaką Bóg nam wskazuje. I można żyć w świecie mając rodzinę, wykonując jakiś zawód, można poświęcić życie Bogu. Dzieje się to w sposób tajemniczy, w sposób duchowy, człowiek oddaje siebie całego Bogu. Poświęca wszystko i pragnie, by od tego momentu Bóg władał nim całkowicie.
Niektórzy z nas już swoje życie w ten sposób Bogu oddali, niektórzy jeszcze nie, ale jeśli zrodzi się w sercu takie pragnienie, nie obawiajmy się tego, bowiem życie z Bogiem jest najcudowniejszym, jest najwspanialszą przygodą, jaka może spotkać duszę. A jakie owoce rodzi! Za każdym razem, kiedy w naszym sercu rodzi się to pragnienie, patrzmy na Maryję – jaki owoc wydała Jej dusza, gdy ofiarowała się cała Bogu. Również i my możemy uczestniczyć w tych owocach. Wystarczy całego siebie oddać Bogu.
Tajemnica II: Nawiedzenie Świętej Elżbiety
Ileż dobra wnosi dusza, która poświęca swoje życie Bogu. Dusza taka doskonali się powoli, ale systematycznie upodabnia się do samego Boga, do Jezusa. To prawda, na początku swojej drogi, dusza taka nie jest doskonała. To, że zrodziło się w niej pragnienie doskonałości nie oznacza, że tę doskonałość posiada. Dusza taka jest zwyczajną duszą, słabą i grzeszną, ale to pragnienie Boga, pragnienie miłowania Go nade wszystko sprawia, że dusza ta dąży do tego, by jak najwięcej przysparzać swojemu Bogu radości, by czynić wszystko dla Niego z miłości. Dlatego też podejmuje wysiłek, przełamuje samą siebie, rezygnując z wielu rzeczy, spraw, aby tylko zadowolić Boga, aby sprawić Mu radość. Dusza przechodzi różne chwile, bowiem doświadcza bardzo mocno swojej słabości i zdaje sobie sprawę w pewnym momencie, iż to, czego pragnie, a więc świętości, właściwie jest nieosiągalne dla niej. Ona jest tak małą i słabą, że nie jest w stanie być doskonałą. To bardzo ważny moment w życiu duszy. Bowiem wtedy, jeśli dusza przyjmie to uświadomienie sobie tej słabości, zaczyna się jej droga pokory. Dopiero wtedy wchodzi na drogę pokory. A właśnie droga pokory jest tą, która prowadzi do nieba, która prowadzi na same szczyty świętości.
Dusza, która poświęciła siebie Bogu bardzo często przeżywa to swoje oddanie z wielką radością i pragnęłaby wszystkim głosić tę radość, iż należy do Boga. Nie zawsze może to czynić, nie zawsze otoczenie to przyjmuje, nie zawsze spotyka się z odpowiednim odbiorem. Jednak ważnym jest, żeby ta dusza nie gasiła w sobie tego zapału i tej radości. Bowiem właśnie ten zapał, ta radość, ona zapala inne serca, zadziwia, zachwyca, powoduje zastanowienie, rozmyślanie, refleksje. Dusza, która poświęca siebie Bogu, właściwie w momencie już oddania siebie Bogu, rozpoczyna to życie wewnętrzne w jedności z Bogiem. Tak jak w Maryi poczęło się życie Syna, tak w duszy tej rozpoczyna się nowe życie, życie Boże. I idąc gdziekolwiek, dusza taka już idzie z Bogiem w sercu. To życie maleńkie jeszcze jest, tak jak maleńkie było życie Jezusa w Maryi na początku. A jednak jest to życie Boga i dusza taka może wiele zdziałać dobrego mając w sobie tę radość i zapał, i to życie Boga. Niesie je wszędzie gdziekolwiek się udaje. I Duch Święty dotyka serc, z którymi się spotyka i dokonuje Bóg wielkich rzeczy w tych sercach. Niekiedy owoce tych wielkich rzeczy będą widoczne dopiero za jakiś czas, ale to nie jest istotne. Ważne jest, że od tej pory ofiarowania siebie Bogu, Bóg przejmuje życie tej duszy i to On już dokonuje wszystkiego, oczywiście na ile Mu dusza na to pozwala.
Również i my również możemy, oddając siebie Bogu, uczestniczyć w tych wielkich dokonaniach Bożych za pośrednictwem naszych dusz. Należy tylko siebie całego Jemu oddać na własność.
Tajemnica III: Narodzenie Pana Jezusa
Jakże szczęśliwą jest ta dusza, w której zrodzony zostaje Jezus. To już jest pewna dojrzałość duszy. To pewien etap osiągnięty przez duszę. Dusza taka jest pewna życia Bożego w niej. To tak jak zrodzenie Jezusa w Betlejem, gdzie Maryja i Józef mogli Go wziąć na ręce, mieli Go przed oczami. To była już ta pewność – Narodził się, był, wspaniały dowód Bożej miłości. Tak samo dusza, wcześniej przygotowana, zaprawiona, uformowana, teraz cieszy się tym pewnikiem Bożej obecności w niej, przynależności jej do Boga. Teraz dusza, chociaż nie zawsze ma te porywy serca, nie zawsze ogarnia ją ten ogień miłości, gdy, tak jak na początku drogi, ale jest coś innego w tej duszy – jest ta pewność Boga żyjącego w niej, jest pokój, pomimo różnych trudności, czasem burz, jej życie osadzone jest w Bogu. I ona z radością patrzy na swoją przyszłość, z radością patrzy na Boga, cieszy się, iż oto wszystko należy do Niego, wszystko od Niego zależy, On wszystkim kieruje i On ją prowadzi.
I my, dusze najmniejsze, też takie etapy przechodzimy. Szczególnie te dusze, które swoje życie oddają Bogu, czyniąc to świadomie, czyniąc to własną wolą, prosząc, by Bóg przejął stery naszego życia. I nas Bóg formuje, przygotowując do tego wydarzenia. I w nas rodzi się Chrystus. To już nie poczęte Boże życie maleńkie, gdzieś w głębi serca, to już jest konkret. To prawdziwe Boże życie, które rozwinęło się w nas, które uformowało w pewnym stopniu, i które osadza naszą duszę w pokoju Boga.
Dobrym jest, kiedy dusza dziękuje Bogu za to, co otrzymała. Maryja z Józefem wielbili Boga trzymając w objęciach Maleńkie Dziecię, dziękowali Bogu za ten Dar. Bóg przygotował Ich, aby mogli przyjąć to Życie, i aby mogli być Rodzicami, Opiekunami Bożego Syna. Ale i nas Bóg do tego przygotowuje i każdą duszę poświęconą Bogu. I każdej udziela łaski, aby mogła teraz pielęgnować to zrodzone w niej życie, aby mogła służyć Bogu, który żyje w niej, aby potrafiła teraz całą siebie oddawać temu Bożemu życiu, Bogu, który jest, zamieszkał w duszy. Módlmy się, by Bóg każdego z nas powołał do tak cudownego zjednoczenia z Nim, z Jego miłością, do życia poświęconego Jemu. To nie jest przeznaczone tylko dla wybranych. Tak naprawdę przecież Bóg każdą duszę stwarza do jedności ze Sobą. I w każdej pojawia się ten głos, czasem bardzo cichy, czasem głośny, głos, który wzywa duszę do Bożej miłości, do zjednoczenia. A oddanie swojego życia Bogu jest najlepszą rzeczą, jaką dusza może uczynić. Nikt tak nie przeprowadzi przez życie jak Bóg i nikt nie zapewni szczęścia, tak jak Bóg. I nikt nie da nam zbawienia, tylko Bóg.
Tajemnica IV: Ofiarowanie Jezusa w świątyni
Ważne wydarzenie, szczególnie w życiu Józefa i Maryi. Przecież Jezus należał do Boga, zrodzony przez Niego, był Bogiem cały czas. To wydarzenie było ważnym, chociażby ze względu na tradycję, ze względu na tych, którzy patrzyli, ze względu na nas i na wszystkie pokolenia. To bardzo ważne wydarzenie, kiedy Maryja uznała razem z Józefem, iż Jezus nie jest Ich, iż cały należy do Boga. To uznanie Jezusa, iż należy cały do Boga przemieniło Ich Serca i było jednocześnie ofiarowaniem siebie samych, jako Rodziców, Opiekunów Jezusa, świadomych Kim jest Jezus i kim Oni są. To było Ich pokorne uznanie, iż wypełniają tylko pewną misję w życiu, powołanie i uznają pełne panowanie Boga w swoim życiu. Więc to ofiarowanie Jezusa było jednocześnie ofiarowaniem samych siebie, swojego życia Bogu, oddaniem na własność. Przyznajmy, że w ten sposób nie patrzyliśmy na to.
Każda matka, każdy ojciec przywiązuje się do swoich dzieci, jakże często traktując jako swoją własność, to pewnie przez te różne trendy wychowawcze, szczególnie kiedy dzieci dorastają trudno się rodzicom pogodzić, iż dzieci idą własną drogą. Maryja i Józef od początku uznali, iż Jezus jest Boga, iż Jezus jest Bogiem i przyszedł na ziemię, aby wypełnić swoją misję, a Oni mają jedynie służyć Mu, najlepiej jak potrafią. Aby Jego zadanie, Jego misja została wypełniona. I służyli Mu, tak jak potrafili, korzystając z hojnie udzielonej Im łaski.
Patrząc na życie Maryi i Józefa możemy pomyśleć o swoim życiu i o swoim powołaniu. Przecież każde powołanie, to powołanie do tego, by służyć Jezusowi, by Jego misja zbawcza objęła wszystkie dusze. Po to żyjemy, by Jego zbawienie objęło naszą duszę i byśmy swoją posługą, swoją służbą, swoim życiem przyczynili się do zbawienia innych. Tak więc nie żyjemy dla siebie i swojego życia nie mamy dla siebie, tylko dla Boga.
Nie zawsze dusze to rozumieją, nie zawsze to uznają. Często żyją jak chcą i wydaje im się, że są panami samych siebie. Mylą się, niestety dowiadują się o tym, gdy już jest bardzo późno. Dusza, która swoje życie świadomie oddaje Bogu, powinna mieć też tę świadomość, iż jej życie służy, by Jezus mógł zbawieniem objąć jak najwięcej dusz. Życie duszy poświeconej, jest życiem, które należy do Boga, nie należy do niej. Ona oddając się Bogu, oddaje niejako prawo do siebie samej i do wszystkiego co je stanowi, oddaje dobrowolnie i On dysponuje nią, tak jak On chce. A pragnieniem Bożym jest, by wszyscy byli zbawieni, by wszyscy mogli żyć w jedności z Nim, zanurzeni w wiecznej miłości. Dusza poświęcająca się Bogu, mając tego świadomość, powinna pozwalać Bogu, by czynił co chce. Często jednak dusza wyznacza pewne granice Bogu, to co ona uzna, że faktycznie może służyć zbawieniu, na to się godzi, a to co jest jej niezbyt wygodne, tego nie chce. Zatem dusza poświęcona Bogu nie potrafi do końca, bez żadnych granic należeć do Boga. Warto, by taka dusza codziennie odnawiała swoje poświęcenie Bogu, swoje oddanie Bogu. W ten sposób na nowo otrzymuje siły od Boga, by iść tą drogą. I z drugiej strony przypomina sobie o swoim powołaniu.
Podobnie i my, dusze najmniejsze, które poświęciły siebie Bogu, oddały siebie Bogu, również i my powinniśmy ponawiać to swoje oddanie, by nabierać od nowa sił, by na nowo uświadamiać sobie swoje powołanie. Przecież dusze najmniejsze mają być narzędziami w ręku Boga, mają być ogniskami miłości, by poprzez te małe ogniska Bóg rozpalał miłość we wszystkich duszach. I Bóg czyni to, tak jak On uznaje, że jest najlepiej, a dusze najmniejsze mają po prostu godzić się na to, co Bóg czyni w ich życiu. Nie znaczy to, że dusze najmniejsze mają być smutne. Mają z radością służyć Bogu, ciesząc się, że oto Bóg, Ten Wielki, Ten Wszechmocny, Wszechwładny posługuje się nimi, takimi najmniejszym, najsłabszymi, i że one tak niepozorne, tak niezauważalne przez nikogo, poprzez swoje oddanie przysługują się Bogu. I poprzez te dusze Bóg nawraca, zbawia innych, obdarza swoją miłością i powołuje na służbę do siebie. Codziennie odnawiajmy swoje zawierzenie Bogu.
Tajemnica V: Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni
Dusza, która poświęca swoje życie Bogu powinna nieustannie szukać Jezusa. Nieustannie powinna rozglądać się i podążać za Jezusem. Powinna w swoim sercu czuć coś w rodzaju niepokoju, czy aby na pewno każdy jej krok jest krokiem za Jezusem, czy idzie Jego śladami. Dusza taka nie powinna tracić Jezusa z pola widzenia, powinna stale wpatrywać się. Dusza taka przede wszystkim powinna coraz bardziej zagłębiać się w samą siebie, aby tam zbliżyć się do Boga, aby w sobie odnajdywać Go i jednoczyć się z Nim, aby coraz bardziej żyć z Nim, w coraz większej zażyłości, aby te więzy z Bogiem były coraz ściślejsze. Oczywiście, wiadomo, dusza jest słaba, upada, ale za każdym razem powinna biec do Boga, powinna biec do Jezusa, powinna od razu kierować swój wzrok ku Niemu, aby Go odnaleźć, aby do Niego zbliżyć się jeszcze bardziej i żyć w jeszcze większej jedności.
Dusze, które poświęcają swoje życie Bogu, doświadczając łaski od Boga, w której to czują wielkie powołanie, w której Bóg daje odczuć swoją miłość w różny sposób, w swojej codzienności nieraz się gubią, szczególnie wtedy, gdy nie doświadczają tych cukierków Bożych. Myślą, że zgubiły Jezusa. A tak nie jest. Bóg nie zawsze daje samą słodycz. Miłość ma również smak cierpienia, smak wyrzeczenia, smak samotności. Różne smaki. I tak jak Jezus skosztował wszystkiego, tak i daje kosztować duszy. Więc cokolwiek dusza kosztuje, powinna dziękować Jezusowi, iż ma udział w Jego życiu. Powinna patrzeć na to wszystko z radością, że oto dostępuje takiego wyróżnienia – Bóg dzieli się z nią swoim życiem, każdą jego cząstką. Zatem, żadnego smutku, ale sama radość. Bo nawet w cierpieniu dusza żyje cierpieniem Boga, ma w tym udział, to co Boże, staje się jej. Dusza powinna dziękować, uwielbiać Boga. Czynić to będzie często poprzez łzy, to prawda. Cierpienie nie będzie wydawać się o wiele mniejsze, ból będzie tym samym bólem, ale nastawienie serca będzie inne. I wielką moc zbawczą będzie miało to, co dotyka duszę, która przyjmuje wszystko jako uczestnictwo w życiu Bożym.
Zatem zawsze szukajmy Boga w swoim wnętrzu, nieustannie wypatrujmy Go w swoim sercu, podążajmy Jego śladem. Ciągle odnawiajmy swoje przyrzeczenia, oddanie i ciągle prośmy, abyśmy potrafili służyć Mu całymi sobą. Nie obawiajmy się takiego życia. Nie oznacza ono, iż ktoś nam założy habity i zamknie w klasztorach. To złe pojęcie ludzi, którzy nic nie rozumieją. A życie z Bogiem dane jest każdemu i każdy powołany jest do zjednoczenia z Nim, nie tylko w niebie, ale już tu, na ziemi. Każdy z nas może poświęcić się Jemu i Bóg sam dokona konsekracji takiego życia. Nie musi się to dokonywać oficjalnie, nie musi tego Kościół oficjalnie uznać. To może dokonać się w naszych sercach i będzie równie ważne. Z naszej strony istotne jest, byśmy konsekwentnie potem szli tą drogą. Byśmy prosili cały czas Boga o to, by łaską swoją wspierał nas, by Duch Święty prowadził i nie pozwolił zboczyć z tej drogi. A ponieważ tę drogę przeszła również i Maryja, to z wielką radością Ona poda dłoń każdej duszy, która swoje życie poświęca Bogu. Taką duszę z radością Maryja prowadzi, jeśli dusza tego pragnie, Ona udziela jej ze swego życia, by mogła wraz z Nią iść tą cudowną drogą życia poświęconego całkowicie Bogu. Maryja zaprasza każdego z nas właśnie na taką drogę, na takie życie. Jeśli nie dokonaliśmy jeszcze oddania swojego życia Bogu, dzisiaj będziemy mogli to uczynić, bez lęku, ale z radością i z miłością., a uzyskamy w swoim wnętrzu pokój Boży, bo wtedy Bóg będzie władał już nami.
Zakończenie
Życie w jedności z Bogiem, życie w Nim, z Nim i dla Niego jest najcudowniejszym powołaniem, jakie może człowiek realizować w swoim życiu. Do takiego powołania Bóg zaprasza również dusze najmniejsze. Zaprasza, nie zmusza. Każdy może odpowiedzieć na to powołanie. Każdy dzisiaj będzie mógł Bogu powiedzieć: Tak, pragnę . Każdy będzie mógł to uczynić w pełnej wolności, nie przymuszany do niczego. A jeśli ktoś czuje jeszcze niepokój, nie musi niczego czynić, przed Bogiem bowiem bardzo ważna jest szczerość, prawda stanięcia przed Nim, powiedzenia to, co się ma naprawdę w sercu i czego naprawdę się człowiek obawia, i czego pragnie. Można to wszystko Jemu ofiarować, prosząc, by pokierował życiem, i by uczynił w tym życiu to, czego On pragnie od nas.
Podczas Mszy św. starajmy się swoje serca usposobić do tego, by szczerze stanąć przed Bogiem i szczerze oddać Mu to, co chcemy oddać. Maryja będzie razem z nami podczas Mszy św. modlić się, by każdy z nas mógł przed Bogiem przedstawić samego siebie, by mógł każdy z nas przed Bogiem położyć samego siebie. By każdy z nas potrafił być prawdziwy przed Nim i w tej prawdzie o sobie ofiarować Mu się na tyle, na ile będzie pragnął. Do niczego Bóg żadnej duszy nie zmusza, On tylko zaprasza do wielkiej miłości, do wielkiego szczęścia, a dusza może na to zaproszenie odpowiedzieć lub też nie. Ale Bóg nie będzie się gniewał, Jego miłość będzie nadal nieskończona do duszy, bez względu na to, co dusza zrobi. Jeśli dusza nie zdecyduje się na to życie w jedności z Nim, Bóg będzie kochał i czekał. Bo Jego miłość jest doskonała, Jego miłość jest nieskończona, Jego miłość jest wieczna. Przygotujmy swoje serca do tej cudownej Eucharystii, do tej Ofiary, wprawdzie składanej przecież przez Jezusa, a jednak w której każdy z nas będzie mógł uczestniczyć dzisiaj całym sobą.
Konferencja
Dzisiejszy dzień ważny jest dla osób konsekrowanych, szczególnie ważny dla nich, ale również ważnym powinien być dla dusz najmniejszych. Ponieważ dusze najmniejsze również powinny przeżywać ten dzień jako swój dzień – dzień, w którym dusze najmniejsze ofiarowane Bogu świętują, radują się, odnawiają swoje oddanie.
Czym jest takie oddanie duszy Bogu, oddanie swojego życia, wszystkiego? Osobom świeckim często kojarzy się to jedynie z życiem zakonnym, co przecież nie jest prawdą. Bóg powołując Wspólnotę Dusz Najmniejszych od razu powoływał ją z tym zamysłem, aby tworzyły tę wspólnotę dusze, które pragną żyć dla Niego, które pragną swoje życie poświęcić Jemu. Myślał o wspólnocie, w której miłość będzie królową i wszystkie serca skupione wokół miłości będą nią żyły. Aby dusza mogła prawdziwie żyć miłością i realizować Boże powołanie właściwie musi cała należeć do Boga. Inaczej nie będzie mogła realizować swojego powołania, powołania, które dał Bóg i nie będzie w stanie żyć miłością. Bo źródłem tej miłości jest Bóg. Tylko On. Więc chcąc żyć miłością trzeba się zbliżać do źródła, by z niego czerpać.
Dlatego Bóg w różny sposób przyprowadzał nas do tej wspólnoty. Niektórych z nas powoływał już na drogę zjednoczenia, przynależności całkowitej, totalnej dla Niego. Niektórzy z nas już dokonywali swego rodzaju ślubowań Bogu, że oto chcą żyć dla Niego. W niektórych duszach Bóg dokonywał sam zaślubin, przedstawiając duszy swoją miłość, obdarowując duszę swoją miłością, nakładając na palec pierścień zaręczynowy i wprowadzając do weselnej komnaty. Te dusze, które zostały oddane Bogu, które się powierzyły Bogu, które zaślubiły Boga, każda z nich nieco inaczej tego doświadczyła i nieco inaczej jest prowadzona. Każdy z nas jest przecież inny. I chociaż mamy kroczyć Maleńką Drogą Miłości do zjednoczenia z Bogiem, to jednak każdy z nas ma nieco inne życie, inną rodzinę, inne środowisko, w którym żyje, inną pracę. Każdy z nas otrzymał inne łaski, dary od Boga, inny charakter, temperament, zdolności, bo każdy troszeczkę inne spełnia zadanie w swoim życiu.
Ale powołanie jest jedno – do zjednoczenia w miłości, w Bogu, do życia miłością, powołanie do służby. Bo kiedy człowiek żyje miłością Bóg go przemienia w miłość i dusza taka służy Bogu. Nie musi to być wielka służba. Ta służba odbywa się w sercu, w duszy. Owszem niektórzy z nas powołani są i do takiego widzialnego służenia Mu w różny sposób. Ale większość z nas ma tę służbę w sercu. Ta służba to miłość! Miłość w każdym momencie! Wszędzie! Miłość na każdym kroku! Miłość wobec bliskich i wobec obcych! Miłość! – to służba. I każdy z nas jakąkolwiek idzie drogą, jakiekolwiek pełni zadanie w życiu, ma tę jedną, jedyną, wytyczoną przez Boga – to miłość.
Bóg pragnie, abyśmy dzisiaj jeszcze raz – ci, którzy to już uczynili, ci którzy tego nie czynili to pierwszy raz, oddali swoje życie Bogu, oddali całkowicie do końca. Ma być to zawierzenie swojego życia totalnie, oddanie Mu nie tylko swoich rodzin, swojej pracy, ale oddanie wszystkiego, co jest we wnętrzu – całej duszy, całego serca, wszystkich myśli, pragnień, emocji, uczuć, wszystkich lęków również, wszystkiego co nas stanowi. Wszystko to Bóg oczekuje, że oddamy Jemu, że zawierzymy całych siebie, oddamy Mu na własność, pozwolimy, aby On władał naszym życiem. To będzie oddanie niejako naszego prawa do naszego życia. I od tego momentu nie będziemy sobie uzurpować tego prawa, bo oddaliśmy je Bogu.
Ale to oddanie wszystkiego jest jednocześnie przyjęciem Bożego życia, przyjęcie Boga jako tego, który jest Jedynym – jedyną Miłością, jedynym Panem, jedynym Królem, Przewodnikiem, jedynym Doradcą, jedyną Prawdą, jedyną Miłością, który jest Jedyny. Nie oznacza to, iż od tego momentu żony, czy męża nie będziemy kochać. Nie na tym ma to polegać. Naszą największą miłością ma być Bóg. Ale jeśli dusza prawdziwie kocha Boga, to odnajduje w tej miłości udoskonaloną, oczyszczoną miłość do współmałżonka. I wtedy zauważa w swoim sercu, iż kocha inaczej swoich bliskich. Ta miłość jest doskonalsza, pełniejsza, prawdziwsza. Ta miłość jest zdolna do większych poświęceń, wyrzeczeń na ich rzecz. Dusza oddaje wszystko Bogu, przyjmując Boga jako jedyną Miłość i wraz z tą miłością otrzymuje wszystko. Zauważa, że jest zdolna do różnych rzeczy, do których nie była zdolna, których się czasami obawiała, po prostu nie chciała. To Bóg, który we wnętrzu tej duszy mieszka tak czyni, przemienia tę duszę, doskonali ją. To On swoją miłością kocha jej bliskich. Nie oznacza to, iż od tej pory będzie tak łatwo, ponieważ trudności życiowe pojawiają się zawsze i muszą być. Jednak usposobienie duszy jest inne i potrafi inaczej przyjmować różne trudności i przeciwności. Dzięki temu pokonuje te przeciwności i zwycięża miłość – miłość Boża w jej życiu.
To zwyciężanie miłości w jej życiu ma swoje echo w Kościele. Tutaj wchodzimy już na grunt, nad którym prawdopodobnie niewielu z nas się zastanawiało. Każdy myśli o sobie, kiedy ofiarowuje się Bogu. Tak naprawdę Bóg przyjmując nasze ofiarowanie, oczekując wręcz otwartej jednej duszy, ma na myśli wszystkie dusze. Poprzez jedną, drugą, trzecią duszę zjednoczoną z Nim może dokonywać zbawienia większej ilości dusz. Może udzielać łask wielu duszom, które być może bez tych dusz zjednoczonych z Bogiem nie otrzymałyby, nie miałyby tej szansy otrzymania łask.
Bóg zaprasza każdego z nas na tę drogę zjednoczenia z Nim, drogę życia w ściślejszej jedności, w relacji bardzo bliskiej duszy z Bogiem. Ale Bóg nie tylko zaprasza. Jego miłość zaprasza i pragnie każdej duszy i za każdą tęskni. Jednak Bóg obdarzył każdego z nas wolnością. To jest dar miłości. I w związku z tym żadnej duszy nie zniewala. Każdą zaprasza pozostawiając prawo wyboru. Te, które odpowiadają na to zaproszenie otrzymują ogromne Boże umiłowanie. Niektóre z dusz doświadczają tego bardzo mocno, odczuwając otoczenie ogromną miłością, jakiej do tej pory nie zaznawały. Czują, iż ich serca są tą miłością otulone, porwane. Niekiedy odczuwają to jako wielki płomień, żar w ich sercu, niekiedy jako coś bardzo delikatnego, słodycz, jako rozkosz. Niekiedy Bóg ukazuje duszom obraz zaślubin, gdzie Bóg wprowadza duszę, swoją oblubienicę do weselnej komnaty. Niekiedy jest to obraz Krzyża, gdzie Jezus wiszący na Krzyżu jedną dłonią ujmując dłoń duszy, zaprasza ją na Krzyż. I dusza wstępuje na ten Krzyż. To również zjednoczenie, to również zaślubiny. A niekiedy dusza zaznaje po prostu wielkiej światłości. Wydaje jej się, ze naraz znajduje się w jakimś cudownym nigdy do tej pory niewidzianym świetle, jasności. I czuje obecność samego Boga. Czuje, że ta światłość, ta jasność to Bóg, który ją otacza, w którego wnętrzu ona się znajduje i czuje się uniesiona do samego Nieba, porwana przez szaleńczą Bożą miłość. Niekiedy duszy towarzyszą Aniołowie, przyprowadzając duszę do Boga. A niekiedy Bóg pozwala Matce Bożej te duszę prowadzić, aby oddać w ręce Jezusowi. Każda dusza w inny sposób zaznaje zaślubin z Bogiem, tego oddania życia Bogu i przyjęcia Bożego życia. Niektórzy doznają przeszycia swojego serca niczym mieczem. To Bóg przeszywa miłością jej serce, zaznaczając je na zawsze pieczęcią. To serce od tej pory jest zranione miłością. Nigdy ta rana się nie goi, bowiem serce kocha. Różni święci mieli różne doznania, spotkania z miłością. Można by na ten temat jeszcze wiele opowiadać. I każdy z nas również inaczej może tego doświadczać.
Również ci, którzy już oddali swoją duszę Bogu, którzy już doznali podobnych zaślubin, mogą dziś je odnowić jeszcze raz oddając wszystko, całych siebie na własność Bogu. Ważnym jest, aby dusza tego pragnęła, aby szczerze stawała przed Bogiem, by nie wysilała się na piękne słowa, aby nie wysilała się na wymyślone jakieś fantazje i obrazy, aby pokornie oddała siebie, prosząc, by Bóg obdarzył ją swoim życiem. Ważnym jest zatem, by dusza otwierała się na Boże życie, Boży dar.
Każdy z nas będzie mógł to dzisiaj uczynić. Podczas Ofiarowania Jezusa również i my możemy sobie w sercach, we wnętrzu ofiarować samych siebie, składając na ołtarzu, prosząc o zjednoczenie z Ofiarą Chrystusa. To będzie Ofiara, którą Jezus składa samemu Bogu. To będzie też ofiara Maryi, połączona z tą, którą czyniła z Józefem, gdy Jezus był Maleńki. Tym razem Maryja nas będzie przyprowadzać do Boga, oddając nas na własność Jemu, jednocześnie oddając samą siebie, pragnąc każdego z nas prowadzić do Jezusa, służąc Mu ze wszystkich sił. Jeśli ktoś tego się obawia, zastanawia, waha, nie musi tego czynić. Bóg nie będzie się gniewał. Przecież On nas kocha. Można natomiast po prostu oddać swoje serce, prosząc aby Bóg wszystkim pokierował tak jak On tego chce. Poprosić o odwagę, o zrozumienie tego wszystkiego, albo o cokolwiek innego, co jest akurat w sercu.
Ta ofiara z siebie, ta prośba o Boże życie w duszy prośba o zaślubiny musi być uczyniona w całkowitej wolności, bez przymusu. Musi wypływać z wielkiego pragnienia serca, musi być dokonana szczerze, w prawdzie, w pokorze. A Bóg przyjmie taką duszę z ogromną radością. A Jego Serce będzie niczym wulkan wybuchający nieskończoną miłością i zalewać będzie tę duszę, obejmować i zanurzać w samych głębokościach swego Serca. On niejako na nowo rozpali się miłością do ciebie, ciesząc się ogromnie, że przyjąłeś Jego zaproszenie.
Dziękczynienie po Komunii św.
O Jezu mój! Jak cudowna ta chwila. Dusza zaznaje rozkoszy, Twojej obecności. Ty przychodzisz jako Oblubieniec i wyciągasz dłoń do duszy zapraszając ją do siebie. Jezu, który jesteś Miłością mojej duszy, który jesteś wszystkim dla mnie. Panie mój! Proszę niech każda dusza odczuje ten gest zaproszenia. Niech każda w swoim sercu odczuje tę przyzywającą miłość Twoją. O Panie mój! Wraz z Tobą w to małe miejsce zstąpili Aniołowie. Wraz z Tobą przyszli również święci. Proszę, Ty pragniesz tych dusz tak bardzo.
Boże mój! Dziękuję Ci za ten dar, który przygotowałeś dla każdej duszy najmniejszej. Dziękuję Ci za zaproszenie do zaślubin, do zjednoczenia z Twoją miłością. Za to, że każdą duszę traktujesz jako swoją oblubienicę i każdą przystrajasz najcudowniejszym welonem. Ale ten welon Boże on nie jest zwykłym, nie jest materialnym welonem. To czystość, którą spowiłeś każdą duszę, To Twoja świętość, którą każdą duszę otaczasz. I pierścień, który dajesz każdej duszy – znak Twojej miłości, Twojej wierności, Twoje zapewnienie iż od tej pory Ty będziesz zawsze należał do duszy. Zawsze z nią będziesz i zawsze będziesz ją bronił. Zawsze będziesz ją prowadził. Zawsze będziesz ją kochał.
Co dusza może Tobie dać Boże? Samą siebie. Stoją zatem przed Tobą te dusze. Każda z nich chyli przed Tobą głowę, radując się, dziwiąc się, że oto Bóg kocha i pragnie zaślubin. Nie rozumieją Boże mój, tego co dokonujesz. Niektórym łatwiej jest zrozumieć, ale niektórym bardzo trudno Przekonaj ich swoją miłością, że te zaślubiny to oddanie siebie Bogu, po prostu przyjęcie Twojej miłości całej, pełnej. To otwarcie duszy na Twoją rzeczywistość, na Twoją obecność w niej. To przyjęcie Twojej świętości, Twojej prawdy, Twojej miłości, To przyjęcie Ciebie całego do serca. To powierzenie Tobie życia całego, ze wszystkim, z tym co raduje i z tym co smuci, i z tym co jest gdzieś głęboko skrywane przed oczami ludzkimi. Przekonuj ich serca o swojej miłości, która jest większa niż ocean, większa niż góry, większa niż cały kosmos, która jest nieskończona, potężna, wszechmocna, przepiękna i niepojęta. Boże mój! Twoja obecność tutaj, jakże piękna obecność Oblubieńca, wystrojonego tak uroczyście. Ty Bóg traktujesz tę chwilę bardzo uroczyście. Daj poczuć tym sercom, że to ważny moment, nie zwykły, ale bardzo ważny w ich życiu. Jeśli przyjmą, jeśli zapragną, jeśli się zgodzą od tej pory ich życie zmieni się.
Boże mój! Podchodzisz do każdej duszy wraz z Aniołami. Anioł Stróż każdej duszy wraz ze mną nakłada na duszę welon Twój, a Ty sam wkładasz na palec pierścień. I składasz pocałunek na duszy. Boże mój! Jezu! Oblubieńcu mojej duszy! Jakaż radość panuje w moim sercu. Pragnę Ci dziękować za ten dzień, za ten czas, za Twój dar. Każda dusza w swoim wnętrzu uwielbia Ciebie. Pragnę, aby całym sercem wyśpiewać Tobie miłość i dziękczynienie. Tak cudowny to moment. Twoja miłość otacza nas. Twoja miłość dotyka serc. Twoja miłość tak cudowna, niewysłowiona. Bądź uwielbiony Boże za dar Twojej miłości! Bądź uwielbiony za wszystkie pragnienia jakie wzbudzasz w naszych sercach. Bądź uwielbiony za wszystko, czym nas obdarzasz. Bądź uwielbiony za Twoją hojność, za nieograniczoność w tej hojności. Bądź uwielbiony za to, że zapraszasz do jedności z sobą. Za to, że maleńką duszę podnosisz do swojej godności. I takie nic, pyłek czynisz pełne miłości. Bądź uwielbiony w tym darze przemiany każdego serca. Ty przychodzisz ku nam. Bądź uwielbiony w tej cudownej rzeczywistości, którą czynisz w momencie zjednoczenia. Bądź uwielbiony za ten wspaniały świat duchowy, w którym dusza może się poruszać, w którym może Ciebie oglądać, doznawać wzruszeń. Bądź uwielbiony za ten cudowny świat, którym otaczasz duszę, który jej dajesz, objawiasz, choć ona mała, nic nie rozumie i nie jest godna. Bądź uwielbiony za dar zaślubin, za zapewnienie, iż od tej pory Ty zadbasz o miłość w życiu tej duszy, o czystość, o wierność. Za to zapewnienie, iż Ty bierzesz odpowiedzialność za jej życie, za wypełnienie tego powołania. Bądź uwielbiony za tę chwilę w otoczeniu całego Nieba, całego Dworu Niebieskiego. Bądź uwielbiony Ty, który jesteś Oblubieńcem naszych dusz. Uwielbiamy Ciebie!
Miłości moja! Pragnę, aby każda dusza pokochała Ciebie wielką miłością. Pragnę, aby każda dusza szła za Tobą zawsze i wszędzie, Pragnę, aby każda dusza czyniła wszystko z miłości do Ciebie, aby wszystko poświęcała Tobie, aby oddychała dla Ciebie, myślała dla Ciebie, mówiła dla Ciebie, chodziła, spała, wszystko czyniła dla Ciebie z miłości. I Ty pragniesz tego. Ty jesteś Boże w stanie uczyni aby tak było. Możesz udzielić łaski tym duszom, bowiem one same są zbyt słabe na to. Ty możesz sprawić, że to Twoja miłość w nich będzie czynić wszystko. Przemieni je, uczyni duszami zjednoczonymi z Tobą, duszami świętymi. I choć bardzo maleńkie, będą jaśnieć Twoją świętością. Będą maleńkimi ale płomykami Twojej miłości. Przecież Ty wiesz, wystarczy malutki płomyczek, mała iskierka a rozpali wielki ogień.
Więc proszę Ty rozpal swoją miłością ich serca. Maleńkie, ale rozpal. I udziel swego błogosławieństwa, aby ten płomyczek maleńki płonął w nich cały czas, aby rozpalał coraz bardziej ich serca i aby zarażał inne dusze miłością. Ty daj swoje błogosławieństwo na to każdemu, aby to co otrzymali dzisiaj zostało niejako utrwalone. Niech prowadzi ich Twoja łaska. Niech nad nimi nieustannie rozpościera się Twoje błogosławieństwo. Niech cały czas w ich sercach będzie Twoja miłość.
Modlitwa ofiarowania
Boże, Stwórco Narodów, Władco Wszechświata. Oto przyprowadzam Ci Twoje pierworodne dzieci. Twoje córki i twoich synów. To bracia i siostry Twojego Umiłowanego Syna Jezusa Chrystusa. Pragnę wraz z ofiarowaniem Jezusa, ofiarować Ci jeszcze raz pozostałe Moje umiłowane dzieci. Wierzę i ufam, wiem to i czuję sercem, że z radością przyjmujesz tę trzódkę maleńką. Jakże jesteś dobry, że otwierasz teraz Serce Swoje pełne miłości i wylewasz miłość tę na swoje dzieci. Jakże jesteś hojny Panie i Królu Mój, że w takiej obfitości zlewasz na swoje pierworodne maleństwa łaski cudowne. Jakże jesteś wspaniałomyślny, że przyjmujesz do Serca, przygarniasz wszystkie bez wyjątku, bez względu na stan ich dusz. Ty wiesz Umiłowany Mój Stwórco, że wszystkie one bardzo Cię kochają swoją dziecięca miłością. Ta miłość słaba jest, marna, pełna egoizmu i pychy. Ale jak to miłość dziecięca, bardzo gorąca, pragnąca sprawić Ci radość, tęskniąca za Twoimi ramionami i przytuleniem. A więc, przytul każde z nich osobno i wszystkie razem do swego cudownego, Boskiego Serca. Niech poczują jego bicie. Niech gorąca fala miłości przejdzie wprost z Serca do serca. (…)
Mój Ojcze miej wzgląd na ich słabość i nicość, popatrz na straszliwą nędzę i ciągłe upadki. Podnieś je do rangi swoich dziedziców i wspomóż w ich dążeniu do doskonałości. Daj im pomoc w darach i łaskach, by mieli siły powstawać, daj im upór w kroczeniu drogą świętości, wytrwałość na tej drodze, daj hart ducha, a przede wszystkim daj im w serce swą Miłość. To ona przezwyciężać będzie wszelkie trudności, da ufność, nadzieję, podeprze wiarę. To miłość uświęci ich dusze, sprawi, że zaliczeni będą do grona tych, co przy tronie Twoim zasiadają. Amen.