Ewangelia według św. Łukasza

180. Ukrzyżowanie (Łk 23,33-34)

Gdy przyszli na miejsce, zwane „Czaszką”, ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy.

Komentarz: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.” Ta krótka modlitwa Jezusa niech się stanie dzisiaj mottem naszych rozważań. Jest to przepiękna modlitwa posiadająca w sobie niezmierzoną głębię. Nie obawiajmy się modlić tymi słowami często w różnych sprawach, w intencji różnych osób, bowiem modlitwa ta zwraca duszę do Boga Ojca. W niej jest pewna bezpośredniość, z jaką zwracał się Jezus do swego Ojca. Zauważmy, że tak, jak my zwracamy się do siebie nawzajem, tak Jezus zwracał się do Boga – swego Ojca.

Bóg oczekuje od dusz tej bezpośredniości, tej bliskości podczas modlitwy. Jezus nie silił się na wyuczone, długie modlitwy, chociaż znał ich wiele. Żydzi modlili się często słowami psalmów, słowami z innych ksiąg, które teraz nazywamy Starym Testamentem. Mimo piękna tychże słów, Jezus w tak trudnej sytuacji zwraca się do Ojca bezpośrednio. Wypowiada krótką, prostą w swej formie modlitwę. Jest w niej wielka bliskość Ojca i Syna. Jest też w niej jedność. Ojciec i Syn czują, rozumieją to samo. Jezus nie musiał długo tłumaczyć, prosić. Ponieważ Syn z Ojcem swoim rozumieli się zawsze bez słów, choć Syn był na ziemi, Ojciec w niebie. A słowa te wypowiada ze względu na nas, abyśmy my mieli tę możliwość poznania, uczenia się, zrozumienia. Abyśmy my zobaczyli, jak może wyglądać modlitwa prośby, modlitwa wstawiennicza.

Jezus mówi prosto: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.” Biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej Jezus wypowiada te słowa, można doznać szoku. Trzeba jednak, by lepiej ją zrozumieć, na moment wejść w to wydarzenie. Jezus okrutnie potraktowany, niesprawiedliwie osądzony, wyszydzony, poniżony, zostaje ukrzyżowany. Wokół Niego pełno wrogów. Można by rzec wilków, które jeszcze chciałyby kąsać, hien, które nawet w tej sytuacji szukają czegoś dla siebie, pełno węży, które swym jadem mogłyby uśmiercić niejednego. Wydaje się, że szatan triumfuje, a Bóg zakrył przed Jezusem swoje oblicze. I w tej sytuacji niepojętego cierpienia fizycznego i duchowego Jezus wstawia się za swoimi oprawcami. Na całe to zło odpowiada miłością! Następuje zderzenie dwóch światów: miłości i nienawiści.

Słowa Jezusa są niepojętą mocą, która zwycięża szatana i stanowi swego rodzaju ochronę dla dusz. Bowiem te mogły doznać natychmiastowej śmierci w obliczu tak niewyobrażalnie wielkiego zła, które je dotykało. Jezus odpowiada miłością przez cały czas męki. Nieustannie rozlewa na otaczające Go dusze Boże miłosierdzie. Ani na sekundę, ani przez moment nie ma w Jego sercu odwetu, odpowiedzi z nienawiścią, złości. Ta niesamowita postawa ratuje całą ludzkość od fali zła, które bardzo szybko zalałoby ziemię niszcząc ją i uśmiercając ludzi.

Również i w obecnych czasach istnieje potrzeba takiej postawy. Postawy, która na ludzki rozum jest chwilami nie do pojęcia, a w chwili podobnej sytuacji, nawet wydaje się niemożliwa do przyjęcia dla słabej, ludzkiej duszy. Człowiek niemalże bezwiednie, w geście samoobrony wypowiada nieraz słowa, które nie niosąc miłości, nie są właściwą odpowiedzią na panoszące się zło i zamiast je zwalczać, jeszcze zaogniają sprawę. Jezus podsuwa nam proste słowa modlitwy. „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.” I chociaż wydają się niekiedy one niemożliwe do wypowiedzenia wobec doświadczanego zła, to uwierzmy, że dokonują cudu zwycięstwa miłości nad nienawiścią, bo są słowami Jezusa, a także, bo niosą z wielką mocą miłość, która pokonała zło. Dlaczego Jezus, modląc się, argumentuje, iż oprawcy nie wiedzą, co czynią? Ponieważ tak naprawdę nie mieli oni tej całkowitej, dogłębnej świadomości płynącej z poznania, kim jest Ten, którego krzyżują. Gdyby Jezus objawił się im w całej swej boskości, nie uczyniliby tego. Poprzez fakt zakrycia istoty Jezusa przed ludzkim wzrokiem, z powodu słabości ludzkiej natury, oni tej grzesznej swojej stronie ulegają i dokonują straszliwego mordu. Nie oznacza to, że są niewinni i nie ponoszą odpowiedzialności za czyn. Ponoszą, bowiem posiadają sumienie, które mówi im, co dobre, a co złe. Zło uczynione drugiemu człowiekowi jest złem uczynionym wobec samego Boga. Wyświadczone dobro drugiej osobie jest dobrem wobec Boga. Wobec tego nie ma dla nich całkowitego wytłumaczenia z tego czynu. Jednak fakt, że byli nie do końca świadomi, wobec kogo ten czyn popełniają, nieco łagodzi ocenę.

Podobnie ma się sprawa w relacjach między ludźmi. Możemy modlić się słowami Jezusa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”, ponieważ oczy nasze i dusze mają swego rodzaju przesłonę i nie widzą Prawdy o człowieku. Nie widzą ukrytej głębi, tego, iż jest on Świątynią Ducha Świętego. W nim zamieszkuje Bóg. A spotkanie z drugim człowiekiem jest spotkaniem z Bogiem w nim ukrytym. Z tego powodu nie powinniśmy czynić niczego złego wobec drugiej osoby. Bo czynimy to wobec Boga.

Powróćmy do istoty naszego rozważania. Słowa Jezusa dokonują zwycięstwa miłości nad nienawiścią. Są nadal aktualne, żywe i dane nam, abyśmy tymi słowami się modlili. W przeróżnych sytuacjach, w których zło wydaje się nas atakować, zwyciężać, pokonywać, zadając ból, my módlmy się tymi słowami. Posługujmy się słowami z Ewangelii, słowami Jezusa, bo w ten sposób przywołujemy, zapraszamy samego Boga do swego serca. Otwieramy się na świat miłości. I Bóg w nas dokonywać będzie zwycięstwa. To jest bardzo ważne, bowiem w ten sposób wprowadzani jesteśmy do królestwa Bożego i ono zakreśla coraz większe kręgi wokół nas, w naszym otoczeniu. Módlmy się prosząc Ducha Świętego o otwartość wobec tego pouczenia, o przyjęcie go i zastosowanie w konkretnych sytuacjach. W sytuacjach zwykłych, w szarej naszej codzienności. Módlmy się, a Bóg będzie nam błogosławił.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>