Ewangelia według św. Łukasza

186. Pusty grób (Łk 24,1-11)

W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: „Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Wtedy przypomniały sobie Jego słowa i wróciły od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym. A były to: Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba; i inne z nimi opowiadały to Apostołom. Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary.

Komentarz: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”. To bardzo ważne słowa skierowane właśnie do nas. Dzisiaj Jezus przechadza się pośród nas, niejako zaglądając do naszego życia i pyta:, „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?” Rozważmy dobrze, co uczyniły kobiety. Poszły do grobu Jezusa. Mimo że On mówił, uprzedzał, iż zmartwychwstanie, one poszły do Jego grobu, chcąc namaścić ciało. Żyły przeszłością. Żyły starym życiem. One tkwiły jeszcze w tym, co stare, a Jezus już był w nowym, dlatego nie znalazły Go. Dopiero potem im się ukazał. Istotne jest to, że one szukały Go wśród umarłych! One szukały w tym, co stare, pochodzące jeszcze z czasów Starego Przymierza. Szukały nie tam, gdzie należałoby szukać. Szukały w swoim starym świecie. Jezus należy do nowego świata. Ich serca były wtedy jeszcze zamknięte, dlatego nie rozumiały słów Jezusa o zmartwychwstaniu. Tkwiły cały czas w starym świecie. W starym świecie nie spotkamy Zmartwychwstałego!

Jak odnieść te słowa do nas, dusz maleńkich? Bardzo pragniemy iść maleńką drogą miłości. Podejmujemy wysiłek, jednak upadamy. Troski i problemy codzienności przeważają. Trudno nam być w tej ciągłej gotowości czuwania, trwania w akcie miłości, czynienia co godzinę rachunku sumienia. Trudno nam w obliczu problemów, cierpienia, odnosić wszystko do Boga, ufnie przyjmować i z wiarą czekać na wyzwolenie od nich. Doznajemy trwogi, lęku, bólu, smutku, żalu, zwątpienia, czasem nawet załamania. Dlaczego? Bo żyjemy w starym świecie i w nim szukamy umarłego. A On zmartwychwstał! Nasz wzrok bardzo często zwracamy do starego świata. A tam panuje śmierć! Chcemy kroczyć drogą miłości, ale mocno tkwimy w starym!

W starym świecie panowało Prawo i Prorocy! I my, tak jak Żydzi traktujemy Boga! A On zmartwychwstał! Nie ma go w grobie! Nie należy do śmierci! On żyje! My, jak te kobiety, stale odwiedzamy grób! One tak mocno przeżywały wszystkie wydarzenia w starym świecie, że nie potrafiły spojrzeć na nie z perspektywy zmartwychwstania, o którym mówił Jezus. My postępujemy podobnie. Nasze życie wiążemy ze starym światem. Wzrok stale kierujemy na stary świat. Interesujemy się starym światem. To, co nas otacza, to jest stary świat! On żyje śmiercią! Skoro żyje śmiercią, jak możemy znaleźć w nim życie? My jednak uparcie stale wchodzimy w ten świat. Oddychamy jego śmiertelnymi oparami. Przyglądamy się śmiertelnym wizjom przyszłości, przyjmujemy śmiertelny obraz rzeczywistości. To nic, że na pozór wydaje się być nęcący, ładny. Skoro tylko zdejmiemy z niego skorupę, ukaże się nam robactwo, gnijące ciało odkrywające kości. To jest ten świat, w którym żyjemy, w który jesteśmy wpatrzeni, który tak bardzo zajmuje nasze serca, zabiera nam dusze, który mami, okłamuje, który zabiega o nas, dając coraz to nowe prezenty bez żadnej wartości. Ale my idziemy za tym! Zamykamy uszy na słowo Jezusa, nie rozumiemy Jego mowy, tylko po raz kolejny wchodzimy w ten stary świat. Dziwimy się, dlaczego tak trudno w nim znaleźć Boga, dlaczego grób jest pusty. Stale patrzymy wstecz. Stale odwracamy się do tyłu.

Stale jesteśmy złożeni boleścią, zamknięci w niej do tego stopnia, że nie myślimy racjonalnie, zagłuszamy w sobie słowa Jezusa i chcemy koniecznie powrócić do grobu. Chcemy tam znaleźć Jezusa! Ale On nie należy do świata umarłych! On należy do żywych! Do żyjących nowym życiem! Otwórzmy się zatem na życie! Otwórzmy się na nowy świat! Otwórzmy serca na Zmartwychwstałego! Dopiero wtedy zaczniemy prawdziwie żyć. Dopiero wtedy doświadczymy odrodzenia! Dopiero wtedy w naszym ciele popłynie nowa, zbawcza Krew Jezusa! Dopiero wtedy! Zamknijmy oczy i uszy na ten świat, który odgradza nas od Boga. Skoro w nim Go nie ma, dlaczego tak bardzo nam na tym świecie zależy? Nie otwierajmy serca na otaczającą nas materialną rzeczywistość! Nie ulegajmy namowom bombardującym nas nieustannie z każdej strony. Wobec propozycji tego świata bądźmy niczym kokon, oddzieleni od tego, co zewnętrzne, a zajęci swoim wnętrzem, swoją duszą. Skorzystajmy z tej możliwości wewnętrznej przemiany, jaką daje nam Bóg w momencie, gdy zamkniemy się na świat zewnętrzny, a otworzymy na świat duszy i ducha. Uwierzmy, że Jezus zmartwychwstał i żyje! Nie szukajmy Go w grobach starego świata. Szukajmy Go w nowym świecie, gdzie świeci wieczne słońce, panuje nieskończona miłość, króluje pokój, prawda jest istotą bytu, oddycha się Bożym życiem, gdzie już żyje się zmartwychwstaniem.

Zwracajmy naszą uwagę na ważną rzecz. Zapatrzeni w świat zewnętrzny przyjmujemy do swego wnętrza to, co on niesie, a więc śmierć, bo jest to cywilizacja śmierci. Nie szukajmy zatem w tej cywilizacji Jezusa Zmartwychwstałego. On żyje w królestwie miłości. Tam panuje wieczne życie. Tam dopiero możemy nabierać mocy. Tam możemy się kształtować. Tam możemy jednoczyć się z Bogiem, przygotowując się do wiecznego szczęścia w niebie. Zatem nie popełniajmy błędu niewiast, chociaż ich ból był autentyczny, i nie biegnijmy do grobu, ale na modlitwie zapraszajmy Jezusa do swoich serc. One są miejscem spotkania z Bogiem. Przyjmujmy Jezusa Eucharystycznego, by, umocnieni Nim, wytrwale dążyć do nowego świata, pozostawiając stary za sobą. Zapraszajmy Maryję Dziewicę. Ona najlepiej wskaże nam drogę. I módlmy się. Módlmy się do Ducha Świętego, aby pomógł nam zrywać wszelkie więzy łączące nas jeszcze ze starym. Aby pomógł na zawsze związać się z nowym światem.

Niech Bóg błogosławi nas na czas tego rozważania.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>