Ewangelia według św. Łukasza

187. Piotr u grobu (Łk 24,12)

Jednakże Piotr wybrał się i pobiegł do grobu; schyliwszy się, ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało.

Komentarz: Niewiasty, powróciwszy, opowiadały apostołom, co zastały w grobie. Mówiły o spotkaniu aniołów i o ich słowach. Opowiadały rzecz niebywałą, rzecz niemożliwą, aby mogła być prawdą. Apostołowie sądzili, iż niewiasty z bólu źle interpretują wydarzenia, widzą, czego nie ma, słyszą dziwne głosy i mówią coś, co przywodzi na myśl pomieszanie zmysłów. Jednak wzbudziło to ich niepokój.

Piotr nie mógł zostawić tego bez sprawdzenia. Choć mówił sobie, że na pewno kobiety coś pomyliły w tej relacji, to w jego sercu było pragnienie, by okazało się prawdą to, co opowiadały. Biegł do grobu pełen niepokoju, spieszył się. Droga, chociaż niezbyt długa, teraz wydawała się daleka. Chciał jak najszybciej zobaczyć na własne oczy grób Nauczyciela. W końcu przybiegł na miejsce. Rzeczywiście kamień był odsunięty! Szybko zajrzał do środka. Ciała nie było. Pozostały jedynie płótna! Piotr czuł, że słowa niewiast nabierają coraz bardziej realnego kształtu. Jednak trudno było w to uwierzyć.

Czyżby Jezus rzeczywiście zmartwychwstał? Myśl ta kołatała się w jego głowie, rosła, coraz bardziej wypełniała umysł, na bok odsuwała wszelkie logiczne, przeciwne jej argumenty. Jakże pragnął tego. Jednocześnie wydawało się to nie do pojęcia! Ta wielka Tajemnica uobecniała się właśnie teraz! Nie mogło się to pomieścić w jego umyśle. Jezus zmartwychwstał! To prawda, że mówił im coś na ten temat. Maryja przez te dni oczekiwania cały czas powracała do tego. Ale jemu wydawało się to raczej próbą wytłumaczenia sobie tej strasznej boleści, próbą pocieszenia, próbą ratowania ich od obłędu z powodu straty Mistrza. Owszem, miał chwile, gdy wierzył, ale potem dopadały go wątpliwości i jak zgraja psów nie pozwalały spokojnie czekać na bieg wydarzeń. Wprowadzały niepokój, budziły na nowo ból i sprawiały, że jeszcze bardziej cierpiał sądząc, iż wszystko stracone. Jednak powracał do tej myśli, jak do liny ratowniczej. Chciał, bardzo chciał wierzyć, by nie załamać się, by ten szaleńczy bieg myśli nie doprowadził go do obłędu. O, jak bardzo chciał, aby to, co mówiły niewiasty, okazało się prawdą. Widok pustego grobu, porzuconych płócien budził nadzieję. Nieśmiało otwierał serce, jakby bał się oszukania. Dopuszczał tę ewentualność zmartwychwstania. Serce drżało, bojąc się wierzyć, a jednocześnie pragnęło, bardzo pragnęło tej cudownej prawdy. Nie mógł już dłużej hamować swojego serca. Ono już radowało się, już cieszyło się. Piotr stał jakiś czas u wejścia do grobu i rozważał. Potem powoli wrócił do domu, rozmyślając nieustannie nad tym, co się wydarzyło.

Jakże często w naszych sercach pojawiają się podobne uczucia. Jakże często brak wiary wprowadza w nas niepokój, lęk. Jakże często doprowadza nas to do gonitwy myśli. Żyjemy pełni obaw. Przeżywamy frustracje, stresy. Dopuszczamy coraz więcej wątpliwości. Gdy przychodzi próba wiary, załamujemy się. Odsuwamy na bok tę cudowną prawdę o zmartwychwstaniu, a myślimy o śmierci. Nasze myśli całe są przez nią pochłonięte. Nie tak być powinno. Nasze serca powinny nieustannie myśleć o Bogu. Powinny uczestniczyć w tej radości zmartwychwstania. Powinny stale się otwierać na prawdę o życiu, o pokonaniu śmierci, o zwycięstwie nad grzechem, nad złem!

A my schodzimy nieustannie do poziomu wyznaczanego przez szatana. To nie on ma sterować naszym życiem. Przewodnikiem ma być Bóg! Teoretycznie nie jest naszym celem poddawać się złu. Pragniemy żyć z Bogiem. Teoretycznie dążymy do zjednoczenia. W praktyce jednak okazuje się, że to nie jest takie proste dla duszy, by trwała nieustannie w Bogu, wierząc i ufając pomimo przeciwności. Łatwiej jest duszy skłonić się ku wątpliwościom, ku temu, co wydaje się namacalne, widoczne, co dzieje się właśnie teraz. A teraz przychodzi wieść przyniesiona przez niewiasty, iż Jezusa nie ma w grobie! W dodatku aniołowie mówią, że zmartwychwstał! Tak jak wcześniej zapowiadał!

Jak to się ma do twojego życia, do konkretnej sytuacji w twoim życiu? Ja to się ma do problemów, które przeżywasz? Jak to się ma do cierpienia, które tak bardzo dotyka ciebie i rodzinę? Otwórz szeroko serce, abyś zobaczył ten związek. Jezus zmartwychwstał! Pokonał śmierć! Zwyciężył szatana! W związku z tym On również jest Panem wszystkiego, co jest konsekwencją grzechu! On może tobie pomóc! Bo jest Panem! W każdej sytuacji możesz patrzeć na problemy przez pryzmat zwycięstwa Jezusa lub przez pryzmat śmierci! Od tego, jaką przyjmiesz postawę zależy twój odbiór rzeczywistości, sposób myślenia o przyszłości, nadzieja i ufność. Od tego zależy stan twojego serca. Albo będzie w pokoju oczekiwało wypełnienia woli Bożej albo będzie w wielkim niepokoju i stresie patrzeć na bieg wydarzeń i widzieć w nich przesądzony los.

Dusze najmniejsze! Uwierzmy w zmartwychwstanie Jezusa! Uwierzmy, że Jezus żyje! To On jest Panem naszego życia! To On jest Królem całego świata! To On jest Władcą, który ma moc czynić wszystko! Nie lękajmy się człowieka! Bo Jezus jest Bogiem żywym! Bo On ma moc zmieniać bieg historii, uwalniać od problemów i leczyć! On jest wszechmocny! Nic Go nie pokona! A jeśli Jezus jest naszym Panem, to któż przeciwko nam?! Należy jedynie uwierzyć w Zmartwychwstanie! Należy uwierzyć w Zmartwychwstałego Jezusa i przyjąć Go za swojego Pana! Porzucić lęki! Odsunąć wątpliwości! Nabrać odwagi! I z radością spojrzeć w niebo! Naszym Panem Bóg! Mamy potężnego Władcę, Opiekuna, Ojca, Brata i Przewodnika! Niech serca uniosą się w hymnie dziękczynienia! Niech serca wyśpiewują pieśń uwielbienia! Bo Bóg jest naszym Królem!

Módlmy się, aby światło Ducha Świętego rozjaśniło nasze dusze i udzieliło łaski poznania tej prawdy, przyjęcia jej i życia nią. Bóg będzie nam błogosławił.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>