18. Życie w Nazarecie (Łk 2,51-52)
Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Komentarz: Bóg Wszechmocny, Stwórca całego świata, oddał swego Syna pod opiekę ludzkich rodziców, posłał Go pomiędzy ludzi. Bóg, który jest wszystkim, a człowiek przecież niczym. Bóg, który jest Dawcą życia, a człowiek tylko Jego stworzeniem. Bóg jest doskonały, a człowiekowi brak tej doskonałości. On jest czysty, a człowiek – skażony grzechem. Bóg jest mocą, człowiek – słabością. On, który cały jest miłością, oddał Syna człowiekowi, któremu tej miłości brak. I chociaż opiekunami Jezusa uczynił ludzi świętych, to jednak On narodził się dla wszystkich i żył, rozwijał się, dorastał, chodził, nauczał wśród wielu. A sposób traktowania Go przez nich nie zawsze świadczył o życzliwości, dobroci i miłości. Jednak Bóg Ojciec zdecydował się, by Jego Syn przyszedł pomiędzy ludzi.
Bóg zniżył się do człowieka. Zszedł niejako do jego poziomu, by ten mógł go zrozumieć; niczym matka, która kuca lub siada na podłodze przy swym małym dziecku, by je pocieszyć, kiedy płacze albo mu coś wytłumaczyć. Mając przed sobą twarz dziecka, jego oczy na wysokości swoich oczu, przemawia do niego. Czyni to językiem zrozumiałym, dostosowanym do poziomu dziecka. Odsuwa na bok swoją wiedzę, inteligencję, doświadczenie i stara się mówić tak, by jej maleństwo ją zrozumiało. Podobnie uczynił Bóg – zniżył się do człowieka. Jak wielkie to było uniżenie, poznamy dopiero wtedy, gdy będziemy oglądać Go twarzą w twarz. Wtedy będziemy mieli głębsze poznanie Stwórcy, Jego wielkości, potęgi i mocy. Wtedy też zobaczymy, jakim jest człowiek w porównaniu z Bogiem. Mając tego świadomość, dopiero pojmiemy to uniżenie się Boga, które wyraziło się w Jego przyjściu na świat w postaci ludzkiej.
Zwróćmy szczególną uwagę na słowa Ewangelii: „Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany”. Bóg – Syn był poddany ludziom. To niepojęte. Słowa te – napisane pod natchnieniem Ducha Świętego – mają swoją wymowę specjalnie dla nas. Patrząc na Jezusa, mamy wzorować się na Nim, iść Jego śladem, wczuwać się w Jego życie. Duch Święty poprzez te słowa przekazuje nam dzisiaj głęboką prawdę – Jezus złożył przed Rodzicami – Opiekunami swoje bóstwo, poddając się im całkowicie, pozwalając się kształtować tak, jak oni będą uważali za słuszne. Był im poddany we wszystkim. Nie uczynił nic przeciwnego woli Maryi czy Józefa. Uczył się wykonywania obowiązków jak inne dzieci. Towarzyszył Józefowi w jego stolarskich pracach. Już jako dziecko próbował go naśladować. O wszystko pytał Mamę. Zdanie Józefa również bardzo się dla Niego liczyło. Jezus kochał swoich ziemskich Rodziców. I chociaż w swym człowieczeństwie przechodził kolejne etapy rozwoju, to Jego bóstwo było doskonałe od początku.
Bardzo trudno to pojąć człowiekowi, bowiem jest to swego rodzaju tajemnica. W Jezusie w sposób doskonały zharmonizowane było bóstwo i człowieczeństwo. Jezus cały czas był Bogiem – zarówno jako maleńkie dziecię, jak i dwunastoletni chłopiec oraz trzydziestoletni mężczyzna. Jednocześnie był człowiekiem – najpierw maleńkim dzieckiem, które rosło, uczyło się chodzić, biegać, mówić. Razem z Maryją i Józefem czytał Pisma. Słuchał ich opowieści o historii Izraela. Poznawał litery, uczył się czytać i pisać. Jednak szybciej niż niejedno dziecko przyswajał każdą wiedzę. Poza tym miał głębsze poznanie rzeczy. Docierał do jej istoty. Od razu niejako wyławiał prawdę i obejmował całość taką, jaką naprawdę jest. W Pismach właściwie interpretował fragmenty i potrafił je łączyć, zestawiać ze sobą, ukazywać analogię, wiązać w logiczną całość. Pokazywał zamysł, mądrość i prowadzenie Boga na przestrzeni wieków. A Jego sposób myślenia, argumentowania, uzasadniania był zrozumiały, logiczny, czytelny i nie do podważenia. Prawdziwie był Synem Boga, który ten naród prowadził. Dorośli zauważali, że to dziecko jest inne. Wzrost, wygląd – taki sam. A jednak zastanawiała Jego inteligencja, mądrość, interpretacja Pism, sposób odpowiadania na pytania. Nigdy nie był zarozumiały. Zawsze odpowiadał swobodnie, bez skrępowania, ale tonem pewnym, jakby to, co mówił, było zrozumiałe samo przez się. Był uśmiechnięty, grzeczny, niekonfliktowy. Potrafił rozwiązywać spory między rówieśnikami. Umiał zorganizować zabawę. Był lubiany. Z Nim dzieci się nie nudziły. Zawsze opowiadał coś ciekawego, a Jego sposób bycia nastrajał przyjaźnie. Często jednak odchodził na bok. Oddalał się gdzieś w miejsce ustronne i modlił się. Jego relacja z Ojcem Niebieskim – Bogiem była zadziwiająca. Już jako dziecko zaskakiwał pewną dojrzałością wiary, modlitwy, postawy wobec prawd Bożych. Czasami widziano Go rozmodlonego gdzieś w miejscu nieuczęszczanym. Nieraz w domu nieruchomiał na chwilę, by zwrócić swą myśl ku Bogu lub też wychodził do ogrodu, aby wśród przyrody rozmawiać z Ojcem. A były to niezwykłe rozmowy. Takiej relacji, takiej bliskości i zażyłości nie doświadczyliśmy nigdy. To jest możliwe tylko w pełnym zjednoczeniu, w jedności istotowej, w doskonałej miłości.
Starajmy się dzisiaj dotrzeć do głębi słów: „(…) i był im poddany” oraz: „Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi”. Poprośmy Ducha Świętego, by ukazywał nam postać Jezusa, dawał poznanie prawdy i zakotwiczał ją w naszych sercach. Módlmy się, byśmy w tej prawdzie wzrastali i nią żyli. By życie Jezusa było w nas. Aby On sam zagościł na stale w naszych duszach i stał się nam bardzo bliski, umiłowany. Abyśmy zachwycili się Jego postacią i zakochali się w Nim.
Niech Bóg błogosławi nam na czas tych rozważań.
Wszelkie zdolnosci, umiejetnosci, talenty, wiedza,wszystko jest darem Boga. My sami z siebie nie jestesmy zdolni do niczego, jestesmy bezuzyteczni. Uwazac sie za nicosc aby nie popasc w pyche bo „kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł”. Albo: „niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego.Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśli otrzymałeś, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?”. Tak to rozumie.
Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.
Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?