1. Każdego Bóg wzywa po imieniu (1 Sm 3,1-10,19-20)
Bóg przemawia do każdego człowieka, ponieważ każdego człowieka kocha i pragnie, by każdy człowiek otworzył się na Jego miłość, poznał ją; pragnie, by każdy ją przyjął i żył nią. Głos Boży w różny sposób przejawia się w życiu człowieka. W czytelny wydaje się sposób Bóg przemówił do Samuela, choć początkowo nie rozumiał, kto go woła. Niezwykłe jest to wydarzenie, bowiem jako chłopiec Samuel słyszał głos, który wołał go po imieniu. Początkowo myślał, że to jego opiekun. Dopiero, gdy za trzecim razem Samuel przyszedł do kapłana, Heli zauważył, że to musi być głos Pana. I to on wyjaśnił Samuelowi, co ma dalej czynić. Samuel pokornie i w prostocie odpowiedział Bogu tak, jak kazał mu Heli. Odpowiedź Samuela, prostota, szczerość podobała się Bogu i zgodnie ze swoim planem Bóg napełniał Samuela swoją mądrością, dawał mu swego Ducha.
Każdy człowiek jest przez Boga powoływany, nawoływany. Do każdego Bóg przemawia, z tym, że do każdego może przemawiać inaczej. Niekoniecznie musi to być taki słyszalny głos, jak w przypadku Samuela. Jednak Bóg przemawia. Miłość nie jest zamknięta w sobie.
- Prawdziwa miłość jest otwarta.
- Prawdziwa miłość przychodzi do człowieka.
- Prawdziwa miłość obdarowuje sobą.
Tak więc, Bóg będąc Miłością chce w różny sposób zwrócić uwagę człowieka na miłość, na Siebie samego.
Spotkanie z Bogiem, Głos Boży człowiek doświadcza w różny sposób. Może to być drugi człowiek, przez którego przemawia Bóg, może to być wydarzenie, może to być jakiś splot wydarzeń, szczególna sytuacja. Zazwyczaj Boże wezwanie, powołanie, Boży Głos kojarzy się człowiekowi z czymś raczej przyjemnym, często niezwykłym; z czymś, co w pewnym stopniu wpływa na zmianę życia człowieka. Jest w tym sporo prawdy. Zawsze Boże wezwanie dokonuje w życiu pewnych zmian, a nawet rewolucji, gdy człowiek za tym Głosem pójdzie. Jednak nie zawsze spotkanie z Bogiem musi oznaczać przyjemne doznania. Nieraz człowiek jest głuchy i ślepy i nie chce zauważać Bożej obecności wokół siebie. Nieraz odwraca się wręcz od Boga i wtedy poprzez przykre doświadczenia, nawet cierpienie, Bóg przywołuje człowieka do Siebie, nawołuje, woła. Zatem Głos Boży nie zawsze musi być dokładnie taki, jak w przypadku Samuela, czy też powołanie tak jak w przypadku niektórych Apostołów, kiedy Jezus mówi: Pójdź za mną!
Doświadczenie Bożego wezwania często dusze przeżywają jako dotknięcie duszy, serca; szczególnie te, które w pewnym stopniu już wcześniej zwracają się do Boga i szukają swojej drogi życiowej. W tym przypadku często Bóg daje zrozumienie chociażby na modlitwie. W jakimś stopniu daje się usłyszeć, daje się odczuć. Chociaż, jeśli dusze te sięgną w swoją przeszłość, również mogą zauważyć wydarzenia, które skłoniły je do zwrócenia się do Boga, do modlitwy, do poszukania wspólnoty, do szukania możliwości trwania na modlitwie z jakąś grupą, wspólnotą. Niekoniecznie musi to być wspólnota taka jak wasza, może to być wspólnota chociażby parafialna.
Niezmiernie ważna jest odpowiedź człowieka na Boże zaproszenie. Ważna jest reakcja człowieka na to, co Bóg czyni, mówi wprost do niego. Ważne jest to, na ile człowiek jest otwarty na dotknięcie Ducha Bożego, który chce poprowadzić serce ludzkie i myślenie ludzkie; chce naprowadzić człowieka na właściwy tor, by później nim pokierować. Droga życiowa Samuela, który posłusznie według wskazań kapłana po prostu odpowiedział Bogu: „Mów Panie, sługa Twój słucha”, była drogą niezwykłą. Wraz z rozwojem, z wiekiem coraz bardziej stawał się człowiekiem Bożym, coraz bardziej otwierał się na światło Boże, żył blisko Boga.
Każdy z nas też w swoim życiu doświadczył wezwania, powołania, dotyku. Były to różne sytuacje i różne wydarzenia, które skierowały nas do tej wspólnoty, które pokierowały naszym sposobem myślenia. A i teraz Bóg nieustannie prowadzi nas w różny sposób dając do zrozumienia swoją wolę. Ważnym jest, by również wtedy, kiedy już wydaje się człowiekowi, że usłyszał Boży Głos – głos powołania, była ciągła czujność. Bardzo szybko człowiek traci z pola widzenia właściwą wolę Bożą. Bardzo szybko staje się na powrót ślepy i głuchy. W związku z tym Bóg nieustannie czuwając nad człowiekiem stale naprowadza go na właściwą drogę.
NAJLEPSZĄ ODPOWIEDZIĄ DUSZY NA BOŻE PROWADZENIE JEST:
- POSŁUSZEŃSTWO I POKORA W KAŻDYM MOMENCIE,
- UFNOŚĆ I WIARA.
Człowiek nie musi rozumieć wszystkiego, co wydarza się w jego życiu. Zazwyczaj ma tendencję, by przykre doświadczenia tłumaczyć sobie jako karę za jakieś swoje winy, a przyjemności za nagrodę. W życiu duchowym nie musi tak być, bowiem Bóg kształtuje duszę również poprzez wydarzenia mniej przyjemne, przykre, a czasem nawet poprzez cierpienie i to one są największą łaską. One stają się wręcz skarbem duszy, to one zbliżają duszę do świętości. Święci najbardziej właśnie cenią sobie te łaski, których zwykli ludzie się boją, bojąc się cierpienia, krzyża.
Starajmy się nie tłumaczyć sobie przyczyny takich czy innych zdarzeń w naszym życiu. Nie szukajmy winnego. Nie szukajmy źródeł, skąd pochodzi, dlaczego? DUSZA PRAWDZIWIE ŚWIĘTA TO DUSZA, KTÓRA ZACHOWUJE NIEUSTANNIE POKÓJ W SWOIM SERCU bez względu na to, co wydarza się w jej życiu. Ten pokój płynie:
- - z posłuszeństwa,
- - z oddania się Bogu,
- - z pokory.
Dusza jest pełna pokoju, ponieważ zaufała Bogu i ona po prostu wie, że wszystko służy jej dobru. Ona doświadcza cierpienia, trudności. Są to rzeczywiście nieraz duże przeszkody na jej drodze, tak jak dla innych ludzi. Musi wykazać się siłą, samozaparciem, musi wykazać się wiarą, by je pokonać, ale w głębi niej jest pokój. Ona wie, że to Bóg ją prowadzi przez każde doświadczenie i że Bóg wybiera takie doświadczenia, które są jej potrzebne i które ją uświęcają. A nawet, jeśli w bardzo trudnym doświadczeniu znika z jej pola widzenia zrozumienie, iż wszystko jest łaską, to pozostaje w niej POKORA I POSŁUSZEŃSTWO. Poprzez pokorę i posłuszeństwo ona po prostu oddaje się Bogu. Nie zastanawia się, co będzie, co było, nie zastanawia się, jak sprawę rozwiązać. Ona po prostu idzie krok za krokiem za Jezusem i ufa. Bóg wszystkim się zajmie. Taka dusza usłyszała głos powołania, przyjęła je do siebie i niejako uchwyciła głos Boży, niosąc go w sercu. Ona ma Boże wezwanie w sobie nieustannie i nieustannie otwiera się na nie w swoim wnętrzu.
Pierwsze czytanie ukazujące Samuela można też zrozumieć trochę symbolicznie. Samuel słyszy głos. Początkowo słyszy go niejako zewnętrznie i jego odpowiedź jest taka bardziej zewnętrzna. A więc idzie do drugiego człowieka, którego widzi i pyta, o co chodzi. Dopiero później, kiedy rozumie, czyj to głos, odpowiada Bogu. Jego życie staje się życiem wewnętrznym. A głos, który słyszał początkowo, wydawało mu się uszami swego ciała i na który starał się odpowiedzieć w sposób zewnętrzny, teraz ma go w sobie, bo ma w sobie Boga i w sobie odpowiada. Żyje w zjednoczeniu z powołaniem. Uwewnętrznienie tego głosu sprawia, że jak gdyby w jednym momencie, w jednym czasie zachodzi Boże wołanie i odpowiedź człowieka. Człowiek staje się jedno z Bogiem i zaczyna robić to, co chce Bóg. To już nie jest głos, który poprzedza działanie człowieka, to nie jest głos zewnętrzny, ale jest to głos wewnętrzny, z którym człowiek jednocześnie działa; człowiek odpowiada na coś, co już ma w sobie. Dzieje się to w jednym czasie.
Starajmy się otwierać na Boże powołanie, Boży Głos, wezwanie:
- by zobaczyć Bożą wolę, Boże prowadzenie w swoim życiu, w swojej codzienności;
- by niekoniecznie rozumieć sens tego wszystkiego, niekoniecznie rozumieć przyczyny i skutki, ale by godząc się na Bożą wolę być posłusznym i pokornym w przyjmowaniu wszystkiego;
- by Boża wola, która stanie się wewnętrzną naszą wolą, zjednoczona z nami, kierowała nami tak, że już nie będzie najpierw głosu, potem odpowiedzi, ale będzie się to dziać jednocześnie. Będziemy wiedzieli, co czynić; będziemy wiedzieli, że Bóg nas woła; będziemy wiedzieli, co mamy odpowiedzieć.
Połóżmy swoje serca na Ołtarzu prosząc, by Bóg uczynił wewnętrznym głos, który usłyszymy, byśmy słyszeli go wewnątrz swej duszy, byśmy rozumieli ten głos, byśmy otworzyli się na Boże wołanie, które będzie w nas, w naszych wnętrzach. Prośmy o pokorę, o posłuszeństwo i o ufność.
Dziękczynienie po Komunii św.
Jezu! Dziękuję Ci, że przyszedłeś do mojego serca. Sprawiasz, że moje serce jest pełne pokoju. Kiedy przychodzisz w moim sercu doświadczam słodyczy. Odpoczywam w Tobie. Dziękuję Ci Jezu! Gdy przychodzisz moje serce przestaje zajmować się tym, co niepotrzebne, a zwraca się ku Tobie. Ono dopiero wtedy zaczyna czuć, że żyje. Doświadczam szczęścia. Ty jesteś! Gdy jesteś tak blisko, wtedy inaczej patrzę na wszystkie wydarzenia. Patrzę na nie z innej perspektywy. Wszystko zmieniasz Jezu, gdy przychodzisz. Najcudowniejsze jest wielkie pragnienie, by jeszcze bardziej zbliżyć się do Ciebie. Najpiękniejsze jest odczucie tęsknoty za Tobą i to, jak dotykasz serca. A Twój dotyk sprawia, że jeszcze bardziej tęsknię, jeszcze bardziej kocham. Cudowne są Twoje przyjścia, cudowny jest Twój dotyk. Wystarczasz Boże za wszystko.
- Gdy jesteś – nie mam już innych pragnień;
- Gdy jesteś – wszystko odchodzi na dalszy plan.
Gdy jesteś – po prostu zanurzam się w Tobie, zanurzam się w szczęściu, w niezwykłej słodyczy, która obejmuje moje serce. Moja dusza cała oddaje się Tobie. Kocham Ciebie Jezu i pragnę. Bądź uwielbiony!
***
Uwielbiam Ciebie Boże! Uwielbiam Twoją cudowną Obecność! Uwielbiam Ciebie w Najświętszym Sakramencie! Zachwycam się tą Obecnością, Tobą – prawdziwym Bogiem. Moja dusza doznaje wielkiego wzruszenia, kiedy tylko myśli o Tobie, kiedy patrzy na białą Hostię. Doznaję wtedy, Boże, całej głębi Twojego Bytu, Twego jestestwa, wszystkiego, co w Tobie. Mój umysł miesza się, pojąć nie może, ale serce napełnia się Tobą, ono wzrasta. Staje się niezwykle bogate poznaniem, zrozumieniem Twoich tajemnic, które trudno nazwać, opisać nie sposób, a jakże piękne są, niezwykłe. Dusza zanurza się w tajemnicach stworzenia, w tajemnicach niezwykłych, wielkich dzieł Twoich. Zanurza się w Tobie i w Twoich przymiotach, napełnia się Tobą i przemienia się. Ileż szczęścia dajesz duszy poprzez niezwykłe z nią obcowanie! Ty – Wielki Bóg i ja, takie nic, maleńka dusza.
Wiem Boże, że każdej duszy pragniesz się udzielać i każdą duszę zapraszasz do swego wnętrza, do swych tajemnic. I każdą pragniesz wypełnić rozkoszą swojej miłości. Wiem, że te wszystkie cuda nie są zastrzeżone tylko dla mnie. Wiem, że nie tylko mnie wyróżniasz. Ty każdą wyróżniasz! Czynisz to w taki sposób, tak okazujesz swoją miłość, tak przemawiasz do serca, że dusza czuje się najbardziej umiłowana, wywyższona, przez Ciebie wybrana.
Pragnę odpowiedzieć Boże na to zaproszenie do miłości. Otwieram się na Twoją miłość i na wszystko, co ona niesie. Otwieram się na Twoje wnętrze Boże. Chcę wszystko chłonąć, aby wszystko było moim, abym ja przemieniała się w Ciebie. Aby każda cząstka mnie posiadała Twoje cnoty, przymioty; była bogata mądrością Twoją, zrozumieniem Twoich tajemnic. Chcę żyć Twoim życiem, chcę żyć z Tobą, w Tobie Boże. Jakże pragnę wszystko czynić w Twoim wnętrzu, nie wychodząc z Twego Serca, nie oddalając się, ale w Tobie, z Tobą, dla Ciebie. Oddaję się Tobie Boże. Stale to czynię, odnawiam nieustannie to moje oddanie. Za każdym razem więcej, bardziej. Ufam, że prowadzisz mnie, ufam, że pouczasz mnie, ufam, że moja dusza kiedyś już na wieki połączy się z Tobą, przecież z miłości do mnie poszedłeś na Krzyż, przebaczyłeś mi wszystko. Więc przyjmuję Boże tę cudowną miłość, której wyrazić nie sposób. Niech dokonuje mojej przemiany, niech mnie uświęca.
Proszę Cię, by jak najdłużej pozostało to usposobienie serca w takiej bliskości do Ciebie, w takiej otwartości, w takim zrozumieniu. Pobłogosław mnie Jezu, abym trwała w Tobie, abym żyła z Tobą, aby była we mnie tak wielka ufność i wiara. Pobłogosław Jezu!
Pamiętajmy!
Każdego Bóg wzywa po imieniu. Czyni to w różny sposób. Warto rozważać, przyglądać się różnym wydarzeniom w swoim życiu, przyglądać się swojej codzienności:
- - by zauważyć wezwanie, głos,
- - by go usłyszeć niekoniecznie uszami ciała, ale sercem,
- - by zrozumieć, kiedy, w jaki sposób Bóg daje znak.
Starajmy się być niczym ten mały chłopiec Samuel, który gdy tylko słyszy od razu odpowiada. Robi to początkowo nieudolnie, ale potem pouczony posłusznie otwiera się na Boże wezwanie. Jego posłuszeństwo, prostota, szczerość ujmują Boże Serce i Bóg jest hojny w obdarowywaniu.
Tak więc, gdy słyszymy Boże wezwanie nie starajmy się być od razu mędrcami, od razu tymi, którzy wiedzą, o co chodzi i jak należy postąpić. Bądźmy Samuelem, który po prostu chce odpowiedzieć i robi to tak, jak potrafi. A gdy rozumie, co naprawdę powinien zrobić, robi to, czego Bóg oczekuje. Niedobrze jest, gdy dusza słyszy i nic nie czyni. Natomiast, gdy stara się na miarę swoich możliwości, swego doświadczenia, zrozumienia odpowiedzieć, Bóg obdarza swoją łaską, by dusza ta mogła lepiej zrozumieć, jak ma odpowiadać, co oznacza ten głos, gdzie ukrył się Bóg. Nie zawsze jest to droga prosta, ale jakże jest piękną drogą. Jakże ubogaca serce i jakże zbliża dusze do Boga.
Na tej drodze błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.