„Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24,13-35)
Czy nasze serca biją mocniej? Czy doświadczają radości spotkania z Jezusem, radości Jego Zmartwychwstania? Czy od Jego Zmartwychwstania zmieniło się nasze życie? Czy potrafimy tą radością Zmartwychwstania dzielić się z innymi? Czy potrafimy patrzeć na wszystko właśnie z tej perspektywy Zmartwychwstania Jezusa? A może tak jak i oczy uczniów Jezusa, również i nasze są na uwięzi i nie dostrzegamy Zmartwychwstania, nie mamy zatem w sercu tej radości?
Dzisiejszy fragment z Ewangelii św. Łukasza (Łk 24,13-35) jest bardzo ważny. Mija kolejny dzień od Zmartwychwstania Jezusa, od wydarzenia najważniejszego dla każdej duszy, od wydarzenia, które zmieniło oblicze świata, które zmienia życie, sens, które zmienia wszystko w duszy. Czy doświadczyliśmy tego? Czy potrafimy rzeczywiście żyć teraz Zmartwychwstałym Jezusem? Czy może szybko minęła ta radość i wróciliśmy do swojej rzeczywistości sprzed tych Dni, sprzed Triduum, może sprzed dni Wielkiego Postu?
Dusza, która żyje Zmartwychwstałym Jezusem to dusza, która inaczej spostrzega otaczającą rzeczywistość. Zauważmy, iż uczniowie z dzisiejszego fragmentu Ewangelii rozmawiali o wydarzeniach w Jerozolimie. Oni rozmawiali o Jezusie. Byli poruszeni tym, co się stało, głęboko przeżywali Jego Mękę, byli smutni, przerażeni. Słyszeli o tym, co mówili inni uczniowie, którzy poszli do Grobu i zastali Grób pusty. Słyszeli relację niewiast, o tym również rozmawiali. A jednak nadal nie rozumieli, co się stało. Przecież sam Jezus mówił wcześniej o zmartwychwstaniu. Świadectwa niewiast powinny zastanowić ich, a jednak oni uparcie trwali przy swoim dawnym sposobie myślenia i dawnym życiu. Nie potrafili zostawić tego, co stare, by rozpocząć nowe. Tak byli przywiązani do swojego sposobu spostrzegania światu i swojego sposobu rozumienia, Kim jest Jezus i z czym przyszedł do nich, że nie potrafili dojrzeć prawdy. I chociaż ich serca w trakcie rozmowy z Jezusem pałały, czyli były poruszone, czuli, czuli coś, a jednak nie potrafili pozostawić tego, co stare. Nie potrafili. Byli tak przywiązani, tak kurczowo trzymali się swego dawnego życia, swego spojrzenia na życie, wszystkiego, co stare. Jezus musiał uczynić ten znak – połamał Chleb, błogosławił i dał im.
To błogosławieństwo, to dzielenie Chlebem było łaską, która tak dotknęła serc, iż w końcu ich oczy się otworzyły, ich serca otworzyły się. Czy przypadkiem i my również nie potrzebujemy tej łaski? Minęło niewiele czasu, dopiero środa, czy jest nadal w nas entuzjazm z Poranka Wielkanocnego? Ta radość? To oczekiwanie i ta radość niezwykła, kiedy spotyka się Pana? A może nie spotkaliśmy Jezusa? Może oczy nasze były tak zamknięte, że Go nie zobaczyliśmy, choć przyszedł, choć mówił do nas?
Dusza ludzka jest słaba, bardzo słaba. Tyle otrzymuje, tak wieloma łaskami jest obdarowywana przez Boga, a jednak wystarczy drobna trudność, szarzyzna codzienności, aby znowu człowieka pochylić do ziemi i kazać mu patrzeć w dół. Może daliśmy się już przychylić do ziemi i znowu zaczęliśmy patrzeć w dół. Przecież stoi przy nas Jezus Zmartwychwstały. Trzeba unieść wzrok, aby Go zobaczyć, trzeba nadstawić uszu, aby Go usłyszeć, otworzyć serce, aby Go doświadczyć, poczuć. On Zmartwychwstał w niedzielę i żyje nadal. Jego Zmartwychwstanie nie skończyło się w tamtym dniu. Jego Zmartwychwstanie jest wieczne, wieczna radość, wieczne świętowanie, bo przecież swoim Zmartwychwstaniem również i nam dał życie wieczne. I nam dał swoje życie, swoją obecność, swoją miłość.
Zatem, powróćmy do Poranka Wielkanocnego! Nie dajmy się przygnieść codzienności! Podejmujmy ją z radością w sercu płynącą ze Zmartwychwstania! Właśnie to Zmartwychwstanie ma sprawiać, że przemieniona zostaje rzeczywistość, przemienione zostaje serce, umysł, dusza, sposób patrzenia. I człowiek z radością idzie w swoją codzienność, bo w sercu niesie Zmartwychwstanie, bo w sercu niesie już życie wieczne. Radość z tego sprawia, że człowiek idzie niesiony wręcz na skrzydłach i podejmuje swoje obowiązki z radością. Nie przygniatają go wtedy różne trudności, nie zasmucają różne niedostatki, bo człowiek cieszy się Zmartwychwstaniem, bo dzięki temu zmartwychwstaniu może być bardziej duchowym, żyć duchem.
To prawda, w rzeczywistości ziemskiej sprawy materialne są istotne. Ale, gdy patrzy się na wszystko z perspektywy Bożej, to stosunek do tych różnych rzeczy jest już inny, inna jest hierarchia wartości, co innego staje się ważne. W związku z tym nie są aż tak ważne sprawy, rzeczy, które człowieka w tym życiu owszem ograniczają, w jakiś sposób może życie utrudniają, bowiem serce ludzkie jest przy swoim Bogu, jest pełne radości, pełne życia. I to, co wykonuje, to, co czyni, co spełnia, wszystko w obecności Jezusa, z radością Mu ofiarowując każdy trud, wysiłek, każdą rzecz, sprawę, każdą myśl.
Jezus Zmartwychwstały jest pośród nas! Jakże często zachowujemy się tak jak ci uczniowie, którzy nie widzą. Nie widzą! To może wydawać się dziwne, przecież znali Jezusa, chodzili z Nim przez trzy lata. Jakże to możliwe, że Go nie poznali! No tak, ale jeżeli ktoś tkwi w starym świecie, a Jezus przychodzi z nowym, jest ze świata ducha, a ty jesteś ze świata tego, cielesnego, materialnego, tak bardzo pochylony do przodu, tak bardzo pochylony w dół, zajęty swoimi sprawami, nie możesz dojrzeć tego, co duchowe. Aby spotkać się z kimś trzeba mieć tę samą płaszczyznę spotkania. Skoro przychodzi Miłość, spotkaj się na płaszczyźnie miłości.
Jezus przychodzi z nowym życiem, z nowego świata, ze świata ducha. Zostaw sprawy materialne! Zostaw swój stary świat, swoje stare życie! Otwórz się na nowe! Wtedy zobaczysz, że Zmartwychwstały Jezus stoi obok ciebie cały czas. Nie dość na tym, On ci wyjaśnia wszystko tak, jak tym uczniom. Wyjaśnia wszystkie Pisma od Mojżesza, poprzez Proroków, wszystko to, co odnosiło się do Niego musiał im wyjaśnić. I tobie też wyjaśnia tak wiele spraw. A ty zapatrzony w ziemię nadal nie rozumiesz. A Jezus żyje! Żyje przy tobie, żyje w tobie i chce, abyś i ty żył tym życiem, które On ci daje. Tylko pozostaw już to, co stare! Nie zajmuj serca tym, co tak bardzo materialne, tym, co ziemskie! Zwróć swoje serce ku sprawom ducha! Zerwij te wszystkie więzi, które są jeszcze między tobą, a tym starym życiem! Niech w twoim sercu zajaśnieje Chrystus, Jego nowe życie, Jego zwycięstwo!
Złóż swoje serce na Ołtarzu prosząc Boga, abyś dzisiaj odszedł z tego miejsca już z nowym sercem, z nowym życiem w sercu, z radością płynącą ze Zmartwychwstania, z nowym spojrzeniem na wszystko, z sercem otwartym na Jezusa obecnego w tobie. Niech wypełni to serce wielka radość!
Modlitwa
Dziękujemy Ci, Panie nasz, za radość Zmartwychwstania! Dziękujemy Ci za nowe życie! Dziękujemy Ci za Twoją obecność pośród nas! Dziękujemy Ci za Twoją obecność w naszych sercach! Dziękujemy Ci za stwarzanie nowego w nas i wokół nas, dzięki temu Dziełu Zmartwychwstania. Dziękujemy Ci! Pragniemy Jezu dziękować Ci i żyć – nieustannie żyć – tą radością Zmartwychwstania. Widzisz jednak, że jesteśmy słabi pod każdym względem. Ani nie potrafimy dobrze słuchać, ani nie widzimy, należycie nie czujemy sercem, stale jesteśmy zamknięci w sobie. Nie potrafimy docenić tego, co dla nas czynisz. Mim to ufamy, że skoro dla nas poświęciłeś życie, to i nadal będziesz pomagał nam przyjmować Twoje życie. Choć jesteśmy tak słabi i tak mali, Ty nadal będziesz prowadził, nadal będziesz pouczał, pokazywał, w jaki sposób przyjmować Twoje życie, jak je realizować w swojej codzienności.
Teraz, Jezu, potrafimy się cieszyć, teraz wydaje się nam, że widzimy jasno, ale za chwilę, za moment znowu będzie ciemność w duszy, znowu nasze oczy stracą wzrok, znowu będziemy głusi, znowu nasze serca nie będą potrafiły wznieść się ponad codzienność. Wybacz nam i pomagaj nam mimo to! Pomagaj nam dostrzegać Twoje Zmartwychwstanie! Pomagaj nam żyć Twoim Zmartwychwstaniem, powracać do Ciebie nieustannie i cieszyć się, że jesteś w nas, w naszym życiu, we wszystkim, co nas otacza. Bądź uwielbiony Boże!
Panie nasz! Nie chcemy, aby nasze słabości nas przygniatały do ziemi. Nie chcemy, aby ciągłe nasze upadki sprawiały, że będziemy coraz bardziej przygnębieni i coraz bardziej wpatrzeni w dół, zamiast w Ciebie. Z ufnością pragniemy podnosić głowę do góry, aby cały czas widzieć Ciebie. Pozwól, że z tą ufnością, którą wlewa w nasze serce fakt Twojego Zmartwychwstania, będziemy nieustannie powstawać po upadku. Nieustannie będziemy otwierać nasze oczy i uszy, gdy je zamkniemy. Będziemy stale Jezu, z ufnością podnosić się i biec do Ciebie, tak jak to robią dzieci. One wiedzą, że rodzice je kochają bez względu na to, co uczynią. Jak bardzo potrafią być nieposłuszne, a jednak biegną do swoich rodziców. I my też tak będziemy czynić. Choćbyśmy bardzo upadli, choćby rzeczywistość bardzo nas zasmucała, przygnębiała, to chcemy podnosić twarz do góry i pozwalać, byś Ty, Twoja miłość, opromieniona, tak jak słońce swoimi promieniami dotyka twarzy, niech Twoja miłość tak nas opromienia, dotyka nieustannie. Wtedy będziemy wierzyć, że wszystko, co jest wokół to tylko droga do Ciebie, droga do wieczności. Nie będziemy aż tak przywiązywać wagi do wielu rzeczy i spraw, bo będziemy żyć Tobą, Twoją miłością, Twoim życiem, Twoim Zmartwychwstaniem.
Ale Ty wiesz, że potrzebujemy cały czas do tego Twojej łaski, więc nam błogosław Jezu. Pobłogosław nam tak, byśmy mieli siły stale wpatrywać się w Ciebie aż do następnej Eucharystii. Może się to wydawać dziwne: tylko dzień, tylko dobę. Ale Ty znasz nas i wiesz, że jesteśmy zdolni do upadków w każdej sekundzie, a cóż dopiero cała doba? Więc udziel nam swojego błogosławieństwa. Niech nas umocni w tym trwaniu przy Tobie, wpatrywaniu się w Ciebie, w słuchaniu, w wierze, że żyjesz w nas Zmartwychwstały.
Warto zapamiętać!
Weźmy sobie do serca dzisiejszy obraz z Ewangelii, uczniów idących do Emaus, którzy znali przecież Jezusa, a teraz idą razem z Nim i nie zdają sobie sprawy, że jest to Jezus. To obraz każdej duszy, która żyje obok, która ma za towarzysza Jezusa, jednak nie rozpoznaje Go ani w sobie, ani wokół siebie, ani w innych duszach; która tak przywiązana do swojego sposobu myślenia, nie potrafi go zmienić, otworzyć się na myślenie Boże, otworzyć się na to, co Boże. Bardzo często dusza właśnie przedstawia taki obraz. Bardzo często! Teraz starajmy się żyć Zmartwychwstałym Jezusem, wierzyć, że On Zmartwychwstał. Jeśli trudy codzienności będą od nas silniejsze i gasić będą tę radość, to znaczy, że nasza wiara jeszcze jest maleńka i że powracamy do starego sposobu myślenia. Wtedy przypominajmy sobie ten fragment z Ewangelii i prośmy, módlmy się o to, by Bóg udzielił łaski, byśmy przejrzeli, byśmy zobaczyli Jezusa. Na kolejny czas wspólnego życia z Jezusem Zmartwychwstałym błogosławię was – w Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.