Jezus na Krzyżu wzorem doskonałego wypełnienia woli Bożej
Dusza wybrana powinna na pierwszym miejscu stawiać Boga. Powinna całkowicie do Niego należeć, wszystko Mu oddać i godzić się nieustannie na śmierć własną, śmierć wszystkiego co jest jej. Takim wzorem śmierci własnej, wzorem doskonałego wypełnienia woli Bożej jest Jezus na Krzyżu. Podjęcie powołania, podjęcie rezygnacji z siebie, całkowitego oddania siebie Bogu, jest wzięciem krzyża. Patrząc na Jezusa możemy wzorować się w każdym momencie na Jego postawie.
Ktoś mógłby powiedzieć, że Jezus przecież był Bogiem, więc Jemu było lżej, łatwiej. Jednak to nieprawda, że Jezusowi było lżej ze względu na Jego Bóstwo. Jezus chciał jako człowiek wycierpieć wszystko, więc zostawił, odsunął na bok swoją Boską naturę i przeżywał całość męki w człowieczeństwie, jako człowiek. I w Nim również możemy zobaczyć walkę, wzdraganie się przed podjęciem cierpienia, o którym wiedział wszystko. Jezus również musiał zrezygnować z siebie, aby całkowicie połączyć się z wolą Ojca. U Jezusa dochodziła jeszcze sprawa Boskiej Miłości w Jego Sercu, miłości do człowieka. On z miłości do Ojca umiłował do końca wszystkie dusze. Jego decyzja pójścia na Krzyż wypływała z doskonałej miłości do Ojca, ze zjednoczenia z Ojcem, ze zjednoczenia Ich serc, Ich woli. A z tego też zjednoczenia płynęła miłość do ludzi, zgoda na Dzieło Zbawienia. Nie oznacza to, że Jezus nie cierpiał. To zjednoczenie z Ojcem dało Mu siły, jako człowiekowi, do ponoszenia cierpienia, dało Mu cierpliwość do ponoszenia nie tylko bólu fizycznego, ale także bólu moralnego i psychicznego. Ze zjednoczenia w sercu Jezusa płynęła miłość do oprawców. A więc Jezus miał w sobie tyle miłości, że mógł odpowiadać miłością na zło, które Go atakowało. A to było zwycięstwem Jezusa.
Zauważmy, że mówimy tutaj o zjednoczeniu Jezusa z Ojcem. Z tego zjednoczenia Jezus czerpie najpierw siły, żeby powiedzieć „tak” na wszystko, a potem czerpie siły, by zrealizować to, na co się zgodził. Podobnie i my. Niech nie przeraża nas to porównanie dzieła, do którego Bóg zaprasza nas, do Dzieła Zbawczego Jezusa, do Krzyża, do męki na Krzyżu. To porównanie jest dlatego uczynione, ponieważ to, czego dokonał Jezus, to Dzieło Zbawcze; to do czego Bóg nas powołuje, to Dzieło Zbawcze. Oczywiście Jezus już na Krzyż poszedł i na Krzyżu pokonał grzech, pokonał śmierć, zwyciężył i ofiarowuje teraz zbawienie wszystkim duszom. Nasz udział w tym Dziele jest nieco inny; my mamy pomagać duszom przyjąć dokonane w Jezusie zbawienie, uwierzyć w dokonany fakt i pomóc zbliżyć się duszom do Boga. Ale to powołanie będzie dla nas krzyżem. Dlaczego Bóg nie daje takich łask, żeby dusze powołane mogły z lekkością dokonać tego Dzieła? Otóż dlatego, że tylko Miłość Ofiarna, jako ta najwyższa, doskonała ma moc Zbawczą, moc dającą życie, moc oczyszczającą, moc stwórczą. Dlatego Bóg zaprasza do swego Dzieła i udziela łask, które pomagają duszom podjąć krzyż, które predysponują dusze do przyjęcia miłości ofiarnej i stawania się Miłością Ofiarną za inne dusze. Jest to niebywałe zaproszenie, to wielkie wyróżnienie. Gdyby Bóg dał nam wszystkie potrzebne łaski do tego, byśmy z lekkością pociągali dusze do Boga, to nie byłyby one takim wyróżnieniem i takim wywyższeniem nas, jak łaska niesienia krzyża.
Ponieważ podjęcie krzyża jest najpełniejszym włączeniem w Dzieło Zbawcze Jezusa i złączeniem z Jezusem, stajemy się niczym jak On, jesteśmy z Nim zjednoczeni i to jest wywyższeniem duszy wybranej. To jest udział w tej najwyższej chwale. To niesamowita łaska. Przez wieki całe nie wyrazimy swojej wdzięczności Bogu za sam fakt zaproszenia do tego Dzieła, już nie mówiąc o udziale w nim. Już sam fakt, że Bóg wybrał ciebie, że zaprosił do tego, co sam doświadcza, byś razem z Nim zbawiał dusze jest wielką łaską i wyróżnieniem. Tylko Bóg może dać życie i zaprasza ciebie do dawania go innym duszom. Człowiek, mimo, że bardzo daleko doszedł w swoich dociekaniach, jednak nie potrafi stworzyć życia, dać życia. Owszem, może czerpać komórki, łączyć geny, ale łączy to, co już czerpie z innych organizmów i tworzy jakże często potwory. Jedynym Dawcą życia jest Bóg, jedynym Stwórcą. I Bóg zaprasza nas, niejako, do aktu stwórczego, do tego, co jest jedynie cechą Boga. To naprawdę największe wyróżnienie dla duszy – zaprasza ją do rodzenia dusz dla wieczności, do rodzenia dusz w Kościele. Jednak, by to się stało, musisz pozostawić to, co w tobie jest ludzkie, a więc marne, słabe, co śmiertelne, by połączyć się z Tym, który jest wieczny, by uczestniczyć w Bożym rodzeniu dusz poprzez zjednoczenie. A więc musisz umrzeć dla samego siebie. I ta śmierć jest właśnie codziennym krzyżem. Jest nim ciągły wybór Boga, Jego woli, miłości i ciągłe zapominanie o sobie. To pierwsza rzecz, o której musi pamiętać dusza, która czuje to powołanie.
Czym przejawia się ciągłe umieranie? Dusza, która już kroczy drogą powołania, od pewnego czasu zaczyna dostrzegać w zwyczajnych sytuacjach, w relacjach z ludźmi bliskimi, czy otoczeniem, iż każde słowo może okazać się, iż wypływa z pychy, z egoizmu, z pełnienia własnej woli. Gdy będziemy starali się pamiętać o pierwszeństwie Boga i stawianiu Jego woli na pierwszym miejscu, z czasem Bóg udzieli nam tej łaski i pokaże jak w wielu sytuacjach, zdarzeniach tych zwyczajnych realizujemy samych siebie. W zwykłej rozmowie, w wydarzeniach codziennych w domu, czy w pracy, gdzieś w sklepie, jak bardzo dominuje nad nami nasze „ego” i jak bardzo ono jeszcze rządzi. Ale dobrze, że będzie przychodzić ta refleksja, dobrze, że zaczniemy zauważać wszystkie sytuacje, w których nie wola Boga, ale nasza była na pierwszym miejscu. Zobaczymy w swoich zachowaniach wypływający z egoizmu, z braku miłości do Boga brak miłości w stosunku do swoich rodzin, w stosunku do przyjaciół. Żeby prawdziwie kochać bliźniego, trzeba kochać Boga. Nie oznacza to niesamowitych uczuć targających serce w stosunku do Boga, a oznacza raczej akt woli. Na początku drogi powołania Bóg daje duszy wybranej doświadczenie uczuć, z czasem jednak zabiera je, ponieważ człowiek ma zdecydować się na miłość do Boga, a nie tylko posługiwać się swoimi emocjami, uczuciami; gdy te mijają, następuje zwrot w drugą stronę. Ze względu na miłość do Boga człowiek ma dokonywać ciągle aktów miłości w swoim życiu. Ma czynić nie z tego względu, że ma być dobrym człowiekiem; tylko dlatego, że kocha Boga, chce być dobrym człowiekiem. Chce czynić dobro, chce rozsiewać miłość, bo Bóg jest Miłością.
Powracamy stale do pierwszeństwa Boga we wszystkim, do umieszczenia na tronie swojego serca Boga i Jego woli. To ma przejawiać się również w naszych wzajemnych relacjach, w naszym stosunku do bliźniego, w naszym patrzeniu na inne osoby, a co za tym idzie – w naszych słowach do tych osób i w podejmowanych decyzjach. Posłuszeństwo woli Bożej, miłość do Boga i czynienie ze względu na miłość do Niego, uwrażliwia duszę na innych ludzi; uczy słuchać innych i ich rozumieć; sprawia, że dusza będąc bardziej wrażliwą rozumie głębiej pewne sprawy, rozumie lepiej istotę danych spraw, potrafi przeniknąć sercem różne rzeczy i rozumieć je, a co za tym idzie – może podejmować lepsze decyzje, bo są to decyzje wynikające bardziej ze zrozumienia, z poznania, a nie wynikające z impulsu, z emocji, z własnych pragnień i oczekiwań. Oczywiście dusza poznając, rozumiejąc nadal dokonuje wyboru: czynię tak, ponieważ poznałam, lub też: nie czynię tak, mimo, że poznałam, ale chcę, pragnę czego innego; trudno mi się pohamować.
Zatem nadal pozostajemy w tej tematyce stawiania Boga na pierwszym miejscu, miłości do Boga ponad wszystko, śmierci własnej i poprzez pryzmat miłości do Boga patrzenia na wszystko i podejmowania wszelkich decyzji, czynów, słów ze względu na miłość. Niech to będzie nadal tematem do naszych własnych przemyśleń i podejmowanych pewnych decyzji. Krzyż rozumiany jako największe wyróżnienie dla duszy, jako zaproszenie duszy do uczestnictwa w wiecznej chwale Boga, jako największe szczęście, ponieważ dusza uczestniczy w tym, co jest jedynie cechą Boga, w rodzeniu dusz. Gdyby Bóg dał nam łaskę całkowitego zrozumienia czym jest powołanie duszy wybranej, nasze szczęście nie miałoby granic, nie moglibyśmy żyć obfitując w to szczęście.