19. Czystość zamiarów (Mt 6,1)
Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.
Komentarz: Serce ludzkie skażone jest grzechem. To sprawia, że człowiek popełnia grzech, chociaż tego nie chce – ponieważ nosi na sobie piętno zła. Dlatego żadna myśl, słowo, czyn, pragnienie, intencja, nie są całkowicie czyste i wolne od grzechu. Jakie słabości ma w sobie człowiek, takie znamiona mają jego myśli i czyny. A że grzech pierwszych rodziców był przejawem pychy, toteż wszystko przeniknięte jest właśnie nią. Człowiek stawia siebie na pierwszym miejscu i pragnie wywyższenia. Chce być poważany, szanowany. A wszelkie jego działania zmierzają właśnie w tym kierunku. Cokolwiek robi – pragnie, by jego osoba była podziwiana albo przynajmniej zauważona. Chce mieć uznanie w swoim środowisku. A w zależności od tego, jakie to środowisko, na takim tle chce być najlepszy, wyróżniać się. Zatem jego słowa i czyny mają jeden cel – wywyższyć siebie.
Bardzo często człowiek sobie tego nie uświadamia. Dopiero w momencie, gdy ktoś skrytykuje jego pracę, kiedy zlekceważony zostanie on sam, gdy bliscy nie zauważą czegoś, na czym mu zależy, zdaje sobie sprawę, że nie jest na pierwszym miejscu i czuje ukłucie w sercu. Często nadal nie pojmuje skąd ten żal, frustracja, pretensje, gorycz. W dalszym ciągu siedzi na pomniku, jaki sobie zbudował i oczekuje podziwu. Niestety, wszystko skażone jest pychą – nawet to, co człowiek czyni w dobrej wierze.
Można by teraz pomyśleć, że skoro człowiek skazany jest na ciągłe upadki, nic nie da się zrobić i nie ma sensu podejmowanie żadnych wysiłków, by temu przeszkodzić. Nie jest to prawdą. Mimo tego piętna jakie nosi na sobie ludzka natura, to do nas należy decyzja, co wybieramy – dobro czy zło. Ważne jest nastawienie serca i myśli. One rodzą nasze postawy.
Wszystko wypływa z serca – również intencje z jakimi coś czynimy. Przypatrzmy się więc, co jest motorem naszych działań. Dlaczego robimy coś tak, a nie inaczej? O czym wtedy myślimy? Nie chodzi tu tylko o czyny nazywane popularnie „pobożnymi”, ale o intencje naszego postępowania. Otrzymaliśmy od Boga wolną wolę. Mamy możliwość decydowania również o tym, dlaczego coś czynimy. Możemy wzbudzić w sobie wolę czynienia czegoś, chociażby zwykłych domowych obowiązków, ze względu na Jezusa i dla Niego. Możemy prosić Matkę Bożą, by to, co robimy, otoczyła swoją miłością i ofiarowała Jezusowi. Jest z nami Anioł Stróż – zwróćmy się do niego, by stale przypominał nam o akcie miłości i o tym, by każdą czynność oddawać Bogu.
Przerwijmy ten stan ciągłego przebywania w kręgu pychy. Zapragnijmy Boga, dążmy do zjednoczenia z Nim. Wzbudźmy tęsknotę za miłością tak wielką, jakiej jeszcze żaden człowiek nie odczuwał. Możemy pragnąć tego i w tej intencji ofiarowywać wszystko w swoim życiu. Również czyny i obowiązki.
Módlmy się do Ducha Świętego, by On wzbudzał w nas swoje pragnienia. Prośmy aniołów, by odpędzali od nas kusiciela, który zawsze chce wsączyć w duszę pychę. Zwróćmy się do Maryi, aby uczyła nas pokory, życia ukrytego, milczenia i wycofania się ze świata. Prośmy samego Jezusa, by stanowisko, uznanie, poważanie, nie były dla nas tak ważne, byśmy potrafili zrezygnować z samych siebie, aby z naszych czynów przebijała chwała Boga, miłość do Niego i uwielbienie. Módlmy się, by nasze serca nastawione były na miłość – dawanie i przyjmowanie jej we wszystkim. Niech sam Bóg pomaga nam zapomnieć o samych sobie, umrzeć dla świata i tego, co od niego pochodzi. Prośmy, aby nasza pobożność była wyrazem wielkiego umiłowania Boga, a nie siebie. Pragnijmy wręcz, by wszystko, co dobre w nas zostało ukryte przed ludźmi, aby tym większa była nasza nagroda w niebie.
Kochajmy się i czyńmy wszystko z miłości, oddając Bogu nieustannie siebie, nasze dusze, intencje w sercach, skażenie grzechem, słabości i wielkie pragnienie zjednoczenia z Bogiem Miłości. Niech błogosławiony będzie dzień, kiedy nasze serca pociągnięte zostaną do krainy zapomnienia wobec świata, gdy myśli nasze stale biec będą ku Bogu, a słowa nieść Jego chwałę; kiedy staniemy się cali aktem uwielbienia, dziękczynienia. A otoczenie zachwycone pięknem Boga zapomni o nas, sławiąc Jego niepojętą miłość. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, iż wolni jesteśmy od pychy.
Niech Bóg błogosławi nam na tej drodze rezygnacji z siebie. Niechaj nasze serca, myśli, słowa, czyny, wielbią i sławią Boga. Nie pragnijmy ani odrobiny chwały, by kiedyś Bóg Ojciec nie powiedział nam, że odebraliśmy już swoją nagrodę na ziemi.