21. Prawdziwi krewni Jezusa (Mk 3,31-35)
Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: «Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie». Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i [którzy] są braćmi?» I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką».
Komentarz: Dzisiaj zwrócimy uwagę na bardzo ważną sprawę. Otóż miłość Boga, która rozlewa się w duszach Mu oddanych, jednoczy je. Stają się one nie tylko braćmi i siostrami Jezusa, ale i swoimi nawzajem. Jest to prawda znana, jednak potrzeba, abyśmy wzięli ją sobie bardziej do serca. Nie chodzi tutaj o nieco machinalne nazywanie tak siebie – chociażby we wspólnocie. Postarajmy się zagłębić w sens tych pojęć, w ich znaczenie dla nas jako Wspólnoty Dusz Najmniejszych, apostołów miłości, którzy mają żyć na wzór pierwszych chrześcijan. Nie wystarczy mówić do siebie siostro czy bracie, trzeba mieć poczucie bycia rodziną.
Zastanówmy się chwilę nad słowami Jezusa: „«Któż jest moją matką i [którzy] są braćmi?» I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką»”. Omawialiśmy już podobny fragment, jednak dzisiaj pogłębimy rozważanie pod kątem zjednoczenia naszych dusz w Bogu.
Bóg jest Miłością. Stworzył nas z miłości i powołuje do miłości – pełnej, doskonałej – jaką sam nas darzy. Miłość taka jednoczy, nigdy nie dzieli; daje siebie, nie zabiera. Jest ofiarowaniem się, a nie żądaniem ofiary. Miłość ta jest pokojem – wyklucza lęk czy obawę. Ona scala, nie rozbija. Prowadzi do dobra, nigdy do zła. Miłość doskonała, jaką jest Bóg, przyciąga do siebie wszystkie dusze. Choć Pan każdego stworzył wolnym i pozwala mu decydować o sobie, jednak ukazuje źródło szczęścia, którym jest On sam. W sposób szczególny pragnie w swoim sercu połączyć tych wybranych, umiłowanych, powołanych do świadczenia o Jego miłości.
Spróbujmy dzisiaj uzmysłowić to sobie, iż Bóg jednoczy nas nawzajem poprzez miłość. Nic innego tak nie połączy dusz. Mówi się, że wspólny cel, a nawet nienawiść może związać ludzi ze sobą. Nie o taką więź chodzi. Dzisiaj mówimy o łączności ducha, która mocniejsza jest niż cokolwiek innego. To swego rodzaju przedsmak nieba, bowiem tam Bóg swoją miłością jednoczy wszystkich świętych i aniołów. Niebo – to miłość, w której żyją, poruszają się święci. Oni oddychają miłością, mówią o miłości i słuchają o niej. To co czynią, wypływa z miłości i w niej ma swój cel. Są nią tak przeniknięci, że niejako nie znają niczego, co by nią nie było. Niebo jest światem miłości – niepojętym dla człowieka na ziemi, bowiem ma on naturę skażoną grzechem, który wypacza myśli, słowa, czyny, intencje. Choćbyśmy się bardzo starali, to o własnych siłach nie jesteśmy w stanie żyć samą miłością.
Jednak Bóg pragnie odrodzenia świata poprzez miłość. Tylko ona jest mocą zdolną dokonać przemiany, odnowy. Dlatego Pan w swej nieskończonej dobroci i miłosierdziu zlewa swoją miłość na ziemię. Pragnie dla ludzi takiego życia, jakim żyją święci w niebie. Chce, abyśmy mogli kosztować miłości i jej owoców już teraz. On wie, że dopiero wtedy będzie mogło dokonać się nawrócenie wielu dusz. Święci pociągają świętych. Zatem poprzez miłość mamy stawać się świętymi i prowadzić za sobą następnych, by również jej zakosztowali i zapragnęli nią żyć. Zjednoczenie w miłości pozwoli nam szybciej kroczyć drogą najmniejszych. Jednocześnie przyspieszy triumf Serc Jezusa i Maryi, a więc triumf samego Boga.
Ponieważ jesteśmy tylko ludźmi, Pan daje nam pewne wskazania, jak żyć w takiej właśnie jedności i stawać się dla siebie duszami bratnimi i siostrzanymi. Przede wszystkim potrzeba tu wiary i ufności. Należy przyjąć sercem, poprzez akt woli, iż Jezus Chrystus jest naszym Bratem. Poprzez swoją męczeńską śmierć i zmartwychwstanie, włączył każdego z nas do wielkiej duchowej rodziny. A siłą, która ją jednoczy, jest miłość samego Boga.
Drugie wskazanie – to zjednoczenie dusz na modlitwie. O tym również już mówiliśmy. Te wskazówki podał nasz ojciec duchowy – ks. Józef Gregorkiewicz. Łączność duchowa poprzez modlitwę jest niezmiernie ważna. Jeżeli czynimy to z wiarą, z czasem zjednoczenie naszych dusz, nabierze niebywałego charakteru i mimo odległości w sensie materialnym, odczuwać będziemy bliskość, wzajemną miłość, wspólny udział w łaskach. Wtedy dzieląca nas przestrzeń nie będzie problemem. W sposób duchowy przebywać będziemy mogli tam, gdzie zapragniemy.
Jeszcze jedno ważne wskazanie – odrzucanie wszelkich wątpliwości, a przyjmowanie z miłością wszystkiego, co dotyczy naszego brata i siostry. Życzliwość, ufność w jego dobre intencje, zupełne wyzbycie się podejrzliwości i rezygnacja z własnej ciekawości. Przyjęcie, że druga osoba dąży do miłości tak samo jak my; podobnie się stara, upada i podnosi. Jeśli my czegoś nie rozumiemy w jej postępowaniu, wcale nie znaczy, że musimy to koniecznie poznać, by zrozumieć. Bóg ma prawo mieć swoje tajemnice i nie musi ich nam zdradzać. Będzie nam objawiał to, co jest potrzebne do zbawienia. Zbędne informacje są tylko balastem, który opóźnia kroczenie drogą do nieba.
Zaufajmy Panu. Niech sercami kieruje miłość i tylko miłość. Odrzućmy wszelkie inne uczucia, emocje, pragnienia, dążenia. Pozwólmy Bogu zjednoczyć nasze dusze w miłości. Pamiętajmy, że mamy być dla siebie jako brat i siostra – ze względu na miłość ojcowską, którą darzy nas Bóg Ojciec; miłość braterską, odkupieńczą, jaką otrzymujemy od Jezusa, a którą wylewa na nas Ducha Święty; ze względu na miłość Boga Trójjedynego. Mamy swoje uczestnictwo w tej niepojętej miłości Trzech Osób Boskich. Jesteśmy zaproszeni do udziału w niej – w tej ciągle wylewającej się z Serca Bożego miłości, darzącej świat, wszystkie dusze samą sobą. Zostaliśmy powołani do zjednoczenia z Bogiem. Jeżeli odpowiadamy na to powołanie, tworzy się jedność również pomiędzy nami, bo wszyscy żyjemy w Bogu.
Słowa dzisiejszego fragmentu Ewangelii niosą więc przesłanie o zjednoczeniu dusz w Bogu. Jest to pewnego rodzaju zadanie, a także odpowiedzialność za siebie nawzajem – mamy niejako obowiązek pomagać sobie i troszczyć się o siebie. Wszystko to wypływać ma z miłości. Ona pokieruje nami i będzie nas jednoczyć.
Niech Bóg błogosławi nas. Módlmy się o tę jedność w naszej wspólnocie; o to, byśmy prawdziwie stali się dla siebie braćmi i siostrami. Abyśmy poczuli się wielką Bożą rodziną, którą jednoczy Boże Serce, Boża miłość. Dopiero wtedy będziemy mogli stać się prawdziwymi świadkami Jezusa, apostołami Jego miłości, głosicielami miłosierdzia.