Ewangelia według św. Łukasza

21. Szczególne wskazania (Łk 3,10-14)

Pytały go tłumy: «Cóż więc mamy czynić?» On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni». Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: «Nauczycielu, co mamy czynić?» On im odpowiadał: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono». Pytali go też i żołnierze: «A my, co mamy czynić?» On im odpowiadał: «Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie».

Komentarz: Dzisiaj Bóg pragnie udzielić i nam szczególnych wskazań tak, jak to czynił Jan Chrzciciel. Przychodzili do niego ludzie różnych zawodów, o różnym statusie społecznym. Widzieli w swoim życiu złe rzeczy. Często zdawali sobie sprawę, że pewne cechy, niestety ujemne, przypisywane są pewnym stanom. Jednak tak mocno tkwili w starym, tak bardzo obrośli w to wszystko, tak się przyzwyczaili, że nie myśleli, iż może być inaczej. Gdy pojawił się Jan i bardzo sugestywnie nawoływał do nawrócenia, mówił o grzechu i obmyciu poprzez chrzest, o konieczności zmiany swego życia, bo już nadchodzi Mesjasz, ludzie ci zdali sobie sprawę, że nie wiedzą, jak to zrobić. Zmiana sposobu myślenia niekiedy jest trudniejsza niż sama zmiana postępowania. Dlatego zadawali Janowi konkretne pytania, jak mają postępować w różnych sytuacjach, stanach, zawodach. Odpowiedzi zaś były tak proste, jasne i oczywiste, że zadziwiały ich. Zastanawiali się, jak też sami na to nie wpadli, skoro jest to takie oczywiste.

Jan natomiast opierał się na zasadzie czynienia dobra zawsze i wszędzie. Sam był człowiekiem prostolinijnym i uczciwym. Żył w zgodzie z przykazaniami. Jego poznanie Boga przywiodło go do stwierdzenia, iż należy być dobrym, należy to dobro wszędzie realizować, należy słuchać Boga, który jest dobry i stosować się do Jego przykazań, bo one właśnie ukazują sposób osiągnięcia tego celu. On, żyjąc już na ziemi w świecie ducha, widział jasno prawdę i fałsz, dobro i zło, świetnie wyczuwał to w życiu innych ludzi. Mając duszę czystą, dotkliwie odczuwał wszelki brud. A głębsze poznanie prawdy sprawiało, że widział dobrze, w czym tkwi istota życia, nawrócenia, sens istnienia. Wychowywał się nie tak, jak inni, wśród rówieśników, ale prawie od początku był samotnikiem. Towarzyszką jego była przyroda, Opiekunem – Duch Boży. To On pouczał go, prowadził, kształtował. Jan szedł w swoim życiu drogą prostą, bez żadnych zawiłości. Prawda była prawdą, a fałsz fałszem. Dzięki temu dobrze jedno od drugiego odróżniał.

Człowiek zaś stale wikłany jest w półprawdy, w niedobre zależności, w układy. Nie widzi jasno celu swego życia, toteż upatruje go nie tam, gdzie trzeba. Wobec tego wartość widzi w różnych sprawach i rzeczach, które tej wartości nie posiadają. Prawda jest rozmydlona, aż w końcu człowiek nie wie, co dobre, a co złe. To znaczy, przeczuwa wiele, dusza daje mu pewne sygnały, ale nie żyjąc w zgodzie z samym sobą, z tym głosem Boga we własnym wnętrzu, nie ufa tym odczuciom, wygodniej mu jest postępować inaczej. Jan na nowo pokazuje ludziom sposób życia, czynienia dobra w nim, dążenia do Boga i w ten sposób przygotowania się na Jego przyjście w osobie Mesjasza.

Bóg chciałby, abyśmy my również posłuchali tego Janowego wezwania do nawrócenia. To ma być powrót do prostoty, powrót do rozumienia i przyjmowania przykazań prosto, otwartym, szczerym sercem, mimo że uwikłani jesteśmy tak bardzo w te różne zawiłości, zależności, układy, cele, dążenia. Chociaż świat ukazuje nam całą złożoność wszelkich spraw i problemów, my postarajmy się dzisiaj popatrzeć na wszystko przez pryzmat dziesięciorga przykazań, które są sformułowane prosto i jasno. Są klarowne i zrozumiałe. Posłuchajmy jak brzmią:

Jam jest Pan Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

  1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.
  2. Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno.
  3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
  4. Czcij ojca swego i matkę swoją.
  5. Nie zabijaj.
  6. Nie cudzołóż.
  7. Nie kradnij.
  8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
  9. Nie pożądaj żony bliźniego swego.
  10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest.

Bóg na początek przedstawia się, kim jest. Jest twoim Bogiem. Twoim! Jest Tym, który wywiódł ciebie z domu niewoli. To sformułowanie dla nas ma znaczenie symboliczne. Tym domem niewoli jest grzech. Bóg wyzwolił ciebie ze szponów grzechu, a więc z niewoli, bowiem, jak naucza Kościół, grzech zniewala człowieka, czyni go niewolnikiem szatana. Bóg jest tym, który ciebie uwolnił z tej straszliwej niewoli poprzez swoją śmierć na krzyżu. A teraz podaje pewne zasady, reguły, przykazania, których powinieneś się trzymać, by znowu w tę niewolę nie popaść. Jakże są prosto określone. Posłuchaj.

Pierwsze, bardzo ważne przykazanie: Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Zatrzymajmy się na chwilę przy tym. Bóg chciałby wprowadzić ciebie w sposób myślenia Jana. Jan był człowiekiem pojmującym wszystko wprost, sięgającym istoty rzeczy. Bogiem dla ciebie jest każda rzecz, sprawa lub człowiek, jeśli stawiasz je na pierwszym miejscu przed Bogiem. Jeśli są od Niego ważniejsze. To twoja praca, układy, znajomi, rodzina, pragnienia, dążenia, cele, pożądliwości serca, umysłu i ciała, to twoja własna osoba, twoje „ja” pełne pychy i próżności, twoja wygoda, twoje potrzeby, zainteresowania, twoje zdrowie, twój wygląd, twoje mniemanie o sobie. Nie wymieniliśmy wszystkiego. Zobacz jednak, jak dużo tego jest. Trzeba to zmienić, jeśli nie chcesz znowu popaść w niewolę! Pomijamy tutaj sprawę tego, jak Bóg, który ciebie umiłował, musi się czuć, ustawiony na szarym końcu w takim długim ogonku spraw i osób. Ty – stworzenie, On – Stwórca. Pomyśl nad wagą tego przykazania.

Drugie: Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno. To przykazanie jest naruszane nieustannie, w coraz to straszniejszy i bluźnierczy sposób. Imię Boga na ustach mają ci, co w Niego nie wierzą, a wręcz wyrażają swoją nienawiść do Niego i Kościoła. Imieniem Boga ocierają sobie usta. Symbolika religijna wykorzystywana jest do niecnych celów. Człowiek przekroczył już granicę nie tylko przyzwoitości, ale wszelkie granice uczciwości, prawdy, czystości i szacunku wobec tego, co święte. Niestety wierzący patrzą na to i milczą. Nie reagują tak, jak powinni. Brakiem reakcji biorą w tym udział. Sami zapominają się dosyć często i w chwilach nieodpowiednich wzywają imienia Boga nadaremno. Jego imię wypowiadane jest razem z wulgaryzmami, przekleństwami. Jest obrażane, wyśmiewane w dowcipach, filmach, obrazach, w muzyce, na koncertach i przeróżnych, tzw. happeningach. Niewielu bierze Boga w obronę.

Trzecie: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Ileż razy przekraczamy to przykazanie. Współczesny świat zupełnie lekceważy Dzień Pański. To zlekceważenie świętości Dnia Pańskiego już pociągnęło za sobą bolesne konsekwencje. Jeśli świat się nie opamięta, ludzkość przeżywać będzie ogromny dramat. Bowiem dzień wolny, aby świętować i wspominać miłość Boga do człowieka, nie służy tylko Bogu. On służy głównie człowiekowi. W nim przejawia się mądrość Boga. Bez świętowania dnia świętego, człowiek zatraca powoli swoją tożsamość, zapędza się w kozi róg nieustannie żyjąc w pośpiechu, bez właściwego odpoczynku nie tylko dla ciała, ale bez oddechu dla ducha. To jest główny cel tego dnia – oddech dla ducha, zwrócenie się ku Bogu, zaczerpnięcie z Tego, który jest wieczny, który jest życiem, bez którego nic nie może istnieć. Pomyśl, człowiecze, czego się pozbawiasz?

W czwartym przykazaniu prosto mamy dane przykazanie miłości swoich rodziców. Nie ma wytłumaczenia żadna forma zachowania, która w jakiś sposób to przykazanie narusza. Nie próbujmy więc tłumaczyć się z takich czy innych zachowań, bowiem przykazanie miłości mówi, aby kochać. Kochać zaś oznacza przebaczać, okazywać szacunek, pomagać, poświęcać się dla drugiej osoby, czynić wobec niej samo dobro, okazywać miłosierdzie, kochać aż po ofiarę z siebie, aż po krzyż. To zapomnieć o sobie, swojej racji, swoich potrzebach. To zaprzeć się samego siebie. To wszystko oddać dla drugiego. To pokochać w drugim Boga i Boga w nim widzieć. Czy tak traktujemy swoich rodziców?

Piąte: Nie zabijaj. Dotyczy i ciała i ducha. Czy respektujesz to przykazanie? Czy może mówisz, że ono ciebie nie dotyczy? Jak się odżywiasz? Czy dbasz o swoje zdrowie? A może je lekceważysz? Czy życie nienarodzonych dzieci jest dla ciebie ważne? Jak to wyrażasz? Czy modlisz się w ich intencji? Czy dbasz o swoją duszę? Czy czynisz wszystko, aby żyła w tobie czysta i jasna? Czy jej nie zabijasz niewłaściwym zachowaniem, słowem, myślą? Czy pozwalasz, aby inni to czynili względem ciebie? A więc, czy oglądasz niewłaściwe filmy, które nie budują, a rujnują twoją duszę? A może karmisz ją nieodpowiednimi programami telewizyjnymi, książkami, artykułami z gazet? Może za dużo interesujesz się tym, co zewnętrzne, przez co wprowadzasz niepokój w swoją duszę? Pomyśl nad tym przykazaniem. Momentów, kiedy je naruszasz, wbrew pozorom jest bardzo dużo.

Szóste: Nie cudzołóż. To przykazanie dotyczy czystości. Nie tylko ciała, ale i ducha, myśli, serca, słów. Pomyśl, czy zawsze jesteś czysty w tych sferach. Czy czasem jednym słowem nie wprowadzasz nieczystości w swoje życie? Świat i tak jest już przesiąknięty grzechem nieczystości. Ty staraj się zamykać oczy i uszy na ten świat, by grzech ten nie wszedł w twoje wnętrze. Przypomnij sobie również, jak mówił Bóg o Izraelu, który zdradzał Go, oddając cześć innym bożkom. Nazywał go cudzołożnicą. Jak to się ma do ciebie? To znowu nawiązanie do przykazania pierwszego.

Siódme: Nie kradnij. Dotyczy nie tylko rzeczy materialnych, nie tylko spraw. Nie tylko odnosi się do ludzi. Twoim złodziejstwem wobec Boga może być każda myśl Jemu przeciwna, każde zapomnienie o akcie miłości, każde zainteresowanie innym człowiekiem czy sprawą. Bo ty należysz do Boga. Jesteś, jako dusza najmniejsza, Jego własnością. Jeśli oddałeś się Jemu, nie kradnij Mu samego siebie i nie zajmuj swego serca czymś innym niż Bóg. Nie odbieraj Mu swojej duszy, swojego serca. Ono już należy do Boga.

Ósme: Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Ileż słów codziennie wypowiadamy o sobie nawzajem. Ileż nieprawdy, domysłów, pomówień, komentarzy. Wzbudzają one w drugim sercu niewłaściwe emocje i uczucia do tych, o których rozmawiamy. Na pozór są to niewinne zdania, rzucone mimochodem, ot tak, aby coś powiedzieć. Tak naprawdę, są jadem żmii drążącym w naszych sercach nienawiść, niechęć, brak miłości do drugiej osoby. W nas podbudowują poczucie własnej wartości, a rozsiewają nienawiść. Tak również rozprzestrzenia się cywilizacja śmierci. Przyznaj, że nie myślałeś o tym w ten sposób. Zawsze, gdy masz coś powiedzieć, zastanów się, czy twoje słowa będą budować; czy niosą miłość i zbawienie. Jeśli nie, nie wypowiadaj ich w ogóle. Są bez wartości.

Dziewiąte: Nie pożądaj żony bliźniego swego. To przykazanie jest jasne i oczywiste. Jakże jednak ludzkość znajduje różne wykręty, aby to przykazanie przekroczyć i się wytłumaczyć. Jest ono tak klarowne, tak prosto sformułowane, że żadne tłumaczenie nie usprawiedliwia jego złamania.

Dziesiąte: Ani żadnej rzeczy, która jego jest. To, co nie jest twoje – szanuj. Pilnuj też swego serca, aby nie pragnęło zbytnio rzeczy, które nie należą do ciebie. Często zdarza się, że podobają nam się rzeczy będące w posiadaniu innych. Mogą to być drobiazgi lub okazalsze przedmioty. Nasze serce odczuwa niepokój. Zaczynamy myśleć o nich. Z jakiegoś powodu pragniemy je posiadać. Powodów może być wiele: bo inni to mają, bo jest na to moda, bo chcemy być „na fali”, bo to daje jakiś prestiż, bo poprawi się nasze poczucie wartości, bo utrzemy tym komuś nosa, okażemy się lepsi, bo pasuje do nas, do domu, bo będziemy mogli się pochwalić. Uzasadnienia są wręcz śmieszne i zazwyczaj sami przed sobą się do tego nie przyznajemy. Spróbujmy kiedyś skontrolować własne myśli i pojawiające się pragnienia oraz związane z tym emocje. Dlaczego chcemy kupić właśnie tę czy inną rzecz? Po wnikliwej analizie, podczas której staniemy w prawdzie przed sobą, okaże się, że ta rzecz nie jest nam aż tak potrzebna, a powód dla którego jej wręcz pożądamy, tkwi w nas, w naszych nieuporządkowanych pragnieniach, naszych pożądaniach, pysze, materializmie, próżności. Połowa rzeczy przez nas posiadanych jest właśnie tego wynikiem. Realizując zaś swoje pragnienia, otaczamy się mnóstwem zbędnych przedmiotów, a zatracamy prostotę. Zakopujemy się coraz głębiej w przedmiotach i swoich pożądliwościach, a tracimy z oczu najważniejsze – Boga. Pomyślmy o Matce Najświętszej. Żyła bardzo prosto. Gdy musiała uciekać do Egiptu, nie miała prawie nic. Ale Jej skarbem, o którego dbała, był Jezus. Razem z Józefem stwierdzili, że najważniejsze, iż mają Jezusa. On jest najcenniejszy. Wszystko inne jest mniej ważne. Nawet gdy wrócili do Nazaretu, nie otaczali się mnóstwem przedmiotów. Sprzęty mieli proste, zwyczajne, te najpotrzebniejsze. Nie umieszczali swego serca w otaczającej rzeczywistości, ale w Bogu.

W tym miejscu Bóg zwraca nam uwagę na prostotę w przyjmowaniu przykazań Boga; na prostotę życia z Bogiem i na przyjmowanie wprost wskazań i pouczeń; na to, że człowiek sam wszystko komplikuje, wikła, zamiast odbierać prosto i stosować się do tego, co serce i dusza czują bardzo dobrze. I chociaż może być to trudne, bo wymagać od nas będzie rezygnacji z dotychczasowego sposobu życia, co odznaczy się może swego rodzaju dyskomfortem, to jednak  aby móc przygotować się na przyjście Mesjasza, trzeba wyplątać się z tej pajęczyny, która nas zniewala, ogranicza, zasłania prawdę, odgradza od niej. Trzeba zacząć żyć prosto, jasno określać siebie, być dla innych czytelnym w postawie, trzymać się danych przez Boga przykazań.

Prośmy Ducha Świętego, by to dzisiejsze, dość długie rozważanie przybliżył naszym sercom, by rozjaśnił nasze dusze swoją mądrością i pozwolił nam zrozumieć istotę życia w prostocie serca. Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>