Konferencje, modlitwy, adoracje na Boże Narodzenie – materiały na dni skupienia

13 stycznia – Jesteśmy niemowlętami Boga Ojca

Dzisiejsze pierwsze czytanie obrazuje naturę człowieka. Naród izraelski był prowadzony przez Boga. To Bóg był Panem narodu izraelskiego. To On był Tym, który narodem wybranym się opiekował, który go poprzez swoich proroków prowadził, wyznaczał mu drogę, który ostrzegał i który pouczał. I chociaż naród izraelski doświadczał wręcz cudownego prowadzenia, doświadczał wielu znaków Bożej obecności, Jego troski, to jednak zapragnął mieć zwykłego króla, tak jak inne narody. Takie jest serce człowieka. I nasze również.

Mimo, że otrzymujemy od Boga wielką, ogromną obfitość łask; mimo, że  otrzymujemy tak wiele dowodów i znaków Bożej obecności, opieki i troski nad nami, to serca nasze wolą opierać się jeszcze na czymś. Nasze serca chciałyby mieć znak materialny, znak widoczny, a najlepiej taki, jaki posiadają inni, coś, co jest w świecie popularne, co jest przez wielu posiadane. Mimo, że Bóg prowadzi każdy nasz krok, mimo, że droga jaką nas prowadzi jest bardzo klarowna, bardzo jasna, czytelna, mimo, że poruszamy się w jasności Jego pouczeń, to jednak my szukamy jeszcze oparcia gdzie indziej. Otrzymujemy jasny obraz, przed sobą widzimy światło. Nikt nie jest tak prowadzony, nikomu Bóg tak nie wyjaśnia wszystkiego, jak czyni to nam, a jednak w naturze naszej, człowieczej jest szukanie jeszcze gdzie indziej oparcia. Słuchanie jeszcze gdzie indziej, otwieranie oczu na coś innego. Gdybyśmy mieli zobrazować wygląd naszych dusz, to trzeba by narysować ogromne uszy nastawione na świat, nieproporcjonalne do całej postaci. I ogromne oczy, które zamiast patrzeć w Niebo, patrzą na otoczenie, wszędzie. A serca otwarte, owszem, ale na to co oferuje świat. Wyszłaby z tego jakaś poczwara, a nie postać ludzka.

Wiem, że ten obraz nie jest zbyt przyjemnym, ale i słowa pierwszego czytania, jeśli je przyjmiemy rzeczywiście do siebie, też mówią bolesną prawdę o nas. Chociaż wydaje się, że dotyczą narodu izraelskiego, i to z tych dawnych, bardzo dawnych czasów, to przecież słowa Pisma świętego są wiecznymi i w każdej epoce są żywą prawdą skierowaną do człowieka i opisują stan duszy ludzkiej. Obrazują ludzką naturę i relację duszy do Boga oraz Boga do duszy. I tak należy czytać Pismo święte mając tego świadomość. Zatem zobaczmy w narodzie izraelskim samych siebie. Naród prowadzony był przez samego Boga. Posiadał tylu proroków, którzy przekazując Słowo Boże, dzięki łasce Boga, prowadzili ten naród. Tak naprawdę prowadzącym był Bóg. Prorok był tylko narzędziem w ręku Boga. Naród izraelski miał dane wszystko – jak ma żyć, w jaki sposób wierzyć, w jaki sposób okazywać Bogu szacunek, jak postępować, gdzie powinien zwrócić swój wzrok, od kogo ma stronić, z kim nie zawierać przyjaźni, kogo się strzec. Bóg ostrzegał: jeśli uczynicie tak, będziecie cierpieć; jeśli posłuchacie Mnie, będziecie żyć w dostatku.

I Bóg cały czas prowadził naród, również wtedy, kiedy nie był posłuszny Bogu, przez co cierpiał bardzo, doznawał przeróżnych cierpień. Bóg nadal nad nim czuwał i wyprowadzał naród izraelski z jego cierpienia. Kiedy poczuł boleśnie swoje odwrócenie od Boga, wtedy powracał.

I dzisiejsze czytanie też o tym mówi. Naród nie słucha Bożych pouczeń. Przyznajmy, że i w naszych sercach powstała ta myśl – mając Boga, chcemy człowieka  króla. Nasze serca czynią to samo. Czynią swoim królem różne rzeczy, osoby, sprawy, wydarzenia. Nawet nie wiemy jak często pozostawiamy ten cud Bożej obecności w naszym życiu i Bożego prowadzenia dla jakiegoś zwykłego, ziemskiego wydarzenia, dla jakiejś sytuacji, dla człowieka, dla jakichś spraw, czegoś, co zabłyszczy, a przecież za chwilę zgaśnie i zniknie, zgnije, zamieni się w proch. Zamieniamy Boże, prowadzenie na jakieś przesłanki, które słyszymy od kogoś, na jakieś wieści, wiadomości, które niepokoją serce. I stale rosną nasze uszy, a wytrzeszcz oczu robi się coraz większy.

Dusze Najmniejsze! Jeszcze jakiś czas temu nie mówilibyśmy o tym, ale przeszliśmy już pewną formację i już nasze serca żyją w pewnym stopniu nauką Boga. Są już uformowane, ale potrzebują nadal formacji. Czas na to, aby mając w głębi serca dotychczasowe pouczenia spojrzeć na siebie w prawdzie i zobaczyć ten wielki kontrast jaki jest pomiędzy tym czego Bóg naucza, czego od nas oczekuje, a tym co reprezentują nadal nasze serca. Co reprezentujemy my jako Dusze Najmniejsze, które mają całkowicie należeć do Boga, które mają być prawdziwie dziećmi Boga. Dziecko żyje w objęciach swojej matki. Maleńkie dziecko żyje cały czas z matką, a jego światem jest matka. To ona jest źródłem miłości, źródłem pokarmu, ciepła, czułości. To ona zaspokaja wszystkie potrzeby dziecka, wszystkie. Dziecko maleńkie, które jeszcze nie chodzi, nie raczkuje, ono nie wyjdzie samo na ulicę, nie pójdzie do sklepu, nie przeczyta wiadomości w gazecie, ani nie otworzy sobie Internetu, aby tam poszukać sensacji. Jego światem jest matka. A my jesteśmy Duszami Najmniejszymi, czyli jesteśmy takimi najmniejszymi dziećmi i całym naszym światem jest Bóg. Czy dziecku jest źle w ramionach matki? Jest najszczęśliwsze i posiada wszystko. I niech się dzieje co chce na świecie, w otoczeniu, w otoczeniu jego domu, miasta, kraju. Dziecko nie żyje tym, co dzieje się w świecie, ono żyje ciepłem swojej mamy, jej uśmiechem, jej głosem, ono żyje jej ramionami. Ono jest z nią. A kiedy odłożone na chwilę zatęskni, to płacze, bo traci to poczucie bezpieczeństwa. Naraz pokój okazuje się za duży, potrzebne są ramiona, które przytulą i zawężą ten wielki świat tylko do ramion mamy, do jej zapachu.

Więc i my popatrzmy na siebie samych, pomyślmy, rozważmy dzisiejsze pierwsze czytanie. Starajmy się zauważyć w swoim życiu te momenty, kiedy rosną nam uszy. I z powrotem bądźmy niemowlętami, które są szczęśliwe w ramionach matki, dla których całym światem jest mama. A więc całym światem Duszy Najmniejszej, maleńkiej jest Bóg. I schrońmy się w Jego ramionach. I tylko w Niego bądźmy wpatrzeni. A Matka Boża niech  wspierać nas w tym, by nasze dusze rzeczywiście otwierały się tylko na Boga. By żadne inne sprawy, rzeczy, wszystko co jest pokusą, nie niepokoiły naszych serc.

Dziękczynienie po Komunii św.

O mój Jezu, który gościsz w naszych sercach, który przychodzisz do duszy, aby dać jej nowe życie, który wypełniasz ją miłością i który dotykasz w tak cudowny sposób. Kocham Ciebie, uwielbiam Cebie, wysławiam Twoje Imię, jakże cudowne Imię –  Jezus. Uwielbiam, Jezu mój, Twoją obecność w duszy. Uwielbiam, Jezu, Twoją miłość, która nieustannie towarzyszy duszy. Uwielbiam Twoją troskę, opiekę, jaką otaczasz duszę. Wysławiam Twoją dobroć, którą nieustannie obdarzasz duszę. Wychwalam hojność Twoją w obdarzaniu duszy łaskami. Panie mój,  w imieniu wszystkich dusz, za wszystkie dusze pragnę Ci dziękować za wszystko, co otrzymują z Twojej hojnej ręki.

Jednocześnie pragnę Cię przepraszać za ślepotę i głuchotę naszą. Pragnę Cię przepraszać za wszystkie niedostrzeżone łaski, odrzucone błogosławieństwo, za wszystkie nieprzyjęte znaki, które dawałeś duszom. Proszę, wybacz. Słabość dusz jest ogromna. Dlatego, Panie mój, są jak ten naród izraelski, który prowadzony Twoją miłością, Twoją obecnością, szukał stale czegoś innego. Jezu, to są naprawdę Dusze Najmniejsze. Ale Ty o tym wiesz. Przyjmij z moich rąk całą ich małość, słabość, ich grzeszność. Przyjmij te dusze maleńkie, które składam u Twoich stóp, prosząc, abyś był nieustannie ich Bogiem, ich Panem, ich Królem, Przewodnikiem, Ojcem. Bądź stale Pasterzem tej owczarni. Niech każde serce uwielbi Ciebie.

Boże nasz, jesteś Światłem, które czyni jasną drogę człowieka. Jesteś Mądrością, która kieruje życiem człowieka. I Miłością, która nadaje temu życiu sens i radość. Proszę, abyś stale gościł w naszych sercach. Aby nasze serca przyjmowały Ciebie nieustannie, otwierając się coraz szerzej. Aby przyjęły Ciebie w swoim wnętrzu jako Jedynego Pana. Abyś zasiadał na tronie serca. Kładę przed Tobą te maleńkie serca, prosząc, byś je przyjął, dotknął swoją łaską i sprawił, że odtąd żyć będą z Tobą. I wpatrzeni będą w Ciebie. Ufam, Boże, że możesz Ty sprawić, iż każde to serce poczuje się niczym niemowlę w ramionach ojca, w ramionach matki. Ty możesz sprawić, że poczują, iż jesteś jedynym szczęściem, jedynym ich światem. Ty możesz ich serca do tego usposobić, nakłonić, że będą żyć Tobą, karmić się Tobą, dążyć do Ciebie, patrzeć na Ciebie, słuchać Ciebie. Ty możesz sprawić, że będą takimi niemowlętami. Proszę, uczyń to. Niech Twoje błogosławieństwo będzie tym zapewnieniem dla duszy, iż mocą Twoją staje się ona niemowlęciem w Twoich ramionach.

Pamiętajmy!

Czyż nie o wiele prostsze jest życie niemowlęcia w ramionach matki? To dlaczego tak na siłę chcemy dorosnąć? Fakt, dzieci chcą prowadzić życie dorosłych. Ale niemowlęta tej świadomości jeszcze nie mają. One całymi sobą chłoną to, co jest atmosferą domu, w którym żyją. One całymi sobą należą do matki. Przypominajmy sobie o tym, byśmy byli niemowlętami Boga Ojca. By życie nasze było o wiele prostsze, o wiele bardziej spokojne. Przypominajmy sobie nieustannie, że jesteśmy niemowlętami, i że Bóg troszczy się o nas i o wszystko dba. I że On jest naszym całym życiem, a nie to, co nas dotyka, czym żyjemy na co dzień, co wdziera się do naszych dusz, co zewnętrzne, co materialne. Nie to. My jesteśmy niemowlętami. Nasze życie jest w ramionach Ojca, a świat zewnętrzny niech toczy się swoją drogą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>