25. Mamy radować się ze swojego ubóstwa
Czy zauważyliśmy, jak często w Piśmie Świętym mowa jest o biedaku, o człowieku ubogim? Jak często też Bóg pokazuje nam, ludziom, człowieka ubogiego jako tego, który jest przez Niego umiłowany, jako tego, o którego należy zadbać, któremu należy pomóc, o którego On – Bóg – ma szczególne staranie, którym On – Bóg – szczególnie się opiekuje? Możemy to wyczytać nie tylko w Nowym Testamencie, ale i w Starym Testamencie. Kiedy modlimy się Psalmami wiele razy możemy powtarzać właśnie te słowa, kiedy człowiek ubogi woła do Boga, a Bóg wysłuchuje go.
Kim jest ten ubogi i jak się ma do nas, dusz najmniejszych? Tak naprawdę ubogim jest każdy z nas. Każda dusza jest ubogą, każda dusza jest biedakiem, który bardzo potrzebuje Boga, potrzebuje miłości, bowiem ten jest biedny, kto nie posiada miłości w sercu. Ten jest ubogi, kto nie potrafi kochać. To jest prawdziwa bieda, prawdziwe nieszczęście. To jest to, co nazywane jest w Piśmie Świętym człowiekiem ubogim, biednym, człowiekiem potrzebującym. Dusza, która potrzebuje miłości, dusza, która tej miłości nie posiada, która nie potrafi kochać – to prawdziwa bieda!
Oczywiście w inny sposób bogactwo i biedę rozumie świat. Ale wy mamy na to patrzeć od strony duchowej. Skoro bogactwo w pojęciu świata, materialne bogactwo, nie przedstawia żadnej wartości w świecie ducha, skoro sława, kariera, jakieś wielkie zawodowe osiągnięcia nie są bogactwem w świecie ducha, zatem wszyscy ci, którzy szczycą się posiadaniem w tej sferze materialnej nie są tak naprawdę bogaczami. To tylko w swoim pojęciu, według własnej miary oni sami uznają siebie za ludzi sukcesu, ludzi, którym się powiodło w życiu, ludzi, którzy coś osiągnęli. Są krótkowzroczni, bowiem prawdziwe bogactwo, prawdziwe powodzenie jest gdzie indziej. Bogactwem, powodzeniem w świecie ducha należy nazwać wieczność z Bogiem. To jest prawdziwe bogactwo. To jest to powodzenie, ten sukces – wieczność w Niebie.
Dusze najmniejsze są słabe, są małe. Same nie posiadają niczego, za pomocą czego mogłyby osiągnąć ten najważniejszy cel – wieczność. Nie posiadają nic, za pomocą czego mogłyby osiągnąć sukces, miłość, prawdziwą Bożą miłość. One prawdziwie są biedne, ubogie, bo nie mają nic. Ale ta ubogość, ta bieda, to nieposiadanie niczego jest swego rodzaju atutem duszy, ponieważ, tak jak napisane jest w Piśmie Świętym: biedak zawołał i Pan go wysłuchał. Kiedy człowiek nie posiada nic, zdając sobie z tego sprawę, wyciąga ręce do Boga i wszystkiego od Boga oczekuje. Zaczyna pokładać ufność w Bogu i Pan go wysłuchuje. I prawdziwie zostaje ten człowiek wysłuchany. Jego ufność, wiara jest nagrodzona.
Człowiek bogaty, to człowiek, który ufa sobie i temu, co zgromadził. To również człowiek, który nie posiada miłości, a więc w oczach Boga jest biednym. Niemniej jednak on sam dla siebie jest bogaty. Zatem nie będzie pokładał ufności w Bogu, bo jego ufność, jego poczucie bezpieczeństwa, jego przyszłość jest w sferze materialnej, jest w nim samym. Taki człowiek czuje się mocny, zatem nie będzie wyciągał rąk do Boga prosząc o wszystko. Jakże biednym jest ten człowiek, który sam dla siebie zdaje się być bogatym? Jakże bogatą jest biedna mała dusza, bowiem otrzymuje od Boga wszystko. A jej bogactwem staje się sam Bóg. Wydaje się to paradoksalne.
Mamy radować się ze swojego ubóstwa. Doświadczając własnych słabości mamy radować się, bowiem to kolejny powód, by całą ufność złożyć w Bogu. Za każdym upadkiem mamy ufnie spojrzeć w Niebo i radować się, że Bóg wyciągnie do nas dłonie i nas podniesie. Któż podniesie bogatego, skoro sam w sobie pokłada ufność i uważa, że o własnych siłach wszystko uczyni. Jakże on jest biednym, bo do niego Bóg nie wyciągnie dłoni, aby go podnieść. Jakże my jesteśmy szczęśliwi i bogaci, bowiem sam Bóg ma nad nami pieczę i sam Bóg podnosi nas z upadku. Zawsze bądźmy małymi! Nigdy nie starajmy się być wielkimi, mocnymi, bogatymi, bowiem wtedy któż do nas wyciągnie ręce? Zawsze! Zawsze miejmy świadomość swojej małości. I chociaż na drodze rozwoju duchowego będziemy coraz bardziej docierać do prawdy o sobie, poznawać siebie, swoją słabość, grzeszność i nędzę i chociaż może ona nas wręcz przerażać, to jednak mamy spojrzeć na to oczami Boga. On pochyla się nad tym, co słabe, co małe i grzeszne.
Bóg dał swojego Syna za grzeszników. Za nas! Jak wielkie to wyróżnienie! Jak wielkie to szczęście! Jakie wywyższenie! To właśnie za małych, za grzesznych, za upadających Jezus umarł na Krzyżu. Powinno nas to nieustannie rozradowywać. Nieustannie powinniśmy doświadczać szczęścia, że nasza małość stała się powodem przyjścia Jezusa na ziemię. Specjalnie dla nas przyszedł i pozostał i codziennie pochyla się nad naszą słabością, nad naszą biedą, nad naszym ubóstwem. Codziennie można powiedzieć nadstawia ucha, aby usłyszeć, kiedy biedak zawoła. Codziennie patrzy, kiedy biedak wyciągnie ręce ku Niebu. Jest w ciągłej gotowości, aby dać, aby zlać swoją łaskę. Jest w ciągłej gotowości i otwartości, aby użyczać nam swojego Serca w Eucharystii. Nieustannie ma rozłożone ramiona. Aby nie zamknąć pozwolił przybić je do Krzyża, by w ten sposób każdy człowiek miał pewność, że dla niego są otwarte i że go przyjmą. Tak niesamowite dowody miłości dla ciebie biedaka, ubogiego, dla ciebie najsłabszego, najmniejszego, najbardziej grzesznego, dla ciebie najbardziej umiłowanego.
Tak to już jest, że to co najbardziej nas kosztuje jest dla nas najcenniejsze. Najbardziej kosztowała Boga śmierć Jego Syna, na którą pozwolił ze względu na każdą najmniejszą duszę. Skoro zostaliśmy odkupieni w sposób tak niesamowity, za tak nieskończenie wielką cenę, jaką wielką wartość dla Boga przedstawiamy! My ubodzy, najmniejsi, najsłabsi zostaliśmy umiłowani nieskończoną miłością. Dlatego słowa: biedak zawołał i Pan go wysłuchał są jak najbardziej uzasadnione i są prawdą. Jeśli dusza jakaś wątpi w Bożą miłość zadaje Bogu największe cierpienie. Grzeszy bardzo. Nigdy, starajmy się nigdy nie ranić Boga brakiem ufności, wiary w Jego miłość, wątpliwościami w to, czy rzeczywiście nas kocha. A po każdym upadku, po każdym grzechu największym i najstraszniejszym ufnie patrzmy w Niebo, bo przecież Bóg już zapłacił cenę za nas największą, Zapłacił życiem Syna. I każdy grzech już zawisł na Krzyżu. Nic nie jest większe od Bożej miłości. Więc twój grzech nie jest w stanie przerosnąć Bożej miłości i Bożego miłosierdzia. Zawsze możesz odwoływać się do słów z Pisma Świętego, a więc słów natchnionych. Kiedy upadniesz mów: biedak zawołał i Pan go wysłuchał. W twoim sercu będzie rosła ufność, że oto po raz kolejny Bóg Ojciec po zapłaconej cenie życia swojego Syna teraz wyciąga do ciebie ręce z wielką nieskończoną miłością. Skoro zapłacił za ciebie tak wiele, to zawsze będzie pragnął twojego szczęścia, wieczności z tobą. I zawsze będzie cierpiał, jeśli dusza odrzuci Jego miłość.
Cieszmy się, że jesteśmy biedakami. Cieszmy się, że jesteśmy najmniejsi, najsłabsi, najbardziej grzeszni, bo to oznacza największe umiłowanie. Bo to oznacza, iż Bóg zapłacił za nas największą cenę. To może dawać nam radość, iż nigdy Bóg nie opuści biednego. Z radością dzisiaj złóżmy swoje serca na ołtarzu, aby przyjąć największy dar – samego Jezusa, skarb nieskończonej wartości. Aby stać się najbogatszymi, aby stać się bogaczami w wymiarze ducha, aby otrzymać jako najbardziej ubodzy najwięcej. Im kto mniejszy, tym otrzymuje więcej. My otrzymamy wszystko.
Dziękczynienie po Komunii św.
Uwielbiamy Ciebie Jezu! To cudowne, że towarzyszy Tobie całe Niebo. I w tej małej kaplicy wraz z Tobą przyszedł cały Dwór Niebieski. Jakie to wspaniałe, że dusze mogą uczestniczyć w uwielbieniu Boga, w uwielbieniu czynionym przez świętych i Aniołów. Dziękujemy Ci, że jesteśmy otoczeni świętymi Aniołami i że oni podejmują nasz śpiew, naszą modlitwę. Oni włączają w swoją, a czynią to w sposób doskonały. Dziękujemy, że w ten sposób niejako możemy wielbić doskonale Ciebie. Uczestniczymy w wielkim uwielbieniu Boga. Dziękujemy Ci za to, co dokonuje się za każdym razem podczas Eucharystii, za to co dokonuje się w duszy, kiedy przyjmuje Ciebie, za to, że staje się uczestnikiem Nieba. Szkoda, że słabość duszy nie pozwala jej widzieć i słyszeć. Ale skoro mnie dajesz tę możliwość, pragnę w imieniu tych dusz dziękować Ci za to, co czynisz dla nich. Pragnę Ci dziękować za to wszystko, co staje się ich udziałem, za Twoją rzeczywistość, która ich otacza, w której mogą przebywać. Za to wyróżnienie, jakiego doznają. Za to, że za każdym razem są w Niebie. Za to, że to nie oni idą do Nieba, tylko Niebo zbliża się do nich. Za to, że to nie oni przychodzą do Ciebie, ale to Ty schodzisz do nich. Za to, że nie oni próbują o własnych siłach być świętymi, tylko Ty Święty swoją obecnością uświęcasz ich, wszystko dajesz, wszystko zapewniasz. Uwielbiamy Ciebie Boże!
Nasze serca Boże pragną Ciebie uwielbiać, pragną Ci dziękować, pragną otwierać się coraz bardziej na Twoją miłość, pragną ja przyjmować, pragną całymi sobą przylgnąć do Ciebie, pragną zjednoczyć się z Tobą, pragną być przemienione w Ciebie. Nasze serca pragną Ciebie Jezu. Bądź uwielbiony w tych naszych pragnieniach! To Ty te pragnienia wlewasz w nasze serca. Bądź uwielbiony w naszym dążeniu do Ciebie! To dzięki tobie mamy te dążenia. Bądź uwielbiony w naszym ciągłym powstawaniu! Ty dajesz siłę, aby to czynić. Bądź uwielbiony w ciągłym wpatrywaniu się w Ciebie! Bo to Ty kierujesz nasz wzrok ku Tobie. Bądź uwielbiony w naszym powracaniu do aktu miłości! Bo to dzięki Tobie pamiętamy o Nim i pragniemy nim żyć. Bądź uwielbiony w naszym głodzie Eucharystii! To dzięki Tobie Jezu jesteśmy tak spragnieni Ciebie. Bądź uwielbiony w naszym ciągłym otwieraniu Pisma Świętego i czytaniu Twojego Słowa! To Ty nas do tego zachęcasz. Bądź uwielbiony w naszym słuchaniu Ciebie! To Ty otwierasz nasze uszy i sprawiasz, że słyszymy. Bądź uwielbiony w naszym życiu! Ty jesteś życiem naszym. Bądź uwielbiony! Bądź uwielbiony!
Jesteś bogactwem naszych dusz. Jesteś wszystkim dla naszych serc. Pragniemy być najbardziej ubodzy, ale stawać się najbogatszymi posiadając Ciebie. Pragniemy nie mieć nic, aby móc wyciągać ręce oczekując wszystkiego od Ciebie. Jakże często doświadczamy bardzo mocno swojej grzeszności. Jakże często nasza słabość nas przygniata. Ale wtedy Jezu pragniemy wyciągać do Ciebie dłonie, ufając, że Ty wszystko już zaniosłeś na Krzyż, że każda słabość nasza i każdy grzech wszystko już zawisło. I że teraz my otrzymujemy w zamian darmo Ciebie. Jesteś najcudowniejszym dla nas Darem, Prezentem Boga Ojca.
To niepojęte Jezu! Ty, który przychodzisz jako największa miłość prosto z Krzyża, Ty, który przychodzisz cały w ranach, we krwi, jesteś najwspanialszym Gościem naszych serc. To wyróżnienie i zaszczyt móc Ciebie przyjmować. To niepojęte szczęście, gdy chociaż jedna kropla Twojej Krwi spada na nasze serce, a Ty przychodzisz cały do serca i całym sobą serce wypełniasz i obejmujesz serce tuląc do swojego. I chociaż niektórzy z niechęcią patrzą na Twoje biedne Ciało, to dla nas jest najcudowniejsze. Pragniemy całować Twoje rany i zalewać je łzami, łzami wdzięczności, szczęścia, miłości. I chociaż dusza niewiele rozumie z tego co się dokonuje, to kocha Ciebie swoją maleńką miłością, to wielbi Ciebie, to dziękuje Tobie.
Proszę, niech Twoja obecność dotknie znacząco każdego serca, aby każde serce odczuło tę Obecność, tę Miłość. A znakiem widzialnym niech będzie błogosławieństwo uczynione przez Ciebie rękami kapłana. Za wszystko niech będzie Tobie chwała Boże!
Pamiętajmy!
Im dusza bardziej pokorna, im bardziej uniża się przed Bogiem, tym bardziej doświadcza Bożej miłości, tym bardziej doświadcza przychodzenia Boga do niej. Dusza, która pokornieje, która coraz bardziej zdaje sobie sprawę, uświadamia sobie własną małość i ją przyjmuje godząc się na nią, dusza taka doświadcza coraz większego wywyższenia. I tak to już jest, że z jednej strony doświadcza coraz większej miłości, mimo, że coraz bardziej poznając siebie zdaje sobie sprawę ze swojej nicości. Im bardziej poznaje prawdę o sobie, tym bardziej Bóg ją wywyższa czyniąc jeszcze bogatszą Jego miłością. Cieszmy się, gdy jest nam dane poznawać własną nędzę. Przyjmujmy ją i stawajmy przed Bogiem w pokorze. Nie ze smutkiem ale w pokorze, ufając w Boże Miłosierdzie, wierząc Bożej miłości. Im bardziej autentyczne, prawdziwe będzie to pokorne stanięcie przed Bogiem, tym bardziej dusza doświadczy wywyższenia, umiłowania, tym ściślejsza będzie jej relacja z samym Bogiem, tym bliższa będzie w zjednoczeniu z Nim.