Konferencje, modlitwy, adoracje na Adwent – materiały na dni skupienia

Konferencja

Bóg będąc Miłością ze swej natury pragnie dzielić się miłością ze swoim stworzeniem

Jezus, który jest Światłością świata, wprowadza nas w nowy rok liturgiczny. To On bowiem zaprasza nas, byśmy szli w Jego świetle, byśmy szli razem z Nim. Cały rok bowiem będzie poświęcony właśnie Jezusowi. I nasze serca mają otworzyć się jeszcze bardziej na spotkanie i obcowanie z Synem Bożym. Dobrze się stało, że właśnie rozpoczynamy Adwentem ten nowy rok liturgiczny, a więc oczekiwaniem na Jezusa, oczekiwaniem na Jego przyjście na ziemię. Żeby lepiej zrozumieć, czym jest to przyjście dla każdego z nas, dla każdej duszy trzeba sięgnąć w odległą przeszłość, a więc samych początków.

Bóg będąc Miłością ze swej natury pragnie dzielić się nią ze swoim stworzeniem. Dlatego stworzył człowieka. W sposób niebywały, cudowny obdarzył duszę ludzką, która jest niezwykłą cząstką Boga; cząstką, która łączy człowieka z Bogiem, umożliwia człowiekowi otwieranie się na Bożą obecność i na spotkanie z Bogiem. Bóg powołał człowieka do jedności ze Sobą, przeżywania szczęścia w Bogu, życia w zjednoczeniu, doświadczania pełnej miłości. Człowiek początkowo rzeczywiście żył w niezwykłej harmonii z Bogiem, z całym stworzeniem dopóki żył w czystości, dopóki był posłuszny Bogu. Miłość wypełniała jego serce, przenikała jego duszę i sprawiała, że człowiek żył Boskim życiem. Niestety pojawił się grzech. To, co było powołaniem człowieka, to, po co został w ogóle stworzony naraz zostało człowiekowi odebrane. Jednak w człowieku nadal pozostała niezwykła cząstka Boga – dusza. Ona żyje tęskniąc nieustannie za źródłem swego istnienia, za źródłem, z którego pochodzi. Ona pragnie powrotu do Boga. Dopóki człowiek żył w zjednoczeniu z Bogiem – żył w miłości, w radości, w pokoju, żył w świetle, jakim jest Bóg. W momencie grzechu  – oderwania od Boga – człowiek wszedł w ciemność. Tylko Bóg jest jasnością. Od tego momentu zaczęła się tęsknota człowieka za Bogiem. Dopiero wtedy zrozumiał, jakie było jego życie w raju, co utracił. Ale Bóg obiecał człowiekowi przyjście Mesjasza i powrót do harmonii, do zjednoczenia, powrót do życia. Człowiek nieustannie oczekiwał na ten powrót. Oczekiwał na przyjście Mesjasza, który zwróci człowiekowi życie w harmonii, w pięknie, życie w miłości. Dusza w człowieku nieustannie tęskni za Bogiem i pragnie tego powrotu.

W różny sposób człowiek sobie wyobrażał przyjście Mesjasza. Bóg przygotowywał człowieka na swoje przyjście. To była bardzo długa droga przygotowań, chwilami bardzo burzliwa. Naród wybrany potrzebował wielu wieków, aby przygotować się na przyjście, ponieważ ludzkie wyobrażenia o Bogu, o Mesjaszu są różne od tego, co zaplanował Bóg; różne od tego, kim jest Bóg. Ludzkie serca, ludzki umysł są bardzo małe, słabe, dlatego człowiek musiał być przygotowywany. Historia narodu wybranego – to historia przygotowania do przyjścia Mesjasza. To przyjście okazało się zbyt trudne do przyjęcia, zrozumienia dla ludzkich serc, dla serc w  narodzie wybranym. Bóg jednak pobudził niektóre serca do przyjęcia Mesjasza, do przyjęcia Boga, Bożego Syna. Stworzył te dusze, udzielił im łaski, a one odpowiedziały na nią i dały się poprowadzić.

Bóg nieustannie wychodzi do człowieka, by objawić się człowiekowi, dać się poznać, by człowiek mógł odpowiedzieć na Boże zaproszenie do miłości i do zjednoczenia. Przez to, by mógł powrócić do Boga, powrócić w wieczności do niezwykłego zjednoczenia, do życia w harmonii. Bóg niejako każdego roku ponawia to zaproszenie do ludzkich serc. Co roku Bóg pragnie otwarcia ludzkich serc na Jego przyjście, pragnie otwarcia na poznanie, na to, czym jest to przyjście, pragnie otwarcia na poznanie samego Boga. A ponieważ jest On wielki, nieograniczony, ponieważ jest niepojęty, to za każdym razem Jego przyjście jest czymś nowym i niezwykłym; za każdym razem Bóg objawia niejako jedną stronę swego bytu, swego istnienia, swojej relacji z człowiekiem.

To prawda, że przyszedł na ziemię jako maleńkie Dziecię i do tych narodzin ludzkie serca się przygotowują. Nie oznacza to jednak, że przygotowują się do spotkania jedynie z Dzieckiem; przygotowują się do spotkania z całym Bogiem, z Mesjaszem, ze Zbawicielem, z Nauczycielem, Uzdrowicielem. Bóg objawiał narodowi wybranemu i objawia swemu Kościołowi swoje Oblicze i niejako wieloaspektowość tego Oblicza. A więc ukazuje się człowiekowi zarówno jako jego Stwórca, jako Ojciec, jako Pasterz, jako Ten, który się troszczy, prowadzi; objawia się jako Ten, który leczy, poucza. W całej historii narodu wybranego, historii Kościoła, który został zrodzony przez Jezusa, Bóg objawia się również jako Ten, który w sposób niezwykły umiłował swój naród, a jeśli chodzi o Kościół (swój nowy naród wybrany) – miłością ponad wszystko, miłością zjednoczenia, miłością oblubieńczą. Oblicze Boga – Oblubieńca duszy, Oblubieńca Kościoła, Oblubieńca narodu wybranego jest nieco odsuwane na bok, niejako mniej zrozumiałe, niekiedy w sposób niewłaściwy rozumiane. A przecież Bóg, który przychodzi do człowieka, rodzi się, to właśnie Bóg, który przychodzi z miłości do niego. Przychodzi po to, by ofiarować swoją miłość całkowitą i pełną; miłość, w której pragnie wyłączności; miłość, w której On Bóg daje się cały i oczekuje również takiego całkowitego oddania ze strony duszy. Przychodzi z miłością, w której pragnie zjednoczyć się z duszą. To miłość oblubieńcza. Właśnie ta miłość, miłość, która daje wszystko, ta miłość wprowadza w wieczność. Miłość pełna i doskonała, miłość aż po ofiarę jest tą, która otwiera przed człowiekiem bramy wieczności.

A więc naród wybrany oczekuje Mesjasza. Ma różne wyobrażenia, kim będzie Mesjasz, jakie ma zadanie. Nie rozumie, iż jest to Bóg, który sam osobiście przychodzi do człowieka, by pokonać śmierć spowodowaną grzechem, by wyzwolić ludzkie dusze ze strasznej niewoli grzechu i wprowadzić je w niezwykłe życie w wolności; życie pełne miłości. Miłość, wolność, pokój stanowią jedno. W prawdziwej miłości jest wolność. Aby żyć w wolności, być wolnym i właściwie korzystać z tej wolności, trzeba kochać miłością doskonałą. Inaczej człowiek nie potrafi korzystać z wolności w sposób właściwy i niekiedy wolność niewłaściwie wykorzystana obraca się przeciwko człowiekowi.

W nowym roku liturgicznym Jezus wprowadza nas w Adwent. Stoi przed nami w przepięknym świetle i zaprasza nas. Przywołuje nas do siebie, byśmy weszli w to światło i w tym świetle Jego niezwykłej Obecności otwierali się na zrozumienie, poznanie, czym jest miłość Boża do nas, do wszystkich dusz, jaka jest ta miłość; byśmy mogli poznać tę miłość, doświadczyć jej – miłości oblubieńczej. Ta miłość popycha Boga do pójścia aż na Krzyż. Bóg chce, byśmy poznali Jego miłość. Bóg zaprasza nas, by podczas Adwentu:

  • otwierać swoje serce na miłość i prosić o nią;
  • prosić o poznanie tej miłości,
  • oczekiwać na przyjście Tego, który:
  • umiłował człowieka ponad wszystko miłością do końca, miłością po ofiarę z Siebie samego,
  • jednocześnie czyni to wszystko, kocha tak niezwykłą miłością, by otworzyć przed człowiekiem największe szczęście i zaprosić człowieka do tego szczęścia; by zjednoczyć człowieka z samym sobą – z Bogiem.

Miłość oblubieńcza zakłada przynależność do siebie nawzajem, przynależność całkowitą, zjednoczenie, zespolenie ze sobą, by być jednym a nie dwojgiem. A więc mamy patrzeć na przyjście Jezusa jako na zaproszenie Boga do miłości oblubieńczej, do życia w tej miłości, do zjednoczenia z Bogiem.

  • Niech nasze serca zapragną kosztowania takiej miłości!
  • Niech nasze serca zapragną poznać tę miłość!
  • Niech nasze serca zapragną zjednoczenia z Bogiem w miłości!

Podczas Eucharystii złóżmy nasze serca na Ołtarzu i prośmy, aby Bóg udzielił swego Ducha, swojej mądrości, poznania, byśmy zapragnęli, zatęsknili za Oblubieńcem swojej duszy. Niech w nas, w naszych duszach niejako odezwie się tęsknota wszystkich pokoleń od samego początku, tęsknota za Bogiem! Niech w nas będzie wielkie pragnienie wszystkich serc, by zjednoczyć się na powrót ze Źródłem swego istnienia! Pozwólmy Bogu, by czynił z naszymi sercami to, co On uzna za właściwe! Niech na nowo nasze serca zabiją mocniej myśląc o Bogu! Niech na nowo zapłoną miłością ku swemu Oblubieńcowi!

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Jezu! Umiłowany mojej duszy! Miłości mojego serca! Ukochany! Umieram z tęsknoty za Tobą. Wypatruję Ciebie, wołam, nie potrafię bez Ciebie żyć. Ty jesteś tchnieniem mego życia, moją siłą. Ty jesteś moją energią, wszelką chęcią. Jesteś wszystkim!

Ty sam wezwałeś mnie po imieniu, dotknąłeś mojego serca. Twoja miłość objęła mnie. Twoja miłość poruszyła mnie. Twoja miłość pociągnęła mnie do Ciebie. Posiadłeś moje serce na własność. Należę tylko do Ciebie, jestem tylko Twój. Wszystko co czynię, czynię dla Ciebie z miłości. Niczego nie pragnę, tylko Ciebie. Za niczym nie tęsknię, tylko za Tobą. Każda rzecz, każde wydarzenie zbliża mnie do Ciebie. Każde cierpienie to radość zjednoczenia z Tobą. Po ludzku wydaje się to niemożliwe, ale w Tobie możliwe jest wszystko. Pozostawiam, Boże mój, rozum na boku, a idę za Twoim głosem, za wezwaniem, które słyszę w swoim sercu. W sercu mam pewność Twojej Obecności. W sercu mam pewność, że Ty jesteś moją miłością. Chociaż nie mam sił, chociaż nie potrafię, chociaż nie rozumiem, Panie mój, jednak jest we mnie to ciągłe trwanie przy Tobie, zwracanie się do Ciebie, otwieranie się na Ciebie. Nic nie posiadam, nie mogę przedstawić Ci żadnych zasług, nie dla mnie też są wielkie czyny, więc przychodzę do Ciebie z pustymi rękami. A jednak, ja wiem, że Ty mnie kochasz, że pragniesz, abym przychodził. Wiem, że to moje biedne, małe puste serce napełniasz swoją miłością. Ja to wiem, czuję, doświadczam we wszystkim, jestem kochany. Za wszystko Ci dziękuję. Uwielbiam Ciebie Boże w miłości Twojej, która jest tak wielka i niepojęta.

***

Jezu! Nie mam żadnych sił, aby Ciebie naśladować. Jedyne, co posiadam, to liczne słabości. Stale ulegam tym słabościom. A jednak w sercu doświadczam Twojej miłości. Dajesz mi pewność, że kochasz mnie takim, jakim jestem. Twoja miłość tak delikatna, tak czuła obejmuje mnie i porywa moje serce. To niezwykłe! Jestem nikim. Niczym sobie nie zasłużyłem i nie czynię nic, co tłumaczyłoby Twoją miłość do mnie. A jednak! Ja wiem, ja czuję, że kochasz mnie, a Twoja miłość jest potężna, niewyobrażalna, wielka, nieskończona. Kiedy myślę o Twojej miłości, doznaję wzruszenia. Wobec Twojej miłości czuję się jeszcze mniejszy, a jednak tak bardzo przez Ciebie ukochany. Dziękuję Ci Jezu za tę miłość, której po ludzku nie da się zrozumieć i wytłumaczyć. Człowiek patrzy tylko przez pryzmat swojej małości, przez pryzmat swego człowieczeństwa. Nie potrafi unieść się ponad to, na wyżyny ducha, aby z Twojej perspektywy spojrzeć na wszystko. Dopiero z Twojej perspektywy można zrozumieć miłość. Mój Boże, zachwycam się Twoją miłością, wzruszam się, tęsknię za nią, pragnę jej. A w tym pragnieniu omdlewam. Jakże pragnę, abyś zaspokoił mnie. Chcę kochać, kochać miłością taką jak Ty. Chcę kochać Ciebie, tak jak Ty kochasz mnie. Uwielbiam Cię Boże!

***

Bez Ciebie Panie, jestem niczym. Bez Ciebie Jezu, umieram. Bez  Ciebie tkwię w ciemnościach, nie posiadam żadnej mocy. Nie mam w sobie żadnej iskry życia, żadna dobra myśl nie przejdzie przez mój umysł – bez Ciebie. Nie wypowiem żadnego słowa miłości – bez Ciebie. Nie jestem zdolny do żadnego działania – bez Ciebie. Ty Boże, Twoja miłość uzdalnia mnie do wszystkiego. Bez Twojej miłości, Jezu, nie istnieję. Pragnę Jezu nieustannie odpowiadać miłością na Twoją miłość. Pragnę Jezu wpatrywać się stale w Ciebie. Jakże pragnę tulić się do Twojego Krzyża. O Jezu! Kiedy dajesz mi łaskę, moje serce adoruje Ciebie konającego na Krzyżu w niepojęty dla mnie sposób. Moje serce tuli się do Ciebie. Panie mój! Udzielasz mi tak cudownych łask. Pozwalasz na tak wiele. Dajesz mi swoje Boskie Ciało i pozwalasz dotykać ran. Zalewasz mnie swoją krwią i całego mnie zanurzasz w swoim cudownym Sercu. Z drżeniem dotykam Twoich ran, z niedowierzaniem wchodzę do Twojego Serca. Ze łzami w oczach, Jezu, całuję każdą ranę i każdy siniec na Twoim Ciele. A Ty jednoczysz moje serce ze swoim i zapraszasz na Krzyż. Nie patrzysz na to, że jestem tylko małą duszą; duszą, która nie ma w sobie nic ze świętości, która nie potrafi zrozumieć tego, co czynisz z nią, nie potrafi w związku z tym docenić tego, co otrzymuje od Ciebie. Nie patrzysz na to. Dotyk Twojej miłości tak bardzo porusza moje serce, tak bardzo pociąga je ku Tobie, że nie mogę już żyć, Jezu, bez Ciebie. Ziemia wydaje mi się więzieniem. Pragnę Nieba! Pragnę Ciebie!

Wiem Jezu, tylko Ty znasz ten czas. Tylko Ty wiesz, ile jeszcze muszę spędzić czasu na ziemi. Ty znasz moje pragnienia. Jednak odkładam moje pragnienia, aby przyjąć Twoją wolę. Chcę pragnąć tego, czego Ty pragniesz dla mnie. Jeśli chcesz, abym z tęsknoty umierał, żyjąc jeszcze na ziemi długie dni i lata – pragnę tego. A jeśli Ty zapragniesz skrócić mój czas oczekiwania na to cudowne zjednoczenie z Tobą w Niebie – ja również zapragnę tego i pójdę w Twoje objęcia z wielką radością. Twoja miłość, Boże, dyktuje memu sercu tę modlitwę i te słowa. Twoja miłość kształtuje moje pragnienia, Twoja miłość kieruje mną, Twoja miłość pociąga mnie ku Tobie. Więc oddaję się Twojej miłości, oddaję się objęciom Twojej miłości. Obejmij mnie, ukryj mnie w sobie, zanurz. Pozwól zniknąć w Tobie. Żyj we mnie, abym już nie ja żył, ale Ty.

***

Wszystko Boże jest łaską. To, co dokonujesz w moim sercu, to Twoja łaska. Bardzo dobrze wiem, Jezu, że niczego sam nie czynię. Nie potrafiłbym. Wiem również, że każda kolejna sekunda mojego życia potrzebuje Twojej łaski. Bez Ciebie, Jezu, mógłbym natychmiast upaść, zanurzyć się w głębinach piekła. Teraz jestem wtulony w Twoje ramiona, za moment bez Twojej łaski upadnę i zanurzę się w rozpaczy. Ty Boże udzielasz mi swojej łaski i dajesz poznawać miłość. Dotykasz serca i sprawiasz, że ono pragnie kochać. Objawiasz mi swoją miłość oblubieńczą i do niej zapraszasz. Teraz wydaje mi się, że jestem w stanie iść za Tobą i kochać Ciebie taką miłością. Ale dobrze wiem, że za moment mogę się całkowicie odwrócić od Ciebie, bo tylko do tego jestem zdolny o własnych siłach. Potrzebuję Ciebie nieustannie. Proszę, abyś mnie pobłogosławił i aby Twoje błogosławieństwo towarzyszyło mi w każdej sekundzie. Stale.

  • Chcę kochać nieustannie, ale do tego potrzebuję Ciebie.
  • Chcę odpowiedzieć na Twoje zaproszenie do zjednoczenia, ale potrzebuję Ciebie.
  • Chcę wpatrywać się w Twoją twarz, ale do tego potrzebuję Ciebie.

Bez Ciebie jestem ślepy i głuchy, bez sił. Twoja łaska opromienia mnie, wtedy widzę, słyszę, czuję i biegnę za Tobą. Dotknij mnie swoją łaską. Pobłogosław nas, Jezu! 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>