Maryja stała się cząstką naszego życia
Boże błogosławieństwo jest nad nami. Serce otwarte to błogosławieństwo widzi. Widzi we wszystkim, co przydarza się naszej wspólnocie, widzi w życiu naszej wspólnoty. Bóg poprowadzi nas drogami maryjnymi, poprowadzi nas do Maryi, aby Maryja mogła poprowadzić nas do Jezusa, aby mogła nam ukazywać oblicze Boga, aby mogła wprowadzać nas w życie Boga i otrzymujemy taką łaskę coraz głębszego zanurzania się w Bożą istotę, coraz lepszego poznawania Bożej miłości. My nieustannie powoli zbliżamy się do samego Bożego bytu, do Bożego Serca, z którego płynie wszelkie życie, z którego płynie miłość, z którego płynie wszystko, co staje się udziałem człowieka, z którego to powstał wszechświat.
Prawdą jest, że Maryja stała się cząstką naszego życia. Dzieje się tak dlatego, iż wcześniej Ona stała się cząstką życia Jezusa, cząstką życia samego Boga, cząstką nieodłączną, dlatego teraz staje się częścią życia dusz, które pragną żyć w zjednoczeniu z Bogiem. I dusze te, ich życie, ich droga staje się w jakimś stopniu podobna do życia Maryi, ich zjednoczenie staje się podobne do zjednoczenia Maryi z Jezusem. Dzięki Bożemu Miłosierdziu dusze, które pragną żyć bliżej Boga otrzymują łaskę poznawania Jej drogi, łaskę wchodzenia na tę drogę i łaskę realizacji tej drogi. Otrzymują pomoc z Nieba za pośrednictwem świętych dusze, które taką drogę przeszły, poprzez ich opiekę na drodze, którą pragną iść. My również otrzymujemy wszelką pomoc, a więc świętych, którzy nam pokazują drogę jaką sami przeszli. Ich życie, ich dusze są dla nas drogowskazem. I my również otrzymujemy od Boga potrzebne łaski, dary i charyzmaty, tak jak miało to miejsce w życiu świętych i my również otrzymaliśmy tę pomoc, jaką jest Matka Jezusa, jako latarnia, która pokazuje drogę, rozświetla ją, jednocześnie pomaga, by z tej drogi nie zejść, nie zboczyć.
Bóg nie tylko naszej wspólnocie pokazuje drogę, nie tylko nam udziela swego błogosławieństwa, byśmy mogli iść jak najbezpieczniej do Niego. On tę drogę pokazuje całemu światu poprzez objawienia. Również poprzez Medjugorje. Bóg widząc te czasy, widząc przyszłość pragnie pokierować duszami ludzkimi, aby mogły przejść swoje życie bezpiecznie, nie dając się złapać szatanowi, nie dając się jemu zwieść. Bóg pragnie, by wszystkie dusze mogły ujrzeć światło latarni, jakim są przyjścia Maryi na ziemię, jakimi są wskazania, które Ona daje podczas objawień. Bóg tak kieruje losami ludzkimi, aby każdy człowiek miał szansę, szansę zobaczenia światła latarni, aby miał tę możliwość zobaczenia miłości. Dzieje się to w różny sposób. Czasami Bóg pozwala na cierpienie, pozwala na to, by człowiek tracił coś, co uważa za cenne dla siebie, aby tracąc grunt pod nogami zaczął szukać ratunku prawdziwego, prawdziwego źródła życia, prawdziwego szczęścia, prawdziwej wartości w swoim życiu. Niektóre dusze dają się prowadzić ku temu od dzieciństwa, niektóre zaś muszą w swoim dorosłym życiu zaznać czegoś szczególnego, by swój wzrok skierować na Boga. Bóg wykorzystuje konsekwencje ludzkich decyzji, by za pomocą tych konsekwencji skierować dusze ludzkie na miłość, na zbawienie.
Bardzo trudno jest wielu duszom zobaczyć światło latarni. Żyją jakby w gęstym lesie, otoczone tym, co daje świat, otoczone mrocznymi podarunkami świata nie są w stanie dojrzeć cudownego światła. Bóg niekiedy musi sam zrobić przecinkę tego gęstego lasu, by przez ciemność, jaka otacza duszę mogło dojść do niej to światełko Boże. W różny sposób dusze doświadczają tej przecinki lasu. Niekiedy dusze doświadczają bólu i cierpienia przez sam fakt bycia, życia w tych mrocznych lasach, którymi same się otoczyły. Nie potrafią jednak zrozumieć gdzie leży przyczyna ich nieszczęścia, ponieważ czują się nieszczęśliwe. Inne zaś dusze tak bardzo nasiąkły tą mrocznością lasu, że zapomniały już dawno czym jest prawdziwe światło, prawdziwe życie, do czego tak naprawdę zostały stworzone, czym się karmią, co jest ich prawdziwym życiem.
Tych dusz otoczonych mrocznym lasem jest bardzo dużo, jest coraz więcej i coraz trudniej jest z powodu gęstości tego lasu do nich dotrzeć, chociażby z najmniejszym promykiem światła. Patrząc ludzkimi oczami, sytuacja wydaje się beznadziejna. Patrząc na świat, na ludzi, na ich życie, na ich dusze, sytuacja wydaje się nieodwracalna. Dlaczego więc Bóg stawia latarnie w tak różnych miejscach, skoro po ludzku, światło tej latarni nie dotrze do dusz ukrytych gdzieś w gęstwinach mrocznych. Otóż światło latarni nie jest światłem Matki Bożej. Jest to światło, które w Niej złożył Bóg. To Jego światło, to Jego miłość, to Jego życie, to Jego moc, to Jego potęga. Gdyby to Maryja miała świecić swoim światłem, gdyby to Ona mocą swoich słów i swojego Serca miała przyprowadzać ludzkie dusze do Jezusa, nie udałoby się Jej tego zrobić nawet z jedną duszą. Ale to Bóg zjednoczył Serce Maryi ze sobą i w Jej Sercu jest Jego potęga, w Jej Sercu jest On sam i to On działa, On jest światłem latarni. Maryja jedynie jest latarnią. Światłem jest Bóg. Jest to niebywałe światło, o niebywałej mocy. Dlatego, wbrew ludzkiemu rozumowi, wbrew ludzkim wyobrażeniom, wbrew ludzkiemu osądowi światło latarni dotrze wszędzie. Ponieważ światłem latarni jest sam Bóg.
I tak, jak chociażby w Medjugorje, mówi się, że są to objawienia maryjne, jednak moc, która w tych objawieniach jest, w słowach, w przekazach, obecność, która tam jest, jest obecnością Boga; moc, która jest w słowach, jest mocą Boga; łaska, która tam jest, jest łaską Boga i błogosławieństwo jest błogosławieństwem Bożym. Dlatego te objawienia mają tak wielki zasięg, dlatego objęły właściwie cały świat, dlatego przybywają na to miejsce ludzie świeccy i dusze konsekrowane, kapłani, zakonnice i zakonnicy z całego świata; dlatego serca ludzkie są poruszone i niosą to Boże światło do swoich środowisk; dlatego te środowiska są poruszone. Ponieważ tym, który się tak naprawdę objawia jest Boża miłość, Boża moc, Boży pokój, Boże błogosławieństwo. To Bóg rozlewa swoje miłosierdzie na ziemię, Maryja jest tylko narzędziem. Samo narzędzie nic nie znaczy, ale kiedy Bóg posługuje się tym narzędziem, dokonuje sam wielkich rzeczy. Dlatego wbrew temu, co dzieje się na świecie, wbrew złu, które opanowało cały świat, wbrew wszelkim straszliwym zbrodniom, straszliwej przemocy, straszliwej nienawiści Bóg schodzi na ziemię, by rozlać swoje miłosierdzie na wszystkie dusze. I Jego moc działa właśnie w tym miejscu i poprzez dusze, które przyjmują Boże objawienie, Jego moc działa na całym świecie.
Dlatego z ufnością, z wiarą przyjmujmy objawienia maryjne, te i inne, ponieważ w nich Bóg objawia swoją moc, Bóg objawia swoją miłość; ponieważ Bóg działa poprzez te objawienia. Zatem On pokonuje nienawiść, pokonuje zło i wydobywa z ludzkich dusz na powrót ich właściwe życie, wydobywa z nich dobro, wydobywa z nich pragnienie, tęsknotę za źródłem ich życia. Zatem, gdyby nawet mówiono nam, że te objawienia nic nie dają, bo świat jest zły; nawet, gdyby nam mówiono, że nie warto już tam jeździć; nawet, gdyby nam mówiono, że cóż takiego się tam wydarza, skoro my nic swoimi oczami nie widzimy; skoro nic się nie zmienia w naszym środowisku, w naszym kraju, to my czerpmy z objawień Bożą miłość i starajmy się żyć tymi objawieniami, starajmy się z nich czerpać siły, czerpać miłość, czerpać pokój. Starajmy się poprzez te objawienia swoje życie odnawiać, odradzać, ufając, że jeśli nasze życie Bóg odmieni, to odmieni się także życie naszych bliskich i odmieni się życie w naszym środowisku i w naszej Ojczyźnie. Starajmy się nieustannie ufać i wierzyć, że Bóg przychodzi ze swoją mocą w tych objawieniach, by zmieniać świat, by zmieniać oblicze świata, by ten świat przyjmował zwycięstwo miłości, by świat zobaczył Boże światło, by świat mógł wyjść z tego mroku, z ciemności w jakim się znajduje, by widząc to światło latarni jakim jest Maryja, mógł zachwycić się samym Bogiem, by zobaczył sens życia, sens swego istnienia, bo ten sens został zatracony. By zobaczył w tym świetle swoje szczęście i swoją przyszłość, bo teraz świat nie wie co to jest szczęście. I wiele dusz zatraciło już poczucie szczęścia w przyszłości; dusze nie widzą swojej przyszłości. Starajmy się stale od nowa patrzeć na objawienia maryjne. Nie tylko na te w Medjugorje. Patrzmy na objawienia, które uznał Kościół. Z nich też możemy czerpać siłę, z nich też możemy czerpać wiarę, z nich też możemy czerpać przemianę swojego życia.
Część z nas pojedzie już niedługo na spotkanie z Bogiem w tym miejscu, które Bóg wybrał sobie. Bowiem w obecnym czasie to miejsce stało się miejscem spotkań dusz z Bogiem. Jest to wybór Boga, nie Maryi. Bóg Jej udzielił tej łaski, że może Boże błogosławieństwo, Bożą miłość, Boży pokój przekazywać duszom w Medjugorje. Więc ci, którzy tam pojadą niech otworzą swoje dusze, by na nowo zaczerpnąć z Bożego Serca, z pełni Bożej miłości, Bożego życia, Bożej mocy, Bożego pokoju. Niech powrócą do swoich rodzin, środowisk, do wspólnoty, by przekazać to Boże błogosławieństwo wszystkim, by stawać się źródłem Bożego życia dla innych. Oczywiście Maryja będzie wraz z nami i to ona będzie przekazywała poprzez nasze dusze i w nich wszystko co Boże. Ale miejmy tę świadomość, że to nie Jej moc, nie Jej miłość, nie Jej pokój, ale to Boże błogosławieństwo, to Jego pokój, to Jego życie, Jego miłość, Jego miłosierdzie, Jego moc przyjmiemy do swoich dusz i będziemy przekazywać za pośrednictwem Maryi.
Dzisiaj ponownie złóżmy swoje serca na Ołtarzu w takiej wielkiej ufności, aby Bóg wypełniał je swoją miłością. Złóżmy je w wielkiej pokorze, uznając, iż Bóg jest naszym Panem, On jest naszą mocą. Złóżmy w tej wielkiej ufności, że On przychodzi do nas na różny sposób, szuka różnych sposobów, aby nam udzielić swojej łaski, aby dotrzeć z tą łaską do nas, abyśmy ją przyjęli. Jednym ze sposobów są objawienia maryjne. Módlmy się otwartym, szczerym sercem, a Boże błogosławieństwo będzie cały czas nad nami.
Modlitwa
Dziękuję Ci Boże, za Twoją obecność pośród Twojego ludu. Dziękuję Ci za każde Twoje przyjście. Dziękuję Ci za Twoją obecność w Eucharystii. To dla mnie dowód największej Twojej miłości. Nie wystarczyło, że zawisłeś na Krzyżu i oddałeś swoje życie. Przez całe wieki od tego momentu oddałeś się w ręce kapłańskie, pozwalając robić ze sobą wszystko, aby móc poprzez tę obecność Twoją obdarzać ludzkość błogosławieństwem. Jakże ukochałeś człowieka, skoro pozwalasz wystawiać siebie na widok publiczny. Pozwalasz siebie dotykać, nie zawsze godnymi dłońmi. Pozwalasz siebie dawać ludziom, choć nie zawsze ich serca są przygotowane na Twoje przyjście; choć nie zawsze te serca rozumieją jakiego wyróżnienia, zaszczytu dostępują. Pozwalasz na to wszystko z miłości do człowieka. Dziękuję Ci za to, Jezu. Dziękuję Ci za Eucharystię. Dziękuję Ci za to, że w kapłanie złożyłeś tak niebywałe wyróżnienie. Na jego słowo, które wypowiada – Ty stajesz się. Ty, Bóg, wszechmocny, niejako uzależniłeś się w ten sposób od swego stworzenia, a wszystko z miłości. Kiedykolwiek kapłan zapragnie odprawić Eucharystię, Ty posłusznie jesteś! Niepojęta to Miłość! Wspaniała, choć przez serca ludzkie niedoceniona, niezrozumiana. Uwielbiam Ciebie, Jezu w tej Miłości, miłości tak wspaniałej, która daje samą siebie i pozwala, by obdarowany mógł z nią uczynić wszystko. Uwielbiam Ciebie w tej Miłości, która nie czeka na zrozumienie, nie czeka na docenienie, ale nadal daje siebie całą. Dziękuję Ci i uwielbiam Ciebie w tej Miłości, która pomimo odrzucenia nieustannie proponuje siebie, która, choć raniona stale, jednak przychodzi i błogosławi, dając życie. Niepojęta jest Twoja Miłość, Jezu.
Uwielbiam Twoją Miłość całym moim Sercem wraz z duszami najmniejszymi, z Twoimi dziećmi, które też niewiele jeszcze rozumieją. Ale dzięki Twojej łasce, dzięki Twemu błogosławieństwu zasmakowały w Twojej miłości i jej pragną. Chcą również ją odwzajemniać. Czynią to po swojemu, po ludzku, w sposób nieudolny. Ale Ty radujesz się każdym nieudolnym kroczkiem małego dziecka. Uwielbiamy Ciebie, Jezu! Uwielbiamy Ciebie, Jezu! Uwielbiamy Cię w Twojej miłości, w Twojej dobroci, w Twojej łagodności, wyrozumiałości. Uwielbiamy Ciebie w niezwykłej Twojej delikatności, w tym zrozumieniu każdej duszy. Uwielbiamy Ciebie w Twoim ciągłym przychodzeniu do nas. Uwielbiamy Ciebie w Twojej mądrości, która kieruje naszymi duszami; każdą duszą inaczej i każdą duszą doskonale. Uwielbiamy Ciebie i pragniemy Tobie śpiewać. Chcemy włączać się w śpiew Twoich Aniołów, którzy przepięknie adorują Twoje Ciało i Twoją Krew na Ołtarzu. I chociaż wiemy, że nasz śpiew, nasze uwielbienie nijak się ma do tego cudownego śpiewu Aniołów, to ufamy, że gdy włączymy się w ich uwielbienie, to przyjmiesz je tak samo, jakby był to śpiew samych Aniołów i rozradujesz się tym śpiewem, uwielbieniem wszystkich serc, całego Kościoła, wszystkich świętych i wszystkich dusz żyjących na ziemi. I przyprowadzimy do Ciebie dusze czyśćcowe, aby i one włączone w to uwielbienie mogły doznać pocieszenia, a Ty abyś okazał im swoje miłosierdzie i zaprosił do Nieba. I uwielbiać Ciebie będziemy wszyscy razem, całe Twoje stworzenie, mając tę świadomość, że połączeni możemy doskonalej Tobie oddawać chwałę. Możemy pełniej Ciebie wywyższać. A jednocześnie w tej jedności wszystkich stworzeń, całego Kościoła uczestniczymy w czymś cudownym, tajemniczym, wspaniałym; w Twojej chwale, w Twojej miłości, w Twoim życiu. I otrzymujemy cząstkę Ciebie. I nasze serca doznają poruszenia, przemiany.
Pragniemy Boże, uwielbiać Ciebie. Jak cudownie, Boże, być tak blisko Twojego Serca, być zanurzonym w Twojej miłości, obdarzanym Twoją łaską, czuć ciepło Twojego dotyku w swoim sercu i przyjmować Twoje światło, które rozjaśnia duszę. Proszę, zachowaj w nas to doświadczenie. Pobłogosław i spraw, byśmy żyli w Twoim świetle, w Twojej miłości, byśmy żyli Twoim życiem, niosąc Twój pokój. Spraw, by nasze serca nieustannie trwały w uwielbieniu, nieustannie oddawały Tobie chwałę, a jednocześnie, by były cały czas przy Tobie, u Twoich stóp pełne pokory, poddaństwa, by nieustannie uznawały Ciebie za swojego Króla, za swojego Stwórcę, Pana, Boga. Proszę, Jezu, pobłogosław nas.
Refleksja
Nigdy nie lekceważmy Bożego przychodzenia do człowieka poprzez objawienia. Skoro Bóg tak czyni, to znaczy, że ma bardzo ważny powód. Zatem należy zawsze z wielką powagą przyjmować Jego przyjście, przyjmować Jego słowo. Należy z uwagą słuchać, rozważać i starać się żyć tym, co Bóg przekazuje. Świat często zapomina o objawieniach, zapomina o wskazaniach. Im więcej czasu upływa, tym bardziej odległe wydają się słowa, gdzieś tam umykają, są zapominane. Słowa, które Bóg przekazuje człowiekowi, mimo, że są to słowa wypowiadane poprzez osobę Maryi, w różnych miejscach na świecie, podczas różnych objawień, to słowa te mają znaczenie nie tylko na ten czas, w którym są wypowiadane, są ważne dla następnych pokoleń również. Dlatego trzeba powracać do poprzednich objawień i widzieć, dostrzegać tę łączność pomiędzy poszczególnymi objawieniami, tę jedność, tę Bożą myśl, by ratować dusze ludzkie. Żyjemy w czasach, kiedy aktualnie dzieją się objawienia, więc tej danej nam ogromnej szansy przez Boga starajmy się nie zaprzepaścić. Poprzez życie tymi objawieniami staniemy się kolejnymi maleńkimi światełkami, które przekażą Bożą miłość następnym. Ważne jest, by żyć wskazaniami Bożymi, by żyć miłością Bożą. Wtedy człowiek staje się tym światłem, gdy prawdziwie żyje Bożą miłością. Na ten czas następnych dni, wtedy, gdy mamy stawać się nośnikami Bożej miłości, Bożego błogosławieństwa Maryja nam to Boże błogosławieństwo przekazuje, wraz z Bożą miłością, Bożym pokojem, z Bożą mocą, z Bożą mądrością. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.