Podsumowując powyższe rozważanie zauważmy, iż dusza wybrana ma na pierwszym miejscu stawiać Boga, wsłuchiwać się w Jego wolę, a sama ma zupełnie zniknąć. Jej pragnienia, jej dążenia, cele mają przestać istnieć, nawet jeżeli w niej są, ma przestać je wyrażać na zewnątrz, bo każde wyrażenie na zewnątrz swojego „ja” jest zaznaczaniem swojej obecności, a dusza wybrana należy cała do Boga i cała sobą ma pokazywać obecność Boga. To podjęcie powołania wiąże się z cierpieniem. Jest to dla duszy krzyżem, jednak ten krzyż, to wielkie wyróżnienie dla duszy i wywyższenie do chwały Boga, bowiem dusza uczestniczy w Dziele Bożym, w Dziele Zbawczym. Całą sobą służy, by On mógł rodzić dusze, a więc dusza uczestniczy w czymś, co jest tylko Boskie.
Jednak dusza wybrana, aby prawdziwie pełniła swoje powołanie potrzebuje zazwyczaj wielu lat pracy nad sobą, bowiem bardzo trudno duszy zrezygnować z samej siebie. Gdybyśmy przeanalizowali jeden dzień minuta po minucie, zobaczylibyśmy jak stale zaznaczaliśmy swoje „ja”, swoją obecność, swoje pragnienia, swoje interesy. Nie trzeba się zrażać tym, co się zobaczy w swoim sercu, nie trzeba się zrażać prawdą, którą człowiek poznaje o sobie. Trzeba dziękować Bogu za tę prawdę, którą Bóg człowiekowi pokazuje, bo poznawanie prawdy jest kolejnym krokiem duszy powołanej przez Boga. Widząc prawdę o sobie dusza ma pokornie stawać przed Bogiem, by Go przepraszać i prosić, by to On w tej duszy czynił wszystko.
Podczas swojej osobistej modlitwy zastanówmy się jeszcze nad tym, co w dzisiejszym dniu było stawianiem na pierwszym miejscu własnego „ego” zamiast Boga. Pamiętajmy o tym, że Bóg cokolwiek czyni, to czyni to z miłości. I chociaż nie rozumiemy wielu rzeczy i spraw, to starajmy się przyjmować to z wiarą i ufnością, że jest to dobre dla nas, że to służy naszym duszom. Nie dociekajmy, nie starajmy się niczego zmieniać, ale przyjmijmy. To jest nauka pokory; przyjmowanie tego, co Bóg daje, bez pokazywania palcem, tak jak dzieci, że wolelibyśmy to, albo coś innego.