Posłuszeństwo buduje relacje we wspólnocie
Posłuszeństwo buduje odpowiednie relacje we wspólnocie, ono staje się niejako bazą budującej się wspólnoty. Ono daje jej umocnienie i sprawia, że wspólnota jest jednolita. Posłuszeństwo przełożonym sprawia, że wspólnota może być prowadzona jednym duchem, realizować jedną drogę, doskonalić się i kształcić się w charyzmacie, który otrzymuje. Wspólnota, w której nie ma posłuszeństwa nie może być jednorodna, nie ma mowy o kroczeniu jedną drogą duchowości, o doskonaleniu się wszystkich członków wspólnoty. Bóg łączy dusze w jedną wspólnotę, ponieważ dusze te mają iść jedną drogą, stąd duża różnorodność zgromadzeń zakonnych, ale w danym zgromadzeniu wszyscy idą jedną drogą i dany zakon, ma daną duchowość, otrzymuje pewien charyzmat, którym się posługuje, wykorzystuje, z którego korzysta.
Tak samo nasza wspólnota ma iść jedną wyznaczoną drogą, ale by było to możliwe potrzebne jest posłuszeństwo. Wyznaczana jest nam jedna droga, charyzmat jest nam dany, chodzi o to, by wszystkie dusze stając w posłuszeństwie realizowały to, co dane jest przez Boga, a przekazywane przez kapłana. Tylko to, co wskazuje kapłan jest właściwą drogą. Gdyby cokolwiek innego mówiła jedna z dusz wspólnoty, byłoby to przeciwne posłuszeństwu i nie należy brać pod uwagę wskazówek, poleceń, pouczeń, słów innej duszy. Kapłan, jako osoba przez Boga namaszczona, wyznaczona jest tą jedyną właściwą osobą do prowadzenia wspólnoty.
Posłuszeństwo jest tą cechą, którą dusza nabywa powoli. Rzadko zdarza się taka, która byłaby od początku w sposób doskonały posłuszna. Do wspólnot przychodzą dusze jeszcze nie uformowane i potrzebują formacji. Posłuszeństwo nakazane przez regułę, przyjęte poprzez ślub kształtuje duszę, pomaga jej być posłuszną, niejako dokonuje formacji kształtowania samej siebie, skłania do posłuszeństwa. Wymaga to pewnej dojrzałości duszy, co pomaga zachowywać samodyscyplinę w tej postawie posłuszeństwa. Ważnym jest, by dusza miała świadomość ważności posłuszeństwa dla niej samej i dla wspólnoty.
W naszej wspólnocie z jednej strony mówi się o posłuszeństwie i wielu z nas, według swego rozumienia posłuszeństwo stara się zachowywać. Jednak rozumienie posłuszeństwa jeszcze nie jest pełne i do głosu często dochodzi własne „ja”. Posłuszeństwo trzeba uwewnętrznić, by stało się ono życiem duszy i jej stałą cechą. W tym celu dusza powinna ciągle obserwować samą siebie i skłaniać do posłuszeństwa. Analizując swoje postawy, słowa, myśli, pragnienia ma kształtować siebie samą w postawie posłuszeństwa wewnętrznego. To o czym mówimy brzmi w pewnym sensie teoretycznie, dopiero w praktyce, gdy będziemy próbowali zastosować to wskazanie zobaczymy, w czym nasza dusza niedomaga, jeśli chodzi o posłuszeństwo. By w pełni realizować tę zasadę potrzebujemy pomocy Bożej. Bardzo silne w każdym człowieku jest jego „ego” i ono stale będzie dochodzić do głosu, buntować się, stale będzie chciało władać naszym życiem, dlatego trzeba prosić Boga o pomoc, prosić Ducha Świętego o poprowadzenie, byśmy mieli siły, byśmy potrafili, byśmy zobaczyli, kiedy brakuje w nas tego posłuszeństwa, byśmy mieli siły być posłusznymi. To posłuszeństwo, to staranie się, by być posłusznym można przyrównać do rzeźbienia w drewnie.
Kiedy dusza przychodzi do wspólnoty, jest to „zwykły kawałek drewna”, często nawet nieokorowany. To właśnie posłuszeństwo, słuchanie i podjęcie starań, by realizować wskazania, staje się tymi pierwszymi ciosami rzeźbiarza, początkowo czynionymi dużymi, ostrymi narzędziami, nawet siekierą. Z czasem rzeźbiarz bierze do ręki dłuto, i też najpierw większych rozmiarów, potem coraz mniejszych, by czynić coraz delikatniejsze zmiany w rzeźbie. Posłuszeństwo rzeźbi duszę, ma ono ogromne znaczenie dla duszy. Posłuszeństwo nadaje kształt duszy. Owszem, są i inne zasady, inne rzeczy, które też formują; ten ogólny kształt jednak nadaje posłuszeństwo. Posłuszeństwo, wprowadzając pewien porządek we wspólnocie, nadaje jej wewnętrzny pokój.
Człowiek przyzwyczajony jest do dyskusji. Współczesne czasy tak namąciły w głowach ludzkich, że nawet o zdanie pyta się dziecko, nie rozumiejąc, że ono ma mieć jasno określone zasady. Dziecko musi mieć pokazane dobro i zło, aby w przyszłości wiedziało co wybierać. W momencie, kiedy jest jeszcze nieukształtowane, jak może dokonywać wyborów, skoro nie ma podstaw? Zatem wspólnota, by mogła funkcjonować właściwie, musi mieć podstawy, by nie wychodziło stale z człowieka, to co jest tak charakterystyczne, a więc ciągła dyskusja, ciągłe stawianie na swoim, ciągłe analizowanie różnych rzeczy z różnych stron. To sprawia, że we wspólnocie często rozmydla się to, co jest dobre. W różnych alternatywach do wyboru znika przejrzystość, iż nie wiadomo co jest czarne, co białe. Wszystko pozostaje stale zamazane, szare. I właściwie wszystko staje się dozwolone.
W prawdziwej wspólnocie, gdzie Bóg daje przewodnika, aby prowadził wspólnotę, nie jest to dobre. Dobrym jest posłuszeństwo, które ustawia pewne rzeczy, które narzuca pewne tory, po których dusza po prostu ma iść, inaczej dusza wpadnie w przeróżne sidła zastawione przez szatana, tak jak w te sidła wpadł już świat; stąd tyle problemów i dramatów na świecie. By zachować zdrowie duchowe, zdrowie moralne, potrzebne jest posłuszeństwo. O posłuszeństwie jeszcze będziemy mówić wielokrotnie w przyszłości. Trzeba będzie do tego wracać, ponieważ rozpoczynają się na razie te ogólne ruchy rzeźbiarza czynione siekierą; na razie jesteśmy okorowywani; na razie nadawany jest pewien ogólny kształt, u jednych smukły, u jednych bardziej szeroki, niski, wysoki, podłużny, kwadratowy, kanciasty, owalny; ogólny kształt. A więc to nasze rozumienie posłuszeństwa też będzie bardzo ogólne. I brakować będzie tych drobnych, dokładniejszych ruchów rzeźbiarza, ale z czasem i te przyjdą. Nasze zadanie, to prosić Boga, byśmy jak najwięcej przyjęli z tej łaski, którą Bóg dziś nam daje, byśmy sercem przyjęli, przeżyli, rozważyli, byśmy jako swoje życie przyjęli te rozważania, byśmy mieli siły pójść za tymi wskazaniami. Prośmy o to dzisiaj Boga, ofiarowując się Jemu, Jego kierownictwu, Jego prowadzeniu.
Podsumowując ten temat zapamiętajmy, iż posłuszeństwo przede wszystkim należy okazać Bogu. ale także okazujemy je przełożonemu wspólnoty, jako zastępcy Boga. Najważniejsze to serce otwarte, pokorne, czyste, pragnące kochać. Takie serce nawet nie potrzebuje dokładnych pouczeń, bo w sobie słyszy głos wewnętrzny, głos Boga i odpowiada na Jego głos realizując Bożą wolę. Więc i my starajmy się o takie serce otwarte, czyste, pokorne, pełne miłości. A gdy będziemy kochać, wszystko inne będzie nam dodane. Pamiętajmy, że Bóg nas kocha i ta miłość Boga do nas jest najważniejsza, ona niesie radość w naszym sercu, pokój i bezpieczeństwo. Ta miłość zapewnia nas o tym, że to co Bóg nam proponuje, do czego zaprasza, jest dobrem dla nas. Ta miłość zapewnia nas również, że bez względu na wszystko, bez względu na to jak będziemy postępować, czy wybierzemy powołanie, będziemy w nim kroczyć, czy nie uda nam się i porzucimy je, o Bożej obecności przy nas na stałe, o Bożej opiece, o tym, że ona zawsze będzie przy nas. Bo miłość Boża jest wieczna. Sam ten fakt powinien rozradowywać nasze serca, uspokajać je i sprawiać, że będziemy pragnąć nieustannie trwać przy Bogu, a to pragnienie poprowadzi nas ścieżką ku Niebu.