32. Córka Jaira (Mk 5,22-24.35-43)
Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał (…) Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!» I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: «Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!” Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.
Komentarz: W dzisiejszym fragmencie Ewangelii szczególnie ważne są słowa Jezusa: „Nie bój się, wierz tylko!” Zapamiętajmy je, niech zapiszą się w naszych sercach i stale przychodzą nam na myśl – szczególnie w chwilach trudnych.
Nastają czasy coraz trudniejsze. Trzeba odwagi, by przyznać się do swojej wiary, miłości do Jezusa i Maryi. Potrzeba jej, by wypowiadać własne zdanie oparte na wierze w moc Stwórcy i w Jego miłość kierującą światem. Przyjdzie czas, gdy jeszcze bardziej obwiniać się będzie Boga za wszelkie nieszczęścia w świecie, które spowodował przecież sam człowiek – swoją działalnością, zachłannością, pychą. Kościół będzie coraz bardziej szykanowany, wystawiany na szyderstwa, potwarze i pomówienia. Ludzie deptać będą wszystko co święte, a szatan zbierze ogromne żniwo. Kapłani, którzy już teraz przechodzą próbę wiary, będą przeżywać niebywałe rozterki duchowe, pokusy zwątpienia, załamania, poczucia bezsilności wobec otaczającego zła, bezradności, a nawet rozpaczy. Trzeba będzie mocnej wiary, by wytrwać do końca, by się nie poddać. Sidła szatańskie sięgną tak daleko, że trudno będzie wierzyć, iż Kościół przetrwa. Sposób działania szatana jest sprytny. Niezauważony wśliźnie się w serca, skłóci samych wierzących, nie dając się rozpoznać, by tym większy mieć wpływ na dusze.
Jednak czasy te naznaczone będą również wielką ilością świętych; dusz, które zwrócone ku Bogu swoją miłością i ofiarą ratować będą świat od całkowitej zagłady. Chaos jaki już ogarnia ziemię – choć pozornie wydaje się być wszystko uporządkowane – zapanuje też w sercach ludzkich, doprowadzając je do wewnętrznego rozbicia, ciągłego niepokoju, poczucia beznadziejności oraz bezsensu życia. To przyprawiać będzie o załamania nerwowe czy choroby psychiczne. Ludzie uciekać się będą do najróżniejszych używek, popadając w jeszcze głębsze uzależnienia.
W tych strasznych czasach, nasza wiara musi być mocna. Już teraz przychodźmy do Boga i zapraszajmy Go do siebie, jak uczynił to Jair w dzisiejszej Ewangelii. Jezus pójdzie z nami poprzez ten wielki tłum, który zewsząd napiera. Choć wokół dzieje się tak wiele rzeczy, świat żyje swoim rytmem i wpływa na nasze maleńkie życie w rodzinie, pracy, wśród znajomych, to z nami szedł będzie Jezus. Zaprosiliśmy Go do swego domu, do swojej duszy. On dokonywać będzie cudu uzdrowienia, naprawienia relacji, pocieszenia, zmiany warunków życia.
Jednak zanim dotrzemy wspólnie do domu Jaira, wielu z nas usłyszy: „Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?” To będzie moment przełomowy. Być może już tego doświadczyliśmy w swoim życiu. Wydawało nam się, że właściwie to wszystko już skończone, nic się nie da zrobić, sprawa jest przesądzona w kierunku, którego najbardziej się obawialiśmy. Wszelkie okoliczności przemawiają za przegraną, przekreśleniem naszych dążeń, pragnień. Serce niemalże pęka z rozpaczy, smutek ogarnia duszę, rozpacz wdziera się do wnętrz. Ale Jezus mówi: Nie bój się, wierz tylko! W tych trudnych czasach, które nastają, właśnie w takich momentach, nasza wiara musi być mocna, ufność nieograniczona, oddanie sprawie Bożej całkowite. To niezbędne, by móc stawać się zalążkiem nowego Kościoła – pełnego mocy Ducha Świętego, odnowionego Nową Pięćdziesiątnicą; by włączyć się w początek nowego chrześcijaństwa.
Dlatego już teraz zaprawiajmy się w wierze. Ufajmy bezgranicznie w rzeczach najmniejszych, by umieć zaufać, gdy potrzeba tego będzie w sprawach wielkich. Już teraz porządkujmy swoje życie. Wprowadzajmy pokój i dbajmy o niego. Nie pozwalajmy sobie zabrać tego nieocenionego Bożego daru. Dbajmy o własne wnętrze, nie zaśmiecajmy go niepotrzebnymi myślami, uczuciami, pragnieniami. Już teraz! Bo to jest ten czas, o którym mówią objawienia, na który zwraca nam uwagę niebo. A my go nie dostrzegamy! Nasze serca są uśpione, pogrążone w letargu. I szatan triumfuje zdobywając kolejne dusze, odrywając cząstkę po cząstce Mistycznego Ciała, rozszarpując, rozdzierając i pożerając je.
Może słowa te wydają się niektórym wyolbrzymione, ale wiedzmy, że Pismo Święte nie na darmo mówi o szatanie jako o smoku, lwie ryczącym, który krąży wokół, by porywać kolejne dusze. Jednak byśmy nie popadli w drugą skrajność i pełni przerażenia nie zaczęli lękać się wszystkiego, przypomnijmy sobie naszą drogę. Jest nią Jezus i Maryja; życie aktem miłości. Tego się trzymajmy, a Bóg zatroszczy się o nas. Pamiętajmy, to miłość zwyciężyła świat. Miłość! Nie ma większej siły! Bo Bóg jest Miłością. Niech ta pewność wypełnia nasze serca wielką ufnością, rodzi nadzieję i popycha ku niezachwianej wierze. A przede wszystkim niech nakłania do ciągłego miłowania Boga, kochania swych bliskich i każdego człowieka.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych trudnych rozważań. Żyjmy Miłością, czyli Bogiem, a wszystko inne będzie nam dodane.