34. Uzdrowienie trędowatego (Mt 8,1-4)
Gdy zszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». [Jezus] wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: «Chcę, bądź oczyszczony!» I natychmiast został oczyszczony z trądu. A Jezus rzekł do niego: «Uważaj, nie mów nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».
Komentarz: „A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Przyjrzyjmy się każdemu słowu tego fragmentu. Bohaterem jest człowiek, który ze względu na swoją chorobę został odrzucony przez społeczeństwo, wyrzucony na margines życia, uznany za nieczystego. Właściwie – skazany na śmierć. Jest on symbolem każdej duszy, która przez grzech zanieczyściła się, oddaliła od Boga, a więc zmierza ku zagładzie.
Jest jednak dla niej ratunek. Czytamy: „A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go”. Cierpiący na tę chorobę byli wyrzucani poza miasto. Żyli w jaskiniach, szałasach. Ludzie bali się ich. Gdy trędowaty przechodził w okolicy domów, siedzib ludzkich, musiał głośno ostrzegać o swojej obecności, krzycząc: „Nieczysty”! Było to dla niego niezmiernie upokarzające. Sama choroba niosła ogromne cierpienie. Stosunek społeczeństwa wobec takich ludzi sprawiał dodatkowy ból. Ten trędowaty pokonał strach, poczucie wstydu, upokorzenia, i mimo wszystko zbliżył się do Jezusa. Musiał słyszeć, że On uzdrawia. W serce wstąpiła nadzieja. Nie zważając na to, co może go spotkać, jak będzie potraktowany przez ludzi, podszedł.
Podobnie każda dusza, by mogła zaznać łaski uzdrowienia, musi przyjść. Jest to niekiedy bardzo trudne – przełamać zniechęcenie, lęk, wstyd, poczucie poniżenia i upokorzenia. Niełatwo, pomimo swojej ogromnej grzeszności, nie zwątpić, że można być oczyszczonym i uzdrowionym.
Kolejne słowa tego fragmentu zachęcają jednak do tego, by tak uczynić. Trędowaty „upadł przed Jezusem i prosił”. Co oznacza to zachowanie? On upokorzył się przed Nim i przyznał do swej nędzy i nicości. Poczuł, że Jezus jest kimś wielkim. Uwierzył, iż może uczynić wszystko. Uznał Go za Pana, siebie zaś – za sługę, niewolnika.
Dusza ludzka, przychodząc do Boga, również musi się upokorzyć, zgodzić na swoją nicość. Powinna wyznać, że Bóg jest jej Panem i Królem. Ona zaś – nic nie warta, pełna grzechu – całkowicie się Mu poddaje. Trędowaty prosił. Uniżył się do końca – zarówno poprzez własną postawę upadku na twarz, jak i sposób mówienia. Do pana, króla, władcy, sługa nie zwraca się inaczej, jak poprzez prośbę. Dusza również powinna tak czynić – całą sobą pokornie błagać.
„Panie, jeśli chcesz…” Słowa te świadczą o całkowitym poddaniu się woli Boga i przyjęciu tego, co On zechce dać. Nie jest to natarczywa prośba, wręcz żądanie, jak często zdarza się zrozpaczonym duszom. Jeśli chcesz, jeśli taka jest Twoja wola, jeśli takie są Twoje plany wobec mnie, możesz mnie oczyścić. I tutaj trędowaty wyraża wiarę w moc uzdrowienia przez Jezusa, w to, że może On dokonać rzeczy niemożliwej – oczyścić z trądu – jeżeli zechce. Jezus jest Panem. Ma moc samego Boga. Natomiast on – dotknięty chorobą – jest niczym, śmieciem wyrzuconym ze społeczeństwa. Zdaje się więc na łaskę Jezusa – Pana. Godzi się na to, co Bóg zadecyduje.
O, jakże często brak nam takiej wiary i postawy uniżenia wobec Boga. Stajemy przed Panem i chcemy rozmawiać z pozycji „równy z równym”. Nie prosimy, a żądamy. Zamiast upokorzyć się, unosimy się gniewem i pretensjami. Miotamy się w boleści, ale nie potrafimy z pokorą uznać swojej małości i pogodzić się z wolą Boga. A przecież dopiero ta zgoda jest warunkiem zajścia zmian w nas samych. Poza tym – wiara w moc Stwórcy. Tak, Jezu. Ja wierzę, że możesz dokonać cudu mojego uzdrowienia. Wierzę w to. Jeśli chcesz, proszę, uczyń to. Jeżeli dusza z pokorą i poddaniem się woli Boga wyzna wiarę w Jego moc uzdrawiania, może usłyszeć te cudowne słowa: „Chcę, bądź oczyszczony”. Poczuje dotyk Jezusa na sobie i dozna cudownej łaski uleczenia.
Nie jest to jeszcze koniec. Wszystko, co do tej pory zostało powiedziane, dzieje się w sercu człowieka. Doznaje on uzdrowienia duszy. Bóg przebacza mu grzechy. Musi się to jednak dokonać w sposób sakramentalny na łonie Kościoła. Dlatego Jezus mówi: „Idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę”. Jakby w przenośni Bóg pragnie ci powiedzieć, abyś sformalizował ten akt oczyszczenia poprzez sakrament pojednania, gdzie mocą urzędu kapłańskiego usłyszysz potwierdzenie, że Bóg ci przebaczył i odpuścił grzechy.
Fragment ten obrazuje duszę, która będąc daleko od Boga, pragnie powrotu. Czyni to, co jest w jej mocy, a więc pada na twarz przed Bogiem, uznając Go za swego Pana i prosi o oczyszczenie. Wierzy, że Bóg ma wszelką władzę i moc. I godzi się na wszystko, co On postanowi. Jest przy tym niezmiernie pokorna. To właśnie pokora i wyznanie wiary sprawiają, że Jezus lituje się nad duszą, wyciąga rękę, dotyka jej i mówi: „Chcę, bądź oczyszczony”. Słowa Jego mają moc. Stają się rzeczywistością.
Niech Bóg błogosławi nam na drodze wiary. Niech błogosławi nasze kroki ku pojednaniu, pragnienie oczyszczenia, pokorę i postawę poddania się Bożej woli. Rozważmy ten fragment Ewangelii i starajmy się o przemianę serca, życia. Przyjdźmy bez lęku do Jezusa. Upadnijmy przed Nim i prośmy. A On wysłucha naszego błagania, spojrzy łaskawym okiem, wyciągnie swoją dłoń i wypowie słowa, które zmienią całe nasze życie: „Chcę, bądź oczyszczony”.