36. W domu Piotra. Liczne uzdrowienia (Mt 8,14-17)
Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął ją za rękę, a gorączka ją opuściła. Wstała i usługiwała Mu. Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby”.
Komentarz: W tym fragmencie Jezus objawia się jako Bóg bliski człowiekowi. Przychodzi do domu, odwiedza, jest przyjacielem rodziny. Jakże zażyłe były relacje Jezusa z uczniami i apostołami. Ale nie tylko z nimi – miał wielu przyjaciół. Każdy chciał gościć Go u siebie. Tym razem Jezus odwiedził dom Piotra. Zastał tam jego chorą teściową. Uczniowie prosili, by ją uzdrowił. Nawet nie musieli tego robić. On i tak by to uczynił. Modlił się nad nią, wziął za rękę, podniósł, a chorobie kazał odejść.
Wszystko posłuszne jest Bogu – przyroda, wszelkie zjawiska pogodowe, choroby, nawet złe duchy. Bóg panuje wszędzie. A jednak człowiek – nędzna, mała istota – tak często ośmiela się Mu sprzeciwiać. Jak niepojęte jest to, że Bóg, będąc wszechmocnym, zniża się do tego małego stworzenia, a ono Go odrzuca. Czyni to, co dla niego jest złem i w ostatecznym rozrachunku przynosi śmierć. Działa sam na swoją szkodę. Mimo to Bóg po raz kolejny przychodzi i pochyla się nad ludzkimi słabościami. Znowu bierze za rękę i odsuwa wszystkie problemy, przynosi uzdrowienie. On przychodzi do ciebie! Król schodzi z tronu, opuszcza swój pałac, aby przyjść do twego domu i u ciebie gościć, choć niebo piękniejszym jest niewymownie. Tam nieustannie adorują Go aniołowie, święci śpiewają Mu psalmy i zapewniają o swojej miłości. Jednak Bóg opuszcza swój pałac, by wejść pomiędzy ludzi. Jakże wielki kontrast istnieje między niebem – jego jasnością, świętością i czystością, a ziemią – brudem i ohydą. A Bóg zstępuje na ziemię i styka się z tą rzeczywistością! On – święty, czysty, doskonały, jaśniejący – przychodzi konkretnie do ciebie – marnego, żyjącego w ciemnościach. I pochyla się nad tobą.
Spójrz na scenę, którą opisuje dzisiejszy fragment. Jest symboliczna. „Jezus przyszedł do domu Piotra. Ujrzał jego teściową leżącą w gorączce. Ujął ją za rękę, a gorączka ją opuściła”. Bóg – Król przychodzi do ciebie. Widzi twoją słabość, nędzę i ciągłe upadki. Pochyla się, by wziąć cię za rękę, wypowiada słowa uzdrowienia. Ty jesteś jak ta chora teściowa. Nie możesz wstać o własnych siłach. Potrzebujesz pomocy kogoś, kto ciebie uzdrowi, podniesie z upadku i weźmie na siebie twoją niemoc. Bóg właśnie to czyni. On – Król – schyla się do ciebie. Czy nie powinno być odwrotnie? Przecież to sługa powinien przyjść do swego Pana i prosić o łaskę. Co kieruje Bogiem – Królem, że czyni rzecz tak niebywałą, tak zadziwiającą i niepojętą? Co sprawia, że pozostawia swoją chwałę, godność królewską, bogactwo nieba i schodzi pomiędzy brud, nędzę, ciernie? To miłość Bożego Serca. Ona sprawia, że pozostawia wszystko, by przyjść do ciebie, by gościć w twoim domu.
Jakie są dalsze słowa tego fragmentu? „Wstała i usługiwała Mu”. Taka właśnie powinna być odpowiedź na przyjście Boga, który zabiera zło z twego serca i oczyszcza duszę. Wstań i usługuj Mu! Niech od tej pory nastaną właściwe relacje. On – Król – zasiądzie do stołu, ty – Jego sługa – będziesz Mu poddanym. Przyjmij właściwą postawę. Nakłoń swe serce do uległości i łagodności. Dusza pełna wdzięczności, służąc Mu, niech wyśpiewuje psalmy radości. Całym sobą staraj się wyrazić miłość i uległość, posłuszeństwo i pokorę. Wiedz, że On, choć Królem jest, nie pozwoli ci długo być tylko sługą. Boża miłość jest tak wielka, że uczyni cię On swoim dziedzicem, swoim synem! I nie będzie już relacji: Pan i sługa, ale miłość pomiędzy Ojcem i dzieckiem.
Spójrz, jakże ten fragment obfituje bliskością Boga, ogromnym Jego pragnieniem, by być ze swymi dziećmi. Ileż miłości jest w słowach: „Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił”. Bóg pragnie być blisko swego stworzenia, by je uzdrawiać, opiekować się, pomagać. On kocha człowieka tak bardzo, że cierpi, widząc jego ból. Dlatego przychodzi nieustannie do twego domu, by obdarzyć łaską, dać swoją moc, czystość i miłość. Prawdziwie spełnia się słowo proroka Izajasza: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby”. Jakże aktualne to słowa. Przyjmij je sercem. Poczuj ich uzdrawiającą moc i płynącą z nich miłość. Niech fala wdzięczności zaleje twoje serce jako odpowiedź na tę niepojętą, niesamowitą bliskość Boga wobec twojej duszy. Niech ten dzień będzie uwielbieniem Jego miłości.