36. Ujawnienie zdrajcy (J 13,21-30)
„To powiedziawszy Jezus doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi”. Spoglądali uczniowie jeden na drugiego niepewni, o kim mówi. Jeden z uczniów Jego – ten, którego Jezus miłował – spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: „Kto to jest? O kim mówi?” Ten oparł się zaraz na piersi Jezusa i rzekł do Niego: „Panie, kto to jest?” Jezus odparł: „To ten, dla którego umaczam kawałek [chleba], i podam mu”. Umoczywszy więc kawałek [chleba], wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: „Co chcesz czynić, czyń prędzej!”. Nikt jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział. Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: „Zakup, czego nam potrzeba na święto”, albo żeby dał coś ubogim. A on po spożyciu kawałka [chleba] zaraz wyszedł. A była noc.”
Komentarz: Dzisiaj pragniemy zwrócić naszą uwagę na pewien bardzo ważny fakt. Czytamy we fragmencie Ewangelii, iż Jezus ujawnił zdrajcę, a jednak apostołowie nie zrozumieli, co On powiedział. Dlaczego tak się stało? Uczniem, który był najbliżej Jezusa, był Jan. On spoczywał na Jego sercu. Był tym, którego szczególnie Jezus umiłował. Ale i jego miłość, otwartość serca były ogromne. W wielu sytuacjach to właśnie on dobrze odczytywał intencje Jezusa, On rozumiał Jego naukę, on wyczuwał czego Jezus potrzebuje, czego oczekuje. Ze wszystkich uczniów, to właśnie on najlepiej, bo sercem, rozumiał Jezusa i to, czego nauczał.
W opisanej w Ewangelii sytuacji Jan przytulony był do piersi Jezusa. Ta bliskość, nie tylko fizyczna, ale przede wszystkim duchowa, sprawiała, iż Jan więcej widział i lepiej słyszał. Oczywiście chodzi tutaj o sferę ducha. Gdy Jezus powiedział uczniom, że jeden z nich Go zdradzi, wszyscy byli poruszeni. Dopytywali się, kto to jest? Jan również był pełen niepokoju. On czuł smutek w głosie Jezusa. Gdy po chwili On powiedział, że „To ten, dla którego umaczam kawałek [chleba] i podam mu”, apostołowie nadal nie rozumieli, który to z nich. Jedynie Jan zadrżał widząc, jak Jezus podaje umoczony chleb Judaszowi. Miłość Jana do Jezusa była wielka, ale, co ważne, była szczera i czysta. On sercem dziecka przyjmował Jego naukę i Jego miłość. Dzięki temu rozumiał więcej i lepiej niż inni. Wszyscy słuchali słów Jezusa, wszyscy uczestniczyli w Jego życiu, wszyscy widzieli znaki i cuda, ale to Jan pozostał wierny do końca, to Jan wspierał Matkę Bożą, to on zrozumiał, kto Jezusa zdradzi.
Podobnie dzieje się z duszami w rozwijającym się Kościele. Podobnie dzieje się i teraz. Tyle osób słucha nauki Kościoła. Spośród jednak tak licznego grona wyłaniają się pojedynczy święci. Na dnie oceanu jest mnóstwo piasku, kamieni, muszli. Ale perły nie trafiają się codziennie. Znaleźć je może ten, kto wie, gdzie ich szukać. I nie leżą ot tak sobie na dnie, ale są dobrze ukryte w muszlach. Jezusa słuchały tłumy. Szło za Nim tysiące. Spośród tak wielu do głoszenia Jego nauki wybrał dwunastu. Tylko jeden rozumiał Go tak dobrze.
Każdy ma szansę być jak Jan. Każdy może być tą perłą w oceanie ukrytą w muszli leżącą wśród miliona ziarenek piasku. Tylko co uczynić, aby tak się stało. Aby nie tylko słyszeć i widzieć, ale i sercem rozumieć. Aby z tego, co Jezusowe jak najwięcej przyjąć. Aby tym żyć. Niech to dzisiejsze czytanie, a w nim obraz Jana spoczywającego na piersi Jezusa, będzie dla nas takim symbolem postawy ucznia, apostoła najbardziej umiłowanego. Jan nie tylko słucha, nie tylko patrzy. On szeroko otwiera swoje serce. On przybliża je do serca Jezusa, by jak najwięcej wyczuć, zrozumieć. By wprost z Jego serca szło zrozumienie do jego wnętrza. On tak bardzo pragnie być blisko Jezusa, że chce czuć bicie Jego serca. W ten sposób chce w pełni uczestniczyć w Nim, w Jego życiu. Nie wystarczy mu widzieć, słyszeć, on chce całym sobą doświadczyć, przyjąć, zjednoczyć się. Dlatego to on był z Jezusem do końca. Dlatego też trwał przy Maryi w oczekiwaniu na zmartwychwstanie. Dlatego też, on od razu zrozumiał, kogo Jezus miał na myśli, mówiąc: „To ten, dla którego umaczam kawałek [chleba] i podam mu”.
Każdy z nas może być uczniem Jezusa. Każdego Jezus powołuje na apostoła. Każdy może obrać sobie Jana za patrona. Ale każdy sam musi swoje serce tak otworzyć, musi zapragnąć tego przytulenia do serca Jezusa, aby móc rozumieć głębiej, czuć więcej, aby z tej nauki, jaką głosi Kościół skorzystać tyle, by się uświęcić. Aby stać się perłą pośród miliardów ziarenek piasku w oceanie. Wtedy tajemnice Bożego serca stać będą przed nami otworem.
Niech Bóg błogosławi nas. Módlmy się o Ducha mądrości, byśmy potrafili wyławiać w tym straszliwym szumie świata głos Boga. Módlmy się, byśmy potrafili z dziecięcą prostotą i szczerością otworzyć się na ten głos. Módlmy się, by w naszych sercach zrodziło się pragnienie poznania serca Jezusowego. Módlmy się, abyśmy potrafili przylgnąć do niego, abyśmy potrafili go usłyszeć, poczuć. Módlmy się.
W relacjach człowieka z Bogiem ważna jest wola człowieka. Człowiek nie posiada wielkiej mocy, ani wielkiej mądrości. Jest mały i słaby. Jednak wystarczy, że wyrazi swoją wolę otwarcia na Boże serce, że podejmie w tym kierunku starania takie, jak potrafi, że wytrwale będzie dążyć, że stale będzie o to prosić, że kochać będzie na tyle, na ile starczy mu sił, a Bóg udzieli swego błogosławieństwa. To nic, że na tyle tysięcy słuchających, jedynie Jan w tak niebywały sposób otworzył serce. Ty możesz być kolejną osobą. Jak święci różnych wieków, którzy otworzyli się na obecność Boga, Jego miłość i zostali obdarowani świętością. Nie byli herosami o nadludzkich właściwościach, nadludzkiej mądrości i sile. Byli zwykłymi ludźmi, którzy w pewnym momencie zapragnęli kochać Boga więcej niż inni i wyrazili taką wolę, o to się modlili. Swoje serce przybliżali do Bożego i starali się nasłuchiwać Jego bicia. Czynili to z miłości, z wielkiego szaleństwa miłości. A Bóg, który taką miłość rozumie i taką miłością kocha, wynagrodził ich niezwykle hojnie.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.