Dzień drugi – Przyjmijmy Jezusa przychodzącego z darem pokoju
Pokój wam! Rozradowało się Serce Boga, że znowu może spotykać się z duszami, które tak posłusznie otwierają serca by napełniać się Jego światłem, Jego miłością, Jego pokojem. Pokój wam! Bo prawdziwie ten pokój Jezus przynosi nam. Na ten pokój czeka cały świat, tak jak oczekiwał dwa tysiące lat temu, tak jak oczekiwał jeszcze wcześniej przed wiekami, tak oczekuje teraz. Jedni oczekują, bowiem nie przyjęli Jezusa, czekają nadal. To smutne, że ich serca są nadal zamknięte. Ale smutne jest także to, że i inni pozostali są tak bardzo nieświadomi tego, że odrzucili Boży pokój. Nie wiedzą jak bardzo potrzebują Bożego pokoju. Świat żyje w nieustannym lęku, strachu, obawie, w nieustannej pogoni, w nienawiści. I choć w sercach wielu jest pragnienie pokoju, nie potrafią zrozumieć jak bardzo go potrzebują. Pokój jest taką podstawą do życia, podstawą do życia jednostki, każdego człowieka, ale także podstawą do istnienia narodów i całego świata. Człowiek, by mógł normalnie żyć, funkcjonować, być zdrowym potrzebuje pokoju. Od samego poczęcia po kres swoich dni na ziemi. Brak pokoju powoduje przeróżne choroby zarówno somatyczne i psychiczne, Jednak człowiek robi wszystko jakby tego pokoju nie widział. Dramatem tego świata jest to iż mimo braku pokoju, mimo tego, że potrzebuje tego pokoju, robi wszystko odrzucając pokój. Dramatem tego świata jest to, iż przyjmuje panowanie szatana, który przynosi lęk i strach, nienawiść.
Czas Adwentu mógłby być dla świata czasem przygotowania na przyjęcie pokoju. Niestety tak nie jest, tak bardzo człowiek zagmatwał się we własnym bagnie, że nie rozumie, nie widzi tej potrzeby, nie uświadamia sobie, że Adwent to naprawdę nie jest czas dla Boga ale dla każdego człowieka, jest czasem łaski przez wielu niewykorzystanym. Aby ten dar przyjąć trzeba przygotować serce, duszę, trzeba być przygotowanym. Inaczej człowiek nie uczyni miejsca w swoim sercu. I choć Bóg przyjdzie z łaską, na tę łaskę nie znajdzie miejsca. I to jest dramat. Największy dramat, Jezus przychodzi do nas, przychodzi do ludzi z łaską pokoju, ale człowiek tej łaski nie zauważa, jej nie przyjmuje. Przychodzi wcześniej z łaską przygotowania, ale człowiek jej nie przyjmuje. Tak wiele mówi się wszędzie na około, we wszystkich mediach o świętach, ale cóż to za święta, o jakich świętach mówią ci ludzie. Do czego się przygotowują, bo to nie jest przygotowanie do Bożych narodzin. Tymi przygotowaniami rządzi pieniądz, rządzi szatan i to on będzie świętował. I będzie zbierał wielkie żniwo, bowiem nie zagości pokój, nie zagości miłość, nie zagości miłosierdzie.
Przyjście Syna Bożego na świat było zstąpieniem miłości na ziemię, było przyjściem miłosierdzia, było przyjściem światłości, pokoju. Wtedy Jezus został odrzucony, jednak dzięki duszom, które otworzyły się na światło prawdy, na miłość, miłosierdzie, dzięki tym duszom Kościół rozwinął się i królestwo Boże mogło zapanować w sercach ludzkich i swoim zasięgiem opanować coraz więcej istnień. Teraz dzieje się niemalże rzecz odwrotna. Zasięg Bożego królestwa tak bardzo się zmniejszył, tak mało serc jest otwartych, tak jak tamtych serca apostołów, pierwszych chrześcijan. Jednak Jezus jest zwycięzcą, Jezus jest Panem i Królem całego świata. Mimo, że wydaje się, iż to królestwo szatana tak bardzo zapanowało w tym świecie, to Jezus jest Bogiem, to On jest Stwórcą, to On jest wiecznym, to On jest miłością i pokojem, prawdą i światłem, i to On króluje. Króluje w sercach Mu oddanych, w sercach, które zapalił swoją miłością, które otworzyły się na łaskę im daną, które On powołał, poprzez które ten pokój niesie światu.
Bóg chce nam uświadomić, że bardzo ważne jest, aby dusza, która jest ku temu stworzona, powołana, która się otwiera na tę łaskę czyniła to z wielką ufnością i wiarą, aby dusza modliła się z wielką gorliwością o przyjęcie pokoju, aby dusze modliły się za innych, aby inne serca dotknięte tą łaską pokoju potrafiły ją przyjąć a nie zmarnować. Rozejrzyjmy się dokoła. Brakuje pokoju wszędzie, na każdym kroku, w rodzinach, w zakładach pracy, brakuje w tych ważnych urzędach państwowych, wśród osób sprawujących najwyższe urzędy w państwie brakuje pokoju. Brakuje pokoju między państwami, na świecie, całym świecie brakuje pokoju.
Bóg przychodzi do nas z łaską i składa w naszych sercach swój pokój. Nie jakiś tam pokój, Boży pokój, Boży pokój, który jest mocą. To Jezus jest pokojem, a więc uświadommy sobie, że to Jezus przychodzi do naszych serc i w naszych sercach jest, żyje, zamieszkuje nasze dusze. Jezus, który jest pokojem. Podczas Świąt Jezus pragnie w sposób szczególny obdarzać serca pokojem, pragnie narodzić się w każdej duszy, Jezus, Książę Pokoju. Chciałby, aby nasze dusze żyły tą świadomością oczekiwania na narodziny Księcia Pokoju, na narodziny Boga mocnego, Boga wszechmocnego, Boga, który może uczynić wszystko. Boga który niesie pokój.
Bóg chce, abyśmy wraz z Matką oczekiwali na Jego narodzenie. Tak bardzo chciałby, abyśmy zrozumieli, iż poprzez Matkę Najświętszą Jezus przychodzi na świat, że Ona będąca łaską dla nas, dana nam, naszej wspólnocie, właśnie po to, by przyszedł Chrystus. To tak wielka prawda, tak cudowna tajemnica, a jednak przyjmowana przez wielu w sposób symboliczny. To nie symbolika, to prawda, która może urzeczywistniać się, jeśli w nią uwierzymy, przyjmiemy z ufnością. Codziennie zapraszajmy Matkę Najświętszą do swego serca. Od nowa zawierzając siebie i prosząc, by była w naszym życiu, w naszym sercu, by nami kierowała, by nas prowadziła. Jej wszystko, wszystko powierzajmy, każdą czynność, myśli, słowa. Prośmy, aby będąc w nas, w naszych sercach, aby to Ona kochała, miłowała, żyła z Bogiem, by jednoczyła się z Bogiem. Matka Najświętsza czynić będzie za nas wszystko, kochać, modlić się, adorować, wielbić. Ona w naszych sercach może czynić wszystko. A gdy przyjdzie pełnia czasów wielka światłość zstąpi na Nią w naszych sercach i narodzi się Jezus, przyjdzie do każdego z nas z darem, z darem pokoju, z darem Bożej obecności.
Ale serca nasze muszą być przygotowane, muszą pragnąć, muszą wołać: „Przyjdź, Panie!” Nie potrafimy oczekiwać. Tylko Maryja potrafiła prawdziwie czekać, nie bezczynnie, ale w pełni otwierając serce i duszę, wyglądając oczami serca na Boga, adorując Go w sobie, sławiąc, wielbiąc. Nie potrafimy tak oczekiwać. A jednak, zapraszając Ją do siebie możemy uczestniczyć w Jej oczekiwaniu. W naszych sercach Jezus będzie przez Nią oczekiwany. Prośmy a wszystko będzie nam dane, Dusza najmniejsza może tylko prosić i oczekiwać. Mając puste ręce, nie posiadając nic może tylko prosić i oczekiwać wszystkiego od Boga, Bóg właśnie takiej duszy pragnie, tylko kocha szczególną miłością i obdarza sobą samym, bo taka dusza rzeczywiście należy do Niego, jest taką jaką ją stworzył, małą, należącą zupełnie, absolutnie do Niego. Napełnia ją Bożą obecnością, Jego miłością, Jego wolą, Nim samym, Jego życiem. Dusza po prostu jest Jego. Jesteśmy sami słabi, pozwólmy, aby to Bóg był naszą mocą. Jezus będzie wszystkim dla nas, więc powierzajmy Mu siebie oddając wszystko, każdą najmniejszą cząstkę swego życia, każdą sferę, każdy zakamarek, wszystko. Aby wszystko było jedno, abyśmy my cali byli Boga. Jakże tego On pragnie dla nas, o to modli się nieustannie w nas Matka Najświętsza. Niech Bóg błogosławi nas Bożym pokojem.
Adoracja Najświętszego Sakramentu
Razem z Matką Najświętszą wznieśmy swój wzrok do Nieba, prosząc o wielki dar Miłości Bożej w nas. Jesteśmy duszami najmniejszymi, a jednak powinniśmy być świadomi piękna, jakie Bóg przygotował dla każdego z nas. Choć tak mali, winniśmy być świadomi również tego, iż jest ktoś, kto pragnie pozbawić nas tego piękna. Choć tak mali jesteśmy, to powinniśmy sobie uświadomić, że bardzo wiele zależy od nas, od nastawienia naszej woli, od naszego chcenia.
Wiemy o tym, że istnieje dobro i zło, a jednak w świadomości ludzkiej, szczególnie w tych czasach, została zatarta granica pomiędzy dobrem, a złem. W dodatku świat dobra, miłości, królestwo Boże i świat szatana – królestwo ciemności zostały przedstawione w sposób karykaturalny, wypaczono obraz jednego i drugiego. Pomniejszono znaczenie dobra, zła, ośmieszono zarówno jedno, jak i drugie. A nie można bagatelizować istnienia zarówno królestwa Jasności, jak i ciemności. Czynienie sobie żartów, również z królestwa szatana, sprawia, że człowiek przestaje we wnętrzu swoim odczuwać powagę sytuacji, przestaje wierzyć w to, że prawdziwie realnym jest jeden i drugi świat. Bagatelizując to przestaje poważnie traktować własną duszę i obecność w niej Boga. Nie mówiąc już o straszliwych, obrażających Boga żartach z królestwa Miłości, z samego Boga. To niszczy nas, niszczy relację Bóg- człowiek. Poprzez taki stosunek do obu światów współczesny człowiek nie potrafi otwierać się na cudowny świat duchowy, świat Boga, ponieważ nie wierzy w ten świat, nie traktuje poważnie.
My powinniśmy w tym względzie wykazać ogromną dojrzałość, bardzo poważnie podchodzić do tej rzeczywistości duchowej, jaka nas otacza. Powinniśmy być świadomi, powinniśmy wyrażać taką wolę uświadomienia sobie, iż żyjemy nie tylko w tym świecie materii, ale przede wszystkim stworzeni zostaliśmy do świata duchowego. I że tak naprawdę wszystko w tym świecie duchowym się rozegra, a potem pozostanie duch, bowiem duch jest wieczny, a nie materia. Choć szatan tak bardzo kusi materią, że człowiek zapatrzony jest w nią jak w Boga.
I jeszcze jedno. Patrząc na to, co dzieje się teraz na świecie, człowiek zastanawia się, czy rzeczywiście Bóg istnieje, skoro tak wielkie zło panoszy się wszędzie. I wydaje się, że szatan opanował już wszystko, nie widać drogi wyjścia z tej sytuacji, tak strasznej. Wydaje się tak, ponieważ patrzymy na materię. Gdybyśmy otworzyli oczy na ducha, na królestwo Miłości, zobaczylibyśmy, że to królestwo jest potężniejsze, większe, nie ma granic, nie ma końca. Rozciąga się nie tylko w przestrzeni, rozciąga się w wieczności. I nie ma określeń w ludzkim języku, aby opowiedzieć jak wielkim jest, jak potężnym jest to królestwo. Gdybyśmy otworzyli swoje serca, to byśmy w tym królestwie się znaleźli. I wtedy to, co zewnętrzne, materialne, to, co wydaje się, że jest pod władzą szatana, wszystko to nie miałoby do nas takiego dostępu, a nasze dusze radowałyby się światłem Bożym, świętością Boga, miłością, która w świecie Bożym wszystko wypełnia, która po prostu jest tym światem.
***
Człowiek powinien podejmować wysiłek, aby na ten świat Boga się otwierać. Powinien wyrażać taką wolę, pragnienie, prosić o to, modlić się, a Bóg wprowadzi nas w ten świat, bo dla nas, dla nas ten świat jest przygotowany. Wszystko odbywa się w świecie duchowym. Prawda dokonuje się w świecie ducha. Wszystkie wydarzenia związane z Bogiem, z życiem Jezusa to świat duchowy. I my, aby uczestniczyć w życiu Boga, w życiu Jezusa musimy na ten świat się otwierać.
Mając teraz przed sobą samego Boga, w swoim sercu wyrażajmy pragnienie, by Jego świat był naszym światem. By nasze serca otworzyły się na Jego królestwo i do tego królestwa weszły. Rozradujmy nasze serca Bożą obecnością tutaj. Gdyby nasze serca prawdziwie otwierały się na Bożą rzeczywistość, płakałyby z zachwytu nad jej pięknem, doświadczałyby ogromu i potęgi tego świata duchowego i całe zatapiałyby się w nim, niejako znikając w duchu.
Matka Najświętsza pragnie przygotować nasze serca na to otwarcie się na świat duchowy. I na to cudowne przyjście Jezusa w tym świecie. Pragnie przygotować nasze serca na przyjęcie nowego życia. Tak bardzo pragnie, aby każdy z nas żył duchem, aby był duchowy. Bóg daje tę łaskę. W tym świecie właśnie nas wybiera, abyśmy żyli duchem. Właśnie nas naznacza i udziela cudownej łaski. Trzeba tylko, abyśmy wyrazili wolę, pragnienie przyjęcia tego świata, świata duchowego życiem.
***
Człowiek często ma niewłaściwe pojęcie o życiu ludzi świętych. Wydaje się często nam, że ludzie ci żyją w nieustannym uniesieniu wspierani ciągle łaską, że widzą, słyszą bez żadnego wysiłku, że żyją w zupełnie innym świecie. To jest nieprawda. Prawdą jest, że wielka łaska towarzyszy takim duszom, ale ludzie ci bardzo mocno doświadczają życia na ziemi i podejmują nieustannie wysiłek odrywania się od spraw ziemskich. Ciągle walczą o to, by być w świecie ducha. Doświadczają bardzo mocno własnej słabości i niemożności odrywania się od ziemi. Ale całą swoją ufność pokładają w Bogu, wierząc, że skoro Bóg powołał ich do życia w duchu, to da im to życie w duchu. Rezygnują całkowicie ze świata materialnego, ze wszystkiego, co się z nim wiąże, aby otrzymać od Boga życie w świecie duchowym. I otrzymują. I choć nadal żyją w świecie materialnym i muszą wywiązywać się ze swoich obowiązków, to Bóg, odpowiadając na pragnienie ich serca otwiera przed nimi świat duchowy. I oni, stąpając po ziemi, swój wzrok utkwiony mają w Niebie, niejako symbolicznie łącząc w ten sposób, poprzez swoje życie, Niebo z ziemią – będąc na ziemi, żyją w Niebie. I poprzez nich Bóg udziela łask ziemi.
Dlaczego my nie mielibyśmy być takimi ludźmi, takimi duszami? Nie spodziewajmy się niesamowitości, cudowności, uniesień, ciągłego trwania w świecie ducha bez pamięci, bez świadomości świata materialnego. Człowiek duchowy, człowiek święty wypełnia swoje zadania tutaj na ziemi, starając się czynić to jak najdoskonalej, jednocześnie z myślą i ze wzrokiem utkwionym w Bogu, wierząc i ufając, że ten świat duchowy przemienia wszystko w ich życiu, ze Bóg swoją Miłością uświęca każdy ich krok, czyn, myśl i słowo. I choć są one zwykłe i często dotyczą zwykłych spraw, to łaską Bożą wszystko jest uświęcone i służy Bogu. I na tym polega świętość.
Za kilka dni dokona się coś wielkiego. Uczestnicząc w tym cudownym wydarzeniu, otwierając się na nie możemy doznać umocnienia, a nasze życie zostanie przemienione. Od naszej postawy zależy, jak potem będziemy iść przez życie, jakimi ludźmi będziemy – czy duchowymi, czy cielesnymi. Czy żyć będziemy życiem Boga, choć tu, na ziemi, czy zupełnie czyimś innym życiem. Od nas bardzo dużo zależy.
A na ten czas modlitwy, postanowień, wyrażania swoich pragnień i woli, oczekiwania na tak wspaniałe, cudowne wydarzenie, na ten czas przyjmijmy cudowne Boże błogosławieństwo. Otwórzmy się teraz jak tylko potrafimy najlepiej. Niech Bóg zstąpi do naszych serc, zaprośmy Go, niech zamieszka w nas Miłość.