40. Zapowiedź Pocieszyciela (J 14,15-20)
„Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was.”
Komentarz: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać Moje przykazania”. Zauważmy, na co dzisiaj Jezus zwraca nam uwagę. Pierwsza jest miłość. Z niej wynika zachowywanie przykazań. Bóg dał nam Dziesięcioro Przykazań. Pragnie, abyśmy je zachowywali, bowiem tylko wtedy będziemy szczęśliwi. Jednak nie chce, abyśmy czynili to pod groźbą kary, z obowiązku, z którego potem będziemy rozliczani. Bóg nie potrzebuje niewolników. Sam jestem miłością doskonałą i z Jego natury wynika chęć dzielenia się sobą. Bóg nieustannie zlewa na nas swoją miłość. I od nas oczekuje jednego – odwzajemnienia miłości. Przykazania Jego są drogą. Z jednej strony drogą pokazania Bogu, że się Go kocha. Z drugiej zaś strony, drogą do szczęścia. I to zarówno tego wiecznego, jak i szczęścia już tu na ziemi, gdzie podstawą jest pokój serca żyjącego w prawości, a więc w zgodzie z przykazaniami. Najpierw trzeba pokochać. Potem serce poruszone miłością pragnie pełnić Bożą wolę. Chce ją pełnić z miłości, bo Boga kocha. Ważny jest motyw działania: Słucham Boga, bo Go kocham. Skoro kocham, to Mu ufam. To, co do Mnie mówi, jest dla mnie bardzo ważne. Wierzę, że powodowany miłością wypowiada tylko słowa miłości. Pragnę żyć Jego słowami, pragnę je wypełniać. Jego Przykazania są wyznacznikiem mojego życia.
Miłość nie jest odkryciem Nowego Testamentu. Przez Jezusa została ona wprawdzie na nowo ukazana i podkreślona, jako szczególnie ważna, ale o miłości Bóg mówił do narodu wybranego już wcześniej. Przykazanie miłości Boga i bliźniego nie zostało stworzone przez Jezusa, a jedynie niejako wydobyte z „szumu” wielu przykazań, nakazów, praw, którymi mieli kierować się Żydzi. Bóg o swojej miłości do narodu wybranego mówił wielokrotnie. Jednocześnie kierowany ojcowską miłością tłumaczył mu w czym leży jego szczęście – w posłuszeństwie Bożym wskazaniom. Konsekwencje braku posłuszeństwa odczuwali Izraelici nieraz bardzo boleśnie. To nie była Boża kara, ale wynik ich postępowania. Dobrze wiedzieli, czym grozi nieprzestrzeganie przykazań, bo Bóg im to stale zapowiadał. Dokonywali wyborów, często słuchali swoich pragnień, a nie Bożej woli. Wtedy cierpieli. Cierpienie skłaniało ich do powrotu do jedynego Boga. Byli stale jak dzieci, nie potrafili powstrzymać swoich pożądliwości, zachcianek, kierowali się egoizmem i pychą. Dlatego doświadczali na sobie konsekwencji swego postępowania. A Bóg pragnął, aby Go pokochali, uczynili swoim Bogiem. Mówił im o tym. Bardzo wyraźnie im powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga twego, z całego swego serca, z całej duszy swojej i ze wszystkich swoich sił. To przykazanie mówił do całego narodu wybranego!
Jednak naród ten bardziej traktował Boga jako tego, który dał im prawo, przykazania i który będzie egzekwował ich przestrzegania. A On ich kochał! Bolał jakże często nad ich traktowaniem Boga niczym surowego władcy, który rozlicza się ze swymi poddanymi z ich obowiązków. Przecież czekali na Mesjasza, który był wyrazem miłości Boga do nich! Jezus przychodzący na ziemię to owoc Bożej wielkiej miłości do Izraela, do całej ludzkości! Oni tego nie rozumieli. Nie rozumieli, że miłość pragnie, by ją przyjęto i odwzajemniono. Jezus powiedział wyraźnie, jakie jest największe przykazanie: Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Miłowanie Boga jest ponad wszystkie przykazania! Bowiem w niej zawierają się pozostałe. Kto kocha, stara się postępować zgodnie z przykazaniami. Rozumie ich sens, rozumie konieczność ich przestrzegania. Nie są one wtedy dla niego ciężarem, jak były dla Izraelitów narzucających sobie coraz większe nakazy i zakazy.
Jezus mówił apostołom o trwaniu w miłości i przestrzeganiu przykazań. Sam zaś obiecał, że wyprosi u Ojca Pocieszyciela – Ducha Świętego. Nie pozostawi swoich uczniów sierotami. Przyjdzie do nich i pozostanie na zawsze w swoim Duchu. Niejako warunkiem tego jest umiłowanie Jezusa i wypływające z tego przestrzeganie przykazań.
Dusza zjednoczona z Bogiem, to dusza pragnąca realizować Jego wolę. Chce to czynić z powodu miłości do Boga. Ponieważ kocha Go, to wszelkie Jego nakazy traktuje jako swoje prawo, swoją drogę, swoją wolę. Ona identyfikuje się z nimi jako ze swoimi. Nie odczuwa „rozdźwięku” między tym, co Boże, a tym co jej, bo jest tylko jedno pragnienie, jedna wola, jedno odczuwanie, a pochodzi to z Bożego Serca i przenika jej serce. Dusza taka jest szczęśliwą. Nie czuje się w żaden sposób przymuszona, by realizować cokolwiek Bożego. Nie jest niewolnikiem. Ona świadomie, dobrowolnie oddaje się w niewolę miłości, która staje się jej życiem, pokarmem, powietrzem, wszystkim. Nie jest to zniewolenie. To przyjęcie wszystkiego co Boże, a odrzucenie tego co ludzkie. Takiej duszy Jezus udziela swego Ducha i żyje w niej. Jako, że Jezus jest w Ojcu, a Ojciec w Nim, bogactwem tej duszy staje się obcowanie z Bogiem Trójjedynym.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tego rozważania.