43. Drugie rozmnożenie chleba (Mk 8,1-9)
W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Nim i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?» Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem». I polecił ludowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać. Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.
Komentarz: „A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać. Jedli do sytości”.
Dziękczynienie i błogosławieństwo – to dwie bardzo ważne sprawy. Nad nimi się dzisiaj zastanowimy. Jezus daje nam przykład, jak powinniśmy zachowywać się w różnych sytuacjach – czasami nawet takich, które wydają się bez wyjścia. Otaczały Go tłumy. Trzy dni nauczał i uzdrawiał. Ludzie byli z dala od swoich domów. Niewielkie zapasy żywności skończyły się. Jezus zdawał sobie sprawę, że osłabieni głodem, wystawieni na słońce, zmęczeni, mogą zasłabnąć w powrotnej drodze do domu. „Niektórzy z nich przyszli z daleka”. Dlatego po strawie duchowej, zadbał też o ich potrzeby fizyczne. Było niemożliwym nakarmić taki tłum, gdy uczniowie mieli tylko siedem chlebów i kilka ryb. Jednak Jezus wziął do ręki chleby i odmówił dziękczynienie. A potem rozdawał ludziom i nasycił ich cztery tysiące.
Zwróćmy uwagę na ten niezwykle ważny fakt. Jezus odmówił dziękczynienie. To nie była modlitwa o chleb. To było dziękczynienie – pełne ufności, wiary i miłości. Jezus był wdzięczny za to, co miał. Nie skarżył się na skwar, zmęczenie, głód i brak żywności. On dziękował. W takiej sytuacji dziękował Bogu. To właśnie poruszyło Serce Ojca. Jezus dziękował też za to, co się stanie; nie tylko za to, co już było udziałem tych tłumów. Słowo zostało zasiane. Ziarno trafiło do serc. Teraz potrzebują pokrzepienia ciał. Z wielką ufnością zwracał się więc do Ojca, dziękując za wszystko – za całą Jego opiekę nad tym biednym ludem. To właśnie ufność była kluczem do pełnego miłości i miłosierdzia Serca Bożego. Wdzięczność wzbudzała hojność Boga. Ta modlitwa dziękczynna Jezusa była niezwykła – wyrażała wdzięczność za przyjście słowa do ludzkich serc, za zstąpienie w nie Bożej miłości, za już kiełkujące królestwo niebieskie w duszach ludzkich; za opiekę i pomoc, jaką Bóg darzy swoje dzieci; za wypełniające się proroctwa; za miłość, która wyprzedza potrzeby i prośby. To jednocześnie było wyrażenie wielkiej ufności w Bożą opiekę nad tym ludem; w to, że nie pozostawi go bez pomocy, ale zapewni wszystko, czego będzie potrzebował. Ta modlitwa w swej głębi zawierała właściwie wszystkie rodzaje modlitw. Bowiem kto dziękuje, wyrażając taką ufność w Bożą opiekę, modli się w pełni. Nie słowa są tu istotne, lecz serce pełne miłości, oddania, wdzięczności oraz ufności.
Potem Jezus wziął ryby i „nad tymi odmówił błogosławieństwo”. Znowu sytuacja się powtórzyła. Starczyło dla wszystkich. „A pozostałych ułomków zebrali siedem koszy”. Jezus wypowiedział błogosławieństwo nad pokarmem. To wystarczyło. Co to oznacza w praktyce? Niezwykłą wagę błogosławieństwa Bożego. Pan pobłogosławił, a tłum najadł się do syta. Pokrzepione zostały i dusze, i ciała. Bóg opiekuje się człowiekiem w każdej sferze jego życia. On chce zapewnić nam wszystko. Dlaczego nie dajemy Mu tej możliwości zadbania o nas? Czemu sami o wszystko zabiegamy, staramy się, urządzamy, planujemy? Dlaczego odsuwamy Boga na bok i odtrącamy Jego dłoń? Zachowujemy się jak dorastające dzieci, które uważają że już same sobie w życiu poradzą. A potem przychodzi jedno, drugie doświadczenie i załamujemy się. Wtedy rozpaczliwie szukamy pomocy, często oskarżając Boga o swoje niepowodzenia i dramaty życiowe. Ale wcześniej nie chcieliśmy, by to On zajął się naszym życiem. Woleliśmy sami decydować o sobie.
Zweryfikujmy dziś jeszcze raz swoją postawę wobec Boga. Zbadajmy sposób patrzenia na własne życie, na przydarzające się przeróżne sytuacje. Zwróćmy uwagę na swoją modlitwę – szczególnie w tych trudnych chwilach. Czy jest w niej miejsce na dziękczynienie? Czy prosimy o Boże błogosławieństwo dla nas, naszych planów i poczynań? Czy wyrażamy ufność i wiarę w opiekę Boga nad nami? Czy rzeczywiście modląc się, nasze serca oddają się Jemu, zawierzając całkowicie, bez względu na to co nas spotka? Spróbujmy od dzisiaj modlić się nieco inaczej niż dotychczas. Zaczynajmy modlitwę od dziękczynienia. Dziękujmy za każdą sekundę dnia – szczególnie za sytuacje trudne i bolesne. Dziękujmy też za to, co było radością; za miłość, która przejawia się we wszystkim, co nas spotkało. Dziękujmy za dary, którymi tak hojnie nas Bóg obdarza. I przyjmujmy sercem wszystko jako udzielaną nam łaskę, drogę prowadzącą do zbawienia i środek pomagający nią kroczyć. Uwierzmy w to, że Bóg – niczym rzeźbiarz – przy pomocy różnych narzędzi kształtuje naszą duszę, by nadać jej najpiękniejszą formę. Dziękujmy więc i wyrażajmy ufność w Jego miłość i opiekę nad nami; w Jego zatroskanie i czuwanie; w nieustanne prowadzenie. Na koniec zaś prośmy o błogosławieństwo, by ono nas chroniło i nami kierowało.
Wielkie łaski spływają na serce, które potrafi dziękować. Problemy same się rozwiązują, a to co wydawało się być dramatem, staje się błogosławieństwem zbliżającym duszę do nieba. I tak jak w dzisiejszym fragmencie po modlitwie Jezus nakarmił wielkie tłumy kilkoma chlebami i niewielką ilością ryb, tak w naszym życiu oczekujmy cudu rozmnożenia łaski. Będzie nią obecność Boga w naszej codzienności i Jego przychylność. Serca napełniać się będą miłością ku Niemu i coraz bardziej do Niego zbliżać. A nasze życie nabierze sensu i wartości. I tak za sprawą modlitwy dziękczynnej, która zawiera w sobie właściwą postawę dziecka Bożego wobec Stwórcy, stawać się będzie cud działania Pana w naszym życiu; cud przemiany nas samych w Niego, w Jego miłość. Nie będziemy już pragnąć ani łaknąć, bowiem w Bogu znajdziemy pokarm, który zaspokoi wszystkie nasze potrzeby i pragnienia; zapewni życie prawdziwe – wieczne.
Niech Bóg błogosławi nas. Módlmy się dzisiaj ufnie z dziękczynieniem w sercu i z ufnością prośmy o Boże błogosławieństwo.