45. Kwas faryzeuszów (Mk 8,14-21)
A uczniowie zapomnieli wziąć chlebów i tylko jeden mieli z sobą w łodzi. Wtedy im przykazał: «Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda!» Oni zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chleba. Jezus zauważył to i rzekł im: «Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chleba? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie? Nie pamiętacie, ile zebraliście koszów pełnych ułomków, kiedy połamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy?» Odpowiedzieli Mu: «Dwanaście». «A kiedy połamałem siedem chlebów dla czterech tysięcy, ile zebraliście koszów pełnych ułomków?» Odpowiedzieli: «Siedem». I rzekł im: «Jeszcze nie rozumiecie?»
Komentarz: Módlmy się, abyśmy zrozumieli i przyjęli to słowo Boże: „Macie oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie?” Bóg przychodzi do nas w różnych sytuacjach, pod różnymi postaciami, my zaś zachowujemy się tak, jakby Go w ogóle nie było. Jakże nasze zachowanie przypomina postawę apostołów! Jezus przestrzega ich przed kwasem faryzeuszów, a oni nie zważając na Jego słowa, rozprawiają między sobą o tym, że nie mają chleba. Martwią się, co będą jeść. Tak bardzo tkwią jeszcze w świecie materialnym i serca ich zajęte są tym, co doczesne. Nie widzą, nie słyszą, nie rozumieją. Żyją z Jezusem, On nieustannie poucza ich, daje wskazówki, wyjaśnia przypowieści. Sama Jego obecność jest najlepszym świadectwem o Nim, a oni martwią się, co będą jeść.
Spróbujmy wyobrazić sobie, co czuje w tej sytuacji Jezus. Daje im całego siebie, a oni nie rozumieją! Zachowują się tak, jakby na tej łodzi wręcz Go nie było. Nie zastanawiają się nad tym, co do nich mówi, co ważnego im przekazuje. Rozprawiają o jedzeniu. Jak wielka jest słabość ludzka, skoro człowiek mając u boku Boga, nie dostrzega Jego obecności i zajmuje się sobą. Pan widzi nasze serca i zna myśli, które krążą w umysłach. Wydaje nam się, że na miejscu apostołów zachowalibyśmy się inaczej. Przede wszystkim – słuchalibyśmy, ale też wierzyli, ufali i postępowali zgodnie ze wskazaniami Jezusa. Jednak weźmy pod uwagę to, że patrzymy na nich z pozycji osób, które wiedzą, co wydarzyło się potem i korzystają już z dwudziestu wieków chrześcijaństwa. A mimo to dla nas również wcale nie jest to takie proste. Nawet teraz, mając całe dziedzictwo Kościoła, my podobnie patrzymy i słuchamy, ale nie widzimy i nie słyszymy.
Bóg już wielokrotnie o tym mówił, ale powtarzać będzie stale. Jezus żyje! Żyje pośród nas! Zszedł na ziemię i pozostał na niej dla człowieka. Jego obecność jest rzeczywista i realna. Żywy Bóg, cały – z Ciałem i Krwią – mieszka w tabernakulum, przychodzi do naszych serc i jednoczy się z nami. To niepojęte! To cud, wielka tajemnica! Trzeba ją zgłębiać nieustannie! On jest także w drugim człowieku. To dar. Czy przyjmujesz Boga w swoim bliźnim? Jest w nim prawdziwie i autentycznie. Czy wierzysz w to? Sam Jezus mówi o tym na kartach Ewangelii.
Bóg przychodzi do ciebie poprzez swoje słowo. W ten sposób również objawia swoją obecność. To kolejna prawda, którą należy zgłębiać. Nie poznaliśmy jej do końca i nie rozumiemy. Pan uobecnia się wśród ludu poprzez słowo, aby człowiek Go rozumiał. On jest. A słowo, które wypowiada, pomaga nam pojąć tę Obecność; poznać Boże zamiary i plany. Przyjście Jezusa na ziemię stało się ucieleśnieniem słowa. Bóg Ojciec wypowiedział słowo miłości i począł w ten sposób Syna w łonie Czystej Dziewicy. To znowu Jego obecność. W ten sposób spełniły się wszystkie obietnice Boże dane ludziom. Biorąc Pismo Święte do ręki, obcujemy z Bogiem! Tam znajdujemy wskazówki. Jak apostołowie. Jezus pouczał ich, a teraz poucza nas – poprzez słowo! Przede wszystkim poprzez to zawarte w Biblii, ale i przez pouczenia kierowane do wspólnoty! Podczas Eucharystii uczestniczysz w męce Jezusa, gdy uobecnia się Golgota. Przeistoczenie włącza cię w Jego życie do końca! Czy różnisz się od apostołów? Żyjesz z Jezusem, który karmi cię swym słowem, uczestniczysz w Golgocie, przyjmujesz Jego Ciało i Krew! On poucza ciebie i dopuszcza do grona najbliższych przyjaciół! Przecież nie biesiaduje się codziennie z wrogami. Do Wieczerzy Miłości zaprasza się najbliższych!
A jednak jesteś w nieco innej sytuacji niż apostołowie. Ty masz pomoc – całą historię Kościoła. Wiesz, do czego prowadziło życie Jezusa. Od początku znasz finał, ale i sens Jego misji. Mimo to zachowujesz się jak apostołowie w łodzi. W obecności Pana rozprawiasz o sprawach materialnych, zamartwiasz się o nie, zupełnie nie zwracając uwagi na Chrystusa. On jest obok ciebie, a ty potrafisz rozmawiać o Nim, jakby Go nie było. Mówi do ciebie, a ty nie słyszysz. Pokazuje ci siebie, jednak ty nie widzisz. Poucza, ale nie dowierzasz. Kieruje bezpośrednio do ciebie swoje słowo, a ty wątpisz. Zajmujesz się otaczającym cię światem i troszczysz o różne sprawy, nie słuchając Jezusa, który mówi, że bierze to wszystko na siebie! Nadal rozmyślasz, jak załatwić daną sprawę, jak urządzić, jak poukładać. Żyjesz tak, jakby w łodzi, którą płyniesz Jego nie było!
Powracamy nieustannie do podstawowej sprawy: Ty nie wierzysz w żywą obecność Boga na ziemi! Traktujesz słowa symbolicznie, często jako ładne przenośnie, ciekawe porównania. Ale nie jako prawdę – jedyną i żywą. Jezus mówi, wskazuje, poucza, ukierunkowuje, uzdrawia, uwalnia od ciężarów, a ty stale zajęty sobą nie dostrzegasz Go. On dzisiaj do nas kieruje te słowa: „Jeszcze nie rozumiecie?”. Popatrz na swoje życie. Przyjrzyj się swej wierze po raz kolejny! I rozważ to pytanie. Zauważ znaki, jakie Bóg czyni! Czy mało ich dokonuje we wspólnocie? Czego jeszcze potrzebujesz? Czy znak uobecniający się podczas Eucharystii to mało? Czy nakarmienie kilku tysięcy nic nie znaczy? Czy tak liczne uzdrowienia są niczym?
„Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chleba? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie widzicie. Macie uszy, a nie słyszycie?” Otrzymaliśmy całą tradycję Kościoła, przykład życia tylu świętych będących świadectwem miłości Boga do człowieka. Nie musimy czekać z niepokojem na kolej wydarzeń. Wiemy, kiedy Jezus zmartwychwstanie, kiedy będzie odwiedzał swych apostołów, jakie będą końcowe pouczenia. My to wszystko wiemy! A jednak…
Znamy Jego moc. Wiemy, że uzdrawia ciała i serca, pomaga duszom. Dba też o sprawy materialne. Pocieszył i wspomógł tylu biednych. A w nas ciągle wątpliwości, troska o dzień jutrzejszy! Widzimy znaki dawane światu, nawet naszej wspólnocie, a rozprawiamy o tym, że „nie mamy chleba”! I nie zważamy na Jego obecność, na Jego słowa. A Jezus przestrzega: „Strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda!” Co jest tym kwasem? To właśnie nasz brak dostrzegania znaków, prawdy, żywej obecności Boga! To słowa innych pełne wątpliwości i niedowiarstwa. To propozycje świata, które tak trudno ci odrzucić. Tak wiele tego kwasu jest wokół i stara się on przedostać do twej duszy! Patrz na Jezusa! Słuchaj Go! Rozważaj Jego słowa! I nie lekceważ – nigdy, choćby nie wiadomo co działo się wokół. Ty słuchaj, patrz, przyjmuj i kochaj. Podążaj za Nim. Tylko za Nim! Inaczej twoja droga się rozwidli i staniesz na rozdrożu. A nie da się iść jednocześnie dwoma szlakami. Trzeba wybrać.
Niech Bóg błogosławi nas. Niech podczas tych rozważań poprowadzi nas Duch Święty.