46. Dwóch niewidomych (Łk 6,39-40)
Opowiedział im też przypowieść: «Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel.
Komentarz: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego?” Zatrzymajmy się nad tym pytaniem. Do kogo jest skierowane oraz kto jest niewidomy? Otóż, dusze maleńkie, z racji swej maleńkości, prawdziwie wiedzą i rozumieją niewiele. To nie wszystko. One również, chociaż bardzo pragną, to jednak nie mają sił, by realizować drogę miłości. Ich maleńkość wyraża się we wszystkim. Są małe, najmniejsze, we wszystkim, dlatego szczególnie one potrzebują kogoś, kto je poprowadzi.
To tylko duszom szczególnie wybranym Bóg daje za przewodnika jedynie Ducha Świętego i wprost ich sercami kieruje. A i w tym przypadku dusza taka potrzebuje zastępcy Boga na ziemi, który by jej te tajemnice objawiane przez Ducha tłumaczył. Zatem potrzebuje kierownika duszy. Pozostałe dusze idą wpatrzone w jej przykład, prowadzone przez kapłanów, którzy zachwyceni daną drogą rozwoju duchowego, sami zazwyczaj nią krocząc, naświetlają kolejne jej etapy.
Bardzo ważnym jest, by dusze nie czyniły nic same. Ważne, by kapłan stał się dla nich największym autorytetem. Ważne, by dusze były posłuszne we wszystkim, w najmniejszych sprawach, kapłanowi. Bóg, czyniąc jakiegoś kapłana kierownikiem dusz, daje mu swoje błogosławieństwo. Zlewa na niego swoją łaskę, by rzeczywiście mógł rozumieć dusze, by też rozumiał sens, głębię, istotę duchowości, w której sam idzie i prowadzi dusze. Trudno jest kapłanowi, który nie angażuje się w drogę duchową dusz przez siebie prowadzonych, chociaż i takie bywają przypadki.
Kapłan jest człowiekiem namaszczonym przez Boga. To naznaczenie jest już na wieki i nie ulegnie zmianie. Każdy kapłan należy do Boga, jest Jego własnością. W nim uobecnia się sam Chrystus. Oprócz koniecznego wykształcenia, posiada daną od Boga łaskę, jaką otrzymują jedynie kapłani. W nim podczas Eucharystii następuje w sposób cudowny urzeczywistnienie Jezusa Kapłana Najwyższego. Bóg, jednocząc się z kapłanem, szczególnie w momencie Przeistoczenia, usposabia go i przemienia go tak, by mógł wypowiedzieć słowa konsekracji chleba i wina. Bóg uświęca go, czyni Chrystusowym jego serce, daje mu dłonie Jezusa, a w jego usta wkłada swoje słowa. Ta chwila, widziana oczami duszy, jest niepojętym zjednoczeniem człowieka z Bogiem, jakiego może doświadczyć tylko kapłan sprawujący Eucharystię.
Osoba kapłana powinna być widziana jako święta, bowiem Bóg właśnie przez niego przychodzi do nas podczas Mszy świętej. Bez kapłana nie ma pełni liturgii Eucharystycznej. Może jedynie odbyć się liturgia Słowa. Zatem jak ważna jest osoba kapłana! Zauważmy do jakiej rangi wyniósł Bóg kapłanów! Czyż to nie jest niepojęte, że Bóg niejako uzależnił swoje każdorazowe zejście na ołtarz od człowieka? W pewien sposób można doszukać się tutaj analogii do przyjścia Jezusa na ziemię przez Maryję. Ona była doskonałym naczyniem, w którym Bóg złożył swoją miłość, w którym się począł, kształtował, a po narodzinach w ramionach Maryi dał się wychowywać i dalej formować. Teraz poprzez kapłana przychodzi do nas. Jednoczy się z nim, przenika go. Jest to tak niebywałe wydarzenie, każdorazowe Przeistoczenie, że Bóg, wchodząc w duszę, serce i ciało kapłana, sam niejako wypowiada jego ustami słowa Przeistoczenia. Sam dokonuje uświęcenia pokarmów: chleba i wina, by stały się Jego Ciałem i Jego Krwią.
To już nie kapłan z imienia i nazwiska stoi przed nami przy ołtarzu, ale Jezus dokonujący ofiary. To ta sama ofiara z Wieczernika i jednocześnie ta sama ofiara poniesiona na Golgocie. Zatem skoro kapłan codziennie uczestniczy w takim zjednoczeniu z Bogiem Ojcem, Jezusem Chrystusem i Duchem Świętym, na koniec przyjmując Ciało i Krew Boga również fizycznie i doświadczając niepojętej Komunii Trzech Osób Boskich z jego duszą i ciałem, to musi być tą najwłaściwszą osobą do prowadzenia dusz na drodze ku doskonałości. Ma podstawową wiedzę. Ma Boże namaszczenie, łaskę i błogosławieństwo. Codziennie przemieniany mocą Ducha Jezusa, może prowadzić Jego dusze jak On sam, gdy chodził po ziemi. Oczywiście powinien nieustannie dążyć do doskonałości, zgłębiać duchowość, którą żyje, a przede wszystkim kochać Boga i dusze.
Widzimy więc, że Bóg uzdatnia kapłanów do bycia naszymi przewodnikami, kierownikami naszych dusz, bo sam Chrystus w nich zamieszkuje i to sam Jezus nas przez nich prowadzi. Jakie możemy z tego wyciągnąć wnioski dla siebie? Pierwszy to ten, że posiadanie kapłana – kierownika duchowego – jest błogosławieństwem Boga, danym nam zupełnie darmo. Po drugie, należy modlić się za kapłanów, kierowników duchowych szczególnie. Po trzecie, trzeba dziękować Bogu, iż jednoczy się w tak niebywały sposób z kapłanami podczas Eucharystii, przez co daje nam samego Siebie w Sakramencie Ołtarza, bo przecież On tę Eucharystię sprawuje. Po czwarte, kapłan jest przedstawicielem Kościoła i tylko on może nas zapewnić, że idziemy drogą dobrą, a nie błądzimy.
Powracając do słów z Ewangelii: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego?”, chcemy sobie uświadomić wielką rangę powołania kapłańskiego odnośnie prowadzenia dusz. Jednocześnie chcemy zwrócić naszą uwagę na pewien fakt. Bardzo często, tak się przyzwyczailiśmy, radzimy się w sprawach duchowych siebie nawzajem. To błąd. To również o nas mówi Jezus: „ślepi przewodnicy ślepych”. Jak może dusza mała sądzić, że jej rada ma taką wagę jak rada samego Jezusa wypowiedziana ustami kapłana? Nawet jeśli to, co mówi, jest zgodne z tym, co głosi Kościół, na co wskazuje kapłan – duchowy kierownik, to jej słowa nie mają tego namaszczenia! Weźmy pod uwagę, że w posłudze kapłańskiej najważniejsze jest namaszczenie Boga! Ono nadaje moc słowom kapłanów, gdy nas prowadzą drogą doskonałości! Ono nadaje moc ich słowom wypowiadanym, a właściwie powtarzanym za Jezusem z Wieczernika! To namaszczenie jest błogosławieństwem i pozwala mieć tę pewność, że nie będziemy zwiedzieni przez złego ducha. To namaszczenie jest ręką Boga położoną na głowie kapłana. Gdy kapłan nas błogosławi, błogosławi nas sam Bóg! Zatem zwróćmy uwagę na to, jak ważną jest rola kierownika duszy oraz na to, abyśmy my sami nie chcieli wchodzić w kompetencje jego, bo świadczy to jedynie o naszej pysze i zarozumiałości.
Niech Bóg błogosławi nas. Niech Duch Święty – Kierownik wszystkich dusz, nasz Przewodnik po świecie ducha, da nam jasność i zrozumienie ważności roli kapłana na naszej drodze duchowej. Niech On – Duch miłości – poprowadzi nasze dusze w tejże miłości w samą głębię swego bytu, abyśmy tam zaznając wiecznego szczęścia, mogli dzielić je ze wszystkimi duszami najmniejszymi. Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.
Wszelkie zdolnosci, umiejetnosci, talenty, wiedza,wszystko jest darem Boga. My sami z siebie nie jestesmy zdolni do niczego, jestesmy bezuzyteczni. Uwazac sie za nicosc aby nie popasc w pyche bo „kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł”. Albo: „niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego.Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśli otrzymałeś, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?”. Tak to rozumie.
Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.
Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?