49. Męstwo w ucisku (Mt 10,24 -33)
Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą. Więc się ich nie bójcie! Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach! Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.
Komentarz: Przy okazji rozważanego dzisiaj fragmentu warto przytoczyć też słowa: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Zapewne ze zdziwieniem zapytamy – dlaczego? To bardzo proste. Aby być mężnym, gdy nadchodzi ucisk, trzeba odwagę mieć w sobie. Ale ją również musimy z czegoś czerpać, gdyż jesteśmy bojaźliwi i, niczym pisklęta, bezbronni, gdy nadchodzi drapieżnik. Lecz tak jak ptaki mają swych rodziców, którzy obronią przed niebezpieczeństwem, tak i dla nas istnieje źródło męstwa. Jest nim Jezus. Aby jednak móc czerpać z tego źródła, trzeba Jezusa zaprosić. Bowiem On nie przychodzi na siłę, nie chce być niechcianym gościem. Albo Go zaprosisz, albo po prostu nie wejdzie. Dlatego poproś, by wszedł do środka. Nie trzymaj za drzwiami twego serca takiego Gościa – Króla Wszechświata. To nie wypada. Lecz ważniejsze jest, iż sprawiasz Mu przykrość. Zapraszając Boga do serca, stajesz się Jego synem, a więc i dziedzicem. Otrzymujesz wszystko, co Jego – całe bogactwo przymiotów i cnót, dziedzictwo Krzyża – zbawienie, niebo, życie wieczne. Ale i Jego cierpienie również do ciebie należy.
Konsekwencje obecności Boga w sercu są wielkie. Stajesz się szafarzem Jego miłości i miłosierdzia, łask i darów – w tym jednego z największych jakimi są zdroje miłosierne. To odpowiedzialne zadanie. Skoro Jezus ustanowił cię swym apostołem – apostołem miłości, musisz czerpać siłę do tego zadania z samej obecności Boga w swoim sercu. Dlatego dziś zwracamy uwagę na te słowa: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną”. Czując głos Jezusa wypowiadającego słowa powołania, możesz doświadczyć lęku przed czekającymi cię zadaniami. Być może poczujesz własną małość wobec tej niepojętej Miłości, która zaprasza cię do apostolstwa; wobec tak wielkich planów Bożych. Ty przecież jesteś taki mały i żyjesz w swoim niewielkim świecie. Dlatego potrzebujesz obecności Boga w swoim sercu. By mieć siły podjąć to zadanie i starać się wypełnić Jego wolę.
Jednak to jeszcze nie wszystko. Jezus, powołując ciebie na tę piękną, choć trudną drogę, uprzedza, że doświadczać będziesz podczas wypełniania misji apostolskiej różnych trudności. Skoro Jego nie uszanowali, to i ciebie szanować nie będą. Jego obrażali – będziesz obrażany i ty. On doświadczył cierpienia, więc podobnie będzie z tobą. Tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Będziemy – jak nasz Nauczyciel – kochani i nienawidzeni, wynoszeni na piedestał i szkalowani, obrzucani błotem; noszeni na rękach i przybijani do krzyża. Ciągać nas będą po sądach i błogosławić nasze potomstwo. To może znieść tylko serce mężne mocą miłości. A jedynie Bóg jest w stanie nam ją dać, bo to On jest Miłością. Zatem pamiętajmy – On stoi u drzwi i kołacze…
Rozważmy głęboko w sercu fragment o męstwie w ucisku. Zawiera on bardzo ważne treści, których prawdę długo trzeba by zgłębiać. Ukazuje bowiem Boga, który wie o człowieku wszystko, zapewnia o swej opiece nad nim i daje zbawienie – jeśli człowiek zechce je przyjąć. Jakże czułe i pełne miłości są słowa: „Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.(…) A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię”. Jezus wiedząc, co czeka Jego wyznawców, już na samym początku pragnie napełnić ich serca ufnością w nieustającą opiekę Stwórcy, w Jego chroniące spojrzenie. Dlatego powtórzmy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną”.
Niech błogosławieństwo obecności Boga w naszych sercach spływa nieustannie na nas i udziela nam męstwa do jawnego wyznawania wiary w Tego, który jest Miłością.