57. Nierozerwalność małżeństwa (Mk 10,1-12)
Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego i znowu je nauczał, jak miał zwyczaj. Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».
Komentarz: Rozważmy ten fragment nieco inaczej niż czyni się to zwykle. Jako związek małżeński zobaczmy przymierze Boga z narodem wybranym, z ludem odkupionym, a więc z całą ludzkością. Na kartach Pisma Świętego często pojawia się motyw Oblubieńca – Boga i oblubienicy – narodu wybranego.
Teraz Jezus patrzy na Kościół jako swą oblubienicę – piękną pannę młodą gotową do zaślubin. Zrodził ją na Krzyżu, dając jednocześnie dowód swojej miłości do niej. Jego męka i śmierć są pieczęcią na spisanym krwią akcie małżeńskim. Własnym życiem Jezus złożył ślub wierności i wiecznej miłości. Pozostał ze swoją oblubienicą tu na ziemi, by stale karmić ją tą miłością; poprzez obecność w Najświętszym Sakramencie, świadczyć o swej wierności. Oblubienica nieustannie szykuje się na gody. Stale zwraca się do Jezusa. Ale Kościół tworzą słabi ludzie. Toteż miewa on swoje wzloty i upadki. Rozwija się, kwitnie, aby za moment doznawać udręk, prześladowań, napaści. Jednak Jezus mówi o nierozerwalności małżeństwa. Jego związek z Kościołem jest więc trwały. Stanowimy jedno ciało. Jezus jest głową, Kościół zaś – członkami. Przenika nas jeden Duch – Duch Święty. Dążymy do tego samego celu – wieczności w niebie. Kiedy coś niedobrego dzieje się w Kościele, Jezus odczuwa to w sobie. A Jego boleść jest również i naszą. Doskonale odczuwają to ci, którzy są ściślej z Nim zjednoczeni. Wspólnie też rodzimy dusze do świętości. W łonie Kościoła są one karmione Ciałem i Krwią Chrystusa. Rozwijają się, uczestnicząc w sakramentach świętych, korzystając z całego dorobku wieków chrześcijaństwa. Wsparte Duchem Świętym zwracają uwagę na ważne aspekty wiary i życia w zjednoczeniu z Bogiem – Oblubieńcem. Stają się one nowym płomieniem miłości, odradzając ją stale w Kościele. Dzięki temu wciąż na nowo oblubienica Chrystusa zakochuje się w swoim Oblubieńcu. To właśnie dzięki kolejnym duszom, odradza się ten związek Boga z Kościołem, miłość zdaje się być wciąż młoda i świeża.
Żaden organizm nie może żyć bez głowy. Życie Kościoła jest więc w Jezusie. Z Niego płynie i do Niego powraca. On jest pniem, źródłem, jądrem, trzonem. Kościół zaś – Jego odroślami, gałązkami, liśćmi, kwiatami i owocami. Jezus stanowi byt, istotę, jestestwo Kościoła. Jest jego duszą, duchem, tchnieniem życia. To prawdziwie nierozerwalny związek. Bowiem odejście od Chrystusa oznacza po prostu śmierć.
Przyjrzyjmy się teraz naszemu powołaniu i miejscu w Kościele. Dusze najmniejsze wezwane są do świętości. To one mają być tym nowym płomieniem miłości w Kościele; poprzez miłość przyczyniać się do odrodzenia życia w łonie oblubienicy Jezusa. Czy rozumiemy to powołanie? Miłość dusz najmniejszych jest zalążkiem nowego życia w Kościele! Poprzez krew krążącą w całym organizmie dotrze ono do wszystkich członków. Im więcej dusz maleńkich żyć będzie prawdziwie miłością, tym szybciej nastąpi odrodzenie się całego Kościoła. Naszym zadaniem jest miłość! Skąd ją czerpać? Ze zjednoczenia z Sercem Boga. Poprzez to płomień Jego miłości obejmować będzie nas i zapalać następne dusze. A jednoczesne zjednoczenie maleńkich serc ze sobą nawzajem, uczyni z tych pojedynczych płomieni wielkie ognisko miłości. Jeden mały płomień palący się gdzieś samotnie jest mało widoczny. Ale gdy zgromadzimy drewno, by zapalić je razem, wtedy słup ognia sięgnie wierzchołków drzew i widoczny będzie z daleka. Dlatego tak ważne jest zjednoczenie dusz. Bardzo potrzebne też życie we wspólnocie. Razem tworzymy wielką siłę. Otrzymujemy z nieba ogromną moc. A iskry z potężnego płomienia rozpalają żar w innych sercach. W ten sposób płomień miłości staje się coraz większy. Dusza idąca samotnie pozostaje bez pomocy. Kroczy o wiele wolniej. Razem niesiemy siebie nawzajem, wspieramy, zapalamy się jeden od drugiego.
Jest jeszcze jedna ważna sprawa. Jezus wybiera część dusz w sposób szczególny, aby stawały się jądrem tego wielkiego płomienia miłości. W nich pulsuje największy żar, płonie najpotężniejszy ogień, a temperatura dochodzi do szczytów. Wokół nich skupiają się pozostali, czerpiąc iskry – siłę, przykład, poznanie. Te dusze żyjąc w głębokim zjednoczeniu z Jezusem, całe przemieniają się w miłość. Stają się sercem Jego Kościoła, spalając się do końca w miłości. Ona obejmuje je całe i nie ma w nich nic, prócz wielkiego pragnienia bycia ofiarą miłości na ołtarzu Boga; nic prócz żaru, płomienia. Realizują to, do czego je Bóg powołał. Doskonale zjednoczone z Jezusem pełnią Jego wolę do końca.
Ten związek Jezusa – Oblubieńca i Kościoła – oblubienicy jest cudowną relacją, której nie rozumiemy do końca. Możemy choć w pewnym stopniu próbować pojąć to na przykładzie związku dwojga kochających się ludzi – okres narzeczeństwa, pierwsze lata małżeństwa, kiedy pełni uniesienia, z wypiekami na twarzy oczekiwali na siebie nawzajem, myśleli o sobie z tęsknotą. Każde spotkanie było spotkaniem serc, dusz i ciał. Jedno spojrzenie w oczy mówiło wszystko, szczęście niosło ich na skrzydłach miłości i nic nie było ważne, prócz ukochanej osoby.
Módlmy się o taką miłość, takie poznanie i zrozumienie. Prośmy o łaskę zjednoczenia z Jezusem, byśmy stawali się zarzewiem wielkiego płomienia ogarniającego swym zasięgiem cały Kościół. Niech odradza się w nim miłość, wiara i życie. Módlmy się do Ducha Świętego, by dokonał szczególnego zjednoczenia naszych dusz w Nim samym.
Niech Bóg błogosławi nas, byśmy rozważając ten fragment, doszli do istoty relacji między Oblubieńcem – Jezusem Chrystusem i oblubienicą – Kościołem.