Akt zawierzenia Wspólnoty Dusz Najmniejszych Bożemu Miłosierdziu
My – Wspólnota Dusz Najmniejszych, prowadzona łaską Ducha Świętego, rozmiłowana w Krzyżu Chrystusa, pragniemy dzisiaj zawierzyć się Bożemu Miłosierdziu. Jako, że słabości nasze wielkimi są, serca małymi, czując ogromną niemoc, by wiernie kroczyć drogą miłości, oddajemy się z ufnością, przez pełne miłosierdzia Serce Matki naszej Królowej Nieba i Ziemi, samemu Sercu Boga. W Nim, bowiem odnajdujemy zapewnienie, iż ten, kto z ufnością zwróci się do Ojca powołując na zasługi bolesnej męki Jego Syna, dozna uzdrowienia, nawrócenia, uświęcenia, jego udziałem będzie zbawienie.
Wyznajemy, że mimo wielkiej nędzy, jaką w sobie widzimy, a dzięki łasce danej nam z Nieba, zrodziło się w naszych maleńkich sercach ogromne pragnienie umiłowania Boga tak, jak jeszcze nikt nigdy Go nie kochał. Zdajemy sobie sprawę, że własną mocą nie jesteśmy do tego zdolni. Dlatego oddaliśmy się cali w opiekę Matki Bożej Miłosierdzia zawierzając Jej całe nasze życie, Wspólnotę, Dzieło, w którym uczestniczymy w ramach Kościoła świętego. Ona zaś przyprowadziła nas tutaj, do samego serca Bożego Miłosierdzia. Wdzięczni za Jej Matczyną opiekę, pragnąc być Jej posłusznymi dziećmi, kierujemy teraz nasze myśli, serca i dusze ku temu największemu z Boskich przymiotów – ku Miłosierdziu.
Idąc za wskazaniami Niepokalanej Dziewicy chcemy wraz z Nią adorować Krzyż i Jezusa Konającego na nim. Uwielbiamy niepojętą Bożą Miłość płynącą z Krzyża i wysławiamy nieskończone Miłosierdzie Boże, które wylewa się nieustannie na świat z Boskiego Ciała Chrystusa. Pełni zachwytu nad dobrocią Boga, Jego litością, łagodnością i cierpliwością, nie mogąc ogarnąć swym sercem ani umysłem tej wielkości i mocy Bożej Miłości, pragniemy cali zanurzyć się w cudownych Zdrojach Bożego Miłosierdzia, by odtąd żyć w nieustannym zjednoczeniu, oddaniu, zawierzeniu Bożemu Miłosierdziu.
Ufamy, że w dzisiejszych czasach, które nasz umiłowany papież Jan Paweł II nazwał cywilizacją śmierci, właśnie Boże Miłosierdzie jest ratunkiem dla całego świata. Wsłuchani w jego wskazania, pragniemy czcić, wielbić, adorować stale ten niepojęty Boski przymiot. Prosimy i wzywamy Ducha Świętego, by jeszcze pełniej ukazywał nam znaczenie, wielkość, moc i potęgę Miłości Boga do człowieka wyrażającą się w Krzyżu i w spływającym z niego na nas Bożym Miłosierdziu. Wtulamy się jako małe dzieci w umiłowane ramiona Matki Boga i ludzi, by w tej bliskości poczuć i doświadczyć Bożej Miłości Miłosiernej. Bowiem Ona jest Tą, przez którą Jezus przyszedł na ziemię. Ona jest Tą, która doskonale zjednoczona z Synem, najwierniej trwała przy Nim podczas męki i uczestniczyła w Jego cierpieniu. Poprzez to zjednoczenie z Jezusem, mogła współuczestniczyć w zbawczym dziele Chrystusa mając jednocześnie udział we wszelkich łaskach spływających z Krzyża. Obdarowana została, zatem w sposób pełny i doskonały również tym cudownym boskim darem, jakim jest Miłosierdzie. Jej serce zostało nim napełnione całe, by odtąd, jako Matka rodzaju ludzkiego, za przyzwoleniem i ogromnym pragnieniem boskiego Serca, obdarowywać nim wszystkie ludzkie dusze.
Zatem, jako Dusze Najmniejsze, dzieci Matki Najświętszej, dusze otwarte na Ducha Świętego i Jemu poddane, serca rozmiłowane w Krzyżu Chrystusa, zawierzamy się dzisiaj Bożemu Miłosierdziu oddając Mu z całą ufnością swoje życie, rodziny, bliskich, Wspólnotę Dusz Najmniejszych. Pragniemy, poprzez nasze zawierzenie, włączyć się w to wielkie Dzieło Odnowy Kościoła, by będąc narzędziami w ręku Boga, choć na miarę swoich możliwości, przysłużyć się do jego rozwoju. Niech Bóg będzie uwielbiony w naszych sercach. Niech Jego chwała rozbrzmiewa w naszych duszach. Niech Jego Miłość przejawia się w naszych myślach. Niech Jego Miłosierdzie przenika całe nasze życie i będzie przez nas wysławione po wieczność. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Kraków – Łagiewniki, dnia 6 czerwca 2009 r.
***
Jakie są nasze postawy i realizacja zawierzenia, jakiego dokonaliśmy?
Kiedy dusza zawierza się Bogu, kiedy przyjmuje na siebie zadanie, kiedy nawiązuje się bliska więź między duszą a Bogiem, wtedy dusza musi co jakiś czas zastanowić się nad tym, W JAKI SPOSÓB REALIZOWAŁA PRZYMIERZE Z BOGIEM, w jaki sposób ze swojej strony wywiązała się z tego zawierzenia, na ile rzeczywiście Bogu służyła, na ile ona sama siebie oddała Bogu, bowiem zawierzając się dusza powinna rzeczywiście Bogu ODDAĆ WSZYSTKO I ZAUFAĆ DO KOŃCA. A Bóg prowadzi duszę dając jej pewne zadania, pewne polecenia. Dusza otrzymuje łaski i posługując się tymi łaskami ma realizować swoje powołanie. Minione lata od zawierzenia – to z jednej strony może wydawać się długi czas, z drugiej strony nie jest on zbyt długi, a jednak przez ten czas, formując duszę, idąc drogą przedstawioną przez Boga; można było realizować powołanie, które Bóg zlecił naszej Wspólnocie.
Przeanalizowanie czasu, jaki upłynął NIE NALEŻY TYLKO DO KAPELANA. Chodzi przede wszystkim o to, by każda dusza najmniejsza sama zastanowiła się nad tym, na ile prawdziwie zaufała Bożemu Miłosierdziu, na ile przyjęła dar Boży – Zdroje Miłosierne i z ufnością w tych Zdrojach zanurzała siebie i innych? Na ile stała się swego rodzaju orędowniczką Bożego Miłosierdzia? Na ile Jezus Ukrzyżowany stał się jej Oblubieńcem – prawdziwą Miłością? Na ile kocha Jezusa Ukrzyżowanego? Na ile sama z wielką wiarą i miłością zanurza się w Jego Ranach.
Przyznajmy, iż nadal nie rozumiemy, iż z jednej strony WSPÓLNOTA KROCZY DROGĄ WYTYCZANĄ PRZEZ DUCHA ŚWIĘTEGO, a jednocześnie każdy z nas ma wytyczaną drogę indywidualnie. W jaki sposób każdy z nas zaangażuje się na tej drodze, tak każdy, jak i cała Wspólnota realizuje powołanie. Każdy z nas jest odpowiedzialny za to, co dzieje się we Wspólnocie. Gdy dokonuje się zawierzenie, dokonuje się ono nie tylko ogólnie całej Wspólnoty, ale dokonuje się indywidualnie każdej duszy. Każda osobiście staje przed Bogiem i każda później przed Bogiem odpowiada za to, na ile realizowała tę drogę. Dlatego teraz należy zastanowić się – w jaki sposób i na ile każdy realizował to zawierzenie?
Kolejny raz, w Święto Miłosierdzia Bożego podejmujemy tą refleksję po to, by z jednej strony spojrzeć w tył, w jaki sposób przeszliśmy te minione lata, a z drugiej strony, by odnowić zawierzenie, PRZYJĄĆ NOWE ŁASKI I IŚĆ Z NOWĄ SIŁĄ, WIARĄ I UFNOŚCIĄ W KOLEJNY ROK. Mając świadomość większą niż kilkanaście lat temu możemy uczynić to całym sercem, wierząc głęboko w niepojętą obecność Boga pośród nas; taką obecność, jaka była pośród narodu wybranego, bowiem stanowimy teraz współcześnie naród wybrany. Zawierzając się Bożemu Miłosierdziu miejmy świadomość, iż nasze dusze zanurzane są w Bożym Miłosierdziu, w Jego Zdrojach Miłosiernych, obmywane są Zdrojami. Jednocześnie to obmycie ma przemieniać nas tak, byśmy stawali się miłosierni wobec innych.
Dusza, którą Bóg powołuje, którą wybiera na szczególną drogę powinna nieustannie czynić refleksję nad sobą, nad każdym dniem, każdym słowem, każdym, czynem, bowiem później BÓG BĘDZIE ZADAWAŁ JEJ PYTANIE: na ile ona całą sobą odzwierciedlała Jego przymioty? Jeśli dusza zawierza się Bożemu Miłosierdziu, jeśli cała Wspólnota przyjmuje Zdroje Miłosierne, to nie jest to ot takie sobie, uczynione dla zabawy. Jest to przyjęcie z wielką odpowiedzialnością! Nie są to same gołe słowa. Bóg odpowiada na nasze zawierzenie obdarowując swoją łaską. Z tego obdarowania później należy się wywiązać, ponieść
odpowiedzialność.
W związku z tym każdy z nas powinien zastanawiać się:
- Na ile rzeczywiście odpowiedział na obdarowanie?
- Na ile pracował nad sobą?
- Na ile przemienił się?
- Na ile zbliżył się do Bożego Miłosierdzia?
- Na ile upodobnił się do Bożego Miłosierdzia?
Postarajmy się mieć odrobinę czasu na osobistą refleksję, by zarówno uświadomić sobie, na ile przez minione lata odpowiadaliśmy na Boże Miłosierdzie, na ile dokonała się w nas przemiana oraz by podjąć pewne postanowienie, by teraz BARDZIEJ ŚWIADOMIE KROCZYĆ TĄ DROGĄ realizując powołanie w swoim życiu osobistym i życiu Wspólnoty; by świadomie pracować nad sobą. Przez wstawiennictwo NMP Matki Miłosierdzia módlmy się o potrzebne łaski dla każdego z nas i całej Wspólnoty, by nasze serca objęło światło, by nasze serca miały odwagę to światło przyjąć i by nasze serca poszły za tym światłem. Niech przez Jej wstawiennictwo błogosławi nas Bóg Miłosierny– w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
***
Odnowienie zawierzenia Bożemu Miłosierdziu.
Nie jest prostą rzeczą realizować zawierzenie Bożemu Miłosierdziu. Kiedy człowiek zawierza się Bogu, kiedy Bóg zawiera przymierze z człowiekiem, wtedy OBIE STRONY ZOBOWIĄZUJĄ SIĘ DO CZEGOŚ. Ze strony Boga możemy mieć pewność, że On nieustannie czuwa nad nami, a Jego Miłosierdzie nieustannie zlewane na nasze serca koi wszelkie rany naszych serc, błogosławi, wyprowadza nasze serca z ciemności, by wypełnione Bożym światłem mogły nim promieniować na cały Kościół. Bóg ze swej strony nam to daje, zapewnia. Dobrze wiemy, że jeżeli Bóg coś powie, to tak się stanie. JEDNAK TO ZAWIERZENIE JEST INICJATYWĄ Z OBU STRON.
To prawda, że Duch Święty nasze serca rozbudził ku zawierzeniu się Bożemu Miłosierdziu, ale jednocześnie serce, które się zawierza Bogu nie może być biernym sercem, musi być aktywne. Co zatem oznacza ta aktywność?
- To przede wszystkim SERCE, KTÓRE JEST OTWARTE. Każdy z nas wydaje się, że dobrze wie, co to znaczy być otwartym i większości z nas wydaje się, że się otwieramy na Bożą obecność. Jednak, gdyby otwartość była pełna wspólnota objęłaby swoim zasięgiem już cały świat, Kościół jaśniałby miłością, a my nie nadążalibyśmy z wyjazdami na Wieczerniki, które rozsiane po całym kraju i zagranicą odbywałyby się dzień po dniu. Zatem otwartość serca jest niezmiernie ważna.
- Z otwartością serca wiąże się ODPOWIEDŹ NA BOŻĄ MIŁOŚĆ, która też jest ogromnie ważna. Dusza słucha, otwiera się na Boże dary i stara się na te dary odpowiedzieć, ponieważ widząc je pragnie Bogu podziękować i czynić coś, co będzie wyrazem wdzięczności duszy.
- Otwierać się na Boże Miłosierdzie oznacza, iż dusza przyjmując Boże Miłosierdzie zostaje przemieniana w miłosierdzie i OBDARZA NIM INNYCH.
By lepiej rozumieć, czym jest Boże Miłosierdzie, by zbliżyć się do niego, by nim żyć trzeba umiłować Krzyż i pod Krzyżem spędzać jak najwięcej czasu. Trzeba umiłować Boże Rany i w nich się zanurzać. Trzeba wierzyć, że Bóg wylewa na dusze swoje Zdroje Miłosierne i czyni to nieustannie, a szczególnie wtedy, kiedy dusza o to prosi.
Obraz Miłosierdzia przedstawia Jezusa. Z Jego Serca wypływają Zdroje Miłosierne. Jest to Serce nieustannie otwarte, a promienie nieustannie płyną. I my tymi promieniami jesteśmy nieustannie objęci. Należy podjąć refleksję nad tym, w jaki sposób odpowiedziało się na Boże zaproszenie do zawierzenia się Bożemu Miłosierdziu?
- Na ile rzeczywiście dusza zapragnęła trwać przed Bogiem.
- Na ile umiłowała Ukrzyżowanego.
- Na ile Rany, Zdroje Miłosierne stały się prawdziwą miłością duszy?
- Należałoby spojrzeć na siebie, by zobaczyć, czy rzeczywiście żyje się miłosierdziem, a więc, czy słowa, które wypowiadamy są słowami płynącymi z serca, z miłości?
- Czy nasze czyny są pełne miłości i miłosierdzia?
- Czy nasz sposób bycia, chociażby we wspólnocie, ma znamiona miłości i miłosierdzia?
Kiedy przeanalizujemy własne relacje zobaczymy różne rzeczy, nie zawsze realizację zawierzenia Bożemu Miłosierdziu. Każdy brak miłości w sercu, który potem ujawnia się na zewnątrz czy to w formie słów, czy postaw, jest raną zadaną Jezusowi. My jako wspólnota tworzymy również Ciało Chrystusowe, a więc zadajemy ranę temu Ciału, całej wspólnocie. Każdy, zatem jest odpowiedzialny przed Bogiem za to, w jaki sposób realizuje zawierzenie, ponieważ jest odpowiedzialny za wspólnotę.
Wspólnota nie jest naszą własnością, należy do Boga. Zatem COKOLWIEK UCZYNIMY WSPÓLNOCIE, CZYNIMY BOGU. Cokolwiek będzie uczynione we wspólnocie, będziemy za to, co uczynimy odpowiadać przed Bogiem. Bóg traktuje wspólnotę jako żywy organizm, jako swoje umiłowane dziecko i tego umiłowanego dziecka będzie bronić w razie ataków. To umiłowane dziecko chroni, opiekuje się nim, to umiłowane dziecko poucza, gdy trzeba stanie w obronie swojego dziecka. A więc ten, KTO KRZYWDZI DZIECKO MUSI SIĘ LICZYĆ Z JAKĄŚ INTERWENCJĄ BOŻĄ.
Dobrze byłoby, abyśmy patrząc wstecz pomyśleli o Wspólnocie, ale nie po to, by komuś wytykać jego błędy, jego brak miłości, ale by spojrzeć na samego siebie.
- Na ile przez minione lata realizowaliśmy zawierzenie Bożemu Miłosierdziu?
- Na ile wprowadzaliśmy w życie to zawierzenie?
- Na ile sami żyjemy Bożym Miłosierdziem, zawierzeniem, na ile jeszcze nie?
To, co czyni wspólnota jako całość jest bardzo ważne dla wspólnoty, dla jej rozwoju. Zatem każdy z nas powinien poczuć odpowiedzialność niejako na swojej działce. A więc na ile każdy z nas przyczynił się do rozwoju wspólnoty poprzez właściwą odpowiedź na
zawierzenie, a na ile przeszkodził w rozwoju?
Należałoby podjąć – każdy w swoim sercu – wewnętrzne postanowienie, by rzeczywiście od tej pory ŻYĆ BOŻĄ MIŁOŚCIĄ, ŻYĆ BOŻYM MIŁOSIERDZIEM, nieustannie spoglądać na siebie, na to, co się mówi, jak się postępuje, jak się zachowuje, by realizować miłość Bożą i Boże Miłosierdzie, by nawet w żartach nie zranić, bo ta rana będzie zadana wspólnocie – tę ranę odczuje Jezus.
Tak dużo jeszcze w nas jest pewności siebie, za mało pokory, stąd tyle słów, tyle postaw, które wykazują brak miłości. Brak miłości niestety widoczny jest we wspólnocie. Z powodu braku miłości niektóre serca zamykają się, ponieważ doznały zranienia, a nie każde serce jest na tyle uformowane, aby odpowiedzieć prawdziwą miłością na zranienie, ponieważ jest to bardzo trudne. A ten, kto jest na początku drogi bardzo potrzebuje, by otrzymywać miłość, by czerpać ją w każdym miejscu i w każdej chwili. Zranienie takiej osoby skutkuje jej zamknięciem się na miłość, na relację miłości z ludźmi. Trudniej takiej osobie później słuchając pouczeń próbować realizować je, ponieważ w sercu jest doznane zranienie. Każdy z nas patrząc na siebie powinien uświadomić sobie, że mógłby być przyczyną zamknięcia się czyjegoś serca, zamknięcia się na miłość, na miłosierdzie, na Bożą obecność we wspólnocie. Każdy jest odpowiedzialny za to, co czyni, co kieruje do dusz innych, CZY DAJE MIŁOŚĆ, CZY DAJE BRAK MIŁOŚCI?
Podejmując postanowienie, by na nowo zawierzyć się Bożemu Miłosierdziu i żyć w zgodzie z tym zawierzeniem nie można się łudzić, że od tego momentu już rzeczywiście będzie tylko Boża miłość i Boże miłosierdzie. Musimy mieć świadomość własnych słabości, ale ta świadomość nie zwalnia duszy z podejmowania wszelkich wysiłków, aby żyć miłością, aby powoli w tę miłość się zmieniać.
Czujmy się zatem wszyscy zaproszeni do osobistej refleksji i do oddania się ponownie Bożemu Miłosierdziu, by rozpocząć na nowo tę drogę. Nieco się zakurzyła, trzeba ją odkurzyć i pójść nią. Bóg obdarza świat swoim miłosierdziem poprzez Serce Matki. Uczynił Jej Serce pełne Jego Miłosierdzia, uczynił Ją Matką Miłosierdzia. Zatem obierając Maryję za swoją Matkę, swoją Przewodniczkę możemy być pewni, że to Boże Miłosierdzie nieustannie będzie pośród nas. Nieustannie zlewane na serca będzie mogło je przemieniać, jeśli serca na to pozwolą.
Błogosławię was – w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
***
„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12,39-48)
W tym fragmencie Ewangelii Bóg zwraca naszą uwagę na bardzo ważną rzecz. Otóż zwraca uwagę na to, komu powierzamy swoje dusze, kogo słuchamy, kogo nasze serca słuchają, za czym nasze serca idą? Od tego zależy stan naszych serc.
Na naszej drodze miłości przeżywamy różne chwile. Były też zawierzenia. A więc powierzaliśmy swoje serca Bogu, prosząc, by On był Jedynym Panem naszych serc, by On był Jedynym Królem, a nasze dusze, aby należały całkowicie do Niego, by Jemu służyły, by były Jego własnością.
Wyrażenie Bogu swojej woli przynależenia do Niego jest bardzo ważne, ponieważ BÓG BIERZE TAKĄ DUSZĘ POD SWOJE SKRZYDŁA I JĄ CHRONI. Takiej duszy Bóg udziela swojej łaski, by mogła lepiej zrozumieć wzajemną relację: Boga i duszy. Takiej duszy Bóg daje zrozumienie, czym jest jej droga? W jaki sposób ma realizować zawierzenie? Taka dusza doświadcza Bożego prowadzenia, OTRZYMUJE WIĘCEJ NIŻ INNE DUSZE. Dzieje się tak dlatego, bo ona wyraziła pragnienie, by należeć do Boga. Ona oddała się Bogu i On ją nieustannie ochrania, On ją prowadzi, On nad nią czuwa, o wszystkim myśli i pragnie, by dusza ta podążała drogą powołania jak najszybciej ku zjednoczeniu.
Bóg udziela takiej duszy przeróżnych łask. Jednocześnie dusza przed Bogiem odpowiada za to, w jaki sposób realizuje swoje powołanie i w jaki sposób dysponuje otrzymanymi łaskami. Stąd te dzisiejsze słowa w Ewangelii: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie”.
Z jednej strony dusza zawierza się cała Bogu, wszystko Mu oddaje, ale ponieważ bardzo dużo otrzymuje od Boga, BÓG OCZEKUJE WSPÓŁPRACY duszy z otrzymywaną łaską. Oczekuje od duszy coraz większej otwartości. Oczekuje, że będzie ona w sposób świadomy kontynuować niejako to zawierzenie. Skoro zrobiła jeden krok, Bóg oczekuje, że będzie czynić kolejne kroki.
Na drodze zawierzenia, na drodze, na której dusza odpowiada na Boże zaproszenie do życia w szczególnej łasce zjednoczenia, Bóg oczekuje, IŻ DUSZA BĘDZIE KONTYNUOWAĆ TO, DO CZEGO ZOSTAŁA ZAPROSZONA PRZEZ BOGA; to, na co się zdecydowała i aktem woli wyraziła. Bóg oczekuje, że dusza nie zmarnuje tych łask i odpowie na zaproszenie Bożej miłości w całej pełni.
Dusze niekiedy zbyt lekko traktują Boże zaproszenie – zawierzenie się Bogu, niejako jak jednorazowy akt uczyniony wobec Boga. Wydaje im się, że z ich strony jest to wszystko, co miały zrobić, a skoro już zawierzyły się Bogu, teraz mogą żyć swoim życiem. BÓG NIE JEST ZABAWKĄ, KTÓRĄ MOŻNA PODJĄĆ, A PÓŹNIEJ ODŁOŻYĆ. Nie jest też zwykłym człowiekiem, z którym się spotkamy, porozmawiamy, a potem rozejdziemy i nic nas już łączyć nie będzie. Jeżeli dusza czyni akt zawierzenia, to wiąże się z Bogiem ściślejszymi więzami. Jest to wtedy zobowiązanie z obu stron. Bóg bierze tę duszę pod swoje skrzydła, pod szczególną swoją opiekę i troskę, ale dusza musi mieć świadomość, że ta troska, opieka wiąże się z łaskami i że ona zobowiązuje się współpracować z Bogiem przyjmując te łaski, otwierając się na nie, by realizować nową drogę.
Aktem zawierzenia dusza rozpoczyna nową drogę. Bóg udziela się jej w sposób szczególny, większy niż innym duszom. Towarzyszy tej duszy, jest obecny w jej życiu i wspiera ją tak, by mogła ona kroczyć drogą doskonałości, realizując swoje powołanie, by mogła się doskonalić. Bardzo często dusze, jeśli nawet podejmują tę drogę, to dość szybko spowalniają tempo kroczenia na niej, a nawet się zatrzymują i jej nie realizują. TO WIELKA SZKODA, ŻE DUSZE REZYGNUJĄ Z TAK WIELKICH ŁASK I Z BOŻEGO ZAPROSZENIA DO ŻYCIA W PRZEPIĘKNEJ BLISKOŚCI DUSZY Z BOGIEM.
Niekiedy dusze wyobrażają sobie, iż zawierzając się będą żyły w taki sposób, w jaki żyli Święci. Tutaj szczególnie duszom chodzi o łaski nadzwyczajne. Niekiedy dusze oczekują, że będą im towarzyszyć niezwykłości, jakie czasami towarzyszą Świętym. Jednak te nadzwyczajności towarzyszą nie wszystkim Świętym. Jest wielu Świętych, którzy przez całe swoje życie nie doznają niezwykłych zjawisk, znaków i cudów, które by w pojęciu ludzkim umacniały serce Świętego na drodze świętości, ponieważ nie te znaki i nie te cuda są celem i sensem kroczenia drogą świętości, drogą zawierzenia duszy Bogu. CELEM JEST ZJEDNOCZENIE Z BOGIEM, CELEM JEST ŻYCIE W BOGU, CELEM JEST WIECZNOŚĆ W BOGU. Są różne drogi, które do tego celu prowadzą. Można by nawet powiedzieć, że ile dusz, tyle dróg, choć skupiają się te drogi wokół pewnych duchowości.
Dzisiaj naszym rozważaniem jest:
- W jaki sposób dusza odpowiada na Bożą łaskę, gdy zawierzyła się Bogu, gdy Bogu oddała swoje życie, gdy Boga przyjęła za swojego Jedynego Pana, Króla, Władcę?
- Na ile jej postępowanie jest konsekwencją tego najważniejszego kroku, a więc zawierzenia?
- Na ile potem kontynuuje zawierzenie, otwierając się na Boże prowadzenie?
- Na ile odpowiada na nieustanną Bożą Obecność w jej życiu?
- Na ile jest czujna i nieustannie niejako spragniona samego Boga, życia z Nim?
Dusza taka może otrzymywać szczególne łaski, może w sercu doświadczać szczególnego pragnienia Boga. Jest to doznaniem wielu dusz, jednak należy również liczyć się z tym, że ten czas jest ograniczony i dusza doświadcza na swojej drodze różnych okresów. W pewnym momencie może doświadczyć czegoś wręcz odwrotnego. A więc nie będzie już doświadczać poruszeń serca, pragnień, tęsknoty za Bogiem; może doświadczyć zniechęcenia, zmęczenia. A JEDNAK SKORO ZAWIERZYŁA SIĘ BOGU POWINNA W SPOSÓB DOJRZAŁY KONTYNUOWAĆ TO ZAWIERZENIE. A więc nie oglądając się na jakieś odczucia czy emocje nadal kierować swoją wolę ku Bogu, ku dążeniu do zjednoczenia. Wtedy szczególnie powinna wykazać się wiarą i ufnością, ponieważ Bóg raz danego słowa nie cofa. Skoro objął ją swoją opieką, obiecał swoje prowadzenie, czyni to nieustannie, bez względu na to, jakie są odczucia duszy.
Dusza musi nawet przejść taki czas, kiedy bazować będzie tylko na ufności, tylko na wierze, aby później skoro zwycięsko wyprowadzona Bożą łaską z takiego czasu, stała przed Bogiem w ogromnej Jego bliskości. Ten czas kroczenia niejako po omacku, jedynie w zaufaniu, jest czasem, który szczególnie szybko duszę prowadzi do Boga, zbliża do Niego szczególnie szybko.
Bóg daje wiele, daje bardzo dużo. Dusza nawet nie dostrzega wszystkiego, co otrzymuje, nie wykorzystuje wszystkiego. Jest zalewana, zasypywana łaskami. Dlatego dzisiaj Jezus mówi, iż od tych, którym wiele dano, będzie się wiele wymagać. Mówi, by czuwać, ponieważ nie wiadomo, kiedy trzeba będzie zdać sprawę z tego, co się otrzymało. Mówi o tym, iż skoro daliśmy posłuch Bogu, możemy mieć pewność, że swoje dusze powierzyliśmy dobru, że nasze dusze są prowadzone w odpowiednim kierunku, ale trzeba teraz odpowiedzieć na łaskę i otworzyć się jeszcze bardziej na Boże prowadzenie.
Warto od czasu do czasu robić refleksję nad tym:
- - Na ile odpowiada się na tę niezwykłą łaskę zawierzenia?
- - Na ile kontynuuje się zawierzenie?
- - Na ile człowiek korzysta ze wszystkiego, co Bóg mu daje, tylko dlatego, że dusza zawierzyła się Bogu, oddała Mu swoje życie?
- - Na ile poważnie traktuje się to zawierzenie i samego Boga?
- - Na ile rzeczywiście życie duszy jest prawdziwym życiem w zawierzeniu?
Podczas Eucharystii złóżmy swoje serca na Ołtarzu prosząc, by Duch Święty poprowadził je. Niech da zrozumienie, światło, poznanie, na ile każdy z nas realizuje zawierzenie? Na ile odpowiada na łaskę, a na ile ją marnuje. Niech Duch Święty pokaże każdemu z nas stan jego duszy, jeśli chodzi o realizację kroczenia drogą zawierzenia. Spróbujmy na nowo wejść na tę drogę prosząc Ducha Świętego o poprowadzenie na niej.
Modlitwa
Mój Panie! Przychodzisz do mnie, cały się mnie oddajesz, cały się mnie ofiarowujesz. Nie potrafię myśleć o tym. Mój umysł nie jest w stanie pojąć, cóż takiego dokonujesz Jezu? To niepojęte! Moje serce przeczuwa nieskończoną wielkość, ale rozum nie potrafi określić, nazwać. Gdy przychodzisz do mojej duszy, moje serce ogromnie poruszone pragnie odpowiedzieć na Twoją miłość. TWOJE OFIAROWANIE OCZEKUJE MOJEGO OFIAROWANIA SIĘ TOBIE I PRAGNĘ TO UCZYNIĆ. Wiem Boże, że jest to jedyna najlepsza rzecz, którą mogę uczynić; jedyna najlepsza odpowiedź – to ofiarować się Tobie, tak jak Ty to czynisz wobec mnie.
Z drugiej strony wiem, że jestem nikim. To moje ofiarowanie się Tobie też jest niczym. Nie ma w ogóle płaszczyzny porównania, a jednak nie mogę uczynić nic większego i nic lepszego jak ofiarować się Tobie, OFIAROWAĆ SIĘ NA TWÓJ WZÓR, WIĘC CAŁKOWICIE I DO KOŃCA; ofiarować się w taki sposób, aby całej zniknąć w Tobie.
- Ty przychodzisz do mnie i znikasz w moim sercu cały. – Ja chcę zniknąć w Twoim wnętrzu cała.
- Ty Jezu cały stajesz się Chlebem i pozwalasz człowiekowi, by dzielił Ciebie i rozdawał Ciebie innym. – Ja pragnę należeć całkowicie do Ciebie do tego stopnia, by pozwolić Tobie, byś i mnie niczym chleb rozdawał innym.
- Ty ofiarowałeś się na Krzyżu, oddałeś życie. – Ja również pragnę tak ofiarować się Tobie, a więc pozwolić, aby moje życie całkowicie Tobie oddane posłużyło Ci, by obdzielać tym życiem przemienionym Twoją łaską innych.
- Cały jesteś Miłością. – Chcę, abyś i mnie przemienił w miłość, bym przestała istnieć ja jako ja, ale abym zaczęła żyć jako miłość i abym mogła rozdawać tę miłość innym, nieść ją, żyć tą miłością w innych, abym mogła promieniować miłością, abym cała żyjąc miłością, rozdając miłość, po prostu zniknęła.
Wiem jednak Jezu, że to wszystko dla mnie człowieka nie jest możliwym do zrealizowania. Uczynić to możesz Ty. JA, WIĘC WYRAŻAM SWOJE PRAGNIENIE, SWOJĄ WOLĘ, ABY ODPOWIEDZIEĆ NA TWOJE OFIAROWANIE SIĘ MNIE również całkowitym ofiarowaniem się Tobie. A Ty Boże czyń wszystko we mnie.
Twoja Obecność Boże w moim sercu wzbudza tak wielkie pragnienia, aby odpowiedzieć na Twoją miłość, aby żyć Tobą, aby wszystko czynić dla Ciebie, aby kochać Ciebie ogromną miłością. Jakże pragnęłabym całym swoim życiem służyć Ci w każdej sekundzie dnia i nocy należeć do Ciebie, stale trwać w swoim sercu pokornie przed Tobą. Jakże chciałabym, by moje serce osadzone w Twoim pokoju żyło tylko Tobą, aby nic, co zewnętrzne nie zakłócało tego pokoju. Pragnę Jezu, abyś w mojej duszy realizował swoją wolę, wszystkie swoje zamiary.
Kiedy patrzę na Świętych, ich życie wydaje mi się tak wspaniałe, a potem powracam do swojego życia i wydaje mi się szare, nic nieznaczące, przecież Ty mówisz coś innego. Mówisz, że DAŁEŚ MI ŻYCIE I JEST TO CENNY DAR, ŻE W KAŻDEJ SEKUNDZIE MOJEGO ŻYCIA OBDARZASZ MNIE ŁASKĄ, KTÓRA MNIE PROWADZI KU WIECZNOŚCI, KU ZBAWIENIU, ŻE KAŻDA SEKUNDA JEST CENNĄ, PRZEPIĘKNĄ. A najpiękniejsze są te, które naznaczone są cierpieniem, wyrzeczeniem, trudem. Te są najcenniejsze, niczym diamenty. Proszę, pomóż mi schylać się po te diamenty. Daj mi odwagę, by po nie sięgać. Daj też memu sercu zapał, by z wiarą iść w każdą sekundę i by w każdej czynić wszystko z miłości do Ciebie. Potrzebuję Ciebie Boże do każdej sekundy. Potrzebuję Ciebie do każdej chwili w moim życiu. Nic nie jestem w stanie uczynić sama. Proszę, bądź w moich myślach i słowach, i czynach! Bądź we wszystkim! Niech Twoja moc, Twoja miłość pobudza mnie do prawdziwego życia na Twojej drodze. Proszę Ciebie, abyś pobłogosławił nas, każdego z nas, na naszych drogach.
Refleksja
Każdy z nas stanie kiedyś przed Bogiem i sam będzie zdawał sprawę z tego, jak zarządzał Bożymi łaskami. Jak zarządzał tym wszystkim, czym obdarował Bóg. Nasze serca odpowiedziały na Boże zaproszenie, by wejść na drogę miłości. Kiedy człowiek wejdzie na drogę powołania;
- Bardzo ważnym jest, by KONSEKWENTNIE IŚĆ DO PRZODU, BY OTWIERAĆ SERCE I NASŁUCHIWAĆ BOŻEJ WOLI.
- Bardzo ważnym jest, by sobie uświadamiać, iż cokolwiek się czyni wobec Boga, jakiekolwiek postanowienia, BÓG W SPOSÓB POWAŻNY TRAKTUJE CZŁOWIEKA. Jakiekolwiek zawierzenia, śluby, Bóg to przyjmuje i odpowiada swoją łaską. Bóg nigdy nie traktuje człowieka jak zabawki, ale i od człowieka oczekuje takiego poważnego potraktowania.
Jesteśmy obdarowani przez Boga bardzo hojnie – wielością, mnogością łask. Te łaski Bóg nam powierza, ponieważ, gdy dusza odpowiada otwarciem się na łaskę, gdy odpowiada współpracą z łaską, wtedy BÓG DOKONUJE SWOJEGO DZIEŁA W TEJ DUSZY I W INNYCH DUSZACH POPRZEZ NIĄ. Z tego, na ile dusza pozwoliła Bogu działać w sobie, będzie przed Bogiem później odpowiadać. To może troszkę zabrzmieć niepokojąco, może nieco kogoś przestraszyć. ALE WAŻNE JEST, BY SOBIE UŚWIADOMIĆ, IŻ ŻYCIE DUCHOWE, ŻYCIE Z BOGIEM, WSZELKIE PODEJMOWANE DZIAŁANIA W TYM ŻYCIU Z BOGIEM ODBYWAJĄ SIĘ BARDZO REALNIE, NIE SĄ JAKIMŚ WYMYSŁEM, MRZONKĄ., FANTAZJĄ, CZYMŚ CO SIĘ CZYNI W ŚWIECIE WIRTUALNYM. TO JEST RZECZYWISTOŚĆ BARDZO REALNA. Choć duchowa, niewidzialna tak jak materialna, to jednak skutki będą odczuwalne, namacalne przez całą wieczność. Warto, więc bardzo poważnie podejść do wszystkiego, co dotyczy Boga i co dotyczy naszej relacji z Bogiem. Warto też zawsze zastanawiać się nad tym, co się mówi, jakie się podejmuje decyzje wobec Boga.
Na tej drodze błogosławię was – W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Adoracja Najświętszego Sakramentu
Klękam przed Tobą, Jezu, onieśmielona Twoją Obecnością. Patrzę na Ciebie i nie mogę pojąć – TWOJA RZECZYWISTOŚĆ WYDAJE SIĘ BYĆ TAK INNA OD MOJEJ. Moje serce dotknięte Twoją łaską klęczy twarzą przy ziemi. Wobec Ciebie uświadamiam sobie, że nic nie wiem, że nic nie rozumiem, że niczego nie potrafię, że tak naprawdę jestem nikim, niczym. Ty jesteś Święty, Ty jesteś czysty, a ja coraz bardziej zdaję sobie sprawę z wielkiego mojego brudu. Przychodzą mi na myśl różne moje słabości i nie mogę zrozumieć, jak możesz kochać mnie właśnie taką? Cała jestem złożona ze słabości. To, co moje jest samą słabością. Nic, co moje nie jest wielkie, mocne, święte, doskonałe. Wszystko jest niczym wobec Ciebie. Wobec Ciebie wszystko, co do tej pory w oczach świata wydawało się cenne, warte uwagi, warte poświęcenia, wszystko to naraz okazuje się niczym. Tylu rzeczom i sprawom poświęcałam swój czas, uwagę i siły, nawet zdrowie. A teraz, gdy patrzę na Ciebie dziwię się, jak mogłam być tak ślepa – Panie mój – tak głupia, że widziałam wartość w czymś, co jest tylko śmieciem. Pragnę Cię prosić, abyś POMÓGŁ MI JESZCZE RAZ SPOJRZEĆ NA SIEBIE, NA MOJE ŻYCIE, ABYŚ POMÓGŁ MI ZOBACZYĆ WSZYSTKO Z WŁAŚCIWEJ PERSPEKTYWY; BYŚ POKAZAŁ MI TO, CO JEST WARTOŚCIOWE I TO, CO NIC NIE WARTE.
Proszę Cię, udziel mi swojego Ducha! Ty jesteś Mądrością! Ty wiesz wszystko! Pomóż mi zobaczyć i zrozumieć! Pomóż mi i daj siły! Gdy zrozumiem, gdy poznam swój błąd, abym mogła rozpocząć od nowa, abym mogła pójść właściwą drogą. Proszę, udziel mi swojego Ducha!
***
Panie mój! Nieustannie zadziwiasz mnie swoją miłością, zaskakujesz mnie swoimi darami. Najbardziej jestem zaskoczona wtedy, kiedy otrzymuję to, o co proszę. A dzisiaj Ciebie proszę o Twoje światło, o Twoją mądrość, o to, bym zobaczyła, co jest rzeczywiście wartościowe; abym zobaczyła Twoimi oczami moje życie, całą ziemię, Kościół.
Dziękuję Ci! Pokazujesz mi Boże, że NAJWIĘKSZĄ WARTOŚCIĄ, NAJWAŻNIEJSZE JEST, BY KOCHAĆ CIEBIE I ŻYĆ Z TOBĄ. Pokazujesz mi, że w życiu, które wiodę najcenniejsze są te momenty, w których spędzam czas z Tobą, że właśnie one mają sens, że dzięki tym momentom moje życie ma sens. Dzięki tym chwilom wprowadzasz mnie w wieczność. Dziękuję Ci! Dziękuję Ci, że zaczynam rozumieć, iż czas, który poświęcam Tobie, to tak naprawdę czas, który poświęcam swojej duszy i jej życiu. Dziękuję Ci za to, że zaczynam rozumieć, iż MÓJ CZAS POWINIEN BYĆ WŁAŚCIWIE ZAGOSPODAROWANY. Wiem Panie, nie powinnam go tracić na to, co nie ma perspektywy wieczności. A więc:
- - kiedy myślę o Tobie,
- - kiedy czynię coś z myślą o Tobie,
- - kiedy modlę się,
- - kiedy jestem na Eucharystii,
- - kiedy czytam Twoje Słowo,
- - kiedy uczestniczę w spotkaniu wspólnoty,
- - kiedy jestem na Wieczerniku, wtedy każda sekunda jest dobrze spożytkowana, bo każda przybliża mnie do wieczności, każda zbliża mnie do Ciebie.
Ale jakże dużo jest takich chwil Boże, podczas których zajmuję się różnymi innymi sprawami, często potrzebnymi, koniecznymi obowiązkami. Chciałabym, aby i te chwile posiadały tak wielką wartość. CO MAM CZYNIĆ, ABY KAŻDA SEKUNDA KAŻDEGO DNIA JEDNOCZYŁA MNIE Z TOBĄ? Abym nie marnowała sekund, minut i godzin, przecież to Twój dar? Ty dajesz tylko cenne dary, a więc czas, jaki mi dałeś też jest cenny. Nie powinnam czasu marnować.
Pomóż mi zrozumieć, w jaki sposób każdą sekundę dnia i nocy uczynić prawdziwie wartościową, spełnioną ze względu na Twoją miłość i ze względu na życie, jakie chcesz mi dać w wieczności. Udziel mi, proszę, swojego Ducha! Proszę, obdarz mnie swoim Duchem! Niech Twój Duch dotknie mojej duszy! Niech jej objaśnia, niech pokazuje, aby choć troszeczkę mogła zbliżyć się do Ciebie. Proszę, przyjdź Duchu Święty!
***
Dziękuję Ci Jezu! Jakże jesteś dobry i cierpliwy, że mnie, małemu dziecku w taki jasny i prosty sposób wyjaśniasz, jak należy żyć. Dziękuję Ci! Teraz widzę, ŻE KAŻDĄ RZECZ, KAŻDĄ CZYNNOŚĆ, SWOJE ZWYKŁE DOMOWE OBOWIĄZKI I PRACĘ MOGĘ OFIAROWAĆ TOBIE, CZYNIĆ Z TOBĄ, W TWOJEJ OBECNOŚCI, CZYNIĆ DLA CIEBIE, CZYNIĆ NAJLEPIEJ JAK POTRAFIĘ Z MIŁOŚCI DO CIEBIE; PRZYJĄĆ MOJE ŻYCIE JAKO ZADANIE, KTÓRE TY MI DAJESZ, JAKO TWOJĄ WOLĘ. A, że jest Twoja to ją ukocham i będę jak najlepiej wypełniać. To nie jest proste, aby zwykłe, szare czynności traktować w taki sposób. A jednak zaczynam rozumieć, że tymi zwykłymi, szarymi czynnościami, sprawami można się modlić. Można całym sobą należeć do Ciebie we wszystkim. A więc każda prozaiczna rzecz, obowiązek, codzienność, wszystko może zbliżać mnie do Ciebie, bo we wszystkim mogę do Ciebie należeć, dla Ciebie mogę wszystko czynić.
Pragnę ofiarowywać się Tobie od samego momentu przebudzenia rano, aż do momentu zaśnięcia. Pragnę, Boże, wyrażać moją miłość do Ciebie w każdym moim oddechu, w każdym słowie. Chcę patrzeć na innych z miłością, by widzieć w innych Ciebie i Ciebie kochać. Chcę, mój Boże, usługiwać moim bliskim ze względu na Ciebie, z miłości do Ciebie, bo przecież dałeś mi rodzinę i uczyniłeś mnie jej członkiem. Chcesz, abym w niej służyła, w niej uświęcała się, więc cała się Tobie oddaję. Z radością będę służyć. Chcę, Panie, kochać Ciebie tam, gdzie pracuję i WSZYSTKIE OBOWIĄZKI W PRACY TRAKTOWAĆ JAKO POWOŁANIE, które mi dajesz; jako Twoją wolę, jako zadanie czy misję. Chcę przyjmować wszystko ze względu na Ciebie; nie tylko to, co łatwe, ale i to, co trudne i bolesne.
W każdej sekundzie chcę żyć z Tobą. Nie chcę utracić ani jednej, odrzucając chociażby jedną. CHCĘ WSZYSTKO PRZYJĄĆ JAKO TWÓJ DAR, JAKO DROGĘ, KTÓRĄ MI DAJESZ, JAKO ŁASKĘ, KTÓRA MNIE PROWADZI KU WIECZNOŚCI. Zaczynam teraz, Panie mój, rozumieć, że nie wszystko musi być dla mnie jasne, dlaczego dzieją się takie czy inne rzeczy? Dlaczego w moim życiu są takie sytuacje i takie zdarzenia? Ale wiem, że wszystko mogę przyjąć jako Twój dar i każdą sekundą chwalić i kochać Ciebie, dziękować Ci realizując to, co mi dajesz najlepiej jak potrafię. Wiem, że wtedy dotykać będę Ciebie, wtedy będę zbliżać się do Ciebie. Wiem też, że to nie jest łatwe. Wymagać to często będzie ode mnie wysiłku, wyrzeczenia, zaparcia się samej siebie, rezygnacji z siebie, ale przecież to służy mojej duszy. Ufam, że wszystko przygotowałeś dla mnie, abym mogła iść drogą zbawienia naśladując Ciebie, a więc biorąc krzyż i idąc za Tobą.
Dziękuję Ci Jezu za to zrozumienie, za to, że moje serce przekonujesz o tym; za to, że zaczynam widzieć sens różnych wydarzeń w moim życiu, że zaczynam widzieć sens każdego kolejnego dnia, jego szarości. Dziękuję Ci, że widzę, jak wartościowym jest każdy trud, który muszę podjąć, BO TA WARTOŚĆ MIERZONA JEST WIECZNOŚCIĄ.
Proszę, pomóż mi jeszcze zrozumieć, w jaki sposób mam poznawać Ciebie, Twoje życie, by jeszcze lepiej pojąć, by jeszcze bardziej zjednoczyć się, by móc wejść w wieczność. Udziel mi, proszę, swojego Ducha! Ześlij Go na moje serce małe i słabe. Niech napełni je swoim światłem, by zrozumiało to, co Ty chcesz, aby było dla mnie zrozumiałe. Proszę, przyjdź Duchu Święty!
***
Dziękuję Ci Boże! Ty pokazujesz mi źródło światła. Jest nim Kościół. O, jakże Ci dziękuję za Kościół święty. W nim odnajduję Ciebie, w nim jesteś Ty obecny, to Kościół mnie poucza o Tobie. Jakże niepojęte jest to wszystko Boże! Nie zdawałam sobie sprawy, JAK CUDOWNĄ RZECZĄ JEST NALEŻEĆ DO KOŚCIOŁA.
- W nim moja dusza odnajduje życie, w nim moja dusza odnajduje Twoje życie.
- W nim moja dusza spotyka się z Tobą.
- Przez Sakramenty święte jesteś tak blisko mnie. Jesteś obecny, w cudowny, niezwykły sposób – obecny. Ja tak często rozglądałam się dookoła siebie, a Ty jesteś.
- - Dziękuję Ci za każdą Eucharystię!
- - Dziękuję Ci za Sakrament Pojednania!
- - Dziękuję Ci za Sakrament Chrztu św.! Jakże jest ważny i cudowny!
- - Dziękuję Ci za Sakrament Bierzmowania! Niech Twoje życie uaktywnia się we mnie.
- - Dziękuję Ci za Kapłaństwo! To wielki dar dla całego Kościoła. Och, Panie! Nie byłoby przecież takiego Kościoła, gdyby kapłani nie głosili Twojego Słowa, nie sprawowali Twojej cudownej Najświętszej Ofiary, gdyby nie słuchali Twoich natchnień, gdyby nie tłumaczyli nam Twego Słowa – natchnionego Pisma św. O, Panie, dziękuję Ci za kapłanów!
- - Dziękuję Ci za Sakrament Namaszczenia Chorych – umocnienie dla duszy i ciała, wielka nadzieja i szczęście!
- - Dziękuję Ci, że uświęcasz małżonków poprzez Sakrament Małżeństwa, że czynisz ich relację świętą, że umacniasz ją i czynisz możliwym wspólne kroczenie ku świętości!
- - Dziękuję Ci w sposób szczególny za Pismo Święte. Pozostawiłeś swoje Słowo i pozostałeś w nim! Niezwykłym jest Pismo Święte! Twoje życie, Twój Duch, Twoja Obecność, Twoja miłość – to wszystko jest w Piśmie św.; tym jest Pismo św. Dziękuję Ci za możliwość obcowania z Tobą w Twoim Słowie!
- - Dziękuję Ci za wszystkie natchnienia, wszystkie zrozumienia, za jasność w moim sercu, kiedy dotykam Pisma św. Dziękuję ci za każde spotkanie z Twoją miłością! Wybacz, za rzadko sięgam po Twoje Słowo, za mało je kocham. Przecież powinno się stać bliskie, jak bliski jest przyjaciel. Od tej pory pragnę bardziej umiłować Twoje Słowo, prawdziwie dla mnie będzie Święte.
- - Dziękuję Ci, że mogę poznawać Ciebie dzięki całej nauce Kościoła!
- - Dziękuję Ci, że poznaję Ciebie przez wszystkie nabożeństwa, modlitwy!
Wybacz memu słabemu sercu! Jeśli nie oświecisz go swoją łaską, niczego nie zrozumie, choćby całe życie przesiedziało w kościele, w świątyni. Ale jeśli udzielisz swojej łaski, udzielisz swego Ducha, wystarczy chwila, aby całe Niebo znalazło się w moim sercu, abyś Ty cały był w nim, a ja abym znalazła się cała w Tobie. Wszystko już jest wtedy jasne, wszystko zrozumiałe – Ty jesteś we mnie, a ja w Tobie. Twoja miłość mnie przemienia i wszystko tłumaczy, daje nowe życie i uświęca. Och, Panie, udziel mi swojego Ducha, aby Twoja miłość wszystko mi wytłumaczyła i poprowadziła ku Tobie.
***
Dziękuję Ci Boże! Twoja miłość przyprowadziła mnie pod Krzyż. Wyjaśniasz mi, że WSZYSTKO SKUPIA SIĘ I KONCENTRUJE NA KRZYŻU, ŻE WSZYSTKO Z NIEGO WYPŁYNĘŁO I POPRZEZ KRZYŻ WSZYSTKO SIĘ DOKONAŁO. Twoja miłość osiągnęła szczyt na Krzyżu. Patrząc na Krzyż ja również mam formować moją miłość na jego kształt. O, Panie mój!
- Na Krzyżu dałeś mi swoje życie.
- Na Krzyżu zmazałeś wszystkie moje grzechy. Wszystkie! Również te, które dopiero popełnię; również te, od których mnie obronisz znając moje słabości.
- Na Krzyżu wyraziłeś najpełniej swoją miłość, nadałeś sens wszystkim ludzkim cierpieniom, trudom, wysiłkom i wyrzeczeniom.
- Dajesz mi zrozumieć, jak cennym, jak cudownym, jak wspaniałym jest Twój Krzyż.
- W świetle Twego Krzyża moje życie staje się piękne. Panie! Moje trudy wysiłki, smutki i cierpienia pozostają cierpieniami, smutkami i trudami, ale nabierają przedziwnego blasku. Moje serce inaczej na to wszystko patrzy – przez pryzmat Twego Krzyża, Twojej miłości, Zbawienia.
WIDZĘ TERAZ, ŻE WSZYSTKO PODĄŻA KU KRZYŻOWI, WSZYSTKO NA NIM SIĘ KONCENTRUJE, WSZYSTKO BIERZE Z NIEGO POCZĄTEK I WSZYSTKO W NIM NABIERA SENSU. W nim, wszystko jaśnieje, uświęca się. Boże, udzielasz mi łaski.
Pragnę umiłować Krzyż. Pragnę umiłować miłością największą. Pragnę nieustannie trwać pod Twoim Krzyżem, adorować Ciebie. Pragnę! Pragnę, by w moim sercu krzyż też był w centrum, aby był zrośnięty z moim sercem, aby wyrastał z mojego serca. Niech zapuści korzenie.
Jakże pragnę, abyś mnie całą przemienił w krzyż, abym cała zrosła się z Tobą na Krzyżu. Wlewasz w moje serce umiłowanie Twego cierpienia, umiłowanie Twojej Męki. Wlewasz też przedziwne zrozumienie całej głębi tajemnicy Krzyża, cierpienia., Twego Konania, śmierci i Zmartwychwstania.
- Dziękuję za to, że choć to niepojęte, jednak moje serce otwierasz na te tajemnice i moje serce pragnie ich.
- Dziękuję Ci i uwielbiam Ciebie w tajemnicy Twojej miłości!
- Uwielbiam Ciebie w tajemnicy miłości objawiającej się w każdej sekundzie Twego życia na ziemi, tutaj!
- Uwielbiam Ciebie w każdej chwili, w każdym wydarzeniu Twego życia! Z każdego wydarzenia bije przecudowny blask Twojej miłości i zlewana jest łaska na każdą duszę.
- Uwielbiam Ciebie w Twoim zamyśle stworzenia świata!
- Uwielbiam Ciebie w stworzeniu człowieka!
- Uwielbiam Ciebie w Twojej Obecności w narodzie wybranym!
- Uwielbiam Ciebie w Zwiastowaniu, w Narodzeniu!
- Uwielbiam Ciebie w każdej sekundzie Twego dzieciństwa tutaj na ziemi!
- Uwielbiam Ciebie w każdej chwili Twojej dorosłości na ziemi, Twojej działalności nauczycielskiej!
- Uwielbiam Ciebie w każdym Twoim Słowie wypowiadanym tu na ziemi i w każdym czynie, cudzie, znaku!
- Uwielbiam Ciebie w Twoim cierpieniu, Krzyżu, śmierci i Zmartwychwstaniu!
- Uwielbiam Ciebie w Zesłaniu Ducha Świętego!
- Uwielbiam Ciebie w rozwoju Kościoła, we wszystkich Apostołach, ich następcach! Uwielbiam Ciebie!
***
Niepojęta jest Twoja miłość rozlewająca się na cały Kościół, na wszystkie jego członki, przejawiająca się we wszystkich świętych duszach. W sposób szczególny, przejawiająca się:
- - we wszystkich Sakramentach Twoich,
- - w Twoim Słowie,
- - w Twoim Krzyżu,
- - we wszelkim dobru, które pojawia się w sercu ludzkim,
- - we wszelkich dziełach miłości i miłosierdzia Twego,
- - we wszystkich duszach konsekrowanych.
Uwielbiam Ciebie! A im bardziej dajesz mi poznawać wielkość Twojej miłości, tym bardziej rozumiem, że zbyt mała jestem, aby ją pojąć, bo każda cząstka, którą pojmuję, widzę, pokazuje mi, iż jeszcze bardziej ta miłość jest nieskończona, jeszcze większa, jeszcze bardziej niepojęta.
Zanurz mnie proszę, każdą duszę w Twojej miłości i pozwól nam poznawać Ciebie, pozwól nam zachwycić się Tobą i całym życiem Ciebie uwielbiać.
Proszę Ciebie Boże, udziel mi swego błogosławieństwa, abym mogła nieustannie otwierać się na Twoją Obecność w Kościele, abym mogła poznawać Ciebie, abym mogła kochać. Umocnij moje serce! Dajesz mu tak wiele, a ono jest takie słabe, Umocnij je, by szło za Tobą, nie oglądając się na nic innego. Proszę, pobłogosław nas Jezu.