Jezus rzekł do niej: Mario! (J 20,1.11-18)
Czy zauważyliście, że dzisiaj znowu mowa jest o miłości? Czy potrafimy tak otworzyć serca, aby zachwycić się tą miłością, o której mówi Bóg? Czy potrafimy tak otworzyć dusze, by doświadczyć tej miłości – niezwykłej, pełnej mocy. Już pierwsze czytanie powinno wprowadzić nasze serca w wielki zachwyt i wzruszenie, bo przecież słowa były o miłości – przepiękny hymn o miłości. Ewangelia – i znowu miłość, bowiem i w tym fragmencie jest mowa o miłości. Spotkanie z Magdaleną odbyło się zanim jeszcze Jezus wstąpił do Ojca. Czekał na nią. On wiedział, że przyjdzie. Znał jej serce, wiedział, że umiłowała Go miłością największą, dlatego chciał ją jeszcze umocnić i rozradować. To było niezwykłe spotkanie, pełne miłości. Serce Magdaleny – początkowo smutne z powodu śmierci Jezusa, przepełnione miłością do Niego, przeżywające straszliwe chwile. Pragnęła jeszcze Go zobaczyć, namaścić Jego Ciało. Nie rozpoznała na początku Jezusa. Wypowiada słowa, które mogą się wydawać dziwne – jakże kobieta mogłaby unieść bezwładne ciało i to jeszcze wysokiego mężczyzny? Ale z miłości mówi się różne rzeczy i nie myśli się logicznie. Wystarczyło, że Jezus wypowiedział jej imię i rozpoznała Go. I wielka miłość zalała jej serce.
To niezwykłe spotkanie może mieć miejsce również w życiu każdej duszy – spotkanie z Jezusem Zmartwychwstałym; spotkanie duszy spragnionej Boga, stęsknionej za Bogiem, pragnącej Tego, którego kocha najbardziej i chce go spotkać. Kiedy dusza kocha, dochodzi do takiego spotkania – wcześniej czy później. Jezus widząc miłość duszy, nawiedza ją. Wypowiada jej imię, a czyni to w sposób pełen miłości. Ona cała tą miłością zalewa się, jest w niej skąpana, nią otulona. Wtedy słowa pierwszego czytania stają się dla niej żywe, są rzeczywistością. W jej sercu stają się ciałem. Dusza wie, że są prawdą. Może sięgnąć jeszcze po inne słowa – chociażby z Listu do Koryntian, do Hymnu o miłości. I czytając, również dozna wzruszenia. Serce zostanie porwane miłością tak bardzo, że dusza już niczego innego nie będzie pragnąć, tylko samego Boga. Jakże smutne są dusze, które nie poznały Bożej miłości. Jakże smutne są te serca, które nie spotkały Jezusa. Jakże smutne życie wiodą ci, którzy nie znają miłości Boga.
A czy ty tę miłość poznałeś? Czy jej doświadczyłeś? Czy twoje serce zostało porwane tą miłością tak, że czułeś, iż ulatuje z ciebie jak ptak, wysoko, unosząc się do tronu Boga. Czy doświadczyłeś tej miłości tak bardzo, aby pragnąć rezygnacji z całego swojego życia po to, by zdobyć tę miłość? Czy doświadczyłeś jej w swoim sercu? Czy ono zostało zalane tą miłością tak bardzo, że płakałeś ze szczęścia? Czy myśląc o tej miłości Boga, wzruszasz się? Jeśli nie, to nic straconego. Bóg czeka. Jezus czekał na Magdalenę, choć wstąpienie do Ojca na pewno było ważną rzeczą. A jednak dla duszy, która Go kochała, zrobił to. Jeśli ty pragniesz kochać i poznawać miłość Boga, poproś, aby Jezus na ciebie poczekał; by spotkał się z tobą. Abyś mógł doświadczyć tego spotkania z Miłością, która sprawia, że serce rozpływa się, topnieje jak wosk. Poproś, aby Jezus udzielił ci tej łaski, byś mógł poczuć tę miłość; byś mógł sercem zrozumieć ją; aby słowa o miłości, których wiele jest w Piśmie św. były żywe dla ciebie; abyś wzruszał się za każdym razem, zachwycał się i padał przed Bogiem na kolana. Abyś wyśpiewywał pieśń miłości za każdym razem, kiedy pomyślisz o Bogu. Aby ta miłość stała się dla ciebie najważniejsza, by stała się celem. Czy wiesz dlaczego wielu świętych – choć przeżywali różne trudne chwile, choć bardzo cierpieli – było szczęśliwych? Bo poznali miłość i za nią poszli. Wtedy nawet przeciwności i cierpienie nie były zbyt wielkie, bo miłość była ponad to – potężniejsza, mocniejsza, piękniejsza. Znasz takie doświadczenia w życiu, kiedy pomimo jakiegoś cierpienia coś, co jest dla ciebie ważne, jak gdyby przesłania to cierpienie. I pomimo bólu dążysz do tego, bo to jest cel ważniejszy. Wielka radość z czegoś, co jest dla ciebie ważne niejako przyćmiewa ból i cierpienie. A gdy się kocha samego Boga, gdy doświadcza się Jego miłości, wtedy człowiek potrafi wiele znieść, bo inaczej przeżywa, inaczej wartościuje, inaczej układa sobie to, co dla niego ważne i mniej ważne. Gdy dziecko upadnie i stłucze kolano, ramiona matki koją ból. Przecież ramiona nie są lekarstwem, a jednak miłość mamy jest balsamem na każde zło. Dziecko się uspokaja, choć nadal boli kolano, ręka czy głowa. Bo w ramionach matki jest bezpieczne; bo mama rozumie, bo mama wie, bo kocha dziecko, a ono kocha ją. Dokładnie tak samo jest z duszą i Bogiem, a jeszcze piękniej.
Połóż dzisiaj swoje serce na ołtarzu i poproś Boga, by napełnił twoje serce miłosnym oczekiwaniem na Niego. A kiedy przyjdzie do ciebie Jezus w Komunii, posłuchaj, jak wypowiada twoje imię. Rzuć się Mu do stóp i wypowiedz te miłosne słowa: Rabbuni. W tych słowach nie treść była ważna, ale uczucia w sercu Magdaleny. A potem mów do Jezusa tak, jak dyktować ci będzie serce . I słuchaj Go, i rozraduj się Jego cudowną miłością. Daj się jej porwać. Pozwól sobie na to szaleństwo miłości, abyś mógł jej doświadczyć. A kiedy serce zazna miłości Boga, już nie zdoła przestać jej pragnąć. Pragnąć będzie zawsze, zawsze.
Modlitwa
Jezu mój! Cieszę się, bo spełniłeś moje pragnienie. Pragnąłem spotkać się z Tobą i Ty przyszedłeś do mnie, tak jak byłeś na spotkaniu z Magdaleną. Dziękuję Ci, Panie. Wiem, że również dla mnie zstąpiłeś z Nieba na Ołtarz. Moje serce raduje się, bo czuje się kochane. Gdy chodzi o króla człowieczego, to do niego wszyscy muszą iść, a Ty – Król prawdziwy, Bóg – sam przychodzisz do człowieka. Opuszczasz swój pałac i przychodzisz do mnie, w tak nędzne progi. I nie straszne jest Ci to, jak bardzo słaby jestem. Moje serce tak różni się od Twego pałacu. Ale Twoja miłość sprawia, że spostrzegasz je jako najpiękniejszy pałac, Twoje mieszkanie. Trudno mi to pojąć, Boże, ale raduję się, że mogę Ciebie gościć, ze przychodzisz do mnie, że mieszkasz we mnie, że wypełniasz moje serce miłością. Uszczęśliwiasz mnie, Jezu. Pragnę Ciebie wielbić.
Panie! Moje serce przepełnia radość, bo jesteś. Moje serce się raduje, bo dotknąłeś je miłością. Ono ożyło, bo spotkało Ciebie. I żywym staje się to spotkanie Twoje z Marią Magdaleną. Zaczynam rozumieć, co się działo w jej sercu. Rozumiem jej radość i wzruszenie, gdy wypowiedziałeś jej imię. Ja także pragnę odpowiedzieć jak ona, sercem pełnym miłości: Rabbuni. Och, Bądź w moim sercu na zawsze, mieszkaj w nim, nie odchodź. Będę stale przy Tobie, będę mówić do Ciebie słowami miłości. Będę Ciebie adorować. Będę wszystko czynić dla Ciebie. Każda myśl będzie z miłości do Ciebie, każde słowo i każdy czyn z myślą o Tobie – o Miłości. Ze wszystkiego zrezygnuję, aby kochać Ciebie bardziej, by posiąść Cię i należeć do Ciebie w pełni; by być Twoim całkowicie i do końca. Jak to dobrze, Jezu, że przyszedłeś; jak to dobrze, że jesteś. Jakie to cudowne, że Ty – wszechmogący Bóg przyszedłeś właśnie do mnie – duszy maleńkiej, serca najsłabszego. Nie pojmuję Ciebie, Twojej miłości, ale czuję ją. Wiem, Panie, Twoja miłość uskrzydla moje serce. Ono wznosi się teraz na skrzydłach Twojej miłości do samego Nieba, aby tam, u stóp Twego tronu, spocząć na zawsze, nieustannie adorując Ciebie, nieustannie Ciebie wielbiąc, wywyższając. Będę tak trwać, Boże mój, Trójco Święta, Ojcze, Synu i Duchu. I wraz z aniołami i świętymi będę oddawać Ci chwałę. Dziękuję Ci, Boże, że dałeś mi skrzydła miłości. Ona mnie przeniesie wszędzie. Dzięki niej mogę być wszędzie. Będę więc z Tobą, zawsze. Uwielbiam Cię, Boże, wywyższam Cię, oddaję Ci cześć.
Twoja obecność, Jezu, Twoja miłość przemienia moje serce. Tyle w nim teraz odwagi, tyle mocy. Ufność wstąpiła we mnie i wiem – z Tobą mogę wszystko. Tobie ufam, dla Ciebie żyję i wszystko Ci poświęcam. Ofiarowuję się Tobie. Chcę pełnić Twoją wolę. Będę słuchać, a Ty mów. Teraz, gdy jesteś we mnie, wiem, że mam siłę, aby być wiernym i posłusznym Tobie. Mam siłę, aby kochać innych ludzi, by przebaczać, by patrzeć z miłością i z miłością odpowiadać na wszystko. Ty, Jezu, w moim sercu jesteś tą miłością, siłą, mocą, wytrwałością – wszystkim. Odtąd żyję Tobą. Żyj w moim sercu.
Proszę, pobłogosław nas, Jezu.
Refleksja:
W Bogu wszystko jest możliwe i każdy z nas może doświadczyć tej miłości, jaką miała w sercu Magdalena, gdy spotkała Jezusa Zmartwychwstałego. To przepiękna miłość, czysta; miłość, jakiej doświadcza mało dusz. Do tej miłości trzeba pozostawić wszystko, swoje stare życie. Maria Magdalena tak uczyniła. Doświadczyła ogromu miłości Jezusa i Jego miłosierdzia, przyjęła je i od tej pory kochała czystą piękną miłością Tego, który ją stworzył i obdarował zbawieniem. Ta miłość ją uskrzydlała, dawała jej szczęście o wiele większe niż człowiek zaznaje z powodu różnych ziemskich spraw. Jeśli i ty pragniesz doświadczyć prawdziwego szczęścia, jeżeli chcesz zakosztować prawdziwej miłości, otwórz serce, poproś o to spotkanie z Jezusem i czekaj na Niego. On na pewno przyjdzie. On już jest w twoim sercu, tylko ty musisz otworzyć się na Jego obecność.
Błogosławię was. W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.