60. Wyrok (J 19,13-16)
„Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. I rzekł do Żydów: «Oto król wasz!» A oni krzyczeli: «Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!» Piłat rzekł do nich: «Czyż króla waszego mam ukrzyżować?» Odpowiedzieli arcykapłani: «Poza Cezarem nie mamy króla». Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano.” (J 19, 13-16)
Komentarz: Dzisiejszy fragment Ewangelii jest przerażający. Jezus okrutnie torturami umęczony, oszpecony, wystawiony na widok publiczny wyszydzony i odrzucony jako Bóg, Człowiek i Król, wydaje się być zależnym od decyzji lękliwego człowieka.
Piłat nie myśli o Jezusie, ale o sobie. Jego słowa i czyny są oznaką pogardy dla Żydów, ale też nie mają znamion szacunku dla Jezusa. I chociaż powtarza, że Jego zdaniem Jezus jest niewinny, to jednak poświęca Jego życie za cenę swojej kariery. Żydzi zaś są jak w amoku- nic już nie widzą, niczego nie pragną, tylko śmierci Jezusa. Jego widok- zalanego krwią, chwiejącego się na nogach, okrytego szmatą, z cierniową koroną- jeszcze bardziej podburza ich emocje i zaślepieni w swej nienawiści wykrzykują znamienne słowa: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!(…)Poza Cezarem nie mamy króla.” Zadziwiające jest to, jak w jednej chwili zmieniają swoje poglądy i to, co do tej pory było znienawidzone, nagle zostaje przyjęte i ogłoszone. Przecież byli pod panowaniem Rzymu. Przez wieki nie tylko wierzyli w jedynego Boga, ale i uznawali Go za swego Króla. Potem, gdy rozpoczęły się rządy królów, musieli być oni specjalnie namaszczani, co oznaczało swego rodzaju wybranie przez Boga na ten urząd. A i tak Bóg był ponad całym Izraelem opiekując się nim i pouczając go. Kolejne niewole były znienawidzone. Panowanie Rzymian nad narodem wybranym też nie należało do akceptowanych. Wydawać by się mogło, że Żyd nigdy w życiu nie uzna za swego króla- Rzymianina, czy też innego najeźdźcy. Przecież modli się psalmami do Boga, w których wychwala Go jako swego Króla.
Teraz jednak dzieje się coś, co można przyrównać jedynie do opętania szatanem. Patrząc na Jezusa zalanego krwią krzyczą: Precz! Odrzucają Go całkowicie. Odrzucają Boga! Do Boga krzyczą: Precz! Ciekawe, na ile w tej burzy emocji, mają świadomość tego, co czynią. Gdyby posłuchali serca, gdyby wyciszyli własną pychę, byliby w stanie usłyszeć głos Boga we własnym sumieniu. Niestety oni nie chcą słuchać. Nie tylko odrzucają Boga odcinając się od wiary swych ojców, dziadów, poprzednich pokoleń. Oni Go mordują. Skazują na śmierć przez ukrzyżowanie jednocześnie wygłaszając słowa, które nie przeszłyby przez gardło ich przodkom: Poza Cezarem nie mamy króla.
Tutaj należy przypomnieć, że wybranie narodu polega właśnie na tym, że to jemu objawił się Bóg, to jego Bóg prowadzi, nim się opiekuje i o niego troszczy. Bóg jest jego Królem i Obrońcą, Prawodawcą i Sędzią. Inne narody nie znają jedynego Boga, mają liczne swoje bożki. Często pragną narzucić Izraelitom swoje wierzenia. Mimo to, Żydzi w tym momencie wyznają, że to Cezar jest ich królem. Czynią coś niesłychanego i sprzecznego z ich wiarą. A wszystko to dzieje się w obecności Jezusa, który osłabiony torturami ledwo trzyma się na nogach. Ta nienawiść ludzka nie dodaje Mu sił. Jednak On nie komentuje ich zachowania, nie tłumaczy niczego, nie prosi o zrozumienie. On milczy. Patrząc na tę scenę można usłyszeć, jak to milczenie Jezusa staje się wielkim, głośnym wyrzutem sumienia narodu, który niweczy wieki swego istnienia, oczekiwania na Mesjasza, jak wyrzeka się wiary swych przodków, swego wybraństwa, stając niemalże twarzą w twarz z Bogiem, odrzuca Go plując Mu w twarz.
Prawdziwie trudno to zrozumieć. Jednak tak, jak i poprzednio, spróbujmy otworzyć się na to wydarzenie, wejść w nie duchowo, by razem z Jezusem przeżywać je. Spróbujmy włączyć się swoim życiem w doświadczenie Jezusa. Poczujmy sercem, co może dziać się w Jego wnętrzu. Jednocześnie nie odgradzajmy się od Jego oprawców, bowiem w ich zachowaniu możemy z bólem zobaczyć siebie samych w różnych sytuacjach życiowych. Zrozumienie, iż wcale nie jest się lepszym od tych, którzy tak okrutnie postępują z Jezusem, jest krokiem ku nawróceniu, którego potrzebuje każdy, nawet wierzący. To doświadczenie bólu z powodu własnej nicości, nikczemności popełnianych grzechów, prowadzi duszę ku pokorze i zbliża do Boga. Pozwala stawać w prawdzie przed Bogiem i sobą samym. Staje się stopniowo bazą, na której człowiek może się oprzeć i od której może rozpocząć swoje nowe życie. Módlmy się prosząc Ducha Świętego, by wprowadzał nas w to doświadczenie duchowego uczestnictwa w życiu Jezusa. Błogosławię was na czas tych rozważań.