62. Grzech przeciwko Duchowi Świętemu (Mt 12,31-37)
«(…) Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym. Albo uznajcie, że drzewo jest dobre, wtedy i jego owoc jest dobry, albo uznajcie, że drzewo jest złe, wtedy i owoc jego jest zły; bo z owocu poznaje się drzewo. Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście? Przecież z obfitości serca usta mówią. Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy. A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony».
Komentarz: Na te słowa powinny zadrżeć nasze serca. Są głęboką prawdą, a jednocześnie ostrzeżeniem. Zatrzymajmy się dzisiaj nad nimi dla naszego dobra. Rozważając kolejne fragmenty Ewangelii wg św. Mateusza, ukazywaliśmy perfidię i przewrotność serc faryzeuszy. Zwracaliśmy przy tym uwagę na to, iż nasze serca również nie są wolne od podobnych myśli, wad i grzechów.
Dzisiaj szczególnie zastanówmy się nad słowami: „Z obfitości serca usta mówią”. Ta prawda wciąż przewija się przez nauczanie Jezusa. To, co kryje się w sercu człowieka, to wypowiada on ustami, to przejawia się w jego czynach, stanowi jego życie, jego skarb. I to staje się jego wiecznością. Nie rozumiemy do końca wagi tego stwierdzenia. Mówiliśmy już: „Gdzie skarb twój, tam i serce twoje”. Dzisiaj idziemy dalej. Bowiem Bóg wskazuje nam przyszłość i mówi, iż należy patrzeć na swoje życie z perspektywy wieczności. Nie można zatrzymywać się nad teraźniejszością. Nie rozumiejmy tego źle. Żyjąc tu i teraz, należy pamiętać, że swoim życiem przygotowujemy sobie wieczność. Jaką – zależy od tego, co teraz jest dla nas wartością, w czym nasze serce pokłada ufność i nadzieję, co stanowi prawdę jedyną i najważniejszą. Jeśli to coś trwałego, żyć będzie wiecznie. Jeśli ułuda – nasza przyszłość nie jawi się w kolorowych barwach.
Powróćmy jednak do omawianego fragmentu. Jezus przytacza w nim kilka ważnych sentencji, które ostatecznie prowadzą do jednego, bardzo ważnego wniosku, iż człowiek zda sprawę przed Bogiem ze swego życia. „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu”. Dlaczego akurat to zostaje dzisiaj podkreślone? Przyjrzyjmy się samym sobie i swoim bliskim, znajomym, otoczeniu. Gdziekolwiek się znajdziemy – dokoła słychać ludzką mowę. Człowiek porozumiewa się z drugim człowiekiem głównie za pomocą słów, chociaż nie tylko. Mimika, gest, wygląd, też mają swoją wymowę. Jednak wypowiadamy w swym życiu ogromnie dużo słów. Posłuchajmy jednego dnia, czego dotyczą tematy tych rozmów. Czy są rzeczywiście aż tak bardzo ważne? Czy wnoszą w życie osób rozmawiających coś wartościowego? Czy je zmieniają na lepsze? Czy rodzą dobro, czy budują?
Ludzie rozmawiają wszędzie: w pracy, w autobusie, w sklepie, na ulicy, w domu, na korytarzu, w windzie… Im lepiej się znają, tym więcej do siebie mówią. Dobry psycholog, oświecony światłem Ducha Świętego, wysnułby niekiedy zadziwiające wnioski po wysłuchaniu jednej osoby przez cały dzień. Oczywiście pod warunkiem, że ta osoba nie wiedziałaby, że jest obserwowana i słuchana. Zróbmy sobie samemu taki eksperyment. Śledźmy uważnie w ciągu jednego dnia, co mówimy. Dodatkowo jeszcze starajmy się zastanowić, co nami kieruje. Co jest przyczyną tych słów i co chcemy osiągnąć, wypowiadając je. Co one czynią w naszym sercu? Czego oczekujemy po danej rozmowie? Pomyślmy też, jaka jest tematyka naszych rozmów? Kiedy już tak przeanalizujemy cały dzień, powróćmy do tego fragmentu: „Przecież z obfitości serca usta mówią”. Poprzez nasze słowa ujawnia się to, co tkwi w głębi serc. To właśnie jest na naszych ustach.
„Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, a zły (…) złe rzeczy”. Jakże mocne to słowa wobec każdego człowieka. Niestety, jest to już w ludzkiej naturze, że człowiek stale mówi i mówi, a 90% jego słów jest bezużytecznych. Nie wnosi w życie niczego nowego, nie buduje, nie rodzi dobra, nie podnosi, nie daje miłości. Tyle słów służy pysze, egoizmowi, nienawiści, złośliwości, a nie Bogu! Czy to nie zatrważające?! Czy to nas nie przeraża? Około 90% słów wypowiadanych przez nas nie służy Bogu! Komu zatem służy?
Rozważając poprzedni fragment, mówiliśmy: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie, kto nie zbiera ze Mną, rozprasza”. Zatem komu służą te słowa? A „z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie zdadzą sprawę w dzień sądu”. Tyle bezużytecznych słów! Tyle słów, które niosą anty – miłość! Służą więc szatanowi! Jesteśmy świadkami przejmowania władzy nad światem przez złego ducha. Bezwiednie w tym uczestniczymy i sami się do tego przyczyniamy! Maleńka droga miłości jest ratunkiem dla nas i lekiem na otaczającą rzeczywistość. Ona przywraca właściwe proporcje. Zwraca dusze ku Bogu, gdyż całkowicie się Mu oddają i Jemu służą. A czynią to, przynajmniej starają się, całymi sobą, całym swym jestestwem, angażując w to serce („z którego obfitości wszystko wypływa” – myśli i słowa).
Ta propozycja kroczenia drogą najmniejszych jest antidotum na szalejące zło, które króluje w sercach i na ustach bardzo wielu dusz. Dzięki tej drodze one odradzają się, ponownie wracają do Boga, Nim się napełniają. Wtedy „dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy”. I usta mówią same dobre słowa z obfitości swego serca. A jak sprawdzić, czy już czerpiemy z samego źródła dobra? To bardzo proste. Drzewo jest dobre wtedy, gdy przynosi dobre owoce. Zatem przyjrzyjmy się owocom. Posłuchajmy znowu swoich słów, rozważmy myśli, motywy postępowania. Przeanalizujmy każdy krok po kolei. I prośmy, by Bóg sam umieścił swoje dobro, swój skarb w naszych sercach. Módlmy się, by Maryja wydobywała z nas to dobro. Upraszajmy aniołów i świętych, by pomagali nam w nim wytrwać. Wtedy z nadzieją i ufnością możemy oczekiwać na czas ostateczny, „bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony”.
Niech Bóg udzieli nam dzisiaj szczególnego błogosławieństwa Ducha Świętego, by swoją łaską oświecał nasze rozważania, obdarzał nas światłem podczas poznawania prawdy o własnym sercu. Niech błogosławi nas Duch Święty.