68. Przypowieść o chwaście. Wyjaśnienie przypowieści (Mt 13,24 -32.36 -43)
Inną przypowieść im przedłożył: «Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: „Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?” Odpowiedział im: „Nieprzyjazny człowiek to sprawił”. Rzekli mu słudzy: „Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?” A on im odrzekł: „Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza”».
Wtedy odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: «Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście!» On odpowiedział: «Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha! (…)»
Komentarz: Kolejny raz Bóg przychodzi do nas z bardzo konkretnym słowem i wskazaniem. To, co za czasów Jezusa było objaśniane jedynie apostołom i uczniom – niekiedy tylko w pewnym stopniu – teraz objawiane jest nam w pełni. Bowiem światłem rozjaśniającym poznanie stały się śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Można by sądzić, że żyjąc tyle lat po Chrystusie, korzystając z tak wielkiego dorobku, bogactwa, dziedzictwa Kościoła świętego, ludzkość powinna iść prostą drogą ku świętości. Niestety, dzieje się zupełnie odwrotnie. Dlatego ten fragment jest dzisiaj szczególnie aktualny i odnosi się do współczesności.
Jezus od wieków zasiewa dobre ziarno. Od stuleci głoszone jest słowo Boga i Dobra Nowina rozbrzmiewa w Kościele. A Bóg dotyka dusz, by wychodząc ze swego odrętwienia, mogły usłyszeć tę wieść z nieba. Wciąż jednak dzieje się to samo. Przypatrzmy się sobie, bowiem chodzi tu o nasze serca. Bóg powołuje nas do istnienia. Stwarza ciała i dusze. Daje nam życie po to, abyśmy kochali, miłości zaznawali i w niej żyli. Już na samym początku wyposaża w liczne dary, które mają pomóc w kroczeniu do świętości. W ciągu całego życia udziela swojej łaski, byśmy mogli wzrastać w miłości do Niego i ludzi. Poprzez naszych bliskich, poprzez dobre dusze, liczne wydarzenia pomaga nam poznawać siebie, przyjmować to poznanie i nim żyć. Największą i najważniejszą prawdą, którą Bóg nam objawia jest to, iż On tak bardzo nas ukochał, że zgodził się, aby Jego Pierworodny Syn został za nas okrutnie umęczony i zabity.
Słowa „za nas” mają tutaj ogromne znaczenie. I należy je rozumieć dosłownie. Za nas On – Jezus Chrystus poniósł śmierć męczeńską. Gdyby nie Jego zgoda na to, cierpielibyśmy i umierali bez nadziei na zmartwychwstanie. On za nas przyjął tę mękę i za nas umarł. Dzięki temu my nie pomrzemy, ale będziemy żyć wiecznie. Spróbujmy jeszcze raz uświadomić sobie tę niepojętą miłość Boga do człowieka. Która z matek lub który z ojców zgodziłby się, by ich dziecko tak strasznie cierpiało i umarło okrutną śmiercią za inne – obce dzieci, w dodatku będące młodocianymi przestępcami? Jezus poszedł na śmierć nie za nas – świętych, ale za nas – grzeszników. Świętymi czyni nas dzięki własnej śmierci. Prawdę o tej miłości Bóg głosi w swoim Kościele ciągle. I wciąż zasiewa miłość w ludzkich duszach jako dobre ziarno. To Jego życie w nas jest tym zasiewem. Bóg jest dobrym gospodarzem. Nie pozostawia dusz samych sobie, ale stwarza swemu ziarnu dogodne warunki do wzrostu. Udziela łask, które ogrzewają, odżywiają, dają siły do rozwoju. Dotyka swoją miłością, mówi o niej. Tak naprawdę cała istota wzrostu tkwi w miłości. Dusza dojrzewa. Ziarno miłości zasiane w niej rozwija się wtedy, gdy ona przyjmuje stale pomoc Boga, kiedy jest w stałym kontakcie z Nim. Tak jak roślinie potrzebne jest światło słoneczne, woda z solami mineralnymi, powietrze oraz gleba, w której się zakorzeni, tak dusza potrzebuje światła Bożego, pokarmu Jego Ciała, miłości do oddychania i zakorzenienia w Kościele.
Bóg w różny sposób daje duszy warunki do rozwoju. Niestety, jest też nieprzyjaciel, który cały czas stara się zniszczyć uprawę, zagłuszyć jej wzrost, sprawić by plony były słabe. Dlatego zasiewa swoje ziarno – zaprzeczenie miłości. Jego zasiew – to nienawiść, która oznacza śmierć. Na ile serca ludzkie otworzą się na to, na tyle to w nich kiełkuje i wzrasta. Niestety, tak jak chwasty, złe ziarna mają większą siłę wzrostu, zagłuszają rośliny dobre, zabierają im światło, pożywienie. Przez nie one rosną wolniej, są słabsze i marnieją. Tak dzieje się z naszymi duszami i życiem danym nam od Boga. Ono jest delikatne, wciąż zagłuszane więc przytłaczającym je złem. Niejako przystajemy na to, pozwalając szatanowi siać jego ziarno, przyjmując je i pozwalając mu rosnąć.
I znowu wielką pomocą w ochronie naszej uprawy jest maleńka droga miłości. Bowiem idąc nią za wskazaniami Jezusa, możemy uchronić kiełkujące w nas ziarna życia Bożej miłości. Na drodze tej człowiek zabiega o zachowanie czystości myśli, języka i serca. Stara się je wypełnić Bożą miłością. W ten sposób nie ma tam miejsca na ziarna zła. Wiadomo, że nasze dusze są wątłe i ulegają słabościom. Jednak na maleńkiej drodze miłości mamy wciąż wyciągać ręce do Maryi w błagalnym geście o Jej pomoc. Ona – Matka nieustannie pomaga powstawać i iść dalej. Dusza trzymając za rękę Matkę Niebieską, może kroczyć śmiało, bo ma przy sobie Jej pomoc, wsparcie i miłość. To Ona pomaga zachować czystość uprawy. Dba o duszę, o życie Boga i Jego miłość w niej. Ona zabiega, by ziarno szatana nie wypuściło korzeni. Bo jedynie Ona ma tę siłę, by go pokonać.
Spójrzmy, ile mądrości Jezus zawarł w tym krótkim fragmencie. Jak wielką prawdę niesie przypowieść o chwaście. Zagłębiając się w nią, możemy poznawać tajemnice królestwa niebieskiego, które istnieje, otacza nas, jest w nas. Nawet nie wiemy, jak wielkim bogactwem dysponujemy.
Niech Bóg błogosławi nas, abyśmy mogli zgłębiać Jego tajemnice. Byśmy poznawali Boga żyjącego w nas, zamieszkującego nasze dusze.