Nie powracaj do starej łodzi
Konferencja Wielkanocna
Jezus Zmartwychwstały umiłował każdego z nas. Każdą duszę poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie uczynił swoją oblubienicą. Krzyż jest wyznaniem miłości wobec każdej duszy. Jest to jedyne takie wyznanie miłości, bo taka miłość jest jedyna. Jedynie miłość Boża jest prawdziwą. Jezus pragnie, aby każdy z nas poczuł się szczególnie wybranym i szczególnie umiłowanym, bo Bóg wyznał miłość poprzez swoją Ofiarę na Krzyżu. Nikt inny nie wyznał miłości swojej do nas w ten sposób. Gdy przychodzi Jezus Zmartwychwstały, przychodzi z miłością, z wielką radością i z wielkim pokojem, aby tym wszystkim obdarzyć duszę i przypomnieć jej o swojej miłości i o wybraniu. Przychodzi również dzisiaj, aby każdemu z nas o tej miłości przypomnieć, abyśmy nie byli tak jak Piotr czy Jan, którzy powrócili do swojego starego życia. Po zmartwychwstaniu Jezusa oni wrócili do swojego starego życia! Nie było w nich radości zmartwychwstania. Nie było w nich zachwytu nad miłością Boga do człowieka. Być może było przygnębienie. Nie rozumieli jeszcze do końca, co się wydarzyło i powrócili do starego życia.
Spójrzmy na siebie. Tyle czasu oczekiwania, przygotowań, rozważania Bożej miłości, zanurzania się w niej, rozważania, czym jest Krzyż, Męka. Zbliżaliśmy się razem do Jezusa, wspieraliśmy Go w Jego cierpieniu. Wszyscy dostąpiliśmy niebywałej chwały. Każdy z nas mógł żywo uczestniczyć w Jego Męce. Każdy z nas zanurzony został w Jego śmierć, przeżywał Jego pobyt w Otchłani. Razem z Nim zostaliśmy pogrzebani, ale i razem zmartwychwstaliśmy. Czy przypadkiem po Poranku Wielkanocnym nie wróciliśmy do swoich zajęć, tak jak Jan i Piotr, jakby nic się nie wydarzyło? Czy znowu nasze serca nie zostały objęte przygnębieniem, tak jakby Jezus nie zmartwychwstał? Czy znowu nie poszliśmy łowić ryb? Zarzuciliśmy sieci, a sieci puste. Dlaczego? Bo w sercach nie było Jezusa Zmartwychwstałego. Poszliśmy sami!!! Powróciliśmy do swojego normalnego życia sami! I dzisiaj powróciliśmy z połowu z pustymi sieciami. Ale Jezus stoi na brzegu i mówi, aby zarzucić jeszcze raz, z drugiej strony, On będzie obecny!!!
Jezus nie chce naszego powrotu do dawnego życia. On nie chce marazmu, zniechęcenia. On chce, abyśmy zarzucili sieci i wyłowili je pełne ryb, bo On zmartwychwstał. On żyje! Razem z Nim zawsze jest pełnia. Pełnia! Jak dobry jest Bóg! Do każdego serca znajduje oddzielną drogę. Jak dobry jest i cierpliwy Jezus, że również po zmartwychwstaniu musi przekonywać swoich przyjaciół o tym, że żyje. Spójrzmy, do jednych przemawia w drodze, cierpliwie tłumaczy wszystko. Innym ukazał się już przy swoim Grobie. Wiedział, że Maria Magdalena potrzebuje pocieszenia. Kiedy indziej przychodzi do zgromadzonych Apostołów, aby i ich zapewnić o swoim zmartwychwstaniu i troszeczkę wytknąć, że nie wierzyli, nie ufali, że poddali się zwątpieniu. A oni znowu idą łowić ryby, więc pojawia się i w tym miejscu. Ileż ma cierpliwości! To, że człowiek nie rozumie, co się dzieje wokół niego, nie rozumie otaczającej rzeczywistości, tak jak nie rozumieli uczniowie, to wcale nie znaczy, że Jezus nie zmartwychwstał. On zmartwychwstał, tylko Apostołowie jeszcze są małej wiary. Ich serca są jeszcze słabe i właściwie nic nie rozumieją mimo, że Jezus im wszystko tłumaczył, przygotowywał, wyjaśniał. Co czynił podczas Ostatniej Wieczerzy? Objaśniał. A oni rozproszyli się. Nic nie rozumieli, choć wszystko mieli podane.
Tak samo każdy z nas ma wszystko podane. Nasze serca były przygotowane do Triduum – najpiękniejszego wydarzenia, najcudowniejszego wyznania miłości. Razem z Nim mogliśmy zawisnąć na Krzyżu. Zanurzając się w Jego Ranach, razem z Nim umrzeć i zanurzyć się w grobie. Razem z Nim przeżyć Poranek Zmartwychwstania i radować się Jego życiem – nowym życiem, które otrzymaliśmy. Czegoś zabrakło naszym sercom i po dwóch, trzech dniach powróciły do tzw. normalności, która nie jest normalnością w Bogu. W Bogu jest miłość, radość, wiara, ufność, życie, pełnia życia. W Bogu jest moc, uzdrowienie. Człowiek nie musi wszystkiego rozumieć. Człowiek ma po prostu przyjąć miłość Bożą. Ma pozwolić swojej duszy, by Oblubieniec przyszedł do niej, objął ją i ucałował. Ma pozwolić Oblubieńcowi, który pragnie poprowadzić oblubienicę, poprowadzić się na łąki pełne kwiatów. Chce poprowadzić na niebiańskie łąki. Chce zaprosić do komnaty swojej, włożyć pierścień na rękę. Cóż z tego, że twoja dusza tego nie rozumie. Daj się poprowadzić, daj się zaprosić! Otwórz się na radość, na miłość! Nie powracaj do swojego życia, daj się porwać miłości! Uwierz, że ta miłość ma moc. Ta miłość jest w stanie przemienić wszystko. Przemieniła życie Apostołów, może przemienić i twoje, tylko nie trzeba oglądać się za siebie, nie trzeba powracać znowu do starej łodzi i łowić w nocy, samemu. Jeśli się wybrać na ryby, to tylko z Jezusem, aby połów był obfity. Bo ten połów, obfitość, pełnia oznacza pełnię twego życia, w którym ty, oddając się Jezusowi, stajesz się niczym rybak, który pozwala Jezusowi poprzez twoje serce łowić inne dusze. Pozwalasz działać łasce. Tylko w Bogu jest pełnia. Tylko Bóg napełnia sieci w sposób niesłychany. I twoje życie może stać się taką pełnią.
Proś Ducha Świętego, aby Twoje serce przekonał do miłości, z którą przychodzi do ciebie Jezus Zmartwychwstały. Niech przekona do miłości oblubieńczej, niech zachwyci ciebie tą miłością.