71. Przypowieść o przewrotnych rolnikach (Mk 12,1-12)
I zaczął im mówić w przypowieściach: «Pewien człowiek założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał tłocznię i zbudował wieżę. W końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. W odpowiedniej porze posłał do rolników sługę, by odebrał od nich część należną z plonów winnicy. Ci chwycili go, obili i odesłali z niczym. Wtedy posłał do nich drugiego sługę; lecz i tego zranili w głowę i znieważyli. Posłał jeszcze jednego, tego zabili. I posłał wielu innych, z których jednych obili, drugich pozabijali. Miał jeszcze jednego, ukochanego syna. Posłał go jako ostatniego do nich, bo sobie mówił: „Uszanują mojego syna”. Lecz owi rolnicy mówili nawzajem do siebie: „To jest dziedzic. Chodźcie, zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze”. I chwyciwszy, zabili go i wyrzucili z winnicy. Cóż uczyni właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci rolników, a winnicę odda innym. Nie czytaliście tych słów w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w oczach naszych». I starali się Go ująć, lecz bali się tłumu. Zrozumieli bowiem, że przeciw nim powiedział tę przypowieść. Zostawili więc Go i odeszli.
Komentarz: Wypełniły się Pisma. Słowa proroków znalazły potwierdzenie w osobie Jezusa. Wszystko co zapowiedziane w Starym Testamencie, poprzez Wcielenie Syna Bożego, zostało spełnione. Mesjasz przyszedł na ziemię. Dzisiejsza przypowieść jest niejako skrótem dziejów ludzkości – od stworzenia do pełni czasów. Przyjrzyjmy się bliżej tym słowom, które przecież wypowiada sam Jezus, dając świadectwo o sobie, o Ojcu oraz relacji jaka zachodzi między Nimi, a człowiekiem.
Jezus nakreśla obraz stworzenia ziemi, którą Bóg dał w posiadanie ludziom. Polecił czynić ją sobie poddaną. Ponieważ człowiek zgrzeszył, Bóg posyłał proroków, którzy w Jego imieniu przemawiali do ludzi i pouczali ich. Niestety, często los tych Bożych wysłanników był tragiczny. W końcu Pan zesłał na ziemię swojego Syna. A ludzie jeszcze bardziej nastawali na Jego życie i zabili Go. W tym miejscu rozpoczyna się zapowiedź następnych wydarzeń w dziejach ludzkości. Jezus niejako łączy w sobie przeszłość starotestamentalną z przyszłością rodzącego się Kościoła. Poprzez swoje przyjście zamyka pewien rozdział w historii ludzkości i rozpoczyna nowy. Już nie prorocy zapowiadają przyszłość i koleje losów świata. Czyni to sam Bóg.
Jezus mówi w bardzo prosty sposób. Faryzeusze nad wyraz dobrze rozumieją sens i przesłanie przypowieści. Zauważmy, iż napisane jest: „I starali się Go ująć, lecz bali się tłumu. Zrozumieli bowiem, że przeciw nim powiedział tę przypowieść”. W Ewangelii wg św. Mateusza autor pisze wręcz: „Arcykapłani i faryzeusze słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi”. Faryzeusze wiedzieli kim jest Jezus! Nie byli ciemnym ludem, mieli wykształcenie. Czytali Pisma, znali proroków, nie były im obce również wydarzenia z życia Maryi i Józefa oraz samego Jezusa. Śledzili Jego losy od dawna. Już jako dziecko zwrócił na siebie ich uwagę. Wzbudził zainteresowanie, ale i zazdrość, która przerodziła się w złość i gniew. Chociaż byli starszymi, uczonymi w Piśmie, czuli, że ten chłopiec przewyższa ich. Miał w sobie tyle godności. Z Jego postaci biła jakaś nieziemska mądrość. Takiej wiedzy nie zdobywa się w szkołach. Ta mądrość połączona z otwartością serca i głębokim życiem duchowym świadczyła, iż nie jest szarym człowiekiem, ale kimś znaczącym i to znaczącym przed Bogiem. Już wtedy odczytali, iż chłopiec ten został przez Pana wybrany i w jakiś sposób naznaczony. Jednak złościło ich, że musieli poświęcić tyle lat, włożyć tak wiele trudu, by posiąść wiedzę, którą mieli, a to dziecko z łatwością obala ich tezy, rozpoznaje podchwytliwe pytania, wykazując się niezwykłym zrozumieniem Pism, logiką wywodów i umiejętnością tłumaczenia Ksiąg. Czuli się upokorzeni. Nie jest to miłe dla serca pysznego, zadufanego. Toteż od dawna nienawidzili Jezusa, pielęgnując w sobie to uczucie latami. Gdy pojawił się już jako mężczyzna, nienawiść wybuchła ze zdwojoną siłą.
Powtórzmy, ludzie ci nie byli nieświadomi ważności osoby Jezusa. Widzieli znaki. I to nie tylko te, które czynił On sam. Niektórzy z nich byli świadkami znaków, jakie towarzyszyły życiu Jego rodziny. Czytając stare księgi i zapowiedzi proroków, widzieli ich zbieżność z proroctwami. O niezwykłości tej rodziny mówiły rodowody przypomniane w świątyni podczas wyboru oblubieńca dla Maryi. Znane więc im było pochodzenie Jezusa! Pokrewieństwo z Janem Chrzcicielem, późne rodzicielstwo jego rodziców oraz wydarzenie z utratą mowy przez Zachariasza – to również nie były zwykłe wydarzenia. A jednak faryzeusze twardo tkwili w swej obłudzie i zakłamaniu. Czując, kim może być Jezus, mając na to liczne dowody, ciągle uparcie próbowali Go zwalczyć. Nastawali na Boga!
W tej przypowieści Jezus mówi, co stanie się z nimi oraz ze wszystkimi, którzy ich śladem odrzucą Go. „Co uczyni właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci rolników, a winnice odda innym.(…) Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła”. W Ewangelii wg Mateusza czytamy również: „Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”. Jezus zapowiada przyszłość. Mówi o utracie królestwa Bożego. To rzecz niepojęta dla narodu wybranego, który tyle wieków czekał na Mesjasza, na Króla, na nowe królestwo. Teraz ma być go pozbawiony?! W dodatku wejść mają do niego inne narody, także pogańskie, które do tej pory nie znały i nie czciły Boga! O, tego już było za wiele dla serc faryzejskich. Drżeli ze złości i oburzenia, pałając chęcią zemsty.
Ten dzisiejszy fragment pokazuje, iż ludzie, którzy chcąc uciszyć Jezusa, dobrze wiedzieli, kim On jest i z czym przychodzi. Świadomi byli Jego posłannictwa. A jednak pycha, próżność, egoizm i zawiść zwyciężyły w ich sercach. Jezus poprzez tę przypowieść ukazał im bardzo prosto i krótko historię ludzkości. Zwrócił uwagę na postępowanie narodu wybranego oraz konsekwencje jego czynów. Mówił o tym, co było, co jest i co będzie. Faryzeusze powinni zadrżeć ze strachu i zastanowić się, co czynią i do czego doprowadzi ich zaciętość i nienawiść. Jednak oni, zasklepieni w swych skorupach chcieli tylko jednego – zamknąć Jezusowi usta; pojmać Go i uciszyć. Teraz nie mogli tego zrobić. I tylko dlatego zostawili Go i odeszli.
Niepojętą wydaje się nam ta złość i ten upór. Serce czyste lęka się nawet myśleć o ich czynie. A jednak obecnie bardzo dużo dusz wybiera szatana i piekło. Tak wielu ludzi jawnie przeciwstawia się nauce Jezusa; walczy z Bogiem poprzez walkę z Kościołem. Usuwają symbole religijne. Słowa związane z religią, z wiarą, zastępują innymi. Walka z Bogiem toczy się na różnych płaszczyznach, nie jesteśmy nawet świadomi wielu jej aspektów.
Módlmy się, byśmy byli tymi, którym Pan przekaże swoje królestwo, a nie robotnikami podnoszącymi rękę na Jego Syna. Niech Bóg błogosławi nam na czas tego rozważania. Niech zawsze prawda gości w naszych sercach.