72. Odmienny los umiłowanego ucznia (J 21,20- 23)
„Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: «Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi?» Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: «Panie, a co z tym będzie?» Odpowiedział mu Jezus: «Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę6, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!» Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: «Jeśli Ja chcę, aby pozostał aż przyjdę, co tobie do tego?»” (J 21,20- 23).
Komentarz: Słowa Jezusa „Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!” mogą wydawać się ostre. Na pewno są stanowcze. Spróbujmy dzisiaj rozważyć je pod kątem życia duszy maleńkiej.
Piotr właśnie został powołany, by opiekować się Owczarnią Jezusa, by troszczyć się o nią, by przewodzić Kościołowi. Jezus wypowiedział słowa: „Pójdź za Mną.” Niezwykle ważne wydarzenie mające swoje konsekwencje w życiu nie tylko samego Piotra, ale całego Kościoła po wieki. Troska o dusze jest najważniejszym powołaniem. Piotr mocno przeżył tę rozmowę i powołanie. Jest jednak tylko człowiekiem. Znajduje się na początku swojej drogi ku doskonałości. Toteż jeszcze rozpraszają go różne sprawy i interesują różne rzeczy. Stąd pytanie o Jana. Jednak Jezus szybko uświadamia mu, jak ma postępować. Tymi dość stanowczymi słowami z powrotem wprowadza go na właściwe tory: „Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!” Piotr ma pójść drogą wyznaczoną przez Jezusa. Tym tylko się zająć i tym się tylko interesować. Skupić się na swoim powołaniu. Nie rozpraszać się na innych sprawach. Jak to się ma do duszy maleńkiej?
Wprawdzie powołanie Piotra jest jedyne, wielkie i trudno się do niego przyrównywać, jednak pewne analogie można poczynić. Dusza maleńka żyjąc w zjednoczeniu z Bogiem ma użyczać Mu siebie samej, by On poprzez nią ratował dusze. Dokonywać się to ma dzięki Miłości. Dusza w odpowiedzi na Boże umiłowanie, oddaje Mu siebie z miłości dla dobra dusz. Żyje aktem miłości. Cała w tej miłości się spala. Wszystkie jej wysiłki idą ku temu, by trwać nieustannie w miłości do Boga, Maryi i dusz. Z tego trwania płyną dla dusz wielkie łaski, które ona sama zobaczy w pełni i zrozumie dopiero w Niebie. Wspaniałe powołanie! Na miarę wielkich świętych. Jednak na tę drogę powołane są dusze maleńkie, a nie wielkie. Dlatego ważnym jest, by dusze miały tego świadomość, by wiedziały, kim są. Świadomość własnej małości, przyjęcie tej prawdy o sobie, zaakceptowanie jej w pełni, pomoże duszy iść dokładnie drogą wytyczoną jej przez Jezusa. Często dusza ma pokusę interesowania się różnymi duchowościami i wspólnotami. Często też z pewną zazdrością obserwuje wzrost innych dusz. Zaczyna siebie porównywać z nimi. Swoje powołanie z ich powołaniem. Swoją drogę z ich drogą. Traci czas i energię, które mogłaby spożytkować na maleńkiej drodze miłości. To interesowanie się innymi i porównywanie jest swego rodzaju pychą. Świadczy o tym, że dusza jeszcze nie do końca przyjęła prawdę o swojej małości i pragnie być wielką. Dlatego Jezus ucina to dochodzenie duszy bardzo stanowczo: „Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!” Nie zastanawiaj się! Ty pójdź za Mną! Nie myśl o sobie, nie porównuj się, ty pójdź za Mną! Nie interesuj się światem, ty pójdź za Mną! Dlaczego Jezus czyni to tak stanowczo? Można rzec nawet, że Jego słowa są nieprzyjemne w tonie. Muszą dotyczyć czegoś ważnego, skoro Jezus tak reaguje. Dusza maleńka, aby mogła wypełniać swoje powołanie- trwać na maleńkiej drodze miłości, powinna starać się ze wszystkich sił należeć cała do Boga. Tylko wtedy, gdy jej serce, umysł, pragnienia- wszystko, będzie skierowane na Boga, Bóg wypełni ją całą. Ona zaś stopniowo przemieniana będzie w miłość- co jest istotą jej powołania. To nie ona siebie wypełni Bogiem, tylko Bóg ją wypełni sobą. To nie ona przemieni się w miłość, tylko zostanie w nią przemieniona przez Boga mieszkającego w niej. Dokonywać się to będzie tylko wtedy, gdy odda Bogu miejsce w swoim sercu. A to oznacza rezygnację przede wszystkim z siebie samej, by to centralne miejsce w duszy zajął Bóg. Kiedy tak się dzieje, dusza całą sobą skierowana jest ku Bogu- jej myśli, jej dążenia, pragnienia, zainteresowania, uczucia- wszystko kieruje się ku Bogu, wypatruje Go, tęskni za Nim. Akceptuje swoją nicość i wie, że to On napełni ją świętością. To On będzie w niej kochał dusze. To On wypełniając ją sobą, napełni ją miłością do końca i przemieni w nią. Ona tylko ma otworzyć się na to zaproszenie i przyjąć ten dar.
Mając zatem świadomość, że to Bóg ma wypełnić duszę sobą, dusza powinna podjąć starania o doskonałą czystość swojego serca, umysłu i języka- a więc powinna starać się trwać w potrójnym dziewictwie. To ono niejako przyciągnie Boga, by MIŁOŚĆ wzięła w posiadanie każdy wymiar życia duszy. By każda jego sfera stałą się MIŁOŚCIĄ, była nią przeniknięta i wypełniona. W tym wszystkim dusza pozostaje nadal małą i słabą. Wszystko otrzymuje od Boga. Żyjąc Bogiem ma swój udział w dziele zbawczym. Niezwykłym jest to powołanie. Maleńka dusza wyniesiona do tak wielkiej godności! Uczestniczy wraz z Jezusem w zbawianiu dusz! Teraz więc można zrozumieć, że pytanie Piotra: „Panie, a co z tym będzie?” jest nieco nie na miejscu. Interesowanie się duszy czymkolwiek innym, niż Bóg, w obliczu takiego powołania- jest co najmniej nie na miejscu.
Módlmy się, byśmy mogli zrozumieć swoje powołanie. Błogosławię was na czas tych rozważań.