76. Ostrzeżenie przed uczonymi w Piśmie (Mk 12,38-40)
I nauczając, dalej mówił: «Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok».
Komentarz: „Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok”. Spójrzmy dzisiaj na ten fragment nieco inaczej – jako na opis nas samych. Być może poczuliśmy się teraz nieco oburzeni. Potrzeba pokory, by w taki właśnie sposób, z otwartym sercem przyjąć dzisiejsze wskazania.
Pokora jest cnotą ludzi świętych. Powinna być także dążeniem dusz pragnących żyć w świętości. To takie usposobienie duszy, nastawienie serca, że człowiek znając swoją nicość, pamięta o niej zawsze i wszędzie, we wszystkich przejawach swego życia. Zdaje sobie sprawę, że jego słabości są ogromne, zatem usuwa się w cień. Co to oznacza w praktyce? Otóż człowiek pokorny nie wypowiada zbyt często swojego zdania, bowiem wie, że przecież nie ma ono aż takiej wartości, by zasługiwało na czyjąś uwagę. Zwłaszcza wobec spraw Bożych nie znaczy nic. Zatem pychą byłoby głośno je wyrażać.
Człowiek pokorny stara się stłumić w sobie wszelkie przejawy zazdrości, bowiem to uczucie oznacza, iż uznaje, że mu się również coś należy. A pokora – to przekonanie, że ze względu na własną nędzę dusza nie zasługuje na nic. Ta cnota wyraża się również w unikaniu zwracania na siebie uwagi. Skoro samym sobą nie przedstawia się żadnej wartości, to czymże się chwalić, czym zwrócić uwagę? Dusza pokorna – to dusza posłuszna aż do bólu zapomnienia o sobie, do cierpienia z powodu ciągłego uśmiercania swojego „ja”. To jest niezmiernie trudne. Trzeba ćwiczyć się w tym nieustannie.
Pokora – to zupełne zdanie się na prowadzenie kierownika duszy – bez żadnego ale, bez słowa sprzeciwu, komentarza; bez oczekiwań i wyjaśniania czegokolwiek. Człowiek pokorny nie tłumaczy się, gdy ktoś wyraża o nim błędne sądy, które stawiają go w niekorzystnym świetle. Przyjmuje każde zdanie o sobie, bowiem wie, że nawet jeśli nie zrobił tego, co mu zarzucają, to tylko dlatego, iż uchroniła go łaska Boża. Pozostawiony sam sobie, na pewno upadłby jeszcze niżej.
Dusza pokorna żyje także w milczeniu i w wielkim pokoju. Uznała swoją straszliwą grzeszność, słabość i niezdolność do jakiegokolwiek dobra. Zatem nie oczekuje, że inni dobro w niej będą dostrzegać. A gdy zdarzy się, że uczyni coś zasługującego, wie, że to Bóg jest tego źródłem i Jemu od razu oddaje całą chwałę. Sobie nie przypisuje niczego. Codziennie staje w prawdzie przed Bogiem, uznając Jego świętość, a swoją grzeszność; Jego doskonałość i swoją totalną nicość. Przyjmuje tę prawdę o sobie i zachwyca się Bogiem. Nieustannie prosi Go, by mogła przebywać choć w Jego cieniu. Nie śmie oczekiwać więcej. Ale wie, że wystarczy chociażby odrobina Bożego cienia, by zaznać szczęścia przebywania w Nim. I tego pragnie, o tym marzy, za tym tęskni. Jednocześnie cierpi, wiedząc, że jest nicością i na nic nie zasługuje.
Jednak Bóg właśnie dusze pokorne umiłował szczególnie. Wyróżnia je swoimi łaskami. Obdarza sowicie, bo wie, iż one oddadzą Mu całą należną chwałę; że nie skradną dla siebie ani jednego promienia jej blasku. Stale Jemu oddawać będą cześć i przypisywać wszelkie dobro pojawiające się w ich życiu. Trwając w pokorze i w prawdzie o sobie, dusze te coraz głębiej wchodzą w życie Boga, aż zaczynają je odzwierciedlać. Pojawiają się w nich przymioty Boskie, a Jego świętość staje się ich świętością. Żyją życiem ukrytym w Bogu, ku Niemu kierując z miłości całą swoją uwagę, w Nim pokładając nadzieję i ufność. Bóg jest dla nich źródłem szczęścia, dlatego staje się jedynym celem dążeń. On jest ich mądrością, mocą i świętością. Same nic nie posiadając, wszystko dostrzegają w Bogu i z Niego pragną czerpać.
Powróćmy jednak do dzisiejszego fragmentu. Wbrew pozorom nie dotyczy on tylko uczonych w Piśmie z czasów życia Jezusa na ziemi. Słowa te odnosić się mogą do każdej duszy, która w swej pysze uważa na przykład, że ma do czegoś prawo – choćby do wypowiadania swoich sądów. Dopomina się, by respektować jej zdanie, opinię, pragnienia. Zwraca na siebie uwagę, bowiem chce być zauważona. Czyni wokół siebie dużo zamieszania, stając się przyczyną nieporozumień, niepokojów, niesnasek, niejasnych sytuacji. Żąda czegoś, zamiast stanąć w pokorze i uznać, że czyjeś decyzje mogą być słuszne, podyktowane natchnieniem Ducha Świętego. Ciągle wyraża własne zdanie, dąży do realizacji swoich celów, nie patrząc na dobro – chociażby jedność wspólnoty. Karmi w ten sposób miłość własną, swoją pychę i coraz bardziej brnie w sidła szatana, który tylko zaciera ręce.
Prośmy Ducha Świętego, by dał nam poznanie prawdy o własnych duszach oraz odwagę do przyjęcia jej. Módlmy się o to, aby pouczył nas, jak postępować, by żyć w pokorze. Przeczytajmy ten fragment Ewangelii kilka razy i zobaczmy siebie samych z upodobaniem przechadzających się w powłóczystych szatach, pragnących być zauważonym, dostrzeżonym i wyróżnionym w tłumie osób; chcących zajmować pierwsze miejsca nawet we wspólnocie. Zauważmy te czynione przez siebie dla pozorów gesty, by tylko inni dostrzegli naszą pobożność, świętość i wyjątkowość. Usłyszmy, jak rozprawiamy o tym, co zrobiliśmy dla kogoś, ile modlitw odmówiliśmy w czyjejś intencji. Wszystko po to, by zyskać podziw, uznanie, zrobić na innych wrażenie. A co zostaje dla Boga?
Nie bądźmy takimi uczonymi w Piśmie, strzeżmy się chlubienia własną pobożnością, unikajmy pierwszych miejsc w synagogach. Nie pragnijmy zaszczytów i uznania; tego, by podziwiano naszą świętość i rozmodlenie, bo już tu na ziemi odbierzemy swoją chwałę. Na wieczność – nie pozostanie nam nic.
Niech Bóg błogosławi nas, dusze najmniejsze. Nasza małość wyraża się również w tym, że nie dostrzegamy często swojej nicości i nędzy. Prośmy więc Ducha Świętego, by dał nam to poznanie i usposobił nasze serca do wzrastania w pokorze. Niech błogosławi nas cała Trójca Święta.