77. Grosz wdowi (Mk 12,41-44)
Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie».
Komentarz: „Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie”.
Przyjrzyjmy się dzisiaj po raz kolejny swojej postawie wobec Boga. Jeszcze raz przeanalizujmy to, jaka jest nasza wiara i miłość. Wiarę bowiem odzwierciedla właśnie postawa życiowa. Z miłości lub jej braku również wypływają czyny, słowa, myśli. Stańmy w prawdzie przed sobą i zbadajmy swoje postępowanie.
Wdowa z dzisiejszego fragmentu Ewangelii dała niewiele. Patrząc po ludzku – właściwie nic. A jednak właśnie ją Jezus wyróżnia do tego stopnia, że jej czyn znany odtąd będzie wszystkim ludziom na całym świecie i stanie się przysłowiowym. Skoro tak bardzo spodobał się Jezusowi, należałoby się nad nim zatrzymać nieco dłużej.
W tamtych czasach status społeczny wdów pozbawionych opieki swych rodzin był nie do pozazdroszczenia. Żyły w biedzie i ubóstwie. Los ich był ciężki. Gdybyśmy pokusili się o pewną analogię, można by porównać tę wdowę do dusz najmniejszych. One też są ubogie. Nie mają nic prócz własnej nędzy. I żyjąc w dzisiejszym świecie, też bywają samotne.
Jezus zwraca naszą uwagę w sposób szczególny na ten aspekt, iż kobieta ta wrzuciła do skarbony wszystko co miała. I chociaż porównując jej datek z innymi – o wiele większymi, była to maleńka ofiara, według Jezusa ona dała najwięcej, bowiem wszystko co miała. Czym jest to wszystko? Czy tylko ostatnimi pieniędzmi, za które mogła się tego dnia wyżywić? Otóż nie. Tu nie chodzi tylko o stronę materialną. Jej postawę należy rozważyć pod kątem ducha. Jakaż musiała być wiara tej kobiety, skoro oddała to, co przeznaczone było na utrzymanie? Być może miała jakąś niezmiernie ważną intencję w sercu. Może wewnętrzne przekonanie zakorzenione od dzieciństwa, iż datek na świątynię jest niejako danym samemu Bogu. A może kierowały nią po porostu miłość i ufność do Boga. Jedno jest pewne. Uczyniła to z głębi serca – bez rachowania i kalkulacji, ile dać, by starczyło na życie. W tym prostym geście ona całkowicie zawierzyła się Bogu.
Odnieśmy teraz tę postawę do dusz najmniejszych i rozważmy ją właśnie od strony duchowej. O konieczności dbania o sprawy świątyni już kiedyś mówiliśmy. Spójrzmy teraz na siebie samych jak na taką ubogą wdowę, całkowicie powierzającą się Bogu. Dusze najmniejsze są przecież z racji swoich słabości, swej nędzy po prostu biednymi. Nie posiadają nic znaczącego, wartościowego. Wszystko bowiem co ziemskie jest prochem. A wszelkie dobra duchowe należą do Boga. Nie mamy się zatem czym chlubić. Wydawać by się mogło, że nie możemy dać Bogu niczego. A jednak jest coś, na co On czeka i czego pragnie. To nasze wolne serca. Z ludzkiego punktu widzenia – to niewiele, właściwie nic. Serca nie ceni się zbytnio w tym świecie. Co innego stanowi wartość w jego oczach. Jednak dla Boga ono jest wszystkim, co możemy Mu ofiarować. Wdowa wrzucając ostatni grosz, zawierzyła swoje życie Bogu. Dusze najmniejsze patrząc na ten przykład, powinny postąpić tak samo – oddać Bogu wszystko co mają. A mają jedynie serce.
Jednak co tak naprawdę znaczy oddać serce? Trudno jest człowiekowi to pojąć, chociaż mówi się o tym w kościele podczas kazań, katechez. Czasem ktoś czyni taki akt oddania serca Bogu na przykład podczas rekolekcji, jednak tak do końca nie rozumie, że wiąże się to z całkowitą zmianą siebie i swojego życia. Dawniej, wojownicy zdobywając i spożywając serce jakiegoś zwierzęcia, wierzyli że przejmą jego cechy: siłę, odwagę, zwinność. Oddanie serca drugiej osobie, oznacza całkowite poświęcenie jej swojego życia. Ofiarowanie swego serca Bogu przez duszę najmniejszą, jest formą dobrowolnego niewolnictwa, z wiarą i ufnością, a przede wszystkim z miłością.
Mówimy tutaj niewolnictwo, ale ponieważ wyraz ten nasuwa raczej negatywne skojarzenia, podkreślmy słowo dobrowolne, czyli uczynione aktem wolnej woli. Dusza oddając się całkowicie Bogu, zawierza Mu swoje życie. Chce od tego momentu całkowicie należeć do Boga, od Niego zależeć i czynić tylko to, czego On od niej oczekuje. Pragnie być sługą i niewolnikiem swego Pana. Nie chce pełnić własnej woli, a jedynie wolę Bożą. Wierzy i ufa, że Bóg zatroszczy się o nią, tak jak dawniej dobry pan troszczył się o swoje sługi.
Należy poruszyć tutaj jeszcze jedną – głębszą – prawdę. Otóż to oddanie jest obustronne. Przecież to Bóg pierwszy bez reszty oddał nam siebie! I to On stał się naszym sługą. W rękach ludzi było Jego życie. Teraz Jego Serce jest nadal w naszych dłoniach. Co z nim zrobimy? Przyjmując je do swego wnętrza, otrzymamy życie Boga. Jego przymioty staną się naszymi cnotami! Jego świętość – naszą świętością, a doskonałość – naszą doskonałością! Ten gest oddania przysłowiowego „wdowiego grosza”, może przynieść niewyobrażalne skutki! Bowiem oddając się Bogu, zyskujemy o wiele więcej, otrzymujemy Jego życie! Stajemy się posiadaczami największego, najcenniejszego skarbu – miłości Bożej w naszych sercach, która prowadzi do wieczności. Nie jest to przenośnia czy jakiś symbol. To głęboka prawda. Umysł ludzki nie jest w stanie w pełni jej pojąć, zanalizować. Mocą obietnicy danej przez samego Stwórcę, urzeczywistnia się ona w duszach oddanych całkowicie Bogu, zawierzających Mu siebie, kochających Go miłością oblubieńczą. Dopóki człowiek nie otworzy serca na tę prawdę, nie zgłębi jej nawet po części. Bóg bowiem szanując jego wolność i będąc wiernym miłości, jaką go darzy, nie będzie zmuszał do tego poznania. On jedynie daje ku temu możliwości. Wyboru dokonuje człowiek.
Niech Bóg błogosławi nas. Rozważmy głęboko postawę ubogiej wdowy. Niech nasze przemyślenia przyniosą owoce w postaci całkowitego oddania się Bogu i zawierzenia Jego miłości. Niech poprowadzi nas Duch Święty.