Ewangelia według św. Łukasza

78. Trzej naśladowcy Jezusa (Łk 9,57-62)

A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: „Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz!” Jezus mu odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”. Do innego rzekł: „Pójdź za Mną!” Ten zaś odpowiedział: „Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca!” Odparł mu: „Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!” Jeszcze inny rzekł: „Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu!” Jezus mu odpowiedział: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”.

Komentarz: Oto słowa radykalne – słowa, które stanowczo określają postawę, jaką ma zająć wyznawca Jezusa. Nie są to słowa skierowane do nielicznych wybranych. To słowa do każdego, kto wierzy w Jezusa i chce nazywać się Jego uczniem. Prześledźmy powyższy fragment Ewangelii.

„Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć.” Jezus jasno daje do zrozumienia, iż Jego naśladowcy nie mogą liczyć na wygody i łatwe życie. Muszą brać pod uwagę wyrzeczenia, trud i wysiłek. Ten, kto idzie za Jezusem, na pewno nie czyni tego ze względu na mleko i miód. Raczej musi oczekiwać ostów i cierni. Jezus całe swoje nauczycielskie życie był w drodze. Niczego nie miał swojego. Nie gromadził. Korzystał z dobroci serca różnych ludzi. Ci gościli Go, karmili, a nawet odziewali. Cały czas był dla innych, mimo że często w zamian otrzymywał ciernie: podejrzliwość, niechęć, nienawiść. To był Jego chleb powszedni. Zmęczenie, wysiłek, trud – to była Jego codzienność. Ci, co idą za Jezusem, będą doznawać tego samego. Mają się nastawić na takie życie pełne znoju, bez nagrody. Naśladując Jezusa, nie można udawać króla, któremu wszyscy służą. Trzeba zostać sługą wszystkich.

„Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże”. Ci, którzy są powołani, mają poświęcić życie wypełnianiu woli Boga. Mają rzeczywiście żyć dla Niego, a swoim życiem, postawą głosić królestwo niebieskie. Mają stawać się świadkami wiary, świadkami miłości, świadkami Jezusa. Nie mogą zajmować się różnymi sprawami świata. Wszystko wokół muszą pozostawić tym, którzy są głusi na głos Jezusa, na Jego wołanie. Niech oni zajmują się, czym chcą. Powołani, którzy usłyszeli w sercu słowa: „Pójdź za Mną”, mają zostawić świat i iść śladami Jezusa. Gdy On rozpoczął swoją nauczycielską działalność, zostawił wszystko, czym dotychczas żył. Poświęcił swej misji całe życie. Poświęcił miłość do Matki, do bliskich. Wszystko zostało podporządkowane wypełnieniu woli Ojca. Dusze powołane muszą zdawać sobie sprawę, iż nie da się doskonale połączyć dotychczasowego życia z nową drogą, którą pragną iść. Jeśli będą usiłowały tak czynić, tkwić będą nadal w starym. W przypadku ludzi świeckich pójście za Jezusem i głoszenie królestwa niebieskiego nie oznacza zostawienia pracy, rodziny i rozpoczęcia działalności nauczycielskiej czy misyjnej. Nie w tym rzecz. Powołanie Jezusa dokonuje się w sercu. Przemiana również ma tam miejsce. Człowiek ma przemienić swoje postawy, sposób myślenia. To zaś pociągnie zmianę w zachowaniu, patrzeniu na świat, ludzi. Z serca wypłynie zrozumienie tego, co dobre, do czego się dąży, czego tak naprawdę się pragnie. Człowiek powoli zacznie się przemieniać. Ta przemiana natomiast wpływać będzie na otoczenie. I ono z czasem doświadczy przemiany.

Nasze głoszenie królestwa niebieskiego odbywać się będzie poprzez nasze postawy, sposób życia, myślenia, mówienia. Całymi sobą świadczyć o nim będziemy. W nas ludzie będą widzieć Boga, Jego królestwo. Za naszym świadectwem pójdą. Tak, jak świadkami królestwa są święci. Tak jak o królestwie niebieskim świadczył nasz papież Jan Paweł II. Był wielkim świadkiem Boga i Jego miłości oraz miłosierdzia. Jest wielu świadków świeckich. Mamy przecież pośród nas świętych, którzy żyli w rodzinach lub samotnie. Ich życie przebiegało zwyczajnie, a jednak przez nich Bóg rozlewał łaskę miłości, bo odpowiedzieli na powołanie i poszli za głosem Boga.

„Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.” To kolejne, bardzo radykalne stwierdzenie. W Bogu wszystko jest jasne, klarowne. Nie ma szarości, niejasności. Nie ma kompromisów. Bóg rozdziela dobro od zła. Nic nie może być trochę takie, a trochę takie. Nie można opowiadać się za Bogiem, ale wracać do starego życia. Nie można trochę należeć do Boga, ale po części jeszcze do szatana. Oczywiście, że całe życie człowiek pracuje nad swoimi słabościami i słaby umiera, jednak chodzi o jego podejście do wiary, Boga i powołania. O jego starania, wysiłki i pragnienie zmiany. O jasne zadeklarowanie się, do kogo chce należeć i potem konsekwentne kroczenie wybraną drogą. Bóg oczekuje, iż cały człowiek odda się Bogu. Cały przyjmie Jego naukę. Cały zapragnie Go naśladować. Cały! Nie jedna połowa, nie część, ale cały człowiek. Przecież serca nie da się rozdzielić. A często zachowujemy się tak, jakbyśmy byli w stanie to zrobić. Tyle, że sami siebie oszukujemy. Bowiem jeśli część siebie oddajemy Bogu, a część zostawiamy sobie samym, to tak naprawdę nic do Boga nie należy. Nadal tkwimy w starym życiu i nic się nie zmieniło. Bo serca nie da się rozdzielić. Ono jest przy jednym. Jeśli żal nam przeszłości, jeśli pozostawiamy sobie coś, co dawniej było naszą miłością, to nasze serce nadal będzie tkwiło przy tej starej miłości. Do Boga nie będzie należała nawet maleńka cząstka serca. Bo ono jest jedno, całe, niepodzielne.

Oszukaństwem jest mówienie, iż udało się pogodzić stare z nowym. W przypadku wiary, Boga, powołania, pójścia za Jezusem, to niemożliwe. Wiara w jedynego Boga jest wiarą radykalną. Przykazania Boże są radykalne i niezmienne, jasne i bardzo czytelne. Tylko człowiek dla własnych korzyści stale chce je rozmydlić. Pójście za Jezusem to również przyjęcie radykalnej zmiany w swoim życiu, bo inaczej po prostu się nie da. Nie można iść po części a po części pozostać. Nie można po części wierzyć a po części nie wierzyć. Nie można po części przyjmować Boga za swojego Pana i Stwórcę a po części Go nie przyjmować. Czy również chrzest chcielibyśmy przyjąć po części? A co ze zbawieniem? Czy również, w związku z tym, po części? Jak zatem miałby Jezus zostać ukrzyżowanym? Po części? Bóg kocha całym sobą! Bóg kocha każdego! Bóg przyjął na siebie grzechy wszystkich ludzi! Zbawił wszystkich z miłości! Pokonał szatana całkowicie! Pokonał całkowicie śmierć! Wyzwolił ludzkość z kajdan grzechu! Daje nam całe swoje życie! Całe! Nie część! Ale całe życie! Wieczne życie! On daje swoje życie za twoje życie. Całe Jego za twoje całe życie! To uczciwa wymiana. Całość za całość. Chociaż, jeśliby spojrzeć na wartość jednego i drugiego, to nie da się porównać Jego Boskiego życia do twojego marnego, ludzkiego. Jednak On się na to zdecydował, bo pokochał ciebie pełnią miłości. Pokochał ciebie całego!

Módlmy się, byśmy z pomocą Ducha Świętego pojęli ten Boski radykalizm w miłości, wierze i w przyjęciu swego powołania. Módlmy się, byśmy prawdziwie stali się naśladowcami Jezusa. Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>