84. Wyznanie Piotra (Mt 16,13-20)
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków». Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie». Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.
Komentarz: Módlmy się do Ducha Świętego, byśmy ten fragment dobrze zrozumieli i otworzyli serce na prawdę w nim zawartą. A jest ona niezmiernie istotna.
Jezus zapytał swoich uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Sądy o Jezusie były różne. Tak zazwyczaj jest, że ktoś, kto wzbudza swoją osobą zainteresowanie, jest przez innych oceniany. Tamtejsza ludność – na miarę swego pojmowania, swej wiary, świadomości, wykształcenia, ale i odczucia serca – starała się nadać Jezusowi jakieś miano. Uznawano Go za kogoś niezwykłego. Znaki, które czynił oraz Jego nauka, przyniosły Mu rozgłos. Dlatego przywoływano imiona wielkich, sądząc, że być może jest On jednym z nich. Serca ludzi były jeszcze zamknięte, umysły przesłonięte tak, że nie dostrzegano w Nim Mesjasza. Chociaż w myślach niektórych i to imię się pojawiło.
Jezus zapytał więc uczniów: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Oni spojrzeli na siebie. Piotr, jakby poruszony nagłą myślą, odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. W jego głosie było wzruszenie, a także zadziwienie tym, co sam mówi. Piotr miał gwałtowny charakter. Działał szybko i mówił szybko. Często dawał się ponieść emocjom, trudno mu było nad nimi panować. Jego wyznanie brzmiało chwilę jeszcze w uszach wszystkich uczniów. Oni też byli poruszeni. Od dłuższego czasu zadawali sobie to pytanie i rozmawiali między sobą. Nie śmieli pytać Jezusa. Teraz On sam poruszył tę kwestię. Przeczuwali, że to ważny moment. Oto Jezus ujawni im zaraz, kim jest. Czy jest tym, za kogo Go mają ludzie? A może prawdziwie jest Mesjaszem? Słowa Piotra uświadomiły im, że oni właśnie tego pragną. Patrzyli wyczekująco na swego Nauczyciela. Nie kazał im długo czekać. Potwierdził, mówiąc: „Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”. Piotr, mimo swej gwałtowności, był człowiekiem bardzo szczerym. Nie potrafił ukrywać swoich uczuć i emocji. Gdy kochał – to całym sobą, gdy nienawidził – również. Jezusa umiłował od początku. Czasami czuł się jak Jego starszy brat i opiekun, innym razem był wobec Niego niczym dziecko – bezradne w obliczu przeciwności i własnych słabości. To, co powiedział teraz, co wyrwało się z jego serca, zadziwiło go samego.
Reakcja Jezusa poruszyła wszystkich. Piotr poczuł się bardzo małym i słabym. Własne wyznanie dotknęło jego serca i dokonało jakiejś przemiany w duszy. Dopiero gdy wypowiedział słowa, zdał sobie sprawę z tego, co mówił. Potwierdzenie Jezusa było niczym pieczęć stwierdzająca ważność dokumentu. Piotr doświadczył niepojętego wzruszenia. Padł na kolana. Klęczał przed Mesjaszem. Myśli jedna za drugą przebiegały szybko. Serce napełniała miłość i radość. Oto oni znaleźli Mesjasza. Oni z Nim chodzą. To ich Mesjasz wybrał sobie do pomocy. Mesjasz – Syn Boży! Poczucie wyróżnienia, niepojętej wielkości Boga i własnej marności, miłość i radość – wszystko to rozpierało serce Piotra.
A Jezus dodał: „(…)Ty jesteś Piotr [czyli Skała], na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze do królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”. Słowa te były dla Piotra niezrozumiałe. Czuł, że Jezus go wyróżnia, powołuje do czegoś bardzo ważnego. Ale jeszcze nie wiedział do czego. Gdy minęła pierwsza chwila zdumienia, powoli dochodził do siebie. Przeczuwał, że te słowa mają wielkie znaczenie, że zmienią życie jego i pozostałych uczniów. Jednak był tylko prostym człowiekiem, rybakiem. Miał zwykłe, ludzkie słabości. Gdy więc opadły emocje, znowu stał się sobą – szybkim, popędliwym, szybko zapalającym się, ale i szybko gasnącym, żałującym zawsze szczerze za swoje winy i pokornie przepraszającym Jezusa za każde niepotrzebnie wypowiedziane słowo. Powoli jednak to zdarzenie, to podwójne wyznanie – Jezusa i Piotra – dokonywało zmian w jego sercu. Dokładny obserwator zauważyłby te od czasu do czasu zamyślone oczy, starania, by panować na swym porywczym charakterem i żal za wszystko co nieopatrznie, bez zastanowienia powiedział. To był niby ten sam Piotr. Ale już inny.
Również i my dzisiaj zastanówmy się nad pytaniem Jezusa skierowanym do nas: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Zanim odpowiemy, pomódlmy się do Ducha Świętego. Poprośmy Go o światło i łaskę zrozumienia. Nie jest to pytanie, jak wiele codziennie zadawanych. To Jezus pyta, kim jest dla ciebie. Za kogo Go uważasz? Odpowiedź jest bardzo ważna dla twej duszy i serca. Pamiętaj, że to, co powiesz, może przemienić twoje życie, jak zmieniło życie Piotra. Postaraj się w modlitwie, w skupieniu, w całkowitym odizolowaniu od świata, stanąć przed Jezusem i usłyszeć to pytanie: Za kogo ty Mnie uważasz? Kim jestem dla ciebie? Potem połóż rękę na sercu i odpowiedz szczerze.
Wiedza o tym, kim jest Jezus – to jedno, ale wewnętrzne odczucie serca, kim jest konkretnie dla ciebie – drugie. Jeśli trudno ci dać odpowiedź, wyznaj Jezusowi, że ty wiesz, iż On jest Mesjaszem, Synem Boga Żywego. Ale jesteś nędzną, małą duszą i dlatego bardzo często o tym zapominasz. Powiedz, że pragniesz, aby On był twoim Mesjaszem, ale słabości tak cię opanowują, że nie masz sił, by trwać przy Nim. Wyznaj, że On jest pragnieniem twojej duszy, że jest twoją miłością, ale małość sprawia, że stale upadasz. Poproś, aby Duch Święty przekonywał cię nieustannie o Jego Boskości, nadprzyrodzoności, aby to On swoją miłością umocnił cię, byś miał siły i pamiętał o ciągłym świadczeniu o Jezusie – Zbawicielu świata. Zwróć się do Maryi – Matki Jego i twojej, by Ona w tobie wyznawała miłość i adorowała Jezusa; by modliła się w tobie, wyznając wiarę w Trójcę Świętą: Ojca, Syna i Ducha; aby w tobie uwielbiała Boga, czciła Go i składała należny Mu hołd. A potem pozwól, by wybrzmiały twoje słowa. Niech stwarzają rzeczywistość, o którą prosisz. I słuchaj. Bowiem Jezus również do ciebie może wypowiedzieć swoje wezwanie. Być może odczujesz to w sercu, może usłyszysz Jego głos. Może jakieś wydarzenia, sytuacje, osoby będą Jego odpowiedzią na twoje wyznanie. Bądź czujny i miej serce otwarte, bo On mówi do ciebie nieustannie.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań. Niech prowadzi nas Duch Święty. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.