8. W domu Piotra (Mk 1,29-31)
Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.
Komentarz: Fragment ten jest kolejnym dowodem uzdrawiającej mocy Jezusa. Pamiętając o tym, iż wszystko o czym czytamy w Ewangelii, dzieje się tu i teraz, spójrzmy na te wersety jeszcze raz i zastosujmy czas teraźniejszy: „Zaraz po wyjściu z synagogi idzie z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leży w gorączce. Zaraz mówią Mu o niej. On podchodzi i podnosi ją, ujmując za rękę, a opuszcza ją gorączka. I usługuje im”.
Jezus żyje współcześnie. Czas w pojęciu Boga odbierany jest inaczej, bowiem On sam jest wieczny. Wydarzenia, które opisuje Pismo Święte, według ludzi działy się kiedyś, w Sercu Boga mają zaś miejsce teraz. Jezus żyje, chodzi, naucza, uzdrawia. Nie czynił tego tylko w przeszłości. On robi to teraz. Chociaż zrozumienie tego faktu może być trudne, spróbujmy rozważyć tę obecność Jezusa pośród nas.
Zastanawiając się nad istnieniem Boga, należy przyjąć na początku Jego nieskończoność, nieograniczoność, wieczność. Tak jak wielokrotnie mówiliśmy – Bóg po prostu JEST. To Jego imię. Tak sam siebie określił: JESTEM, KTÓRY JESTEM. Jego byt jest wieczny, nie ma początku ani końca. Bóg jest wszędzie, wypełnia, obejmuje, przenika wszystko. Poprzez fakt nieustannego bycia, staje się Źródłem istnienia wszystkiego wokół. Z Niego wszystko bierze swój początek i znajduje się w Nim. Bóg rodzi w sobie każde istnienie. Cały wszechświat trwa w Nim. On wszystko wypełnia i wszystko mieści w sobie.
Człowiek również żyje w Bogu. Wystarczyłoby, żeby Bóg niejako odsunął nas poza swój byt, a przestalibyśmy istnieć. Nic z nas nie pozostałoby, bowiem tylko On jest Życiem, Tchnieniem, Duchem ożywiającym – nie tylko materię, ale i duszę, ducha. Oddychamy, poruszamy się, pracujemy, wypoczywamy, śmiejemy się i smucimy, nieustannie będąc w Bogu, cały czas przeniknięci Jego bytem, napełniani Jego tchnieniem. Nie ma ułamka sekundy w życiu człowieka, żeby Bóg nie podtrzymywał jego istnienia. Przyjmując zatem fakt ciągłego JESTEM przenikającego wszechświat, a w nim każdego z nas, musimy zauważyć, że cały czas mamy kontakt z Bogiem. On nieustannie daje nam swoje życie, obdarza nas sobą. A to oznacza, że jest teraźniejszością. Myślenie o Nim jako o przeszłości, jest nie tylko brakiem wiary, ale i niezrozumieniem istoty bytu Boga i Jego stwórczego charakteru.
To co próbowaliśmy rozważyć, to tylko jedna forma obecności Boga pośród nas. Istnieje jeszcze inna, niezmiernie ważna, kryjąca w sobie niepojętą tajemnicę oraz łaskę, jakiej nie dostępują nawet aniołowie. Otóż Bóg jest nieustannie pośród swego ludu w Najświętszym Sakramencie. Dokonał tego cudu dwa tysiące lat temu i dokonuje go nieustannie na naszych oczach, byśmy mogli mieć w nim udział. Mamy możliwość uczestniczyć w tym niebywałym, ciągłym objawianiu się Boga, kiedy w momencie przeistoczenia, zwykły chleb i zwykłe wino, zostają przemienione w Niego samego.
Wydawać by się mogło, iż świadczy to o tym, że Bóg ma jakiś początek w czasie, przynajmniej jeśli chodzi o Eucharystię. Jednak tak nie jest. Bóg istniał i istnieje – ciągle, nieustannie. Choć jest bytem całkowicie duchowym, w momencie przeistoczenia – dla potrzeb słabego, ludzkiego serca – objawia siebie w formie dla człowieczej duszy i oczu bardziej zrozumiałej – w postaci Hostii. Istnieje od zawsze, a każdorazowo podczas Mszy Świętej objawia się w tej cudownej postaci chleba – symbolu miłości ofiarnej, oddanej, wyrzekającej się siebie. Człowiek nie rozumie do końca tego, co staje się jego udziałem. Nawet ci, którzy rozważają ten cud Bożej miłości, nie są w stanie pojąć faktu, który obejmuje niebo i ziemię, i staje się wydarzeniem na skalę całego świata. Przeobraża wszystko, odradzając, odnawiając nie tylko tych, którzy uczestniczą w danej Mszy Świętej. Ziemia i ludzkość istnieją jeszcze właśnie dzięki Eucharystii. Już dawno zginęłyby w szponach nienawiści szatańskiej, gdyby nie Bóg objawiający się nieustannie na ołtarzach w różnych miejscach kuli ziemskiej.
Skoro Bóg nieustannie towarzyszy człowiekowi pod postacią chleba i wina, skoro w Nim wszystko ma swoje istnienie, to dlaczego ty traktujesz Go jak żyjącego i działającego dawniej, a teraz będącego gdzieś w bliżej nieokreślonym, oddalonym miejscu? Dlaczego myślisz o Nim jak o istocie, która kiedyś objawiała się człowiekowi, pomagała, ingerowała w jego życie, a obecnie nie bardzo interesuje się tym co na ziemi?
Jak już mówiliśmy, w Bogu czas ma inne parametry, niż przyjmują to i rozumieją ludzie. W Nim wszystko jest teraz. Pozostał pośród nas żywy i prawdziwy w Eucharystii. Tu i teraz żyjemy w obecności Boga, Jego Syna oraz Ducha Świętego. Jednak nie wierzymy w to, nie zauważamy tego faktu. Gdybyśmy bowiem tę prawdę przyjmowali sercem, prowadzilibyśmy Jezusa jak Jakub i Jan do swoich bliskich i znajomych z wiarą, że może ich uzdrowić i doświadczalibyśmy Jego mocy.
Spróbujmy uświadomić sobie dzisiaj ten brak wiary w ciągłą, żywą obecność Boga pośród nas, w Jego rzeczywistą moc uzdrawiania i czynienia cudów, troskę o nas i naszych bliskich. Obudźmy wiarę, aby Jezus był dla nas Bogiem przychodzącym z pocieszeniem i pouczeniem, przynoszącym uzdrowienie ciała i duszy; Bogiem, który stale gości w naszych domach, zna nasze rodziny i troszczy się o nie. Zapraszajmy Go, mówiąc, że choć nie widzimy Go fizycznie – jak apostołowie – to jednak ufamy, iż On jest pośród nas – żywy, wieczny, niepojęty, nieskończony. Z wiarą przyjmujmy Go do serca podczas Eucharystii, a będzie dokonywał w nas i w naszych bliskich licznych cudów przemiany, odrodzenia i uzdrowienia.
Módlmy się o przyjęcie sercem prawdy o nieustannej obecności Boga pośród swego ludu, o Jego rzeczywistej mocy uzdrawiania; miłości, która kiedyś gromadziła wokół Niego tysiące. Módlmy się, aby Ewangelia była dla nas Księgą Życia mówiącą o Bogu, który teraz pragnie zawitać do naszych domostw, serc i dusz; chce pocieszyć i uzdrowić nas. On pragnie, abyśmy całym sercem, szczerze i otwarcie przyjęli Go, pokochali i poszli za Nim.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.